Giuseppe Tornatore to jedna z ikon kinematografii włoskiej. Słynie on z klasycznych wyciskaczy łez, w których to dominuje przepiękny, nietuzinkowy włoski klimat. W 2000 roku podjął współpracę z
użytkownik Filmwebu
Filmweb A. Gortych Spółka komandytowa
Facebook
X
Udostępnij
Skopiuj link
Bądź na bieżąco
Giuseppe Tornatore to jedna z ikon kinematografii włoskiej. Słynie on z klasycznych wyciskaczy łez, w których to dominuje przepiękny, nietuzinkowy włoski klimat. W 2000 roku podjął współpracę z Monicą Bellucci, by nakręcić "Malenę". I trzeba przyznać, że nikt nie pasował do tytułowej bohaterki lepiej niż ona.
Renato Amoroso (Giuseppe Sulfaro) to przeciętny nastolatek marzący o niezwykłych doznaniach erotycznych. Córka jednego z nauczycieli szkoły, do której chodzi Renato, jest kobietą kontrowersyjną. W mężczyznach budzi namiętność, a w kobietach zazdrość i gniew. Chłopak postanawia śledzić każdy jej ruch, staje się jej aniołem stróżem.
Mimo tego że "Malena" wydaje się skromnym filmem, opowiada o bardzo ważnych kwestiach życia codziennego. Dzieło Tornatore idealnie pokazuje, że powierzchowna piękność wcale się nie liczy. Liczy się to, co jest w środku każdego z nas. Jakimi jesteśmy, a nie jak wyglądamy. Pokazuje również, jak cudze piękno wpływa na ludzi z otoczenia tej samej płci. Są zazdrośni i gniewni, nie dopuszczają do wiadomości, że ktoś jest bardziej podziwiany niż oni sami. Jest to bardzo trafna główna teza filmu na "dziś", gdyż właśnie większość z nas szuka nierealnych ideałów. Giuseppe Tornatore swoim filmem trafił w sedno sprawy, stawiając młodym osobom mądre pytania. Oby tylko większość z nich wyciągnęła z tego wnioski.
Wizualna strona filmu jest zachwycająca. Reżyser przeniósł na ekran piękny, uroczy klimat włoskiego miasteczka. Do tego doszły cudne kolory i świetna scenografia. Te trzy rzeczy sprawiają, że nie można oderwać się od ekranu. Świat ukazany w "Malenie" wciąga w całości.
Nie znam innej aktorki, która mogła by zagrać tytułową rolę. Monica Bellucci stworzyła świetną kreację. Była bardzo wiarygodna i zjawiskowa. Moim zdaniem to jej najlepsza rola. Muzyka Ennia Morricone świetnie łączy się z klimatem filmu, tworząc spójną całość. Jedna z najmocniejszych zalet "Maleny" są kapitalne zdjęcia. Aż dziw bierze, że Lajos Koltai nie dostał za nie Oscara.