Główny bohater (
Adrien Brody) o nieznanym imieniu (jak się okazuje - nieznanym również dla niego) budzi się w środku lasu, na siedzeniu pasażera wewnątrz rozbitego samochodu. Jakby nieszczęść było mało, zarówno przed samochodem jak i na tylnym siedzeniu znajduje zwłoki obcych mężczyzn, a jego noga zaklinowała się zmiażdżona pod tapicerką. Brakuje mu jedzenia i wody, a w lesie wokoło czyhają niebezpieczne, dzikie zwierzęta.
Taki opis filmu wydaje się idealnym scenariuszem dla popularnego
Beara Gryllsa, który nie szczędziłby czasu, siedząc dwa dni w samochodzie, w towarzystwie rozkładających się zwłok, sikając na podłogę przy braku zamiennych płynów. Niestety, główny bohater jest zwykłym człowiekiem, a nie byłym komandosem czy instruktorem surwiwalu, mimo że z umorusaną twarzą w scenach konsumpcji mrówek - do złudzenia przypomina główną postać serii "
Szkoła przetrwania".
Nie wiem, czy kameralne filmy typu "
Reset" opierające się o sztukę surwiwalu otrzymały już oficjalną nazwę dla swojego, wąskiego gatunku, ale w ostatnich latach (za pewne za sprawą programów Discovery) kinematografia urodziła kilka interesujących pozycji, idealnie wpisujących się w klimaty poszukiwaczy doznań, wynikających z przeciwstawienia się naturze i ekstremalnym sytuacjom - często w pojedynkę. Znanymi tytułami są: "
Pogrzebany" w reżyserii
Rodrigo Cortésa i "
127 godzin"
Dannyego Boyla, które posiadają bardzo wiele wspólnych pierwiastków z "
Resetem" i których twórcy wzajemnie od siebie czerpali.
Fundamentem tego rodzaju filmów jest bez wątpienia wysoki poziom umiejętności osamotnionego w akcji aktora oraz niezwykła wyobraźnia i kreatywność operatora kamery, który bardzo często w ciasnym pomieszczeniu jest w stanie wnosić coś nowego każdym ujęciem. Dlatego przy ekstremalnie klaustrofobicznym "
Pogrzebanym" -
Eduard Grau otrzymał Brązową Żabę na festiwalu Cameraimage. O ile performance aktorski w "
Reset" powinien spełniać oczekiwania, o tyle operator
James Liston nie miał tak trudnego zadania jak wyżej wymieniony
Grau, mając do dyspozycji cały samochód i pół lasu przez które
Adrien Brody czołgając się zanudza widza na śmierć. W tym właśnie miejscu pojawia się główny problem filmu. Problem o nazwie "scenariusz", który wraz z pogłębiającą się agonią głównego bohatera podziela jego los, przez lwią część nie daje powodów do śledzenia pełznącej żółwim tempem akcji.
O istotnej zalecie filmu stanowią dwa kluczowe zwroty akcji, które przybliżają nam tożsamość rannego, głównego bohatera, zmyślnie wywołując u widza raz współczucie, a raz pogardę wobec osamotnionego mężczyzny.