Wyobraźcie sobie, że macie przed sobą dobry scenariusz do filmu sensacyjnego, czyli takiego, w którym się strzelają i rzucają w siebie gazem łzawiącym. Dodajcie do tego, że film wyreżyseruje
Spike Lee. Jest dobrze, prawda? Ok, to jeszcze zagra w nim laureat Oscara
Denzel Washington plus nominowany -
Clive Owen. O, i jeszcze
Jodie Foster. Jest bardzo dobrze. Tak właśnie powstał "
Plan doskonały". Tyle tylko, że tytuł trochę nie pasuje do tego, co dzieje się na ekranie (nie tylko dlatego, że tytuł wymyślił nasz rodzimy dystrybutor). Dalton Russel (
Owen) zaplanował i zrealizował doskonały napad na bank - pewnego dnia wraz z trójką wspólników wszedł (nie, nie "wdarł się") do banku na Manhattanie przebrany na malarza, wyłączył monitoring i zamknął w środku zakładników. Do akcji wkroczyła policja i Keith Frazier (
Washington), doświadczony negocjator, który ma odbić więźniów i zaprzepaścić plany złodziei. Wszystko komplikuje jednak Madeliene White (
Foster), która w zamian za pewną przysługę da Frazierowi awans i załatwi jego problemy w pracy. Trzeba przyznać scenarzyście, że nieźle sobie to wszystko wykombinował. Bo tak: jest to bardzo dobre kino rozrywkowe, które trzyma w napięciu i jest też pewien precedens: to film sensacyjny, w którym nikt nie ginie! Trzeba mieć łeb, żeby nikogo w takim filmie nie uśmiercić - nawet zakładnika. Nie oznacza to jednak, że "
Plan doskonały" nie ma błędów, ma się bowiem wrażenie, że
Spike'owi Lee w pewnym momencie skończyły się pomysły - raz mamy sensację, raz thriller, a w pewnym momencie manifest polityczny. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie bałagan, jaki w pewnym momencie zapanował na ekranie. Pomimo błędów i rozlazłej fabuły, "
Plan doskonały" został mistrzowsko zrealizowany - na szczególną uwagę zasługują kapitalne zdjęcia
Matthew Libatique'a oraz montaż. Nie można było jednak spodziewać się czegoś innego, skoro za realizację zabrał się sam
Spike Lee, który zaangażował też hollywoodzkie gwiazdy -
Clive Owen jako przestępca sprawdza się znakomicie, to samo tyczy się
Denzela Washingtona, który wcielił się w negocjatora. Obaj aktorzy stworzyli wyraziste role, chociaż w moim przekonaniu to
Owen stworzył najlepszą kreację. Wiadomo kto, gdzie, co, kiedy i dlaczego. Pozostaje kwestia: jak? Tutaj, jak to mówią, leży sedno sprawy. Sam musisz się przekonać.