Recenzja filmu

Testament psa (2000)
Guel Arraes
Diogo Vilela
Paulo Goulart

Bój się Boga!

Kiedy Adriano Sassuana w 1955 r. napisał sztukę "Testament psa, czyli historię o Miłosiernej", krytycy, a następnie zwolennicy politycznej poprawności natychmiast zawołali na alarm. Opowieść
Kiedy Adriano Sassuana w 1955 r. napisał sztukę "Testament psa, czyli historię o Miłosiernej", krytycy, a następnie zwolennicy politycznej poprawności natychmiast zawołali na alarm. Opowieść wywracająca stabilny przez lata w kraju samby porządek religijny nie mogła mieć innego wydźwięku jak skandaliczny.  Historia Sassuany tkwiła w niewoli przez napiętnowanie i zarzucanie autorowi, że z pobudek czysto komunistycznych (choć Sassuana nigdy nie ozwał się komunistą), wywrócił do góry nogami wierne Kościołowi Katolickiemu wartości. Tak trwało do czasu. W 2000 postanowiono w końcu przelać papier na ekran. Powstał początkowo miniserial w 4 odcinkach, który następnie zmontowano w całość.

Historia odnosi się do starych hiszpańskich opowieści, w których dwóch przebiegłych nierobów żyje z ludzkiej naiwności i głupoty, tułając się po kraju. Przez aspekt czysto filozoficzny do pary tej należy odnosić się z szacunkiem, gdyż zasłużenie na wzór starych mędrców doszukiwali się u ludzi wad, ale zamiast próbować je wskazać delikwentowi, to postanowili na tym zarobić, rzecz jasna jego kosztem.

João Grilo (pl. Jan Świerszczyk) - w tej roli Matheus Nachtergaele oraz Chico - w tej roli Selton Mello - to niecodzienna para. Chico to tchórz, który jak tylko zapali papieroska zaczyna opowiadać zmyślone historyjki ze swojego życia. Bez tytoniu, jednak jest trzęsącą się osiką. Z kolei Grilo to przebiegły mówca, obdarzony bogatym słowotokiem. Stara się on zarobić jak najwięcej pieniędzy rzecz jasna, nie wysilając się przy tym (co najwyżej lekko nadwyrężając struny głosowe).

Dwójka zaczyna od mocnego uderzenia. Zamieniając miskę strawy za źle wykonywaną pracę u piekarza na miseczkę psiego jedzenia, zabijają przypadkiem sukę jego żony. Grilo postanawia, by pobłogosławić boże stworzenie i w tym celu udaje się do księdza. Sprawa nabiera takiego rozpędu, że niedługo chrześcijańskim pochówkiem suki zainteresuje się zamożny Antonio Moraes (Paulo Goulart) oraz sam biskup (Lima Duarte), którzy nie wiedzą jeszcze, że właściwie już są zamieszani w intrygę Grilo.

Wszystko wydaje się układać do kupy, do czasu aż Chico nie zakocha się (z wzajemnością) w córce Moraesa, uroczej, ale za to równie przebiegłej jak oni Rosinhi (Virginia Cavendish). Wkrótce okaże się także, że panna Rosinha jest na wydaniu, a w posagu wnieść może nieskromny nabytek – skarbonkę w kształcie świni, do której jej prababka zbierała grosz do grosza. Okazawszy się, że starsza senhora dożyła leciwego wieku, wychodzi na to, że w szklanej słoninie mogło uzbierać się nie mało. Grilo postanawia jak najszybciej ożenić tchórzliwego Chico. Jednak najpierw pan młody musi przejść próbę odwagi…

Guel Arraes w sposób niezwykle dowcipny i dynamiczny rysuje nam "Testament psa". W filmie spotyka się surrealizm z bajkową naiwnością. Bohaterowie, pomimo iż są obrzydliwie przerysowani, operują trafnym humorem słownym, a ich aktorstwo to czysta parodia tzw. nienormalnych zachowań ludzkich. Arraes na wzór sztuki Sassuany tworzy historię o odkupieniu za grzechy, nierzadko wtrącając w to tak celne uwagi, że wybadałoby się zaśmiać, choćby z grzeczności. Do rozpuku bawi rozwiązła żona piekarza, która uwielbia twardych mężczyzn. Kładzie na łopatki scena z podziałem "datków" między proboszczem a biskupem. Aż w końcu czeka nas sąd ostateczny, który za pomocą niezwykle prostych środków przekazu stara się nam ukazać, że siły dobra i zła, choć są sobie wrogie, żyją ze sobą w cudownej koegzystencji, a sam Chrystus jest bowiem bezbronny w obliczu Matki Miłosierdzia. Nawet Lucyfer musi w końcu dać za wygraną przed miażdżącą stopą sprawiedliwości.  

Niestety, "Testament psa" pomimo że przez polskich odbiorców został przyjęty  pozytywnie (film pokazywany na 3. Festiwali Filmów Latynoamerykańskich), nie zagrzał miejsca wśród sztandarowych produkcji brazylijskich znanych Polakom. Nadal "Miasto boga" oraz "W ramionach Boga" tkwią w naszym rankingu podczas gdy pozostałe produkcje muszą zadowolić się podziemną dystrybucją. Bardzo szkoda.

Na zakończenie warto wspomnieć o samym finale dzieła Arraesa. Twórca na wzór Sassuany wyśmiewa niebiański system sprawiedliwości i buduje bardzo ciekawą alternatywę. Nie będę zdradzał, ale podpowiem tylko, że po śmierci chcę udać się do piekła, gdyż tam z samego opisu na pewno jest ciekawiej, nie mniej "Testament psa" uzmysłowił mi, że może lepiej za życia być po prostu sobą (ani dobrym, ani złym), bowiem nawet najbardziej cwany grzesznik może liczyć na zbawienie. Ach to przesadne miłosierdzie Boże…
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?