Recenzja filmu

Balkoniary (2024)
Noémie Merlant
Souheila Yacoub
Sanda Codreanu

Gdzie ci mężczyźni?

Na ekranach są wszędzie. Prężą muskuły i rzucają kuszące spojrzenia. Noszą garnitury, strzelają zawsze do celu nie tylko bronią, ale też ciętą ripostą. W tym filmie jednak ich nie znajdziemy. W
Na ekranach są wszędzie. Prężą muskuły i rzucają kuszące spojrzenia. Noszą garnitury, strzelają zawsze do celu nie tylko bronią, ale też ciętą ripostą. W tym filmie jednak ich nie znajdziemy. W "Balkoniarach" topless bohaterki zawładnęły ekranem, wzięły sprawy w swoje ręce, walczą o siebie i swoją wolność. Nie potrzebują do tego pana w szykownym garniturze.

Film zaczyna się jak "Okno na podwórze", klasyka dreszczowców autorstwa króla tego gatunku, Alfreda Hitchcocka. Jest gorący letni dzień, południe francji, Marsylia, kamera snuje się między balkonami i podgląda mieszkańców. Na jednym z balkonów leży nieprzytomna starsza kobieta. Na jej rękach i twarzy - siniaki. Nagle na balkonie pojawia się mężczyzna, jej mąż, prawdopodobnie autor ran. Ponagla kobietę aby wstała i zabrała się do pracy, bo jest głodny. Kobieta rzuca się na niego z łopatą, uderza i (z pewnymi trudnościami) morduje. Ta pierwsza, bardzo szybka scena mówi nam wiele o tym, o czym jest ten film - o przemocy, o wyzwoleniu i kobiecości.

Głównymi bohaterkami są trzy młode kobiety. Nieśmiała Nicole (Sanda Codreanu), początkująca pisarka wzdychająca do sąsiada z naprzeciwka (w roli sąsiada znany z "Emily w ParyżuLucas Bravo), Ruby (Souheila Yacoub), zawsze kreatywnie pomalowana, wyzwolona camgirl, oraz Élise (Noémie Merlant), paryska aktorka tkwiąca w nieudanym małżeństwie. Dziewczyny wzdychają do sąsiada, fotografa, który dopiero co wprowadził się na przeciwko. Pewnego wieczoru mężczyzna zaprasza je do siebie na drinka. Zabawa z początku udana, dla Ruby kończy się gwałtem. Jednak tutaj historia zaczyna robić się nieprzewidywalna, bowiem nie jest to klasyczny smutny, depresyjny i ciężki film o gwałcie.

Oglądając "Balkoniary", możemy poczuć, że to taki worek do którego wrzuconych zostało wiele różnych elementów, który w pewnym momencie nie wytrzymał i eksplodował. Są kolory jak u Almodovara, krwawa zbrodnia jak u Tarantino, uwspółcześniona Marylin Monroe (nie pojawiająca się tutaj z przypadku), ale też tematy takie jak zauroczenie, morderstwo, gwałt małżeński, humor i science-fiction. Ta mieszanka wybuchowa skonstruowana jest bardzo świadomie, bowiem jak mówi sama reżyserka Noémie Merlant, ten film to efekt wielu doświadczeń prywatnych ale też usłyszanych, które zakopane gdzieś głęboko zostają wyrzucone. Następuje wydobycie tego co ściśnięte. Te pomieszane i pokręcone wspomnienia wreszcie uwalniają się. Uwalniają w sposób bardzo charakterystyczny dla kina francuskiego, bez patosu i ogródek, bez nadęcia i powagi ale z dumnie wyciągniętą do przodu (nagą) klatką piersiową.

Jak zauważa Merlant, świat i przestrzeń w której funkcjonujemy, nie są stworzone dla kobiet. Która z kobiet nie przeszła wieczorem na drugą stronę ulicy widząc ciemną postać lub nie przyśpieszyła kroku? Albo nie chwyciła w kieszeni klucza do drzwi, gdy wracała sama wieczorem do domu na wypadek ataku? Albo nie ściszyła muzyki tak "na wszelki wypadek"? Są to doświadczenia uniwersalne, ale tylko dla kobiet. "Balkoniary" są stworzone przez kobiety, dla kobiet i w przeciwieństwie do innych filmów o tej tematyce, dają poczucie wyzwolenia. Widać to w strojach, makijażu, działaniach i decyzjach bohaterek, ich relacjach ale też w tym jak ta historia się toczy i jakie ma zakończenie. 

No więc, gdzie są ci super mężczyźni i dlaczego nie ma ich w "Balkoniarach"? Noémie Merlant robi to umyślnie, chce, aby w widzach pojawiła się refleksja. Jak sama podczas spotkania z widzami mówiła, wie, że gdy w filmie pojawiłby się chociaż jeden pozytywny bohater męski, to wszyscy męscy widzowie automatycznie utożsamiali by się właśnie z tym bohaterem (no bo przecież co to to nie ja!). A nie o to chodzi. "Balkoniary" mają wywołać refleksję. Czy być może ja kiedykolwiek zachowałem się w stosunku do jakiejkolwiek kobiety niezbyt okej? A może ktoś tak zachował się wobec mnie? Być może odpowiedzią na to pytanie będzie "nie". Natomiast jeśli jest minimalna szansa, że jednak odpowiedź na to pytanie będzie twierdząca, to zdaniem autorki, warto zadać to pytanie, wywołać tę refleksje.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Balkoniary
Jesieniary, koniary, rzepiary – wszyscy kojarzymy te żartobliwe, acz podszyte złośliwością określenia na... czytaj więcej