Recenzja filmu

Frankenweenie (2012)
Waldemar Modestowicz
Tim Burton
Catherine O'Hara
Martin Short

Umarł pies, niech żyje pies!

U Tima Burtona po staremu. Znów dokonuje wariacji na znanych nam motywach, znów jest tajemniczo i fantastycznie, choć tym razem w rolach głównych wcale nie obsadził Johnny'ego Depp i Heleny
U Tima Burtona po staremu. Znów dokonuje wariacji na znanych nam motywach, znów jest tajemniczo i fantastycznie, choć tym razem w rolach głównych wcale nie obsadził Johnny'ego Depp i Heleny Bonham Carter. Reżyser, dając odpocząć swym ulubionym aktorom, powołał się na dawniej świecące gwiazdy tj. Catherine O'Hara czy Winona Ryder (znane choćby z "Soku z żuka"), a wszystko upychając w zgrabny szablon czarno-białej animacji. Wbrew pozorom to nie jest film przeznaczony dla młodszej widowni, a jego odbiór może okazać się trudny i dla niejednego dorosłego widza…

Historia "Frankenweenie" tak naprawdę wcale nie zaczyna się na krótkometrażowym filmie aktorskim Disneya sprzed dwudziestu lat o tym samym tytule, ale dużo wcześniej, gdy Mary Shelley, angielska pisarka, wśród piorunów powołała szpetne monstrum, będące efektem eksperymentów dr Frankensteina. "Frankenweenie" to nic innego jak wariacja na ten temat – mieszkaniec New Hollad, samotnik Wiktor przywiązany do swojego psa Korka, nagle traci go w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Nie mogąc pogodzić się z jego utratą, postanawia pod inspiracją ekscentrycznego nauczyciela fizyki (dubbingowany przez Martina Landaua) tchnąć w jego ciało drugie życie. Choć eksperyment kończy się powodzeniem, to wywołuje sprzeczne opinie u mieszkańców New Holland, którzy nie zaakceptują zmartwychwstałego psa. Co poniektórzy będą chcieli go za wszelką cenę wykorzystać, by wygrać szkolny konkurs fizyczny bądź co gorsze wzorować się na dokonaniach małego Wiktora, które mogą skończyć się tragicznie…

Tim Burton tworząc "Frankenweenie" powraca do sukcesu "Gnijącej panny młodej" i "Miasteczka Halloween", chcąc jeszcze raz nakarmić widza animowanym filmem grozy. Jednak tym razem produkcja ta nie stanowi odświeżenie gatunku, czy wprowadzenie nowej wizji do świata kinematografii, ale raczej hołd oddany jego poprzednikom. Reżyser zauważa więc "Drakulę" ze świetną rolą Christophera Lee, a nawet japoński pierwowzór Godzilli. Ten film przesiąknięty jest odwołaniami do starszych produkcji, czego dowód zobaczyć można niemal w każdej scenie.

Jak zawsze postaci stworzone są animacją poklatkową i wyglądają jak wyciągnięte z odrealnionego snu reżysera – Dziewczynka z Kotem ma wielkie, wyłupiaste oczy, a Igor wygląda jak współczesna wersja Quasimodo. To wszystko to kolejne elementy, które składają się na całość filmu grozy, momentami wręcz czarnej komedii.

Bądź co bądź, "Frankenweenie" tworzy klimat wiernie naśladując arcydzieła w swoim gatunku – poprzez muzykę, scenografię i ujęcia kamery wprawia widza w typowy dla filmów grozy nastrój wyczekiwania i całkowitego skupienia. Czasami stara się rozładować napięcie humorem z niemałym polotem, dzięki czemu animacja wcale nie sprawia wrażenia ociężałej i ponurej. Wręcz przeciwnie, to swobodna, nawet w najsmutniejszym momencie, żywa i radosna komedia. Wprawdzie nie stroi od trudnych emocji i stara się je pokazywać, ale reżyser stara się wywyższać emocje pozytywne piętnując słabość i nieudolność postaci drugoplanowych.

Ostatnimi laty Burton nie raczy nas świeżymi pomysłami, lecz odkopuje stare motywy, starając się tchnąć w nie nowego ducha, tak jak Wiktor w filmie powołał do powtórnego życia swojego psa. I choć finał to istny pastisz zlepionych motywów, historia kończy się jak niemal każdy film animowany. Nadal nie możemy wyobrazić sobie śmierci głównego bohatera czy jego tragedii, co niemal warunkuje tę opowieść. Niestety wyszła z tego chyba błędna puenta… Czy Burton naprawdę wierzy, że ze śmiercią da się wygrać?
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Frankenweenie
Po ostatnich, nieco słabszych produkcjach Tim Burton powrócił do wielkiej formy. Wykonany w aranżacji... czytaj więcej
Recenzja Frankenweenie
Tim Burton powrócił do kin z projektem, o którego stworzenie starał się od lat. Bazuje on na jego... czytaj więcej
Recenzja Frankenweenie
Tim Burton, mistrz historii nietypowych, niepokojących, upiornych i klimatycznych powraca z kolejnym... czytaj więcej