Recenzja filmu

Naprzód (2020)
Dan Scanlon
Artur Tyszkiewicz
Tom Holland
Chris Pratt

Ty druha we mnie masz

W czasach, gdzie wyobraźnia zastępowana jest przez tysiące bodźców audiowizualnych, reżyser przypomina, że chwilami warto odnaleźć w sobie awanturniczą duszę i wyruszyć w nieznane – nawet jeśli
Spójrzmy prawdzie w oczy: filmy wytwórni Pixar trzeba oceniać w ich własnej lidze. Studio praktycznie od początku swojej działalności przyzwyczaja nas do tego, że ich animacje reprezentują bardzo wysoki poziom artystyczny. Tyczy się to zarówno aspektów technicznych, jak i scenariusza. Spece od efektów specjalnych oraz reżyserzy niemal zawsze konstruują fantastyczne, nietuzinkowe światy oraz unikatowych bohaterów. To właśnie dzięki tej mieszance zapamiętujemy filmy Pixara na długie lata i to one stają się wyznacznikiem poziomu, do którego aspirują inne współczesne animacje.

Najnowszą produkcją studia jest "Naprzód" w reżyserii Dana Scanlona, który to na swoim koncie ma już m. in. nie do końca udany "Uniwersytet potworny", będący kontynuacją popularnego "Potwory i spółka". Film opowiada historię dwóch braci, którzy w obliczu danej im szansy mogą ponownie spotkać się ze swoim zmarłym ojcem. Niestety nie wszystko idzie zgodnie z planem, ponieważ przez nieudany czar sylwetka ich taty jest widoczna jedynie od pasa w dół. Chcąc przywrócić mu pełną postać, bracia wyruszają w wypełnioną po brzegi przygodami podróż, przemierzając nieznane im dotąd okolice.


Możemy zauważyć, że eksploracja przestrzeni jest niezwykle ważnym elementem wielu animacji Pixara. To właśnie światy przedstawione są najbardziej oryginalnym i zachwycającym składnikiem filmów tego studia. Nie inaczej jest w "Naprzód". Film Scanlona zabiera widza do niezwykłej krainy, tłumacząc, że niegdyś na całej planecie magia była czymś powszednim. Wielu czarowało, uczyło na ten temat innych i robiło z niej praktyczny użytek. Tamtejsza rzeczywistość była przesiąknięta czarownictwem w życiu codziennym. Niestety świat zaczął się zmieniać, wynalazki powoli odgrywały w społeczeństwie coraz większą rolę i w taki właśnie sposób zaklęcia oraz związane z nimi praktyki, przeszły do lamusa. Te czasy zapamiętali tylko nieliczni. Właśnie takim krótkim prologiem Scanlon wprowadza widza w realia "Naprzód".

Jedną z ostatnich osób tak bardzo zafascynowanych dawną epoką jest starszy brat głównego bohatera – Bogdan. Nastolatek łączący w sobie miłość do planszówek RPG, czarów i zaklęć, a przede wszystkim do swojego samochodu to przeciwność Janko, o którym nie wiemy zresztą zbyt wiele, poza tym, że raczej należy do grupy cichych i wstydliwych. Boi się zagadać do kolegów z klasy, by zaprosić ich na urodzinowe przyjęcie. Okazuje się jednak wyjątkowo zmotywowany, a wręcz nieustraszony, gdy stawką jest spotkanie z tatą, którego nigdy wcześniej nie miał okazji poznać. Bohaterowie wyruszają w podróż, która zmieni ich życie. Być może brzmi to sztampowo, ale paradoksalnie to właśnie tu, w tym aspekcie, tkwi największa siła "Naprzód". Filmowi bracia przechodzą razem przez szereg zabawnych, ale i niebezpiecznych wydarzeń, a w toku przygody często odkrywają w sobie nieznane dotąd zdolności.


Scanlon w mądry sposób pokazuje, o co tak naprawdę chodzi w rodzinnych relacjach. Cieszy fakt, że reżyserowi udaje się podjąć ów temat tak łagodnie i nienachalnie. Nie mamy dzięki temu poczucia, że ktoś steruje naszymi emocjami. "Naprzód" przekonująco obrazuje, jak dzisiejsza technologia zawładnęła uwagą wielu osób. Tyczy się to w szczególności najmłodszych, którzy w dobie smartfonów tracą z oczu coś, co moglibyśmy określić jako "zew przygody". W czasach, gdzie wyobraźnia zastępowana jest przez tysiące bodźców audiowizualnych, reżyser przypomina, że chwilami warto odnaleźć w sobie awanturniczą duszę i wyruszyć w nieznane – nawet jeśli to tylko sąsiednia miejscowość.

W najnowszym dziele Pixara nie wszystko jednak wygląda tak idealnie. Niektóre części przygodowe, takie jak np. sekwencja podróży mamy Janko i Bogdana, zdecydowanie odrywają od głównego wątku, przez co można poczuć się niejako wytrąconym z głównego toku opowieści. Drugoplanowe postacie niestety nie kradną serca, a czasami wręcz bywają irytujące. Na ich tle Bogdan jawi się jako postać bardziej zniuansowana. Niemniej przyjmuję za pewnik, że młodszym widzom w ogóle nie będzie to przeszkadzać.


Naprzód to oczywiście zabawna, ale przede wszystkim mądra opowieść o dojrzewaniu po stracie bliskiej osoby. To także historia o braterskości. Film Pixara jest więc pozycją obowiązkową dla wszystkich, którzy tak jak Janko wychowywali się u boku starszego rodzeństwa. Być może nie jest to najlepsza produkcja amerykańskiego studia. Sporo brakuje jej do fenomenalnych "W głowie się nie mieści" lub "Coco". Niemniej – jak wspomniałem we wstępie – Pixar nie schodzi poniżej pewnego poziomu jakości. Jak pewnie dobrze wiecie, nie obędzie się bez wzruszeń, dlatego uprzedzam już teraz: zabierzcie na seans chusteczki, bo finał filmu potrafi wycisnąć łzy nawet z najtwardszych osobników. Naprzód, Pixar!
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Pamiętacie takie dni kiedy jesteście bardzo smutni i nic innego nie potrafi Wam poprawić humoru jak tylko... czytaj więcej
Dawno temu wszystko było jakieś lepsze… pełne magii. Ale ponieważ magia była za trudna, a przez to nie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones