Recenzja filmu

Tajny dziennik (2016)
Jim Sheridan
Rooney Mara
Theo James

Tajna miłość...

"Tajny dziennik" to przepiękny wehikuł czasu, obraz nieco bardziej kameralny niż np. "Angielski pacjent", czy "Pamiętnik", czyli filmy o podobnym charakterze i sposobie narracji... Nie uważam
Film "Tajny dziennik", to najnowsze dziełoJima Sheridana, irlandzkiego twórcy odpowiedzialnego za takie perełki jak "W imię ojca", czy "Moja lewa stopa".
Podobnie jak w jego poprzednich filmach, akcja dzieje się w ojczyźnie reżysera - Irlandii.W tym obrazie jednak, czasy teraźniejszości przeplatają się z przeszłością, z latami 30. XX wieku...

Film opowiada historię starszej pani - pacjentki szpitala psychiatrycznego, Roseanne McNulty (Vanessa Redgrave). To na na jej życiu i wspomnieniach będziemy bazować przez prawie dwie godziny. Rose jest pacjentką owego szpitala już od 40 lat i prawdopodobnie zostałaby tam już do końca swoich dni, gdyby nie fakt, iż budynek będzie przechodził gruntowny remont. W związku z tym pewien lekarz, William Grene (w tej roliEric Bana), będzie musiał przenieść lub wypisać panią McNulty. Nie przypuszczał jednak, że będzie to być może najtrudniejsze zadanie w jego wieloletniej karierze...

Rose McNulty została przed czterdziestoma laty oskarżona o dzieciobójstwo i z tego właśnie powodu trafiła do szpitala Rosecommon. Czy jednak słusznie? Pacjentka bardzo ufa doktorowi Grene'owi i zaczyna zwierzać się jemu i jego asystentce, ze swoich najintymniejszych wspomnień o nieszczęśliwej miłości, opowiada o najpiękniejszych chwilach w swoim życiu, ale również o największych demonach przeszłości...

Powoli zaczynamy przenosić się z bohaterką do lat jej młodości. W roli młodej Rose, wystąpiła zjawiskowo piękna Rooney Mara. Widzimy jej podjęcie pracy w kawiarni ciotki oraz zakwaterowanie się u niej. Widzimy i przeżywamy z nią pierwsze dorosłe wzloty i upadki... Gdy tylko pojawia się w owej małej, irlandzkiej prowincji Sligo, wzbudza swoją szlachetną urodą zazdrość kobiet oraz pożądanie mężczyzn, w tym miejscowego duchownego - ojca Gaunta (Theo James). Zakochuje się z wzajemnością w pilocie myśliwca, Michaelu (Jack Reynor), który jak na nieszczęście uchodził za przeciwnika politycznego Irlandii i człowieka z "drugiej strony barykady"... Musieli zatem swój związek trzymać w tajemnicy.

Przez cały obraz w jego części retrospektywnej, widzimy rozgrywający się dramat trojga ludzi: Rose, Michaela oraz ojca Gaunta. Każdy z tych bohaterów jest naznaczony jakimś piętnem i odgrywa ważne ogniwo w tym skomplikowanym miłosnym trójkącie... Można nawet śmiało powiedzieć, że każdy z tej trójki pretenduje do miana głównego filaru całej konstrukcji fabuły. Kto jest tu dobrym, a kto czarnym charakterem?Jim Sheridanprzemawia do nas konkretami i wydawałoby się, że udziela odpowiedzi na to własnie pytanie, ale czy każdy odbierze ja tak samo? Czyż przecież człowiek nie robi głupot z miłości i czy nie byłby gotów nawet dla niej zabić? Irlandczyk ukazuje mroczną stronę miłości w sposób brutalny i bezkompromisowy.

Z drugiej jednak strony, "Tajny dziennik" nie jest tylko epopeją o zabobonnej Irlandii lat 30., o tym, że za miłość płaci się często najwyższą cenę i o ludzkich tragediach... Twórca stara się nam pokazać także piękną stronę tego uczucia i różny jego rodzaj. We wspaniały, subtelny i nieśpieszny sposób, obrazuje kiełkującą miłość oraz przyjaźń (w części filmu osadzonej współcześnie), która na zawsze zmieni życie doktora Grene'a, ale i starszej pani McNulty...

Owszem, "Tajny dziennik" nie jest może najlepszą propozycją na odstresowanie się po ciężkim dniu, nie jest to kino które wprawi w cudownie błogi nastrój, a przynajmniej nie przez cały seans... Jednakże nie nazwałabym tego filmu depresyjnym, dołującym, czy wstrząsającym. Środki wyrazu zostały tutaj bardzo umiejętnie wyważone. Mam tu na myśli równowagę pomiędzy brutalnością niektórych scen, a urokiem i niewątpliwym pięknem innych. Przede wszystkim na pochwały zasługuje gra aktorska, właściwie wszystkich tu obecnych. Wspaniale spisali się Panowie...Eric Bana, w roli coraz bardziej zaintrygowanego swoją pacjentką, lekarza,Jack Reynorw roli zakochanego do szaleństwa pilota oraz ten, który najbardziej przykuł moją uwagę (nie tylko urodą),Theo James. Jego kreacja zasługuje na najwyższe uznanie.

W filmie tym to jednak Panie zagrały pierwsze skrzypce...Vanessa Redgraveudowadnia, że cały czas jest w szczytowej aktorskiej formie. W "Tajnym dzienniku"jest natomiast jeden prawdziwy diament i jest nimRooney Mara. Swoją jakże minimalistyczną rolą, pokazała jednak maksimum emocji w zupełnie naturalny sposób. Jej bohaterka była wiarygodna do granic możliwości, a ona sama niezwykle przepiękna i jakby wyjęta z tamtej epoki. Trzeba przyznać, ze bardzo pasuje jej stylizacja retro. Mimo iż jestem kobietą, nie mogłam przez cały film oderwać od niej oczu... Nie wyobrażam sobie innej aktorki w tej roli. Obsadowy strzał w dziesiątkę. Bardzo istotna jest też tutaj znakomita muzykaBrian Byrne'a, doskonale współgrająca z każdą pojedynczą sceną. Dodatkowym elementem budującym klimat, są tu niewątpliwie cudowne kostiumy i scenografia.

"Tajny dziennik" to przepiękny wehikuł czasu, obraz nieco bardziej kameralny niż np. "Angielski pacjent", czy "Pamiętnik", czyli filmy o podobnym charakterze i sposobie narracji... Nie uważam jednak, że jest to film w jakiś sposób gorszy, czy mniej dopracowany. Wręcz przeciwnie, chciałabym aby każdy film o tematyce wspomnień, był realizowany w taki właśnie sposób.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?