Recenzja filmu

Banana Split (2018)
Benjamin Kasulke

Filtry i flirty

Debiutujący na fotelu reżyserskim operator Benjamin Kasulke wpisuje się swoim "Banana Split" w tradycję teen movie, serwując klasyczne połączenie romantyzmu i ironii, słodko-gorzkich sentymentów
Kojarzycie tę historię: koniec liceum, pierwsza wielka miłość, rozstania, powroty i inne dramaty na progu wyjazdu na studia, a wszystko w scenerii kolejnych "domówek", jakie znamy na wylot z amerykańskiego kina o nastolatkach. Debiutujący na fotelu reżyserskim operator Benjamin Kasulke wpisuje się swoim"Banana Split"w tradycję teen movie, serwując klasyczne połączenie romantyzmu i ironii, słodko-gorzkich sentymentów i zadziornego humoru. Ktoś powie, że widzieliśmy to już setki razy, i nie pomyli się jakoś szczególnie. Ale każde pokolenie zasługuje na swoje kino i"Banana Split"zgrabnie odświeża gatunek dla generacji selfiaków i filtrów z Instagrama.

Dla April (Hannah Marks) i Nicka (Dylan Sprouse) wiadomość o dostaniu się na uniwersytet to tyleż spełnienie marzeń, co cios w żebra. Dotychczas byli przecież nierozłączną parą, teraz każde z nich ma wyjechać na studia do innego miasta. Ich związek nie wytrzymuje takiej presji: dochodzi do zerwania. Zanosi się na to, że ostatnie lato przed rozpoczęciem studenckiego życia będzie dla April okresem żałoby. Tym bardziej dotkliwej, że Nick szybko znajduje sobie nową partnerkę, Clarę (Liana Liberato). Bez stalkowania na Instagramie i obgadywania za plecami się nie obejdzie, ale kiedy April spotyka wreszcie Clarę, obie niespodziewanie przypadają sobie do gustu. Czy obecna dziewczyna twojego byłego chłopaka może zostać twoją najlepszą przyjaciółką?

Kasulke jako operator przenosił na ekran zarówno retrofantazje Guya Maddina, jak i mumblecore’owy zblazowany realizm, tym razem gładko łączy kreacyjność z prozaicznością. Wspomniane filtry z Instagrama to dobry punkt odniesienia:"Banana Split"ma w sobie pastelową nostalgię rodem z popularnego serwisu społecznościowego. To codzienność, ale podkręcona. Nieprzypadkowo: reżyser pokazuje przecież, jak współczesne środki przekazu i komunikacji kreują - bądź filtrują - stare jak świat relacje międzyludzkie. Dlatego właśnie na pokrytym mgiełką nostalgii ekranie nieustannie materializują się kolorowe SMS-y, jakimi wymieniają się bohaterowie.

Fundamentem filmu nie są jednak ani stylistyczne ornamenty, ani nawet miłosna intryga."Banana Split"to kino w skali mikro, spacerujące powoli od sceny do sceny, od mikroobserwacji do mikroobserwacji, z wdzięcznymi portretami psychologicznymi i gęstym drugim planem. Najważniejszą osobą jest tu nie reżyser, a Hannah Marks, nie tylko odtwórczyni roli głównej, ale i współscenarzystka projektu. Ma ona dryg do realistycznego dialogu utkanego z niezręczności, potknięć i nieporozumień, z komediowej dosadności i popkulturowych cytatów, nadświadomego, ale wciąż wiarygodnego. Takiego zresztą jak jej aktorstwo. Oglądając film nie mogłem oprzeć się skojarzeniom z ekranową personą Sandry Bullock. Gwiazda"Banana Split"emanuje podobnym sympatycznie złośliwym roztrzepaniem, neurotyczną gwałtownością, pod którą czuć emocjonalną kruchość. W słabszych momentach, gdy nie starcza fabularnego mięcha, to ona "ciągnie" film swoją komediową charyzmą.

Znamienne, że"Banana Split"traci parę właśnie w miejscach komediowo-romantycznej sztampy, gdy April wzdycha do Nicka i tradycja teen movie odzywa się nieco zbyt wyraźnie. Dużo ciekawsze są momenty, gdy Kasulke i Marks grają z naszymi oczekiwaniami: tyleż kinowymi, co genderowymi. Tęsknota za Nickiem nie udziela się przecież widzom, bo jest on dość nudnym typkiem: wystarczy powiedzieć, że fascynuje go Carly Rae Jepsen. Ale to nuda zamierzona. Niczym w disnejowskiej "Krainie lodu""prawdziwa miłość" nie jest tu romantycznym zadurzeniem w jakimś przystojniaku, tylko miłością dziewczyńską, kumpelską relacją między April a Clarą."Banana Split"przypomina niniejszym prawdę, którą kino lubi przemilczeć: chłopaki przychodzą i odchodzą, koleżanki zostają na całe życie.
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?