Klasyk Hoopera

W latach 70. i 80. za sprawą takich twórców, jak Wes Craven, George A. Romero, David Cronenberg czy Tobe Hooper wyłonił się nowy nurt w klasycznym horrorze - kino gore. Charakteryzuje się ono
W latach 70. i 80. za sprawą takich twórców, jak Wes Craven, George A. Romero, David Cronenberg czy Tobe Hooper wyłonił się nowy nurt w klasycznym horrorze - kino gore. Charakteryzuje się ono dosłownością w pokazywaniu scen przemocy, której celem jest wywołanie w widzu obrzydzenia i przerażenia. W latach 70. filmy te siłą rzeczy musiały powstawać poza wielkimi hollywoodzkimi wytwórniami, co często wychodziło im na korzyść - twórcy nie byli kontrolowani przez producentów, a ich nieskrępowana wyobraźnia mogła bez przeszkód odzwierciedlić się na ekranie. Powstawały zatem dzieła autorskie, bezkompromisowe, brutalne i przerażające. Jednym z nich był klasyk Tobe Hoopera - "Teksańska masakra piłą mechaniczną", który na stałe zapisał się w pamięci widzów dzięki pomysłowemu użyciu tytułowej piły, ale także poprzez postać Leatherface'a, który miał w zwyczaju zakładać maskę z ludzkiej skóry. Jednak dzieło Hoopera, poza pomysłowo zainscenizowanymi scenami przemocy i wzbudzanym dzięki temu strachem, ma do zaoferowania dużo więcej. Charakterystyczne dla filmów gore jest to, że tym złym okazuje się drugi człowiek. Nie jak w klasycznych horrorach kosmici ("Obcy - 8 pasażer Nostromo" Scotta), szatan ("Egzorcysta" Friedkina) czy potwór w stylu Draculi. U Hoopera przyczynkiem tragicznych wydarzeń jest zwyrodniała rodzina byłych rzeźników. Istotne są tu dwa słowa: rodzina i rzeźnicy. Po raz pierwszy bowiem jakikolwiek film tak otwarcie uderzał w mit rodziny, która dla amerykańskiego społeczeństwa jest czymś nietykalnym i świętym. Głowa rodziny Sawyerów pracuje na stacji benzynowej, ale jest to tylko alibi dla prawdziwej działalności jego i jego bliskich - porywają zbłąkanych turystów i w brutalnie mordują. Jednak sposób, w jaki to robią, jest znamienny. Przypomina wyrzynanie bydła w rzeźni - najpierw następuje ogłuszenie młotkiem, później powieszenie na haku, ćwiartowanie i umieszczenie ciała w zamrażarce. Dla zwyrodniałej rodziny inni ludzie sprowadzeni zostają do poziomu bezrozumnych, ale przydatnych zwierząt - można spożyć ich mięso, a z resztek (zębów, czaszki, kości) pomysłowo przyozdobić mieszkanie. Wszystko to można potraktować jako wybitnie przewrotną parabolę żywienia się mięsem; film staje więc po stronie wegetarianizmu. Jest głosem sprzeciwu wobec bezsensownej rzezi zwierząt, widzimy tu stada krów czekających na zgładzenie, następnie już martwych. Jednak dla rodziny Sawyerów granica między ludźmi a zwierzętami się zaciera. Można to odbierać jako dalekie echa toczącej się wówczas wojny w Wietnamie, gdzie amerykańskich żołnierzy wysłano na bezsensowną rzeź. Amerykanie epatowani byli za pomocą telewizji okropnymi zdjęciami z wojny - poszarpanymi przez bomby czy spalonymi przez napalm ludzkimi szczątkami. Znalazło to swoje odzwierciedlenie w dosłownej prezentacji degradacji ciał. Wiele przemawia za tym, aby traktować film jako przerażający sen jednej z bohaterek. Sally jest jedyną osobą z grupki przyjaciół, której udaje się przeżyć. To ona jest świadkiem największej ilości okropieństw; to ją najbardziej bezpośrednio dotyczą i odciskają na niej piętno. Jest to jej koszmar, w którym odzwierciedlają się jej lęki. Jednak w filmach grozy lęki jednostki stają się często motorem zachowań ogólnospołecznych. Od samego początku czekamy na nieuniknioną tragedię, gdyż już w napisach wprowadzających w akcję filmu dowiadujemy się, że tematem projekcji będzie właśnie ich brutalna i niepotrzebna śmierć. Poczucie strachu wzmaga trochę dokumentalny charakter filmu. Prezentowane zdarzenia nie są realistyczne, ale nie są też niemożliwe. Zwłaszcza, że jednym z prototypów postaci Leatherface'a był naprawdę żyjący Ed Gein. W utworze Hoopera dochodzą czasem do głosu elementy komiczne. Są co prawda drastyczne, ale nie pozbawione elementu dystansu do przedstawionych zdarzeń. Gdy bohaterowie wdają się w rozmowę z zabranym autostopowiczem, wyraża on swą niechęć do nowoczesnego sposobu zabijania bydła - za pomocą pistoletu. Woli metody tradycyjne, jest więc konserwatystą. W finale filmu natomiast stężenie tragizmu jest tak silne, że mimochodem dochodzi do głosu groteska. Końcowa uczta jest do tego stopnia niedorzeczna, iż nie można odczytywać jej dosłownie. Jest tu karykaturalnie przedstawiony rozpad rodziny, która nie potrafi rozmawiać, nawiązać kontaktu, a do głosu dochodzą najniższe popędy. "Teksańska masakra piłą mechaniczną" posiada otwarte zakończenie, które pokazuje, że samo nakręcająca się spirala przemocy nie będzie miała końca. Zasadza więc w widzu ziarno pesymizmu i niepewności. W każdym człowieku, w każdym z nas tkwią prymitywne zachowania, które można jedynie ograniczać, a nie można ich zlikwidować. Reżyser zdaje się to rozumieć i stąd taka, nie pozostawiająca nadziei i charakterystyczna dla większości filmów gore, wymowa filmu. Po premierze film został uznany za kultowy. Doczekał się kolejnych części i remaku, jednak żaden z nich nie dorównał brawurowemu pierwowzorowi. Mimo niskiego budżetu i aktorów - amatorów, horror broni się pewnie prowadzoną reżyserią, znakomicie dawkowanym napięciem, niepowtarzalnym klimatem i genialnym zaprezentowaniem scen przemocy. Film z pewnością nie dla każdego, ale że jest to niekwestionowany klasyk, na trwałe zapisany w historii kina, nie wypada nie znać.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Teksańska masakra piłą mechaniczną
Obrazu Tobe Hoopera nikomu zapewne bliżej nie trzeba przedstawiać, wśród pasjonatów kina grozy to dzieło... czytaj więcej
Recenzja Teksańska masakra piłą mechaniczną
Ja naprawdę boję się horrorów. Nie mogę potem spać, mam po tych filmach koszmary i nerwowe tiki. Ale... czytaj więcej
Recenzja Teksańska masakra piłą mechaniczną
Niewiele istnieje filmów kultowych, które na swój legendarny status zasługują bez reszty. Pozycje takie... czytaj więcej