Recenzja filmu

Braveheart - Waleczne Serce (1995)
Mel Gibson
Mel Gibson
Sophie Marceau

"Każdy kiedyś umrze, ale nie każdy tak naprawdę żyje"

Obecnie Mel Gibson słynie z tego, że jego filmy są bardzo brutalne i krwawe. Tak było w przypadku "Pasji" i niedawnego "Apocalypto". Jednakże pierwszym pełnym okrucieństwa filmem spod ręki
Obecnie Mel Gibson słynie z tego, że jego filmy są bardzo brutalne i krwawe. Tak było w przypadku "Pasji" i niedawnego "Apocalypto". Jednakże pierwszym pełnym okrucieństwa filmem spod ręki Gibsona był "Braveheart". Obraz spotkał się z fantastycznym odbiorem, zarówno krytyki, jak i szerokiej widowni. W roku swojej premiery (1995 r.) dzieło otrzymało aż 5 Oskarów (w tym za Najlepszy Film Roku), a dziś jest uznawane za prawdziwy klasyk kina historyczno-przygodowego. Porównując z każdym innym filmem o tematyce historycznej, obraz Gibsona zawsze okazuje się lepszy. Produkcje ostatnich lat typu: "Aleksander", "Królestwo niebieskie" czy nawet świetny "Gladiator" Scotta nie mogą się równać z "Walecznym Sercem". Na czym polega więc fenomen opisywanego dzieła? Otóż film ten jest dopracowany w każdym niemal szczególe. Szczególny nacisk położono na obsadę. W "Braveheart" mamy więc fantastyczne kreację aktorskie. Mel Gibson osadził siebie samego w roli głównej. Twórcy widowiska na ekranie towarzyszą ponadto: gwiazda francuskiego kina Sophie Marceau, Peter Hanly i James Cosmo. Myślę, że każdy z artystów wywiązał się ze swojej roli rewelacyjnie. Warto zaznaczyć, iż jest to film historyczny, a więc fabuła obrazu opiera się na wydarzeniach autentycznych. "Braveheart" opowiada losy walk narodu szkockiego o wolność. Dzięki dziełu Gibsona dowiadujemy się, jak ciężką drogę musieli przejść Szkoci, aby uwolnić się spod panowania Anglików. Jednakże w filmie można dostrzec bardzo istotny błąd historyczny. Otóż przydomek "waleczne serce" otrzymał Robert The Bruce, a nie William Wallace. Jest jeszcze kilka pominięć, jak np. Wallace miał w rzeczywistości dwóch braci, natomiast w obrazie jednego, William i księżniczka Izabella autentycznie nigdy się nie spotkali.  Najciekawszą postacią w dziele jest główny bohater, William Wallace (kapitalny Gibson). Mężczyzna, któremu żołnierze angielscy zabijają żonę, staje na czele powstania niepodległościowego Szkotów. W walce jest bezwzględny i uparty, ale posiada także bardzo głęboki patriotyzm, odwagę, honor i mądrość. Nie postępuję jak większość szkockiej szlachty - biernie w stosunku do anglików, lecz podejmuje nierówna walkę o wolność. Ta idea wolności i godności każdego człowieka jest kluczowa dla przesłania filmu Gibsona. Jak zaznaczył sam filmowy Wallace: "Każdy kiedyś mrze, ale nie każdy tak naprawdę żyje!". Ten cytat uświadamia widzom, jak ważne jest zachowanie własnej tożsamości i poglądów, woli walki wyzwoleńczej. Mel Gibson tym udowadnia, że jest nie tylko świetnym aktorem, ale też równie wybitnym reżyserem. Sceny wprawiają w zachwyt. Mnie najbardziej wzruszyła scena cierpień i śmierci Wallach, kiedy bohater krzyczy: "Freedom!" (Wolność)? Niezwykłe przeżycie? "Waleczne Serce" jest perfekcyjne także pod względem realizatorskim. Jak wspomniałem na samym początku, dzieło obfituje w sceny przemocy i rozlewu krwi, ale dzięki temu jest bardzo surowe i realistyczne. Kapitalne sceny walk i bitew czynią z obrazu istne arcydzieło kina przygodowego. Film zawiera przepiękne zdjęcia naturalnych krajobrazów Szkocji. Scenariusz jest tak stworzony, że mimo tego że projekcja trwa 177 minut, dzieło ani przez moment nie dłuży się odbiorcy. Ponadto widzimy wspaniały montaż, kostiumy, charakteryzację i dialogi. Nie jest to więc tylko typowa produkcja batalistyczna, ale dzieło w pełnym tego słowa znaczeniu: genialne zarówno pod względem technicznym jak i artystycznym. W zachwyt wprawia muzyka, której autorem jest uznany amerykański kompozytor James Horner. Muszę zaznaczyć, iż jest to jedna z moich ulubionych ścieżek dźwiękowych. Najbardziej zapadł mi w pamięć motyw muzyczny, w scenie, gdy William biegnie przez góry. Mało który film wywołał we mnie takie emocje i wzruszenie. Całość jest cudowna i bardzo przejmująca. Myślę, że każdy, kto uważa się za jakiegokolwiek znawcę kina, nie może przejść obok tej produkcji obojętnie. Mamy bowiem doczynienia z obrazem niezwykłym, perfekcyjnym i wzorowo stworzonym. Kolejne arcydzieło?
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Braveheart - Waleczne Serce
Czy jest osoba, która na pytanie o "Braveheart" odpowie, "Nie widziałem/łam tego filmu"? Śmiem twierdzić,... czytaj więcej
Recenzja Braveheart - Waleczne Serce
Dzieło Mela Gibsona "Waleczne serce" jest filmem historycznym, opowiadającym o szkockiej walce... czytaj więcej
Recenzja Braveheart - Waleczne Serce
"Braveheart" w całości obejrzałam dość niedawno, chociaż film powstał dobre 12 lat temu. I do tej pory... czytaj więcej