Recenzja filmu

Psy II: Ostatnia krew (1994)
Władysław Pasikowski
Bogusław Linda
Cezary Pazura

Zawsze drugi

Kazus drugiego, mitycznej dwójki, jest bardzo głęboko zakorzeniony w polskiej świadomości narodowej. Do tego stopnia, że nawet wieszcz narodowy postanowił "Dziady" zacząć od części drugiej.
Kazus drugiego, mitycznej dwójki, jest bardzo głęboko zakorzeniony w polskiej świadomości narodowej. Do tego stopnia, że nawet wieszcz narodowy postanowił "Dziady" zacząć od części drugiej. Imiennik wieszcza też był zawsze drugi; na igrzyskach w Barcelonie i Montrealu nasi chłopcy też byli drudzy. Ba, papież Polak też był przecież Janem Pawłem drugim. 

Nowa epopeja narodowa też doczekała się części drugiej. I co można powiedzieć?

Psia seria od początku była robiona po zachodniemu. Pierwsza część wiadomo - miała charakter demaskatorsko-społeczno-moralizatorski; Władysław Pasikowski dął w narodową surmę, gdy pijani ubecy wynosili kolegę ze stołówki. Mówił też wprost, o najlepiej zorganizowanej mafii świata. Pojawiły się w pierwszej odsłonie tam narkotyki, i co jeszcze gorsze - agenci Stasi kupujący je od nas, jak i cały zespół wad, przybywających wraz z zachodnim wiatrem zmian. 

W drugiej części wszystko jest JESZCZE BARDZIEJ AMERYKAŃSKIE. Marginalny w pierwszej odsłonie Radosław Wolf (Artur Żmijewski, bożyszcze pierwszej połowy lat 90tych), który podówczas jeszcze bronią handlował w detalu, wpływa na szerokie wody. W ramach podziękowania za dochowanie dyskrecji, i nie sypnięcie go w procesie, proponuje Franzowi interes. Franz - jako osoba bez perspektyw po wyjściu z kryminału (po raz kolejny Pasikowski pokazuje tu oblicze pozytywisty-społecznika; że eksskazańcy, nawet mimo chęci do pracy, w polskiej rzeczywistości wczesnego postkomunizmu, muszą iść zbójować, bo rozpuszczona kasta robotnicza tylko by strajkować chciała). No i dochodzi do interesu; do paczki trafia jeszcze Nowy (Cezary Pazura), określony przez Franza jako Axl Rose (ciekawe skąd w polskim pudle Franz dowiedział się, kim był skrzeczączy rudzielec z Miasta Aniołów).

Przy interesie oczywiście pojawia się mnóstwo problemów; to późniejszy Lech Wałęsa (Robert Więckiewicz) kradnie im auto, to kupiona za skrzynkę whisky czarnowłosa piękność, która - rzecz jasna - jak WSZYSTKIE kobiety w świecie Pasikowskiego, cnotliwa nie jest (pal sześć, że kobiety które pojawiają się w całej trylogii, można policzyć na palcach jednej ręki - i każda z nich to łajdaczka - Angela, Nadia i prostytutka w motelu, gdy gonią Chemika; ewentualnie żona Nowego, która ma do niego tylko pretensje). Pojawiają się też ruscy, Nowy traci palec. Całe multum pierepałków. Gdzieś jednak podczas tej podróży, dokonuje się przemiana również we Franzu. Zabawne, wszak później Boguś zagrał Soplicę/Robaka, jakby na podobieństwo swojej kariery (z wrażliwego studenta medycyny po twardego chama z kałachem). Eksubek spostrzega, że - za Ich Troje - w tej walce sensu brak; poprzez swój sabotaż przerzutu broni na wojnę w Jugosławii, pośrednio staje się działaczem antywojennym, ba, i to nawet czynnym, a nie jak John Lennon, co przyglądał się pokojówce jak mu zmieniała pościel, co by mógł wygodniej protestować. Franzowe trudy jednak są syzyfowe - wielce zlustrowani działacze (mjr Bień) pilnują, by nic nie zaszkodziło interesowi. Jak to mówił Janusz Wójcik - kasa, misiu, kasa. 

Na koniec, po tym jak już pociąg wysadzi, po strzelaninie ze swoim ostatnim przyjacielem, zamiast go dobić - jak zrobił to z Olem, zawozi go do weterynarza, by ratować jego życie.  A sam jedzie zmierzyć się z diabłem; wyjątkowo pretensjonalny dialog serwuje nam na koniec filmu.

Być może za to uzyska spokój - dom nad oceanem i flaszkę tequili. Nie na długo, ale wtedy tego jeszcze nie wiemy; widać to po klamrze kompozycyjnej (płaczący Nowy w scenie w hotelu) - miał to być koniec przygód Franza.

I tak oto Pasikowski kreuje dość gorzki obraz, jako swoistą ewaluację po pięciu latach od upadku komunizmu. Spluwy, dolary, wódka i mercedesy są tylko metaforą dzikiego kapitalizmu w odrodzonej demokratycznie Rzeczpospolitej Polskiej. Zatem metasens w tym filmie jest o dziwo dość głęboki; parafrazując Stendhala, Pasikowski przedstawia nam krzywe zwierciadło przechadzające się po gościńcu. A co na tym gościńcu? Dolary wycięte z bloku A4, gdzie miał być szampanskaja i kawiar.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?