Szefowie Disneya i DreamWorks prawdopodobnie zeszliby na zawał, gdyby ktoś przyszedł do nich z pomysłem na animację o walkach kogutów. Ekipa z Huevocartoon uznała tymczasem, że wokół
Dla polskich widzów "Dzielny kogut Maniek" to jeszcze jedna egzotyczna (czytaj: niehollywoodzka) animacja o zwierzątkach, do której obejrzenia zachęca przede wszystkim gwiazdorska obsada dubbingu. Zgoła inaczej mają się sprawy w rodzinnym Meksyku, gdzie dziarski ptak jest bohaterem popkultury, a seria filmów o jego przygodach okazała się – nomen omen – kurą znoszącą złote jajka. Odpowiedzialne za realizację cyklu studio Huevocartoon zdobyło sławę kilka lat wcześniej dzięki prezentowanym w internecie kilkuminutowym satyrycznym kreskówkom dla dorosłych. Informacja o korzeniach twórców wydaje się istotna, ponieważ "Maniek" to szczególny okaz z gatunku kina familijnego.
Simka Entertainment
Pantelion Films
Szefowie Disneya i DreamWorks prawdopodobnie zeszliby na zawał, gdyby ktoś przyszedł do nich z pomysłem na animację o walkach kogutów. Ekipa z Huevocartoon uznała tymczasem, że wokół barbarzyńskiej zabawy oficjalnie zakazanej w wielu krajach (w tym w Meksyku) można by wymyślić fabułę komedii będącej połączeniem "Rocky'ego", "Babe – świnki z klasą" oraz "Miejsc w sercu". Tytułowy bohater – młody, nieśmiały – musi stanąć do pojedynku z niepokonanym mistrzem, aby zdobyć pieniądze na oddłużenie farmy, na której mieszka wraz z przyjaciółmi.
Choć koguty walczą w rękawicach bokserskich, a ich starcia obywają się bez rozlewu krwi, meksykańska produkcja cechuje się sporym stopniem brutalności. Jeśli dodamy do tego niespotykane raczej w kinie familijnym seksualne aluzje oraz surrealistyczne, wymyślone prawdopodobnie po "głębokim przemyśleniu, ciężkim upaleniu" sceny, nietrudno będzie zrozumieć, dlaczego "Maniek" trafił do amerykańskich kin z wysoką (jak na animację dla całej rodziny) kategorią wiekową PG-13. Przypomnijcie sobie tylko, kiedy ostatni raz widzieliście film, w którym jednym z bohaterów był gadający podsmażony kawałek bekonu uratowany przed zjedzeniem przez jajo-superbohatera? No właśnie.
Simka Entertainment
Pantelion Films
Simka Entertainment
Pantelion Films
Simka Entertainment
Pantelion Films
Absurdalne pomysły twórców, przeciętny poziom realizacji i nieznajomość dwóch poprzednich filmów o przygodach Mańka najwyraźniej nie zniechęciły małoletnich widzów, którzy regularnie wybuchali śmiechem na pokazie przedpremierowym. Ich rodzice mogli czerpać frajdę przede wszystkim z wyłapywania licznych popkulturowych nawiązań: od "Swobodnego jeźdźca" przez "Gwiezdne Wojny" po "Transformers". Jedni i drudzy otrzymali krzepiącą opowiastkę o potędze przyjaźni i potrzebie wiary we własne możliwości. Przy filmach konkurencji z Fabryki Snów "Maniek" to oczywiście animacja wagi koguciej, ale ogląda się ją bez poczucia, że przełyka się zgniłe jajo.
Redaktor naczelny Filmwebu. Członek Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI oraz Koła Piśmiennictwa w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich. O kinie opowiada regularnie na antenach... przejdź do profilu