Recenzja filmu

Sztuka spadania (2004)
Tomasz Bagiński
Dariusz Toczek
Marcin Kudełka

Sztuka animowania

Sześć minut czarnego humoru, w który ubrano gorzką refleksję. "Sztuka spadania" to esencja zawsze aktualnych spostrzeżeń Kubricka z "Full Metal Jacket". Armia najpierw ci namiesza w głowie, a
Sześć minut czarnego humoru, w który ubrano gorzką refleksję. "Sztuka spadania" to esencja zawsze aktualnych spostrzeżeń Kubricka z "Full Metal Jacket". Armia najpierw ci namiesza w głowie, a potem zabije. Groteska scen i postaci zapewnia dobrą zabawę. Nowy film naszego oscarowego nominata niewiele ma wspólnego z patetyczną "Katedrą". Znacznie bliżej mu do - przykładowo - epizodzików Pixara puszczanych zazwyczaj przed pełnymi metrażami tej firmy (tylko że jest przeznaczony wyłącznie dla widzów dorosłych, lub na tyle młodych, że nic nie zrozumieją). Tomek Bagiński postanowił nie pomagać ani w odczytywaniu znaczeń, ani poszczególnych ujęć, ani filmu jako całości. Tory interpretacji rozchodzą się więc w stron kilka. Można pojechać w kierunku tragedii Holocaustu, współczesnych konfliktów militarnych z udziałem USA i naszych także wojsk, można też armię potraktować jako ogólniejszą metaforę sytemu, władzy, reżimu itp. Ilość możliwych odczytań odwrotnie proporcjonalna do długości komputerowej animacji. O samej technice nie wypowiadam się za dużo, bo to zadanie dla ekspertów. W każdym razie na pewno nie widać, że "Sztuka spadania" powstawała przez osiem miesięcy bez budżetu w warunkach partyzancko-kumpelskich. Najwyższa jakość i szansa na kolejne nagrody. Filmik wszedł do dystrybucji kinowej jako rozgrzewka przed megaprodukcją "Sky Kapitan i świat jutra". Oby świat jutra wyglądał tak, że animacje dla dorosłych zagoszczą na srebrnych ekranach na stałe.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Sztuka spadania
Kiedy w 2002 roku animowana komputerowo "Katedra" trafiła najpierw do kin a później otrzymała nominację... czytaj więcej
Marcin Kamiński