Adrian Lyne jawi się jako twórca operujący tematami niełatwymi do przełknięcia. Jego produkcje wprost od "
9 i pół tygodnia" aż po "
Lolitę" były zawsze w pewien sposób szokujące. Mimo tego, sięgając to po przemoc, to po nagość Lyne nigdy nie odstawał chociaż od pierwiastka prawdy w tym, co przedstawiał na ekranie. Odkrywał zawsze sytuacje, bądź stany będące dla nas niewygodne bez nuty fałszu. "
Drabina Jakubowa" ni mniej, ni więcej trzyma się tych założeń.
Tuż po wojnie w Wietnamie, Jacob Singer (
Tim Robbins) nie może powrócić w pełni do normalnego życia. Intensywnie dręczą go tragiczne wydarzenia wojenne, także śmierć jego dziecka. Kumulujący się zbiór bolesnych doświadczeń wprowadza go w paranoję. Demony, dziwne wizje stają się jego ponurą codziennością. Spotykając się wraz z kolegami z batalionu, okazuję się nie być sam w swoim nadzwyczajnym stanie. Czy jest to przypadek?
"
Drabina Jakubowa" zwodzi od początku do końca. Dzięki sprytnej konstrukcji trudno jest określić dokładnie jak daleko posunęła się historia. Absolutna konfuzja towarzyszy tu niemal w każdej scenie. Dodatkowo ogarnia nas klimat horroru najwyższej klasy. Zręczny montaż, doskonała gra świateł czy mroczna kolorystyka wpływają w ogromnym stopniu na percepcję widza. Jakby jeszcze tego było mało, świetną muzykę do filmu napisał wielki kompozytor
Maurice Jarre ("
Lawrence z Arabii").
Reżyser nie poprzestaje tylko na formie. To właśnie treść może okazać się największym atutem filmu. Dzięki bogatej symbolice, w której nie zabrakło odwołań do Biblii, krążymy wokół problemów społecznych, religijnych, a nawet filozoficznych. Sama mnogość interpretacji świadczy o klasie dzieła. Daleko tutaj od jednoznaczności. Wszystko jest niepewnie i dla wielu takie pozostanie.
Aspektem nie do przecenienia jest aktorstwo. Na pierwszy planie znajduje się
Tim Robbins znany przede wszystkim z wielkiego klasyka kina współczesnego "
Skazani na Shawshank". W filmie
Adriana Lyne'a sprawdza się doskonale. Jego nietypowa rola mogła zakończyć się klęską w rękach niedoświadczonego aktora.
Robbins świetnie radzi sobie z materiałem. Gra w sposób oryginalny. Oddanie niepokojących i odchodzących od normy stanów jest niezwykle przekonujące. Towarzyszący mu
Danny Aiello i
Elizabeth Peña sprawdzają się w swoich rolach naprawdę dobrze.
Zabawne, jak ruchome obrazy mogą wpłynąć na człowieka. Sam tuż po seansie czułem się co najmniej dziwacznie. Zawsze mówimy, że to tylko kino i nic więcej, ale coś musi jednak leżeć na rzeczy. "
Drabina Jakubowa" właśnie przylega do człowieka niczym najdziwniejsze doświadczenie życiowe. Zastanawia czy miało miejsce. Trzyma nas w niepewności i strachu. Jednak mimo tego warto je przeżyć, bo jest jedyne w swoim rodzaju.