„Prawdziwy Ból” to film wyreżyserowany przez Jessego Eisenberga, opowiadający historię podróży dwóch kuzynów do Polski, aby odkryć kraj swoich żydowskich przodków. David (Jesse Eisenberg) jest
„Prawdziwy ból” to film wyreżyserowany przez Jessego Eisenberga, opowiadający historię podróży dwóch kuzynów do Polski, aby odkryć kraj swoich żydowskich przodków. David (Jesse Eisenberg) jest ułożony, cierpi na nerwicę natręctw i ma własną rodzinę, natomiast Benji (Kieran Culkin) jest nieobliczalny, mieszka w piwnicy u matki i nie liczy się z niczyją opinią. Po śmierci swojej babci postanawiają udać się na wycieczkę za ocean, by oddać hołd zmarłej oraz lepiej poznać własne korzenie. To jednak stanowi tylko tło dla głębszego problemu, który reżyser postanawia poruszyć – ból. Ból po stracie, trudności życia codziennego, pamięć oraz troska, które przybierają różne formy. Film zaczyna się wręcz w komediowy sposób, ale szybko przeistacza się w dramat, który wciąż jest przyćmiony uśmiechem.
W filmie możemy usłyszeć muzykę Chopina (bardzo „niespodziewany” wybór), proste ujęcia oraz nałożony ciepły filtr, by nadać naszej szarej rzeczywistości trochę koloru. To co mocno zwracało moją uwagę to obraz Polski jak z lat 90'. Stare mercedesy jako taksówki, zapyziały hotel w Lublinie. Klatki te nie przypominały mi rzeczywistości. Wydawało mi się jakbym oglądała jakieś archiwalne fotosy gdzie zza rogu wyjdzie młody Linda niczym w „Psach”. Widać było również nowoczesność, ale w dość subtelny sposób – przynajmniej wg mojej opinii.
Pytania o to, jak obcokrajowcy postrzegają Polskę, nasz ból i naszą historię, pojawiły się, gdy sama zwiedzałam Warszawę. Spacerując po Śródmieściu, zastanawiałam się, jak inni mogą czuć się w tym miejscu, pełnym tabliczek, pomników i murali upamiętniających Polaków. Na każdym kroku czujemy ból, cierpienie i wspomnienie o przelanej krwi. Idąc na seans, myślałam, że film będzie odpowiedzią na moje pytania. Zamiast tego zobaczyłam, jak bohaterowie pozują do zdjęć pod pomnikiem Powstania Warszawskiego, bawiąc się, jakby brali w nim udział. Eisenberg, skonfundowany, robił kolejne zdjęcia, pytając, czy inni nie uważają tego za brak szacunku. Mimo jego wątpliwości, reszta turystów dołączała do tej amerykańskiej farsy.
Po tej szokującej scenie film nabiera spokojniejszego rytmu, gdy bohaterowie wyruszają Pendolino do Lublina. Tam, podczas jazdy, Benji (Culkin) wybucha oburzeniem, zauważając, jak łatwo mogą podróżować pierwszą klasą i spać w luksusowych hotelach, podczas gdy ich przodkowie cierpieli katusze. Pada pytanie, czy przez to, co działo się sto lat temu, oni nigdy już nie powinni się cieszyć i żyć własnym życiem. Benji, nie mogąc znieść tego rozdźwięku, wstaje i udaje się do drugiej klasy, by tam spędzić resztę trasy.
Jedną ze scen, która zapiera dech w piersiach jest podróż do obozu koncentracyjnego Majdanek. Sposób w jaki to miejsce zostało ukazane jak mówi przewodnik (Will Sharpe) „mówi samo za siebie”. Surowość, brak zbędnych słów czy muzyki – jedynie ból. Widownia na sali przestaje jeść popcorn, by nie zagłuszyć tej chwili. Komory gazowe, buty, które pozostały po więźniach – widz ma wrażenie jakby sam tam był odwiedzającym.
W czasie trwania tygodniowej wycieczki kuzyni mają okazję zbliżyć się do siebie. Próbują rozmawiać ze sobą tak jak kiedyś, gdy byli nierozłączni. W idealny sposób zostało przedstawione dorosłe życie i to jak każdy idzie własną drogą. Byli dla siebie jak bracia, a teraz nie wiedzą nawet co się u nich dzieje. David stara się być odpowiedzialny za kuzyna, ponieważ wie, że nie radzi on sobie z życiem, jednak on sam przeżywa wewnętrzny chaos. Kieruje się myślą, że cierpienie powinniśmy trzymać w sobie, ponieważ każdy z nas cierpi jednak musi żyć z tym dalej i niczym to nikogo nie wyróżnia. Benji natomiast na każdym kroku wylewa z siebie swój ból w egoistyczny sposób tylko udając, że obchodzi go to co czują inni. W scenie, gdy jedzą ostatni wspólny obiad z całą grupą w żydowskiej restauracji w Lublinie, gdy ten udaje się do toalety zaczynają mu współczuć na głos usprawiedliwiając jego niegrzeczne zachowanie tym, że zmaga się z czymś trudnym. Wtedy również widz dowiaduje się, że pół roku temu miał próbę samobójczą.
„Prawdziwy ból” to nie tylko opowieść o holokauście i powstańcach. To opowieść o każdym z nas. Każdym kto zmaga się z problemami życia codziennego. Nie ma w tym filmie niczego odkrywczego, ale taka jest właśnie codzienność. Niesie za sobą przesłanie, by doceniać to co mamy, cieszyć się i wspierać wzajemnie. Z jednej strony byłam zawiedziona, ponieważ nie dostałam pełnej odpowiedzi na moje pytanie – jak obcokrajowcy widzą Polskę. Ale może nie jestem zadowolona przez „polską dumę”? Film kończy się powrotem do Stanów i na pierwszy rzut oka wydaje się jakby nic się nie zmieniło. Jednak po bohaterach widać, że coś w nich pękło.