Ty Pennington

Gary Tygert Burton Pennington

8,1
71 ocen występów osoby
powrót do forum osoby Ty Pennington

Ja bym powiedziała, że dla chcącego... albo może dla chcącej nic trudnego ;) O ile znam sie na matematyce, to Ty ma teraz ciut ponad 40 lat... Dla dziewczyny, która ma 20 to może dużo, ale z drugiej strony... Jeff Goldblum ma dziewczynę młodszą od niego o 28... lat! nie miesięcy.
Także wszystkie 18-stki mają jeszcze szanse :):):)

Jeśli chodzi o mnie to lubię tego gościa ale bez przesady. Co prawda przyjemnie byłoby na żywo usłyszeć jego "Och, yeah!" :)

XXXXXXXXXXXXXX

Never Mind, a co ja takiego robie? :)
Kurcze, nie wiem gdzie się Kicek podziała... chyba sie sama wezmę za tego bloga... tak. Tak właśnie zrobię ;] A Kicek coś może później pododawać.

Gaby... MUSI coś w tym być! Też miałam kiedyś z nim sen, tylko że przyjechał do mnie na działkę na całe wakacje i też gadaliśmy po polski i ja się go zapytałam SKĄD ON ZNA TAK DOBRZE POLSKI?
a on że OD BABCI, KTÓRA BYŁA POLKĄ!!!

kroliczyna

I Ty się jeszcze pytasz. Jesteś extra . Wydajesz się fajną kobietką :D:D:D Chętnie poznałabym Cię osobiście :)

kroliczyna

heh Xinis, thx:):) Jutro pakuję walizki i wybywam do Ty'a!!!:D:D

Fretkaa

http://www.tythehandyguy.com/ [www.tythehandyguy.com/]
nie jestem pewna czy ktoś juz tego linka przypadkiem nie dawał, ale na wszelki wypadek... Super stronka o Penningtonie (fajne fotki)!!! wejdźcie w zakładkę /news/ i looknijcie "Say )Hi( to Ty!" :):P

Fretkaa

Oj Fretkaa serio, czy sobie żarty stroisz? Co to w ogóle znaczy do Ty'a? :D:D:D:D:D

A ta strona to jest jego oficjalna strona, więc chyba wszystkie, które są jego fankami były już tam ;)
Ja nawet list próbowałam napisać raz... ale chyba ine doszedł, bo nie podałam Stanu. A przecież my nie mamy stanów =="

kroliczyna

A ja podałam swoje województwo:D:D:D serio!
Wcześniej pisałyście o swoich snach z Ty'em. W TYM NAPRAWDĘ COŚ JEST! Mozecie mi wierzyć lub nie, ale wczoraj śniło mi się, że poszłam do szkoły. Pierwszą lekcją był wf. Czekaliśmy na naszego wuefistę, kiey nagle... pojawił się Ty! Powiedział, że nasz facet poszedł na urlop i jest na zastępstwie. Spytaliśmy go skąd tak dobrze zna polski, a on, na to, że ma polskie korzenie od strony babci!
Magia? Zbiorowa halucynacja? Nic z tych rzeczy, to niemożliwe..:)

Fretkaa

A zapomniałabym, jeszcze cos... Lubię polski i często piszę opowiadania.
Zgadnijcie o czym skrobię teraz?:) Nie jest to opowiadanie w stylu "musieliśmy z rodzicami przeprowadzić się do USA i spotkałam Ty'a i zakochaliśmy się", ale trochę z innej beczki. Kiedy skończę dam wam znać:) Pozdro for all!

Fretkaa

Oj, kurcze... faktycznie coś w tym MUSI być. Trzy sny i w każdym pytanie skąd zna polski, a on że od babci... w przyszłości trzeba będzie to sprawdzić. xD
Wu-eF Z Ty'em... ani jednej lekcji bym nie opuściła xD
Też mam ochotę jakieś takie opowiadanko zakręcone napisać, ale nie mam czasu, bo piszę opowiadanie fantasy i jeszcze fan klub Ty'a i już zywcem nie ma kiedy pisać... a mam fajny pomysł, kurcze... może kieddyś mi sie uda do tego zabrać ;)
Pozdrawiam!

kroliczyna

Właśnie skończyłam opowiadanie!:) A ten Wf to... mmm... skakaliśmy przez kozła...."D:D:D:D

wikta

Ty ..... mmm jest niesamowity. Takich ludzi rzadko sie teraz spotyka i moge powiedziec, ze w szczegolnosci dotyczy to mezczyzn. Z nim kobieta nie widzialaby zadnych problemow, cieszylaby sie tylko z zycia i ze jest z tak fantastycznym facetem.
Daje kilka zdjec. Pierwsze poprostu mnie rozwala, spac potem nie moge ;)
1.http://www.noceilingfans.com /imgs/ty03.jpg
2.http://i.timeinc.net/ew/dyna mic/imgs/021120/183325__ty_l.j pg
3.http://www.tythehandyguy.com /images/photogallery/big_photo s/Ty-ready.jpg
4.http://www.celebopedia.com/t y-pennington/images/ty-penning ton.jpg
5.http://images.43things.com/p rofile/00/01/d2/119361s160.jpg
6.http://artistic-insanity.net /wallpapers/typenningtonW.jpg
7. CAŁA FERAJNA http://photos.signonsandiego.com/gallery1.5/albums/peoples_choice/reality.jpg [photos.signonsandiego.c...]
8.http://www.patryan.com/asset s/ty_big.jpg
9.http://www.premiereradio.com /vimage/2006/02/414_show_portr ait.jpg
10.http://www.abcmedianet.com/ showcontent/primetime/extreme_ home/extreme_home_i/pennington .jpg
11.http://www.citybeat.com/200 3-10-29/todo-4.jpg
12.http://www.noceilingfans.co m/imgs/ty01.jpg
13. Chetnie bym sie z nim napila :P http://img349.imageshack.us/img349/8735/ty1754lf.jpg [img349.imageshack.us/im...]
14.http://pictures.directnews. co.uk/live/photo5705.jpg
15. I'm loven it http://myspace-133.vo.llnwd.net/00378/33/10/378380133_m.jpg [myspace-133.vo.llnwd.ne...]
16.http://pic1.picturetrail.co m/VOL1156/3916752/8804355/1285 83243.jpg
17.http://images.forbes.com/me dia/lists/53/2006/J2KW.jpg
18.http://www.mnetafrica.com/C ontentImages/MnetAfrica/profil es/EM_Cast_Ty.jpg
Mam nadzieje, ze sie nie powtarzaja, a jesli nawet to zawsze warto jeszcze raz na nie spojrzec ;) POZDRAWIAM wszystkie fanki Ty'a ! :*

oLKUSz4

Ty ..... mmm jest niesamowity. Takich ludzi rzadko sie teraz spotyka i moge powiedziec, ze w szczegolnosci dotyczy to mezczyzn. Z nim kobieta nie widzialaby zadnych problemow, cieszylaby sie tylko z zycia i ze jest z tak fantastycznym facetem. Daje kilka zdjec. Pierwsze poprostu mnie rozwala, spac potem nie moge ;) 1.http://www.noceilingfans.com /imgs/ty03.jpg 2.http://i.timeinc.net/ew/dyna mic/imgs/021120/183325__ty_l.j pg 3.http://www.tythehandyguy.com /images/photogallery/big_photo s/Ty-ready.jpg 4.http://www.celebopedia.com/t y-pennington/images/ty-penning ton.jpg 5.http://images.43things.com/p rofile/00/01/d2/119361s160.jpg 6.http://artistic-insanity.net /wallpapers/typenningtonW.jpg 7. CAŁA FERAJNA http://photos.signonsandiego.c... [photos.signonsandiego.c...] 8.http://www.patryan.com/asset s/ty_big.jpg 9.http://www.premiereradio.com /vimage/2006/02/414_show_portr ait.jpg 10.http://www.abcmedianet.com/ showcontent/primetime/extreme_ home/extreme_home_i/pennington .jpg 11.http://www.citybeat.com/200 3-10-29/todo-4.jpg 12.http://www.noceilingfans.co m/imgs/ty01.jpg 13. Chetnie bym sie z nim napila :P http://img349.imageshack.us/im... [img349.imageshack.us/im...] 14.http://pictures.directnews. co.uk/live/photo5705.jpg 15. I'm loven it http://myspace-133.vo.llnwd.ne... [myspace-133.vo.llnwd.ne...] 16.http://pic1.picturetrail.co m/VOL1156/3916752/8804355/1285 83243.jpg 17.http://images.forbes.com/me dia/lists/53/2006/J2KW.jpg 18.http://www.mnetafrica.com/C ontentImages/MnetAfrica/profil es/EM_Cast_Ty.jpg Mam nadzieje, ze sie nie powtarzaja, a jesli nawet to zawsze warto jeszcze raz na nie spojrzec ;) POZDRAWIAM wszystkie fanki Ty'a ! :*

oLKUSz4

kurde nie chca sie dobrze wkleic. Sadze ze wystarczy tylko pousuwac odstepy w linkach i bedzie dzialalo jak ta lala ;)

oLKUSz4

To kiedy bendzie to opowiadanie bo bardzo jestem ciekawa.pozdro

oLKUSz4

To kiedy bendzie to opowiadanie bo bardzo jestem ciekawa.pozdro

oLKUSz4

To kiedy bendzie to opowiadanie bo bardzo jestem ciekawa.pozdro

andzia12_15

Właśnie, Fretkaa dawaj to opowiadanko :D Ciekawa jestem, co tam wymodziłaś :D

kroliczyna

A proszę ja was bardzo:) Tylko prosze nie uosabiać mnie z żadną z postaci!:) bo się wkurzę! Sporo czytania przed wami - 17 stron:)
(aha i nie chciało mi się fajnych nazw ulic wymyślać więc są z deka prymitywne i kilku szczegółów nie dopracowałam po prostu z lenistwa;)

"Ty nie do poznania" (tytuł wymyśliłam przed chwilą:D)

Siedziałam na rogu Long Street i North Street i kompletnie nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nie miałam już rodziców. Nie miałam już domu. Tyle nocy już śpię na dworze...
Większość bezdomnych pochowała się do przytułków i noclegowni. Ja oczywiście też szukam jakiegoś miejsca, ale... nikt nie chce mnie przyjąć. Brak miejsc. Dobrze, przynajmniej, że to lato... Ludzie podobno mówią, że dla dzieci zrobią wszystko. A ja, trzynastolatka bez środków do życia, nie znalazłam ani jednego miejsca do spania.
Mam poruszyć sprawę jedzenia? Ok, spoko, przyznam się bez bicia – kradnę. W małych sklepikach, udaje mi się uprowadzić jakąś bułkę czy coś w ty stylu. Można to opatentować jako nową dietę...
Chociaż ostatnio nie muszę już kraść. Pewnego bardzo wczesnego poranka, kiedy miasto było uśpione, a ja też próbowałam zasnąć na jakiejś ławce, zauważyłam jakiegoś faceta biegającego – uprawiał jogging. Podbiegł w moją stroną, zatrzymał się i popatrzył na mnie. Stał jeszcze chwilę, po czym zdecydowanym ruchem włożył rękę do kieszeni i wyjął banknot.
Położył go obok mnie, pogłaskał po głowie i odbiegł prędko. Natychmiast przestałam udawać, że śpię. Sto dolarów!... Chciałabym odnaleźć tego człowieka, spojrzeć mu w oczy i powiedzieć... Właśnie, co mogłabym mu powiedzieć?

***

- Rozumiem Paul, ja wszystko rozumiem, obejrzę dziś jeszcze raz ten filmy, bo już wybrałem... Jasne, że gadałem z Patrickiem! Zadzwoń jeszcze do Michaela... a ja do Tracy... No to jeszcze Preston i ruszamy z następnym odcinkiem! OK, to do usłyszenia. – wyłączyłem się.
- Panie Smith, dziękuję za podwiezienie, przejdę się dalej pieszo...
- Przecież to ładny kawałek drogi? A zresztą, jak pan chce, panie Pennington. Miłego wieczoru. – pożegnał się Smith i odjechał swoim chryslerem.
Chyba zwariowałem. W LA nie można spokojnie zebrać myśli, idąc w nocy do domu. Przecież to miasto żyje chyba dwadzieścia cztery godziny na dobę... Dobrze, że mam mieszkanie na obrzeżach. Pospaceruję trochę i odetchnę od tych tłumów.
Pojutrze kręcimy następny odcinek „Domu nie do poznania”... Ja, Tracy, Connie, Paul, Michael i Preston. Przygotowaliśmy mniej więcej scenariusz – chociaż, i tak zawsze raczej się go nie trzymamy. Spontaniczność – to jest to! I my naprawdę zaskakujemy rodziny tymi pobudkami rano! Ech, właśnie, ale najpierw muszę wybrać jakąś rodzinę... Mój cholerny obowiązek. Serce pęka, że większość trzeba odrzucić... Niektórzy ludzie tam wręcz błagają, żeby wybrać ich posiadłość. Mam potem cholernie wielkiego kaca moralnego i czuję się okropnie. Na szczęście Paul mi pomaga. To mój najlepszy przyjaciel z ekipy projektantów. Zresztą wszyscy sobie pomagamy, bo jesteśmy naprawdę zgraną paczką.
O matko... Przez chwilę stoję jak wryty. Szedłem tak zamyślony, że o mało co nie nadepnąłem na... jakąś przycupniętą na ulicy, śpiącą osobę! Kucnąłem. Dziewczynka, na oko około dwanaście lat, szczuplutka, pomarańczowy T-shirt, śpi jak zabita. Pomarańczowy T-shirt?!... To... to przecież ta sama dziewczynka, której dziś rano podczas biegania dałem sto dolców! Myśl Ty, myśl. Do domu jeszcze kawał drogi... A ta mała na pewno jest strasznie głodna i chciałaby przespać się w jakimś wygodnym łóżku. A może ona nawiała rodzicom? Natychmiast wyjmuję komórkę.
- Paul? Przepraszam, że znowu zawracam ci tak późno głowę, ale mam ważną sprawę... Proszę, przyjedź prędko na róg Long i North Street... To bardzo ważne. No, czekam. Na razie. – rozłączyłem się i zdjąłem z siebie kurtkę. Czekałem. Postanowiłem na razie jej nie budzić, zrobię to dopiero w domu... Przyjechał Paul.
- Co jest Ty?
- Szedłem właśnie do domu i... patrz kogo znalazłem. – wskazałem na dziewczynkę. - To dziecko jest na sto procent bardzo głodne i zmęczone... Zabieram ją do domu. Mógłbyś mnie podrzucić? A mój kierowca jest na urlopie...
- Ty, przyjacielu... Wskakuj. – rzekł Paul. Wrażliwy z niego chłop. Otworzyłem drzwi, wziąłem dziewczynkę na ręce i jakoś wgramoliłem się do samochodu. Zatrzasnąłem drzwi, a wtedy Paul ruszył. Ku memu lekkiemu zakłopotaniu, dziewczynka na moich kolanach, uśmiechnęła się przez sen i przylgnęła do mnie, jakby bojąc się czegoś. Objąłem ją mocniej. Paul widząc to przez lusterko wsteczne, uśmiechnął się ciepło. Obaj kochaliśmy pomagać ludziom, ale największą satysfakcję przynosi uśmiech na twarzy dziecka. Dotąd wspominamy chociażby Bena z kruchymi kośćmi... Wtedy, kiedy szepnął mi do ucha: „Kocham cię Ty.” Naprawdę, w takich chwilach miękną człowiekowi kolana...
- Coś się stało? – uwadze Paula nigdy nic nie umknie. Spojrzał na mnie w lusterku.
- Nic, po prostu... Przypomniałem sobie o Benie. Pamiętasz? Ten chłopiec, który miał bardzo kruche kości...
- Tak, pamiętam. cały czas pisze do ciebie listy?
- No, ostatni wczoraj dostałem. Podobno wiedzie się im dobrze, a znajomi są ciągle zachwyceni mieszkaniem. – uśmiechnąłem się lekko. – Ostatnio... Ostatnio zastanawiałem się nad sobą. Oczywiście nadal będę jeździł na desce, świrował i robił wam głupie dowcipy na planie – uśmiechnąłem się znacząco, a Paul westchnął – Ale mam już czterdzieści jeden lat. W sumie to już bliżej niż dalej...
- O proszę, Ty zastanawia się nad sensem życia i pojęciem śmierci – kumpel wyraźnie się ucieszył.
- Nie przerywaj mi. No i pomyślałem, że... rozumiesz?
- Staram się zrozumieć.
- Mam czterdzieści jeden lat i chcę mieć dzieci. – powiedziałem otwarcie a na twarz wystąpiły mi jaskrawoczerwone rumieńce.
- No nareszcie...
- Co „nareszcie”? – nie zrozumiałem.
- Bałem się, że do końca życia będziesz tym samym ześwirowanym Ty’em, który w wolnych chwilach robi głupie dowcipy przyjaciołom...
- Ty zdrajco! Nie myśl, że się zmienię tak błyskawiczne! Nadal będę wam wrzeszczał przez megafon do uszu: „Za dwadzieścia cztery godziny wraca rodzina!”, wrzucał do basenu, zamykał się w tajnym pokoju i komunikował tylko przez kamerę internetową... Wiesz, że jedyną moją prawdziwą miłością jest ta praca.
- Dla mnie praca jest kochanką. Pierwszą miłością jest Mary. – wzniosłem oczy do nieba. - No dobra, koniec wycieczki, zatrzymaj wóz. A może wejdziesz?
- Nie, Mary będzie się niepokoiła. Jadę.
- No dobra, jak chcesz. Aha... Paul?
- Tak?
- Dzięki... za rozmowę. I za podwiezienie. Coś czuję, że dobrze zrobiliśmy zabierając tę małą do mnie.
- No to jasne, żadne dziecko nie może mieszkać na ulicy!
- Czuję w kościach, że coś się wydarzy. Pennington tak ma.
- Nie śmiem przeczyć. No to dobrej nocy.
- Nawzajem. Trzymaj się.

***

Nie wiem jak długo spałam. Chyba bardzo długo. Ale za to miałam piękny sen. Spotkałam tatę. Przytulił mnie, a ja jak zwykle przylgnęłam do niego. On był chyba czymś wzruszony, bo po pewnym czasie poczułam jak jego łzy kapią mi na włosy. Nagle się obudziłam. Leżałam w wielkim i wygodnym łóżku w pięknym, jasnym pokoju. Czy to już jest niebo? Podniosłam się i... byłam sama! Nienawidzę tego uczucia, od razu przed oczami stanęła mi scena kiedy wyrzucano nas z domu, a parę dni później jak mój tata umarł... Nigdy więcej sama. Zaczęłam płakać. Skuliłam się. Nagle do pokoju wpadł jakiś mężczyzna. Na jego widok przestraszyłam się jeszcze bardziej. Wtedy on podszedł do mnie, usiadł na łóżku i rzekł łagodnym głosem:
- Cicho, spokojnie, chciałbym porozmawiać...
Miał tak spokojny i ufny głos, i tak przypominał tatę, że rozkleiłam się jeszcze bardziej.
- On odszedł... – jęknęłam pogrążona w bólu.
Mężczyzna podsunął się bliżej i objął mnie mocno. Oparłam głowę o jego tors i chlipałam w T-shirt, a on głaskał mnie po plecach i uspokajał łagodnym głosem:
- Cii... Już dobrze, jestem tu... Nie płacz...
Dobra chwila minęła zanim się uspokoiłam. Mężczyzna spytał:
- A teraz powiedz, jak się nazywasz i ile masz lat?
- Jestem Lucy Alcott i mam trzynaście lat.
- Aha, miło mi... Ja jestem Ty Pennington i mam czterdzieści jeden lat.
Na chwilę zamarłam. Jak mogłam go nie rozpoznać?! Wyjąkałam słabym głosem:
- To... to pan jest Ty Pennington? Ten który z grupą projektantów urządza ludziom mieszkania?
- We własnej osobie. – uśmiechnął się szelmowsko.
- Oglądałam wszystkie... No, prawie wszytskie odcinki pana programu! Kocham wszytskie, ale najbardziej podobały mi się te z rodziną Sears’ów, gdzie była ta dziewczyna na wózku i zaśpiewał jej chór, ze Sweet Alice, z Benem oraz ten gdzie pańska ekipa postawiła dwa domy w osiem dni. Płakałam na tym! Najbardziej wzruszające było to, kiedy pan odtworzył tę kasetę z zapisem wypadku tego chłopaka... Ten program jest cudowny... Pomagacie ludziom... Zazdrościłam wszystkim rodzinom... Chciałam żeby pan któregoś ranka wszedł na moje podwórko i krzyknął: „Dzień dobry! Lucy, Fred, Katie, David!”... – nagle poczułam wypieki na twarzy i zawstydziłam się – powiedziałam o swoim najskrytszym pragnieniu Ty’owi Penningtonowi! Pomyślałam: „Ich już nie ma. Jesteś sama. Zupełnie sama...” Łzy znowu popłynęły mi po twarzy. Ty odezwał się:
- Mów mi po prostu Ty, nie jestem jeszcze taki stary, żeby tytułować mnie pan... Miło mi, że nasz program ci się podoba... A co się stało z twymi rodzicami? Dlaczego spałaś na ulicy?
- Nie mam domu. Mama i David – mój starszy brat, zginęli w wypadku samochodowym, a po eksmisji tata został zamordowany... na moich oczach... – zatrzęsłam się cała. Znowu miałam przed oczami tamtą noc... Ty położył mi swoją ciężką dłoń na ramieniu, popatrzył w oczy i rzekł:
- Spokojnie.
A ja poczułam jakby ktoś zdjął z moich pleców ogromny ciężar...

***

Lucy jest bardzo wylękniona. Od razu widać, że przez swoje trzynaście lat życia dużo przeszła. Najpierw śmierć matki i brata, potem wyrzucenie z mieszkania, znowu śmierć, tym razem ojca... Muszę jej jakoś pomóc! Gdyby miała dom i rodzinę, zbudowalibyśmy im coś wspaniałego... Na razie zjadła talerz gorącej zupy cebulowej.
- Wiesz co Lucy? Pokaż mi swoje ubrania. – zarządziłem. Dziewczyna poszła po swój plecak.
- Nie powiem, masz styl, ale za wiele to tego nie jest... Ubieraj się. Wychodzimy. Chcesz wiedzieć dokąd idziemy? – zapytałem tonem identycznym jak z programu.
- I tak znam odpowiedź – „Nie powiem”. – gruchnęliśmy śmiechem. Zabrałem ją na olbrzymie zakupy do nowego butiku młodzieżowego. Mieli prawie całe piętro z rzeczami w stylu Lucy – zielenie, khaki, militaria... Kosztowało mnie to taczkę forsy, z dwadzieścia autografów i pięćdziesiąt zdjęć. W końcu od tego jest kasa żeby ją wydawać, autografy – żeby je rozdawać, a zdjęcia – żeby je pstrykać!
Kiedy wróciliśmy do domu, Lucy poszła do sypialni rozpakować rzeczy a ja, swoim zwyczajem, wykonałem kilka telefonów. Gdy skończyłem poszedłem do niej.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam? Mam pewną sprawę... – spytałem grzecznie.
- Chyba raczej ja przeszkadzam... O co chodzi? – spytała.
- Lucy, musisz o czymś wiedzieć... Dopiero się poznaliśmy i nie chcę cię zostawiać samej, a poza tym to będzie dla ciebie niezła atrakcja... Jutro jedziemy z ekipą do rodziny... A ty jedziesz z nami. – kiedy powiedziałem te słowa, Lucy prawie oszalała z radości.
- Marzyłam, żeby spotkać was kiedyś na ulicy i wziąć autograf, a tu... – na twarzy pojawiły się łzy szczęścia.
- W związku z tym musisz to przejrzeć. – podałem jej jako-taki scenariusz. Dziewczynie zrzedła mina – Nie martw się. My tylko niektóre rzeczy gramy zgodnie ze scenariuszem. Zwykle zachowujemy się zupełnie naturalnie i spontanicznie. Z dubli wcale nie korzystamy – ewentualnie montażysta wycina coś później. Jeśli chcemy przerwać, dzwonimy do reżysera – każdy na planie ma telefon – i po krzyku. Patrick jest bardzo miły, już dzwoniłem do niego kiedy wróciliśmy ze sklepu... To ty przyswój sobie mniej więcej to a ja wracam do siebie. Jakbyś czegoś potrzebowała to przychodź śmiało – aż taki zajęty nie jestem. – uśmiechnąłem się i zszedłem na dół do swojej sypialni. Włączyłem video i zacząłem jeszcze raz oglądać filmy.

***

Rodzina Phelpsów. Babcia, rodzice i cztery córki. Firma remontowa wzięła pieniądze i... zwiała w połowie prac! Od roku gnieżdżą się w dwóch pokojach. Wstrząsające. Tym bardziej, że jedna z dziewczyn, Betty, jest chora. Ma nowotwór. Rodzina chciała, żeby była szczęśliwa i miała lepsze mieszkanie. Sprzątając po „seansie” usłyszałem krzyk dochodzący z pokoju, w którym spała Lucy. Pobiegłem. Dziewczynka płakała przez sen i szeptała coś niezrozumiałego.
- Lucy obudź się! Lucy! – potrząsałem dziewczynką. Ona kiedy tylko otworzyła pełne łez oczy, instynktownie rzuciła mi się w ramiona i, pełna zaufania, przytuliła się.
- Ty, boję się... Jestem zupełnie sama, nie mam nikogo, boję się! – płakała – Nawet tata mnie opuścił... Dlaczego, Ty, dlaczego?
Głaskałem ją po plecach połykając łzy.
- Chcę żyć, chcę żyć jak normalna dziewczyna, mieć rodziców... Ty, proszę, powiedz coś... Zawsze tak dobrze pocieszasz... Pamiętam, Sweet Alice chociażby...
- Poczekaj, zaraz przyjdę. – szepnąłem, aby całkiem się nie rozkleić – niczym Paul czy w ogóle ktoś z ekipy.
- Nie, proszę, nie zostawiaj mnie samej. – Lucy jeszcze bardziej przyssała się do mnie – Jeśli on tu przyjdzie... I zabije mnie, tak jak tatę... – dziewczynka cała drżała
- Nikt cię nie zabije! Jesteś ze mną, a to znaczy, że jesteś bezpieczna! Zrobimy inaczej. – zadecydowałem i wziąłem ją na ręce. Trzymając ciągle w mocnym uścisku zaniosłem do drugiej sypialni, swojej.
- Będziesz spała ze mną. – ułożyłem ją na łóżku i położyłem się obok. Przytuliłem mocno i rzekłem:
- A teraz opowiem ci kilka historyjek, żebyś łatwiej zasnęła...
I zacząłem jej opowiadać o innych projektantach. Kiedy skończyłem, ona szepnęła, już z zamkniętymi oczami:
- Kocham cię ty...
- Ech... Ja też cię kocham, moja mała Lucy... Chociaż nie wiem nawet kim jesteś, pokochałem cię. – przytuliłem ją mocniej. Ben, i inne dzieci z „Domu nie do poznania”, mają kochającą rodzinę, a ona nie ma nikogo. Czekając aż mała całkowicie zaśnie, myślałem... Co ja do cholery robię?! Przecież nigdy nie opiekowałem się dzieckiem - ba! Dorastającym dzieckiem! Ale ot, tak sobie nie mogę jej porzucić! A jutro jedziemy do rodziny... I co najmniej tydzień mnie nie będzie w domu...
Przytulam ją tak a ona ma już trzynaście lat! Może... Nie no Ty, głupiejesz z wiekiem! Widać, że dziewczyna przejęła się śmiercią rodziców i brata. A w dodatku nie ma gdzie mieszkać... Jest teraz w takim stanie, że przyjęłaby pomoc i przytuliłaby się do pierwszej napotykanej osoby... To wyraźnie jest znak. Muszę się nią zaopiekować! Zastąpić jej ojca...

***

Wstyd mi. Mam już trzynaście lat i ciągle wstydzę się tego całego Ty’a (no, tak nagle zamieszkać w domu gościa z telewizji...), a mimo to... spałam z nim wczoraj! Nie no, oczywiście do niczego nie doszło, broń Boże! To było tak.
Śnił mi się jakiś okropny koszmar. Tata, mama i David zamknęli mnie w jakiejś klatce i odeszli. Prowadził ich ten zabójca taty. Mówili, że tam będzie mi lepiej. Płakałam. Wolałam ich, a nagle zjawił się Ty. Podszedł do mnie i wyciągnął ręce, żeby mnie przytulić. Wtedy obudziłam się i... byłam w ramionach Ty’a! Uspokajał mnie, a ja płakałam. Tęskniłam za rodzicami i bałam się tego gościa – Charliego Berry’ego – mordercy. W końcu Ty wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego łóżka. Aby mnie pocieszyć opowiadał jakieś zabawne historyjki o projektantach...Cały czas byłam wtulona w jego tors, a on głaskał mnie po włosach. Kiedy byłam już prawie we śnie mruknęłam cichutko:
- Kocham cię Ty...
Jezu, co ja powiedziałam?! I jeszcze do tego on to chyba usłyszał... Bo przytulił mnie jakby mocniej i szepnął coś. Potem już zasnęłam...

***

Obudziłem się o szóstej, jak zwykle. Wstałem i poszedłem pod prysznic. Kiedy wychodziłem, Lucy już się obudziła i rozglądała się niespokojnie.
- Hej Lucy! – powitałem ją z uśmiechem
- Cześć Ty! – odpowiedziała mi, wyraźnie uspokojona.
- Jak się spało? – spytałem.
- W życiu nie spałam na tak wygodnym łóżku!
- Musze cię zmartwić – czas wstawać! Dziś wielki dzień! Co chcesz na śniadanie? Naleśniki, jajka, owsiankę? Chodź do kuchni. – na te słowa dziewczyna wstała i ruszyła ze mną w stronę kuchnio-jadalni.
- Poproszę o naleśniki. – zaczerwieniła się lekko.
- Super! Lubisz sos klonowy?
- Prawdę mówiąc to naleśniki z sosem klonowym to mój ulubiony zestaw śniadaniowy. – wyznała.
- Bardzo dobrze, bo ja też to uwielbiam! – zacząłem smażyć placki.
- Przepraszam, że się wtrącam, ale... Zawsze sam sobie gotujesz? – spytała dziewczyna nieśmiało.
Roześmiałem się.
- Oprócz ciuchów i, rzecz jasna, projektowania mieszkań, gotowanie to moja pasja. Proponowano mi osobistego kucharza, ale nie zgodziłem się. Kiedy nie mam czasu lub jestem wybitnie zmęczony i głodny, zamawiam sobie pizzę. Wcinaj. – zsunąłem kilka naleśników na talerz Lucy i polałem obficie sosem.
Po chwili oboje pałaszowaliśmy w najlepsze.
- I jak, dobre? – zapytałem.
- Fenomenalne! Powinieneś jeszcze stworzyć swój program kulinarny! – Lucy wytarła usta serwetką.
- Miło mi, że ci smakowało. A jeśli chodzi o program... No cóż, sama zobaczysz, że z „Domem nie do poznania” jest tyle pracy, że nawet gdybym chciał założyć drugi program nie miałbym sił. Lucy... muszę ci powiedzieć jeszcze jedną rzecz.
- Tak?
- Obawiam się, że... to nie będzie twój jedyny występ przed kamerami... Bo, jeśli oczywiście zechcesz... Zamieszkasz u mnie. Nie masz żadnej rodziny. Do przytułku cię nie oddam, wszystko załatwię. Ale pamiętaj... Ja nie zastąpię ci w stu procentach ojca. Będę się starał z całych sił, ale nigdy nie miałem dzieci i... Nie wiem jak postępować w niektórych sytuacjach.
- Ty. Oglądałam większość odcinków twojego programu. Z dziećmi i z młodzieżą radzisz sobie świetnie! To raczej ja mam wątpliwości.
- Jakie?! – aż zachłysnąłem się sokiem.
- A jak ty to sobie wyobrażasz? Znamy się chwilę, a ty nagle wyskakujesz z propozycją stałego zamieszkania. Ja... ja wstydzę się do ciebie mówić po imieniu... Po prostu trudno mi się przyzwyczaić do myśli, że mieszkam z moim ulubionym gościem z telewizji, mówię do niego po imieniu, jem z nim śniadanie, a on mnie tak... no, pociesza, zupełnie jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. – zaczerwieniła się.
- Lucy, przyzwyczaisz się. Po krótkim czasie zobaczysz, że jestem zwykłym człowiekiem, tylko z mnóstwem energii. Czasem możesz nade mną nie nadążyć – jestem lekko narwany. Wiesz, że chorowałem na ADHD?
- Słyszałam o tym.
- Dobrze, koniec pogaduszek! Zbieramy się! Leć się umyj i ubierz i za kwadrans w kuchni.
- Jasne. – Lucy pobiegła do łazienki.
Kwadrans później była już na dole.
- Teraz spakuj kilka ubrań – zaraz przyjeżdża po nas autokar z projektantami i jedziemy do rodziny. Na ogół wyjeżdżamy wcześniej – wiesz, zawsze robię rodzinie tę słynną pobudkę, ale dziś to niedaleko, jakaś godzina drogi.
- Już idę.
Kiedy siedzieliśmy przed domem czekając na autobus, Lucy powiedziała:
- Ty, boję się. A jeśli będę wam przeszkadzać? Projektanci mnie nie polubią? Jeśli coś zepsuję? Przecież ja się na tym kompletnie nie znam! A kamery? – wyglądała na naprawdę zmartwioną, więc objąłem ją i rzekłem uspokajająco:
- Wszystko będzie dobrze. Będę starał się być cały czas przy tobie, ale sama wiesz, że to czasem niewykonalne. Dostaniesz telefon i będziesz ze mną i z resztą składu w stałym kontakcie. Będziesz moją asystentką – pomożesz mi w tajnym pokoju.
- Super! – niewyraźnie uśmiechnęła się.
- Autobus już jedzie. Kiedy pakowałaś się, powiedziałem wszystkim projektantom, że teraz jest dwóch liderów ekipy. – uśmiechnąłem się. – Dziś będzie oprócz mnie Tracy, Paul, Michael, Connie i Preston. Przyjmą cię jak swoją, oni wszyscy kochają dzieci! Swoje potomstwo mają Connie, Paul, Preston i Michael. Connie ma córkę, Paul syna i córkę, Preston syna a Michael dwie córki. Kiedyś zapoznamy cię z nimi. Wszystko będzie dobrze... A kamer się nie bój. Tak jak ci mówiłem - bądź naturalna, my nie uznajemy dubli! No chyba, że są konieczne. Teraz chodź. Pamiętaj, jestem z tobą. Oglądałaś przecież nasze programy – zachowuj się w naszym stylu.
- Dobrze. Tylko spokój. – Lucy podniosła swój plecak i ruszyła za mną. Drzwi od autokaru otworzyły się i na zewnątrz wyszła cała ekipa. Wszyscy byli uśmiechnięci. Oczywiście poinformowałem wszystkich o zmianach w naszym składzie.
- Cześć Ty! A ty młoda projektantko, jak się nazywasz? – podszedł Paul i nachylił się do Lucy.
- Jestem Lucy. A pan to Paul DiMeo. – powiedziała rezolutnym głosem Lucy ściskając rękę Paula.
- Brawo! A wiesz jak nazywają się inni członkowie ekipy? – spojrzał na nią z oczami pełnymi wesołych iskierek zza szkieł swych okularów.
- Tak! Oglądałam prawie wszystkie odcinki waszego programu! Pani to Tracy Hutson, pani Constante Ramos, pan Michael Moloney, a pan Preston Sharp. – wymieniała dumna z siebie Lucy, a osoby podchodziły ją i podawały dłonie i wyściskiwały przyjaźnie.
- Zapraszamy do naszego skromnego autka. – Michael ukłonił się lekko. – Panie przodem...
- I jeszcze jedno! Zwracaj się do nas po imieniu! To rozkaz! – rzekła wesołym głosem Tracy.
- Dobrze... Tracy... – Lucy zaczerwieniła się, o czym weszła do autobusu.

***

Ty wziął mnie ze sobą na plan „Domu nie do poznania”. Najpierw rano, poznałam członków ekipy. Później... wsiadłam do tego ich olbrzymiego autobusu. W życiu nie byłam w czymś takim!
- Cześć, jestem Patrick Higgins i jestem reżyserem programu. Słyszałem twoje przywitanie z projektantami – do mnie też mów po imieniu.
- Eee... cześć, jestem Lucy Alcott.
- Od tej pory jesteś członkinią ekipy budowlanej i w pewnym sensie aktorką. – straszy facet mrugnął do mnie – Nie musisz się niczego obawiać, program nie leci na żywo, możemy zawsze coś wyciąć, powtórzyć – choć to rzadkość, po prostu zachowuj się naturalnie. Jeśli oglądałaś często nasz program – szybko złapiesz wiatr w żagle. To twój telefon.
- Dziękuję. Uspokoił mnie pan... To znaczy uspokoiłeś mnie. – nagle poczułam się pewniej. Wszedł Ty z resztą grupy.
- To zaczynamy. Kamery - na trzy. Raz... dwa... trzy! – ryknął Patrick.
- Cześć, jestem Ty Pennington i zapraszam do oglądania naszego programu – „Dom nie do poznania”! – rzekł z promiennym uśmiechem -Włączcie klimatyzację, w autobusie jest ciepło, żebyś mi się tu nie przeziębiła czasem. – zwrócił się do mnie
- Spokojnie Ty. – mrugnęłam wesoło. Siedzący obok mnie Michael zachichotał i powiedział:
- Ty, z ciebie taki wieczny luzak, Piotruś Pan, a już pilnujesz żeby ci się dziecina nie zaziębiła? Wszyscy roześmieli się.
- Drodzy widzowie, zastanawiacie się pewnie kim jest ta młoda nastolatka. Swoim zwyczajem – nie powiem wam... – Ty uśmiechnął się przebiegle – Dowiecie się później. Ale koniec żartów. Jedziemy do bardzo potrzebującej nas rodziny. – Ty nagle spoważniał. – Zresztą... Obejrzyjcie film, zrozumiecie, że nie ma się z czego śmiać. – włączył wideo. To było straszne... Duża, kochająca się rodzina – babcia Judy, mama – Meg, tata – Ed, no i cztery córki – po dwie bliźniaczki! Alex, Betty, Jessica i Ann. Alex i Ann mają po szesnaście lat a Jessica i Betty po trzynaście. W ich rodzinie wydarzyła się straszna tragedia. U Betty wykryto nowotwór. Wszystkie ich pieniądze poszły na leczenie. Udało się ustabilizować chorobę. Wynajęli tanią firmę remontową. Chcieli zapewnić Betty dobre warunki. W połowie prac... robotnicy po prostu rozpłynęli z pieniędzmi! Zostawili rodzinę bez grosza i bez mieszkania. Od pół roku siedem osób gnieździ się w dwóch pokojach i malutkiej łazience. Wszyscy projektanci płakali. Tylko Ty się jakoś trzymał. Ja próbowałam, ale... Chwilę później chlipałam. Wyciągnęłam z kieszeni paczkę chusteczek i rozdałam wszystkim po jednej. Spojrzeli na mnie z wdzięcznością. Ty uśmiechnął się leciutko, ale krzyknął:
- Musimy pomóc tej biednej rodzinie i dać im godne do życia warunki!
- Tak! Uda nam się! – każdy już uśmiechnął się przez łzy i wystawił rękę na środek. Ty dodał tam swoją wielką łapę i powiedział:
- Lucy, ty też! Należysz do ekipy!
Zarumieniona podałam im rękę. Ty wrzasnął:
- Zróbmyyyyyy toooooo!!! A wszyscy zaczęli się śmiać. Autobus zatrzymał się. Faceci z kamerami wyszli na dwór, ustawili szybko sprzęt, podali Ty’owi jego słynny megafon, a on przystawił go do ust i... odsunął.
- Mam plan. – powiedział z szatańską miną. – Trzymaj. – podał mi swoją ukochaną zabawkę.
- Ale... przecież to twoja rola...
- Ja tu jestem liderem i rozdaję role! – uśmiechnął się władczo. – Krzycz, tak jak ja zawsze „dzień dobry” a potem imiona wszystkich mieszkańców tego domu. – podał mi karteczkę.
Nabrałam powietrze w płuca i wrzasnęłam w megafon:
- Dzieeeeeeń dobry rodzinko! Judy, Meg, Ed, Alex, Betty, Jessica, Ann!
Oddałam megafon Ty’owi a on pogłaskał mnie po głowie i uśmiechnął się szeroko.
Tymczasem z domu zaczęli wybiegać ludzie. Na końcu wyszła Betty. Była... niemal przezroczysta. Wyglądała na jakieś jedenaście lat – malutka i chudziutka. Na głowie miała dużą chustą indyjską na głowie. Chemia. Uśmiechała się tylko szeroko, gdy wszyscy inni piszczeli, wariowali, skakali i płakali z radości. Projektanci i ja patrzyliśmy na to z niemałymi uśmiechami. Podbiegli do nas i rzucili nam się na szyje. Podeszła do nas Betty. Uściskaliśmy ją również serdecznie. Wreszcie Ty doszedł do głosu:
- Pewnie wiecie kim jesteśmy. Ale dam głowę, że nie macie zielonego pojęcia kim jest ta trzynastoletnia dziewczynka, która zapowiedziała nas czyli wypowiedziała moją kwestię! Oto... Lucy Alcott, nowa członkini w zespole, moja osobista asystentka! – zaczerwieniłam się lekko, bo dostałam niemałe brawka.- To może zwiedźmy dom.
Rozdzieliliśmy się. Ja byłam z Ty’em oczywiście. Najpierw poszliśmy do pokoju sióstr i... kuchni jednocześnie.
- Mieszkacie tu wszytskie razem? – spytał Ty. Dziewczyny pokiwały głowami.
- Przecież tu są tylko dwa łóżka! – zauważyłam – Śpicie po dwie?
- Najczęściej. Ale zwykle losujemy, o spanie na jednym łóżku. Wtedy jedna z nas śpi sama, dwie śpią razem, a jedna na materacu. – rzekła Alex.
- Boże... – szepnął Ty pod nosem. – Dla każdej koniecznie osobny pokój... z łóżkiem. – powiedział jeszcze ciszej.
Kiwnęłam głową i zwróciłam się do nich:
- Kim chciałybyście zostać w przyszłości? Co lubicie robić?
Odezwała się Alex:
- Ja kocham zwierzęta morskie. Chciałabym być oceanografem, badać delfiny. Kocham wodę.
Jej bliźniaczka Ann rzekła:
- Ja za to marzę o podróżach. Chciałabym mieć pokój w stylu podróżniczym... – wyznała nieśmiało.
- Uwielbiam rock! Jestem stalową dziewczyną! Słucham ostrej muzyki. Jeszcze nie wiem kim chciałabym być w przyszłości. – rzekła Jessica.
- A ty? – spytał Ty Betty.
- Ja chciałbym zostać pisarką. – jej siostry cicho parsknęły. Jednak ja i Ty usłyszeliśmy. Wymieniliśmy szybkie spojrzenia - Piszę pamiętnik i dużo opowiadań oraz czytam mnóstwo książek. – spuściła głowę. Ty rzekł ze swoim najbardziej zniewalającym uśmiechem na ustach, podniósł jej brodę, aby spojrzała mu w oczy:
- Będziesz miała pokój pisarki... Osobiście się nim zajmiemy, ja i Lucy.
- Nawet nie wiem jak mam dziękować... – dziewczynie popłynęły łzy z oczu.
Podeszłam i objęłam ją.
- Betty, wszystko w porządku?
- Jasne... Nic się nie stało, po prostu ratujecie nam życie...
- Hej, Preston, przynieś gitarę! Mam świetny pomysł! Dzięki! Dziewczyny, kładźcie się obok siebie na łóżku. Nie w poprzek! O dobrze... Teraz śpicie!
Kiedy tak zrobiłyśmy, Ty zaczął brzdąkać na gitarze i zaśpiewał nam... kołysankę! Kiedy skończył, odwrócił się do kamery i szepnął:
- Cii... Nie budźmy ich, mają przed sobą ciężkie dni, a szczególnie Lucy – to jej pierwszy raz w naszym programie! No dobra, idziemy dalej... – Ty poszedł do drugiego pokoju. Dziewczyny ruszyły za nim. Zostałam tylko ja i Betty.
- Lucy... Mogę o coś prosić?
- Jasne, mów.
- Zróbcie mi pokój w ciepłych kolorach, taki ekologiczny, gdzie jest dużo wikliny...
- Załatwione. – uśmiechnęłam się.
- Jeszcze jedna rzecz... Tylko nie wiem jak zacząć...
- Mów wprost.
Od słowa do słowa dowiedziałam się o niechęci rodziny do wymarzonego zawodu córki – pisarstwa. Postanowiłam poważnie porozmawiać z Ty’em.

***

- Przyda wam się trochę ciepła! Jedziecie na... Hawaje! – wrzasnąłem z uśmiechem, czując jak rozpiera mnie energia. Rodzina śmiała się przez łzy.
- Pakujcie się szybko, a potem wskakujcie do limuzyny! – na moje słowa rodzina pobiegła do domu, a ja kiwnąłem głową do facetów z kamerami.
- No i jak Lucy, podoba ci się? – spytała Tracy.
- Jest super! Przyznam, że myślałam, że to będzie bardziej, no... wyreżyserowane, a tu taka naturalność i spontaniczność... – dziewczyna była wyraźnie zachwycona.
- Mamy teraz małą przerwę, bo ludzie muszą się spakować. Projektanci i taka sprawa do was. Wiecie, że ja mogę często wychodzić, dzwonić, jeździć i tak dalej. Traktujcie Lucy jak jedną z nas – ale też miejcie na nią oko. Tak jak wam mówiłem przed wejściem do autobusu. Mogę na was polegać? – spytałem. Przyjaciele wznieśli oczy do nieba i zaczęli ziewać.
- Ty, kochanie, czy my cię kiedyś zawiedliśmy? – spytała słodko Connie.
- A poza tym... – zaczął Michael.
- Lepiej idź wykonać kilka telefonów... – dodał Paul.
- Bo my musimy wykombinować plan! – dokończył Preston.
- Jasne... Ale najpierw idę pożegnać Phelpsów.
- Spakowani? – krzyknąłem wesoło na widok rodziny – To do limuzyny. – otworzyłem drzwi, żegnając po kolei każdego z osobna. Zaczekałem aż wgramoli się gość z kamerą i odszedłem. Samochód odjechał.
- Chodź Lucy, wymyślimy plan. – powiedział Paul, po czym klepnął ją przyjacielsko w łopatkę.

***

Ty poszedł zamówić firmę budowlaną i załatwić inne formalności, a ja siadłam z innymi projektantami przy dużym stole w ogrodzie.
- Lucy, nie krępuj się, gdybyś miała jakieś pomysły, mów śmiało, wszystko rozważymy. – powiedział Michael.
- No właśnie. W końcu jesteś teraz jedną z nas. – uśmiechnęła się ciepło Tracy.
- I pamiętaj, masz mówić do nas po imieniu! – dodał Preston.
- Dzięki. Ale nie oczekujcie po mnie jakichś fajerwerków, pierwszy raz w życiu to robię, no i średnio się na tym znam... – wybąkałam.
- Spokojnie, jakbyś miała kłopoty zwracaj się do Ty’a albo do któregoś z nas. Pomożemy ci. – rzekła Connie kładąc mi rękę na ramieniu.
- No, ale dosyć tych pogaduszek, praca czeka! – Paul położył na stole karton i naszkicował plan domu.
- Przede wszystkim musimy dodać im metrażu. Siedem osób i dwa pokoje? Odpada! – zaczął Michael.
- W domu powinny być trzy łazienki – dla sióstr, dla babci no i dla rodziców. A każda z sióstr powinna mieć swój pokój. – zauważyłam.
- Właśnie! Widać, że często oglądałaś „Dom nie do poznania”... – uśmiechnął się Paul - Podsumujmy. Jessica lubi rock i mroczne klimaty. Alex – morze i morskie zwierzaki, najbardziej delfiny. – wyliczał – Ann – podróże. A Betty?
- Betty kocha książki i chce zostać pisarką. Ty obiecał, że osobiście zajmiemy się jej pokojem. – wtrąciłam.
- W porządku, dalej... Babcia będzie miała swoją sypialnię i łazienkę. Kocha stylowe pomieszczenia z klasycznymi meblami. Rodzice wolą nowoczesne pomieszczenia i proste kształty. Załatwione. A jak robimy kuchnię i salon? – spytała Tracy.
- Prze...Przepraszam, ale mam pomysł. – powiedziałam cicho onieśmielona.
- No mów Lucy, śmiało. – zachęcił mnie Preston.
- O ile dobrze pamiętam to ta rodzina mieszkała wcześniej na farmie tak? A więc zróbmy dom i ogród w stylu im swojskim – rustykalnym – będzie im przypominało swoje korzenie. – rzekłam z rumieńcami na twarzy.
Zapadła cisza. Jeszcze bardziej się zaczerwieniłam.
- To głupie, uznajmy, że tego nie było... – szepnęłam.
- Ależ Lucy, to przecież świetny pomysł! Będą się czuli jak... jak w domu! Masz do tego smykałkę. – pochwalił mnie Paul.
- Dzięki Paul. – uśmiechnęłam się szeroko i poczułam się o wiele pewniej. Nadszedł Ty.
- No mam już ekipę, zgadnijcie kogo? Johna i Johna – pracowali już z nami wiele razy. A jak tam u was?
- Plan już mamy, a Lucy wpadła na znakomity pomysł – salon i kuchnię w stylu rustykalnym – powiedziała Constante.
- Świetnie Lucy! I co, będziesz robić ze mną pokój Betty? To będzie nasz tajny pokój.
- Jasne! – zgodziłam się od razu.
- Ale i tak ja i Tracy zabieramy cię do Searsa na zakupy! – zadecydował Michael.
- Marzyłam, żeby odwiedzić tamten sklep! – jeszcze szerzej się uśmiechnęłam.
- No dobra, to jutro dzień demolki! Tylko musisz uważać bo wtedy na naszej budowie jest trochę... niebezpiecznie. – zachichotała Constante.
- Damy jej kask i okulary, i po kłopocie! – uspokoił ją Preston.

***

Rozdział 2

- Robotnicy zmobilizowani? No to... demolkę... czas... zacząć!!! – wrzasnąłem przez megafon. Tłum z kilofami i młotami rzucił się na dom. Odłożyłem megafon i poszedłem pomóc przyjaciołom w rozwałce. Wziąłem ze sobą kamerę. Szybko połączyłem się z rodziną.
- Cześć, dziś dzień demolki. Nasza nowa gwiazda Lucy radzi sobie wyśmienicie! – skierowałem obraz na Lucy, która z pasją głaskała młotem ścianę. Pomachała wesoło do rodziny.
- Hej, ktoś tam chyba potrzebował taczki? – z oddali słychać było głos Michaela. – Proszę bardzo!
I przez okno wpadła czerwona taczka, rozwalając szybę w drobny mak. Zaśmiałem się do rodziny i rzekłem:
- Odpoczywajcie, odezwę się do was jeszcze. Na razie! – wyłączyłem kamerę.
- Lucy, jak ci idzie?
- Nawet nieźle. Bardzo fajne zajęcie takie wyburzanie!
- No to burz dalej. Tylko nie zburz...
- Szkieletu domu, tak wiem. – wyszczerzyła do mnie zęby.
Uśmiechnąłem się i poszedłem sprawdzać dalej.

***

Dom faktycznie można zburzyć w około pół godziny! A ja myślałam, że to tylko taki pic na wodę z tym wyścigiem z czasem... Ledwo co maszyny uprzątnęły gruz, Ty zagrzmiał przez megafon:
- Budowlańcy! Jedziemy z fundamentami!
- Ale upał... – Michael ocierał pot z twarzy.
- Michael... Mam szatański plan... – mruknęłam, aby inni nie usłyszeli.
- Mów. Kocham szatańskie plany.
Konspiracyjnym szeptem wyjaśniłam o co chodzi.
- Ty masz łeb, dziewczyno... – mężczyzna poczochrał mnie po włosach.
- To chodźmy do reżysera, poprosić o przepustkę.
Kiedy znaleźliśmy Patricka, Michael zaczął:
- Patrick... mamy taki plan...
Kiedy reżyser zrozumiał o co nam chodzi, roześmiał się szczerze i wyraził zgodę.
Przybiliśmy sobie piątkę.
- To ja odszukam projektantów i zwołam ich tu, a ty załatw środki.
Rozbiegliśmy się w różne strony. Na początku chciałam odszukać Ty’a. I udało się.
- Ty... czy mógłbyś mi pożyczyć na chwilę swój megafon? Mam komunikat do projektantów od reżysera.
- Proszę... – zdumiony Ty podał mi swoją zabawkę.
Nabrałam powietrza w płuca i ryknęłam:
- Wszyscy projektanci proszeni są przed dom! To pilne! Rozkaz reżysera!
Po chwili, wszyscy stali juz w wyznaczonym miejscu. Ja pobiegłam po Michaela.
- Ktoś wie o co chodzi? – doszedł głos Tracy.
- Nie mam zielonego pojęcia. Żeby tylko się streszczali, strasznie tu gorąco... – westchnął Paul.
- A gdzie jest Michael? – spytał nagle Ty.
Zachichotaliśmy. Trzymaliśmy długiego węża. Michael odkręcił hydrant. Wybiegliśmy prosto na ekipę i zaczęliśmy ich solidnie oblewać wodą śmiejąc się przy tym maksymalnie. Projektanci zaczęli wrzeszczeć i prychać. Nie odpuszczaliśmy.
- No przecież narzekaliście, że wam gorąco! – wrzasnął Michael.
- Właśnie! Trochę ochłody specjalnie dla was... – dorzuciłam kierując strumień wody wprost na Ty’a. Ten odkręcał się jak mógł, ale nic to nie dało. W końcu zrzucił z siebie koszulkę.
- Wiedziałem, że się rozbierze... – pokręcił głową Michael.
Polewaliśmy ich jeszcze chwilę, po czym Michael kiwnął głową na faceta przy hydrancie, który zakręcił wodę. Ciągle śmiejąc się, sprzątnęliśmy szlauch.
- To dobra, dość tej zabawy, wracacie do pracy... – pogonił nas Patrick.
- Dobra robota Lucy! – znowu przybiliśmy piątkę.
- Świetnie Michael! Michael... Czym się zajmujesz?
- Sypialnią Jessici, a co?
- Nic, tak tylko pytam... Ja z Ty’em będziemy robić pokój Betty zaraz obok ciebie! – wyszczerzyłam zęby.
- Super! Porozmawiajmy o sypialni Jessici.
- Jak to porozmawiajmy? Przecież ja... nie znam się...
- Jesteś jedną z nas czy nie?
- No jestem, ale...
- Żadnych ale. Rozmawiałyście z dziewczynami co lubią, jakie kolory im się podobają i kim chcą zostać w przyszłości?
- Tak! Jessica kocha ostry rock! Podobają jej się ciemne kolory. Wiesz już jak mniej więcej zrobić jej pokój?
- Myślałem o ścianach w kolorach czarnym i bordowym. Surowy styl. Półki z kamieni. Sporo świeczek.
- Fajne. Może jeszcze dasz jakiś dobry odtwarzacz – Jessica uwielbia słuchać muzyki. I przydadzą się jakieś jaśniejsze akcenty, żeby nie było tam zbyt mroczno i nieprzytulnie.
- Świetnie się z tobą współpracuje. Wcale nie jesteś gorsza od Connie, Tracy czy Paige... Jutro, pojutrze, jedziemy do Searsa! A ja tymczasem idę pomyśleć nad meblami.
Uśmiechnęłam się dumna. Spotkałam Ty’a juz suchego i przebranego.
- Oj Lucy, Lucy, wiem jedno, trzeba cię odizolować od Michaela... – oboje wybuchliśmy śmiechem.
- Ty, wpadłam na jeszcze jeden pomysł.
- Twórcza jesteś.
- Raczej odtwórcza. Na razie i tak nie mam nic do roboty - mebli przecież robić nie zacznę, do Searsa sama nie pojadę, a do naszego pokoju nie możemy wejść, bo na razie go raczej nie ma niż jest. Jest tak gorąco, więc pomyślałam... Może porozdaję jakieś zimne napoje z lodem budowlańcom? – Ty uśmiechnął się szeroko.
- Tracy tak kiedyś zrobiła! W porządku, idź do autobusu, w lodówce znajdziesz, napoje i lód.
Poszłam do autobusu. Znalazłam kilka butelek wody cytrynowej. Porozlewałam zawartość do szklanek, dodałam lód i zaniosłam robotnikom. Ludzie z John&John są naprawdę sympatyczni. Rozmawiałam z kilkoma z nich, a na końcu z samymi Johnem i Johnem. Okazało się, że to bliźniacy, którzy założyli razem firmę budowlaną. Ludzie o wielkiej chęci do pracy i jeszcze większych sercach. Zaczęli się wygłupiać i wznosić toasty... Można się z nich pośmiać. Zostało jeszcze kilka szklanek, więc poszłam poczęstować projektantów.
- Connie! Chcesz się napić? – wyciągnęłam przed nią tacę.
- Z chęcią.
- Nad czym pracujesz?
- Robię pokój babci. Muszę przede wszystkim kupić stylowe, klasyczne, najlepiej mahoniowe meble. Wiem juz mniej więcej jak będzie to wyglądało.
- No to nie przeszkadzam. Miłej pracy!
- Dzięki. I nawzajem.
Później spotkałam Tracy.
- Może trochę wody z lodem? Wybacz, że nie wymyśliłam sama niczego, ale przypomniało mi się jak ty w jakimś odcinku tak rozdawałaś napoje.
- Dzięki. Nic się nie stało. Miło mi, że oglądałaś. – Tracy sięgnęła po szklankę. – Pracuję nad pokojem Alex. Pokój w stylu morskim! Różne odcienie niebieskiego, od błękitu po granat. A meble zielonkawe.
- Super! Powodzenia!
- Gdybyś cos chciała to wiesz, gdzie mnie znaleźć. – Tracy uśmiechnęła się do mnie.
- Preston, Michael! Łapcie za szklanki póki zimne!
- Dzięki Lucy! – złapali szklanki i poszli dalej.
Wreszcie znalazłam Paula.
- Paul! Gdyby nie ja nie miał byś już nic zimnego do picia! – uśmiechnęłam się i podeszłam do niego. Podałam ostatnią szklankę.
- Trzymaj, to dla ciebie.
- Dzięki Lucy, nie chce mi się pić... – wychrypiał Paul.
- Co ci jest? – przestraszyłam się.
- Boli mnie gardło... I strasznie łamie mnie w kościach.
- Niedobrze... To chyba grypa... Poczekaj, zadzwonię po Ty’a.
- Cześć Ty, chodź szybko do Paula, mamy do ciebie sprawę. – rozłączyłam się.
- Co się stało? – Ty był po kilku sekundach.
- Paul chyba ma grypę. Jest rozpalony, boli go gardło i łamie w kościach. Niech idzie do lekarza...
- Koniecznie! Natychmiast idź się zbadaj. Powiedz jakiemuś kamerzyście, niech cię podwiezie.
- Dzięki Ty. Przyjadę jak tylko będę mógł.
- Jasne. – poszedł lekko chwiejnym krokiem do jednego z facetów, Erica, czy cos takiego. Pojechali.
- Świetnie! Dopiero drugi dzień, a tu już takie niespodzianki! Dobrze, że budowa idzie sprawnie...- mówił zirytowany Ty.
- Nie bądź zły. Przecież przechodziliście często przez gorsze sytuacje...
- Jasne. Przepraszam. Gadam głupoty.

***

Rozdział 3
- Możecie wnosić meble! – był już siódmy dzień kiedy jeden z Johnów oświadczył to swoim wesołym głosem.
Rozległy się owacje.
- Tylko, John, zostaw nam kilku pracowników do pomocy, OK? – spytałem.
- Dla ciebie wszystko!
Wszystko szło po naszej myśli. Paul po powrocie od doktora, zrobił sobie jeden dzień wolnego i leżał w naszym autobusie jedząc różne pigułki i pijąc syropy. Następnego dnia uparł się, że czuje się już dobrze i może pracować. Sprężył się i zrobił wszystkie meble.
- Chodź Lucy, pomożemy im wnosić meble, a na końcu sami sobie wniesiemy. – zawołałem dziewczynę. Przez chwilę podziwiałem ją. Jest silna jak na taką chudą trzynastolatkę. Pomagała Tracy. Ja wziąłem razem z Connie i dwoma pracownikami łóżko babci. Najcięższe łóżko jakie było mi dane nieść... Ale za to ładny mahoń.
W końcu wzięliśmy razem z Lucy meble do nas i zaczęliśmy ustawiać je.
- Pokój wygląda pięknie! – pochwaliła Lucy po skończonej robocie.
- To nasza zasługa! Jesteś świetna i masz niezły power! Dołączasz do naszej ekipy na stałe!
- To ja dziękuję za wszystko. Gdyby nie ty... Nadal nocowałabym na ulicy...
- Nie myśl już o tym. Masz mnie.
Przytuliliśmy się krótko i wyszliśmy krzyczeć wszystkim do ucha, że za godzinę wraca rodzina.
W całym domu wrzało niczym w ulu. Michael kręcił się ze szczotą wycierając podłogi, reszta dokonywała ostatnich poprawek w wystroju.
Jakieś dziesięć minut przed przyjazdem wyszedłem na ulicę.
- Zdążyliśmy! – wrzasnąłem do ludzi.


***

- OK, za jakieś dziesięć minut wraca rodzina... Ty wyszedł do ludzi, a my tu czekamy. – wyjaśniła mi Tracy.
- Wiem. Zaraz wrócę, skoczę tylko do łazienki.
- Pospiesz się tylko. – szepnęła mi na odchodnym Tracy.
Poszłam do ubikacji. Myślałam, że zemdleję... Akurat teraz... Pewnie przez ten stres...
Dostałam swojego pierwszego okresu!
- Matko, co mam robić?! Jeszcze pięć minut... Lecę po Tracy... – sprintem pobiegłam po kobietę.
- Tracy, chodź na chwilę.
- Coś się stało? – zdziwiła się.
- Chodź, nie pytaj. – pociągnęłam ją za rękę. Nie było czasu, więc przeszłam do rzeczy:
- Tracy... Właśnie przed chwilą dostałam swojego pierwszego okresu! Ratuj! – jęknęłam.
- Lucy, cudownie! – Tracy uścisnęła mnie i wyjęła z torebki podpaskę. – Trzymaj.
- Dzięki, ratujesz mi życie...
Po kilku chwilach poszłam do reszty projektantów.
- Coś się stało? – spytał Preston.
- Nic, zupełnie nic. – powiedziałam i puściłam oko do Tracy. Uśmiechnęłyśmy się obie.


***

- Jedzie limuzyna! – luksusowy samochód zatrzymał się, a ja otworzyłem drzwi. Wszyscy po kolei wysiedli.
- Jak było na Hawajach? – spytałem.
- Było bosko! Cudownie! Nigdy się tak nie bawiliśmy! – nawet Betty była szeroko uśmiechnięta.
- Chcecie zobaczyć nowy dom?
- Prosimy...
- Kierowca – gazu! – wrzasnąłem, machając ręką.
Autobus odsłonił dom. Rodzina oszalała ze szczęścia.
- To nie może być nasz dom! – płakała matka. Dziewczyny skakały z radości, tylko Betty trzymała się uboczu wpatrując się w wielkim podziwem i radością na dom.
- A oto nasi projektanci: Lucy, Tracy, Connie, Michael, Paul, Preston! – z domu wybiegło sześć osób. Rodzina rzuciła im się w ramiona. Patrzyłem na to wszystko czując jak szczęście rozpiera mnie niczym potężny balon. Szczególnie kiedy widziałem zadowolenie na twarzy Betty.
- Wejdźcie do środka!
Ogród – dzieło Prestona, prezentował się pięknie. Kamienista ścieżka i mała rabatka z kwiatami. Patrzyli na to z niemałym zachwytem na twarzach.
- Otwórzcie drzwi do nowego życia... – rzekłem, a oni powoli weszli.
- O mój Boże... – rozległy się krzyki.
- Wygląda pięknie... Zupełnie jak nasz stary dom tylko, że... jeszcze piękniej! – szepnęła babcia.
Trzeba przyznać, wygląd zmienił się nie do poznania. Podłoga z ciemnego drewna, na niej biała skóra w czarne łaty, czarne fotele. Styl rustykalny, tak jak wymyśliła to Lucy. Dużo skóry, drewna i wsi...
- Wasza kuchnia też trochę się zmieniła... – wskazałem ręką.
Nowoczesne sprzęty – porządna kuchenka i zmywarka. Na środku stanęła wyspa. Szafki w kolorze ciemnobrązowym, a w środku pełne wyposażenie. Na ścianie zawisło zdjęcie całej rodziny – tak jak o to prosili.
- Tu jest pięknie...
- Ale to dopiero początek! Obejrzyjcie swoje pokoje! Na początek... babcia! – wziąłem starszą panią pod rękę, zaprowadziłem do sypialni i razem z całą resztą zaczekałem na zewnątrz. Zawsze pierwszy musi wejść właściciel pokoju. Do naszych uszu doszedł zduszony okrzyk. Czym prędzej weszliśmy. Judy śmiała się płacząc. Podszedłem do niej.
- W porządku?
- Chłopcze... niech ciebie i twoich przyjaciół Bóg błogosławi. – na te słowa objąłem ją ramieniem.
- Niech pani idzie jeszcze zobaczyć łazienkę.
Łazienka zrobiona była w stylu „łazienki z pięciogwiazdkowego hotelu”. Ciemne szafki, białe, puchate ręczniki, śnieżnobiały zlew, toaleta i wanna.
- I jak, podoba się?
- Nie umiałabym wyobrazić sobie piękniejszej. – powiedziała z wdzięcznością w oczach.
- A teraz... do rodziców! – ryknąłem po wyjściu z sypialni babci.
Ich reakcja była bardzo podobna, niemalże identyczna. Później zwiedzaliśmy sypialnie dziewczyn. Nareszcie przyszła kolej na ostatni pokój – pokój Betty.
- Nad tym pokojem pracowałem osobiście z Lucy. Wejdź, proszę. – powiedziałem do dziewczyny, czując jak rosną we mnie emocje. Betty otworzyła nieśmiało drzwi. Weszła kilka kroków i...
- To najwspanialszy pokój jaki było mi dane oglądać... To naprawdę moje? – spytała.
- Naprawdę. Masz własną sypialnię – biblioteczkę! – wykrzyknąłem.
Razem z Lucy nieźle się przyłożyliśmy. Szczególnie moja młodsza asystentka chciała dobrze wypaść. Zrobiliśmy Betty spory pokój, który podzieliliśmy na dwie części. Jedna to coś w rodzaju czytelni. Półki wypełnione książkami, olbrzymi fotel wiklinowy, obok mała szafka. Daliśmy też kilka olbrzymich poduch, tak jak kiedyś u Bena. W drugiej części jest pokój – pracownia pisarska. Daliśmy wielkie okno z olbrzymim parapetem. Łóżko, a nad łóżkiem, na ścianie, wykaligrafowane przez Lucy, złote myśli i cytaty sławnych pisarzy. Wstawiliśmy też zgrabne biurko i sprezentowaliśmy laptop. Kolory to żółty, zielony i „kolor zachodzącego słońca” jak to nazwała Lucy – czyli po prostu ciepłe, optymistyczne barwy.
- Teraz będziesz miała miejsce, ab tworzyć, czytać książki i nurkować w głębinach swej wyobraźni! – powiedziałem poetycko. – Mam nadzieję, że podoba ci się...
- Bardzo. Jest... no, nie umiem tego wyrazić słowami. Dziękuję. – Betty była wniebowzięta.
Spojrzałem na Lucy. Mrugnęła do mnie. Wtedy kucnąłem, aby widzieć twarz Betty i powiedziałem:
- Betty, nie zwracaj uwagi na docinki innych, rób to co kochasz – pisz i czytaj jak najwięcej. Zobaczysz, kiedyś będziesz wielką chlubą literatury amerykańskiej. Bądź sobą i nie martw się innymi. Mówię ci to jako osoba, która jest doświadczona w tych sprawach – doświadczyła tego na własnej skórze. Zawsze chciałem pomagać innym, mieć paczkę przyjaciół i robić to, co robię teraz. Ojciec kazał mi zapomnieć o planach i uczyć się na stolarza. Ale ja nie ugiąłem się. Poszedłem na studia i teraz... mam swój program i pomagam innym! Zbuduj w życiu swój dom – nie pozwól, aby ktoś zrobił to za ciebie. – Betty miała łzy w oczach. Byłem chyba pierwszą osobą – nie licząc naszej ekipy, która uwierzyła w nią i w jej plany, i wzięła je serio.
- Panie Pennington... Ty... Na razie nie mam jak się odwdzięczyć i pewnie nigdy tego w stu procentach nie zrobię, ale będę się starać. – wtedy przytuliłem ją.
Zdałem sobie sprawę, że ekipa i jej rodzina jest wstrząśnięta. Sporo osób miało chusteczki przy oczach. Dałem tej dziewczynie nadzieję na przyszłość, po jej beznadziejnej przeszłości.
I kiedy to wszystko pomyślałem, uświadomiłem sobie i zobaczyłem, nagle poczułem jak pieką mnie oczy. Zamknąłem je, a kiedy otworzyłem, po policzku spływała mi olbrzymia, ciepła kropla.
Po raz pierwszy... Po raz pierwszy odkąd zaczęliśmy nagrywać program miałem łzy w oczach! Pierwszy raz nie udało mi się opanować emocji...

***

Epilog
- Słucham, mówi Lucy Pennington. Zaraz... to ty?! Zawołam go! Ty! Ty, chodź tu szybko! – na te słowa poszedłem do niej, zaintrygowany.
- Nie zgadniesz kto dzwoni! To Betty!
Znałem tylko jedną Betty w życiu... Szybko przejąłem słuchawkę.
- Cześć Betty! Co u ciebie?
- Wszystko w porządku... Wykonałam kilkaset telefonów i dowiedziałam się, że pan jest na urlopie. To prawda?
- Dokopałaś się do Paula? No, to prawda. A coś się stało? Coś z domem?
- Nie, wszystko jest dobrze. Tylko chciałam się z panem spotkać, bo chcę cos powiedzieć. Osobiście.
- Dobrze, a gdzie i kiedy?
- Jak najszybciej.
- Może... Mam pomysł! Przyjadę po ciebie i pojedziemy do mnie. Tam spokojnie porozmawiamy. Rodzice nie będą mieli nic przeciw?
- Na pewno nie!
- W takim razie będę za jakiś kwadrans. – rozłączyłem się.
- Lucy...
- Jedź. – położyła mi rękę na ramieniu.
- Wrócę szybko... ciekawe czego chce ode mnie Betty? – zastanowiłem się wychodząc.
Od tamtego remontu minęły juz trzy lata. Zaadoptowałem Lucy, byłem teoretycznie jej ojcem. Ale tylko teoretycznie, bo w głębi serca wiedziałem, że jej jedynym ojcem będzie na zawsze Fred Alcott. Dlatego zaproponowałem, aby zwracała się do mnie po imieniu – tak jak na początku.
Zatrzymałem się przed posiadłością Phelpsów. Do samochodu wsiadła Betty.
- Cześć Betty!
- Dzień dobry panie...
- Co wy wszyscy z tym panem? Jestem Ty!
- Eee... Cześć Ty!
- Tak lepiej. Jak wam się żyje? To juz prawie trzy lata...
- To był najlepszy czas w naszym życiu! I zapowiada się jeszcze wiele takich szczęśliwych lat...
Jechaliśmy gawędząc. Kiedy weszliśmy do domu, Lucy serdecznie przywitała gościa, a ja spytałem:
- A więc dlaczego chciałaś się ze mną spotkać Betty?
Lucy wycofała się dyskretnie do kuchni, aby nie krępować dziewczyny, jednak ta zawołała:
- Lucy, chodź! To sprawa także do ciebie.
Dziewczyna weszła.
- Fatygowałam was, bo.... chcę wam coś dać. – wyciągnęła z torby prostokątną paczkę i podała ją mnie.
- Co to jest? – spytałem.
- Zrobiłam tak jak mi mówiłeś Ty. Nie dałam się stłamsić i zdołować. Byłam wytrwała w swym celu. A to... To jest moja pierwsza książka. Zgadnijcie o czym opowiada? – uśmiechnęła się przebiegle. – Otwórz.
Otworzyłem pierwszą stronę i przeczytałem.
„Książkę tę dedykuję Ty’owi Penningtonowi za wsparcie oraz całej ekipie za ten najpiękniejszy dom. Bardzo serdecznie wam dziekuję!”
- Gratulacje! – uśmiechnąłem się. – Zjesz z nami obiad? Ugotowałem dziś zupę cebulową...
- To ty umiesz gotować?!!

****

To to byłoby na tyle. Na razie oczywiście. Zamęęęczęęę was tymi opowiadaniami!!!:D:D:D
PS. Oglądałyście ten dwugodzinny odcinek?? Boże jak ja mogłam na tym ryczeć... Szczególnie kiedy Preston wziął tego Lance'a na ręce, ojciec wszedł do swojej szopy z narzędziemi, ale najbardziej na koniec, gdy Ty płakał... To było takie smutne... Wszycy zdali sobie sprawę z sensu tego co robią, jakie to potrzebne... Raczej nie płaczę na widok łez Ty'a nie mogłam sie powstrzytmać...;(

Fretkaa

Boże Fretka to jest super po prostu genialne moje gratulacje bo nie wiem jak innym ale mnie sie bardzo podobało i bardzo prosze o ciąg dalszy tej histori :D naprawde super masz odemni oskara
aha ale bendzie ciąg dalszy??

andzia12_15

hh właściwie to ciekawego ciągu dalszego to ta histori już nie może mieć ale prosze napisz coś jeszcze

andzia12_15

Bardzo mi miło, że się podobało. Przyzwyczaiłam się już do pisania o Ty'u i jego ekipie i obiecuję, że cos jeszcze skombinuję:) Pozdrawiam serdecznie!

użytkownik usunięty
Fretkaa

Epizod o rodzinie Vardonów był moim zdaniem najlepszy ze wszystkich [do tej pory]. Wcale się nie dziwię, że Ty w końcu uronił łzę; to są naprawdę potężne emocje. Niektórych wzrusza sama myśl o takim nieszczęsciu, jakie dotknęło tą rodziną, a co dopiero mają mówić projektanci. To są wspaniali ludzie, z sercem na dłoni, widać ich zaangażowanie w każdy projekt, pełną współpracę i organizację. I prywatnie pewnie też wszyscy są już przyjaciółmi na całe życie. Atmosfera jaka panuje na tych budowach jest po prostu cudowna.

Opowiadanie przeczytałam... Jest bardzo... sympatyczne;-) EMHE do pooglądania, EMHE do poczytania; żyć, nie umierać xD Przyznam szczerze, że najbardziej podobają mi się fragmenty, w których dają o sobie znać wszyscy projektanci;-) (kochani moi) Ehh, szaleństwo...

Widzę, że od czasu do czasu ktoś zarzuca tu jakimś linkiem, więc i ja bezczelnie sobie pozwolę - najpierw odnośnie kilku postów wyżej; pisałam, że szukam zdjęć całej ekipy - cóż, przekopałam kawałek internetu i muszę przyznać, że sporo pięęęknych zdjęć jest^^, ale najpiękniejsze są niestety tylko na płatnych serwisach [achh, wireimage.com!! kiedyż dorobię się dostępu do ciebie!!;(], a za darmo można nacieszyć oczy jedynie thumbnailami, albo jakimiś niewielkimi zdjęciami z wielgachnym znakiem wodnym:P Ale cóż, dobre i to: tak więc polecam wyżej wspomniane http://wireimage.com [wireimage.com] i http://gettyimages.com(to [gettyimages.com(to] szczególnie;)), można też przejrzeć http://photobucket.com [photobucket.com] - jako keywordy wpisywać, wiadomo: extreme makeover, albo po nazwiskach projektantów. Jako że faza na EMHE trwa u mnie bardzo intensywnie, z braku lepszego zajęcia zrobiłam dzisiaj sobie 2 tapety z całą ekipą:) Wrzuciłam je na photobucketa; nie wiem czy się komuś spodobają, ale gdyby, to proszę: http://i2.photobucket.com/albums/y32/Calesta/extreme_wallpaper2.jpg [i2.photobucket.com/albu...]
http://i2.photobucket.com/albums/y32/Calesta/extreme_makeover_home_wallpaper2.jp g [i2.photobucket.com/albu...]
http://i2.photobucket.com/albums/y32/Calesta/extreme_makeover_home_wallpaper.jpg [i2.photobucket.com/albu...]

Ponadto, na uktvstyle.co.uk można sobie pościągać zwiastuny odcinków z pierwszej serii; mają tam też wielgachny wywiad z Ty'em i coś takiego jak Ty's Favourite Moments, też do pooglądania. Podaję linki:
http://download.btrichmedia.com/uktv_style/standard/OurHome/EM_MendozaFamily_350 .wmv [download.btrichmedia.co...]

http://download.btrichmedia.com/uktv_style/standard/OurHome/EM_ZitekFamily_350.w mv [download.btrichmedia.co...]

http://download.btrichmedia.com/uktv_style/standard/OurHome/EM_PowellFamily_350. wmv [download.btrichmedia.co...]

http://download.btrichmedia.com/uktv_style/standard/OurHome/EM_TugwellFamily_350 .wmv [download.btrichmedia.co...]

http://download.btrichmedia.com/uktv_style/standard/OurHome/EM_PowersFamily_350. wmv [download.btrichmedia.co...]

http://download.btrichmedia.com/uktv_style/standard/OurHome/EM_McCroryFamily_350 .wmv [download.btrichmedia.co...]

http://download.btrichmedia.com/uktv_style/standard/OurHome/EM_WoslemFamily_350. wmv [download.btrichmedia.co...]

http://download.btrichmedia.com/uktv_style/standard/OurHome/EM_Cadigan-ScottFami ly_350.wmv [download.btrichmedia.co...]

http://download.btrichmedia.com/uktv_style/standard/OurHome/EM_CoxFamily_350.wmv [download.btrichmedia.co...]

http://download.btrichmedia.com/uktv_style/standard/OurHome/EM_HarrisFamily_350. wmv [download.btrichmedia.co...]

Wywiad: http://www.uktvstyle.co.uk/index.cfm/uktvstyle/standardItem.Index/aid/571786.sht ml [www.uktvstyle.co.uk/ind...]

I reszta:
http://www.uktvstyle.co.uk/index.cfm/uktvstyle/standardItem.Index/aid/570839.sht ml [www.uktvstyle.co.uk/ind...]

To na tyle ode mnie:) Pozdrawiam!

użytkownik usunięty

Coś nie tak z linkami...:P
http://img83.imageshack.us/img83/1821/extremewallpaper2fo8.jpg [img83.imageshack.us/img...]
http://img82.imageshack.us/img82/8464/wallpaper2sg5.jpg [img82.imageshack.us/img...]

Dzienki nawet fajne linki:D jak je znalazłaś?

andzia12_15

FRETKAA TO OPOWIADANIE JEST OBŁĘDNE :D:D:D:D:D
"Wiedziałem, że się rozbierze" - to cytat z któregoś odcinka... nie pamiętam z którego :D

Ale masz super pomysły, Super, Super, Super!
Kurcze blade też się muszę za to wziąść. Jeszcze ani razu nie pisałam o EMHE.

Z tego opowiadania to mi sie tylko końcówka niepodoba xD
Ty i zaobrączkowanie się z jakąś dziewczyną?!
On nie może, nie chce i ja mu niepozwole xD

kroliczyna

Paranoia, bardzo ładne tapetki :D Muszę sobie skądś skombinować ten program :D
Downloadów jeszcze nieoglądnęłam, bo dziś już zbytnio czasu nie mam...
Wyjeżdżam na wakacje... buuuuu co ja zrobię bez Ty'a, bez tego forum, bez Was, bez linków i opowiadań... uschnę z tęsknoty :(:(:(
Wracam za 2 tygodnie... jak wrócę to chyba będę cały dzień czytać to, coście tu powypisywały... i dobrze xD

No to trzymajcie się cieplusio "wielkie fanki wielkiego stolarza"!!!
Pozdrawiam i wyczekujcie mnie za 2 tygodnie !!! :*:*:*

kroliczyna

Oj kochana, on się nie zaobrączkował tylko skorzystał ze swych znajomości i przyjął pod swój dach tę dziewczynę:D:D:D
Kilka wątków zapożyczyłam od EMHE - np to z tym oblewaniem no i ten cytat (tylko że to Ty projektantów oblał). Ale bardzo mi miło że ci się podoba:P miłego wypoczynku, ja również wyjeżdżam, w poniedziałek!:)

Fretkaa

hhhh jaka szkoda że wyjerzdzacie bendzie bez was troche nudno bo to wy zawsze piszecie najwiencej no ale.. miłego odpoczynku :D

andzia12_15

Nie no, ja wcale najwięcej nie piszę - dopiero zaczęłam;)

Fretkaa

A widzialyscie dzisiejszy odcinek? z reguly nie lubie kiedy rozcinaja odcinek na dwie czescie, bo wysiedziec na tylku nie moge do kolejnej soboty, ale jest jedna rzecz, ktora moglabym ogladac w nieskonczonosc :D mianowicie kiedy leca juz napisy a Ty zachowuje sie jak maniak i drze sie na calego, ze to jeszcze nie koniec i ze napisy nie moga jeszcze leciec. A jak wylecial z tym tekstem o kofeinie to myslalam, ze padne :D BRAKUJE TAKICH OSOB JAK TY, choc drugiego takiego nigdy nie spotkamy ;)

oLKUSz4

Haj!!! Jestem tu nowy nazywam sie Tomek ale z wiadomych przyczyn mam w pseudonim imienia goscia o którym tu mowimy =/... Co do dziej szego odcinka i tekście o koffeinie to była to jak dla mnie metafora... każdy z was wie o czym mowie ADHD... Oglądam EMHE od samego początku, i musze przyznac ze to jedyny program oglądany przezemnie w tv... powturki wiadomo że też oglądam,. Równierz jak wy uważam że Ty Pennington jest niesamowitym gościem, o super charakterze, o nie powtażalnym charakterze no i jak by nie bylo że ma czym sie chwalic jeżeli chodzi o jego ciało, nie żebym był jakims pedałem czy coś ale wiecie o co chodzi...
Każdy z nas ma swoich idoli lub miał np. jakiś muzyków np. Chester Bennington z Linkin Park, wielu go kocha bo wielka siłe przebicia i motywacji, innych jeżeli mam to porównac do Ty-ja to weżcie chodźby moment puszczenia kasety, całej ekipie w miejscu gdzi został postrzelony. Gdybył bym np. Ed-em i to usłyszał żucił bym się na robote jak hiena na świerze mieso. Jestem silnym chłopcem (17 lat) i nie płakałem ani razu, ale po każdym odcinku mam motywacjie wieksza niz jakby mnie kopnoł jakis zapasnik z judo czy karate...
Dzieki programowi, wkoncu zaskoczyłem co che robic w swoim życiu, zamierzam wyjechać do stanow, i załapać się do każdego projektu wykonywanego przez EMHE. nawet jeżeli miał bym nosic im ręczniki... Dlamnie to co czyni ludzi tacy jak Ty, powinni byc na banknotach i mieć posągi w centrum miasta...
Pewnie się wam wydaje ze przesadzam, ale wytlumacze wam o co mi chodzi w kolejnym ciagu
P.S opowiadanie było leprze niz sie spodziewałem gratulacjie, a może byś zrobiła to co ta dziewczynka i napisała coś wiekszego i wysłała to Ty-jowi???
Pozdrawiam
Ty Brick

Ty_Brick

O.k Idac dalej... Podobnie jak wy nie dał bym mu nawet 40-stki na karku. A co do dziewczyn w wieku 18 lat. Żeby Ty-aj był z 18 to musiał by byc naprawde niezłym aktorem w EMHE... On jest i będzie kawalerem, wielu najleprzych ludzi jest samotnych, bo są odpowiedzialni za siebie... On z tego co wiem jest jednym z bardzo niewielu rozchwytywanych stolarzy i architektow czy projektantow raczej... Ty jest naturalnym kumplem, ktory wychodzi z zalozenia ze wszytsko jest po coś, ja dzięki niemu zaczołem życ, przesiedziałem jakieś 7 lat przed komputerem, poswiecilem sie jemu dogłębnie... stałem się kims w rodzaju "superhakero-programisty" i nie ktryje sie z tym, ale nie wiazalem komputera ze swoja przyszłością. Teraz dzieki EMHE... mam zniewalajaca motywacjie i błyskam entuzjazmem zeby stac się chociaz w 80% taki jak Ty Pennington. I powiem wam ze jezli uprzesz sie do tego zeby, spotakc Ty-ja to go spotkarz. Sam kiedys Ty powiedzial: "Jestem obojĘtna dla tych co nie "patrza w gore lub NIE podnasza sie w gore". Chce miec zabawe z mojego "maluczkiego" zycia" To nie wymaga żadnego komentarza. Bo to bardzo proste... Pnij Się W Góre Teraz
P.S Przepraszam za błedy ortograficzne interpukcyjne, logiczne i podobne ale mam dyslekcjie, ale pracuje nad nią.

Ty_Brick

Ty Brick jestem naprawde pod wrazeniem :) Malo jest ludzi, ktorzy zauwazaja takie poswiecenie i pragnienie pomocy innym ludziom. Bardzo sie ciesze, ze to wszystko tu napisales. Dzieki takim wlasnie osobom wraca wiara w ludzi i w to, ze dla niektorych pieniadz nie jest i nigdy nie bedzie najwazniejszy. Trzymam kciuki, zeby Twoje marzenia sie spelnily, zebys mogl pomagac tej jakze cudownej ekipie ;) I zeby ludzi takich jak Ty bylo na swiecie coraz wiecej !!!! Amen ;)
P.s miloby bylo gdyby Ty i reszta team'u dowiedziala sie jak sa tu w Polsce kochani :))))

oLKUSz4

Napisałem to co każdy znas uważa za prawdę, Ty i jego zespól, robia cos co jest potrzebne nie tylko w stanach ale i np. w Europie czy Afryce. Każdy z nas ma marzenia, cele i pragnienia, czasem łatwiejsze do wykonania a czasem bardzo trudne, ale czy kto kolwiek z was, wierzył że morzna posatwić w 7 dni dom od poctwa z pełnym wyposarzenim, ogrodem i basenem, dlamnie było to nie wykonalne.
Gdyby było więcej takich ludzi jak Ty, to nie wybiegając za bardzo w kosmos to było by wszystkim owiele łatwiej. Pewnie jak wiecie Ty pomagał lub nadal pomaga przy odbudowie strat spwodowanych przez hyragan Katrina,(w tym iejscu kazdy z was powinien wstac i zrobic minute ciszy a potem pomodlic sie o siłe dla wszystch rodzin i budujacych tam ludzi), tego moze i nikt nie zobaczy, ale wy zrobicie to co jest w waszej mocy.
oLKUSz4 bardzo i dziękuje, jeżeli uda mi się dojść do tej grupy, to wykonam parę telefonów + i Cię o tym poinformuje =]. Wierze że Twoje marzenia i pragnienia sie spełnią i będziesz skakać z radości jak kazda z rodzin zaraz po "Szofer, odjazd". Już słyszę Twój pisk radości specjalne pozdrowienia dla Ciebie, trzymaj się...
Ty Brick

Ty_Brick

Zapłomniałem jeszcze o jednym "Amen:" oLKUSz4 "Amen"
P.S Tak szczerze mowiąc to nie wiem w ktorych momentach mowiłaś Ty o Ty Penningonie a w ktorym o mnie... hehe...
P.S.2 Pieniadze nie sa wazne
Pozdrawiam
Ty Brick

Ty_Brick

Drogi Ty'u!:) Miło mi że podoba ci się opowiadanie. Myslałam o tym żeby je podesłać Penningtonowi... i chyba tak zrobię za niedługo. Zaczynam pisać kolejne... Też o ekipie EMHE ale już inne przygody:D
Piszesz bardzo mądre noty, nie ma co... Pogratulować mądrości i wrażliwości:) Pozdrawiam!

Fretkaa

A zapomniałabym, kiedy już zostaniesz (niczym Lucy:D) asystenten Ty'a - ściągnij go do Polski. Moim (i na 100% nie tylko moim) marzeniem jest pogratulować mu... Oby było więcej ludzi jak Ty, ty Ty;)... Pisałeś, że każdy odcinek jest dla ciebie wielką motywacją. Nie tylko dla ciebie. Ja co prawda nie idę w stronę architektury i budownictwa, ale chcę pomagać ludziom... Tak jak Pennington w pewien sposób... pomagać im uporać się z nieszczęściem... Jeszcze raz wielkie pozdro!

Fretkaa

Ty ... moja odpowiedz " nie powiem"! :P napewno sie domyslisz ;)
Wiecie jakie ja mam marzenie? Zajmuje sie malowaniem scian. Tzn maluje na nich przerozne postacie i chcialabym kiedys na prosbe Ty'a pomalowac jego tajny pokoj ;) I mimo,ze mam 19 lat uwielbiam takie rzeczy i wciaz jestem dzieckiem ;). To sa male probki, tak wyglada moj pokoj ;)
1. http://img215.imageshack.us/my.php?image=pokoj1pa0.jpg [img215.imageshack.us/my...]
2. http://img93.imageshack.us/my.php?image=pokoj2vl8.jpg [img93.imageshack.us/my....]
3. http://img84.imageshack.us/my.php?image=scianyep6.jpg [img84.imageshack.us/my....]
4. Ten rysunek jest jeszcze nie skonczony, ale wciaz nad nim pracuje ;)
http://img97.imageshack.us/my.php?image=obrazki001gd9.jpg [img97.imageshack.us/my....]

BONUS. Myslicie, ze spodobałaby sie Ty'owi ? :D:D
http://img204.imageshack.us/my.php?image=kobitka4py1.jpg [img204.imageshack.us/my...]

P.S Ty trzymam Cie za slowo ;) Juz nocuje przy telefonie :D Takze serdecznie Cie pozdrawiam ;)

oLKUSz4

Jeszcze jedno ... Fretkaa opowiadanie - cudo ! ;) Oby tak dalej, a pomysl z wyslaniem tego opo do Ty'a jest bardzom, ale to bardzo dobry. Trzymam kciuki ;)

oLKUSz4

Rysunki są super! Pogratulować talentu:) Kiedyś ty, Ty i nasz Ty(:D) stworzycie niezły zespół... Ja będę wam robić zakupy w Searsie:D

Fretkaa

spoko :D Tylko zadnego polewania wodą ze szlaufa :D LET'S DO IT !!!! ;)

oLKUSz4

He he he, już ja i Michael coś na was wymyślimy...]:-) :D:D "Goooooood morning!"

oLKUSz4

He he he, już ja i Michael coś na was wymyślimy...]:-) :D:D:D Boże, jak ja przeżyję bity tydzień bez Ty'a, tego forum i mojego komputerka z opowiadaniami...;(;(;( buuu...

Fretkaa

Ty'a mozesz zawsze przywolac w pamieci
Forum bedzie na Ciebie czekac
A opowiadania? Bedziesz miala czas zeby napisac nowe ;)
Trzeba myslec pozytywnie ;)

oLKUSz4

Hehe Ty w mlodosci ;) Kiedys narysowalam tego chlopaka i jak dzisiaj na niego zerknelam to nie wiem dlaczego, ale na mysl od razu wpadl mi Ty :P
http://img113.imageshack.us/my.php?image=ahhhre3.jpg [img113.imageshack.us/my...]
Glupieje na prawde :D

oLKUSz4

Rock jestem waszym Ty-jem. Tak kazdy odcinek jest motywacjia, ma w sobie duzo humoru co nie pozwala nam sie nudzic, i wyzwala w nas duzy entuzjazm. To ze kiedys bede u boku Ty -ja to tez pedalsko zabrzmiało, jest wielkim wyzwaniem dla mnie. Jezeli jednak tak się stanie to teforum będziu mu bardzo dogłebnie pokazane. Co do waszego bloga o Penningtonie... To zawsze chetnie posluze wam pomoca... 7 lat przykapie nie poszlo na marne. Fretkaa jezeli nie wyslesz tego Ty-jowi to sie obrazimy, bo jezeli pokazesz mu to moze to bedzie kolejny powod zeby przyjechac w strony "babci" =]. Nie liczy sie Fretkaa jak pomagasza, ale to ze pomagasz... jezeli bedziesz i m pomagac zeby nie wchodzili w narsy czy do miejskich gangow to ułatwisz wszystkim zycie i tak samo beda mogli odzywskac nadzieje. oLKUSz4 jezeli spotkam Ty-ja to będziesz mu na stałe malować sciany, a co do tego co mam sie domysleć to domnie było tylko to zeby było więcej takich jak ja ??? =](chyba). Fretkaa z tego co się orientuje to sears-u nie ma w Polsce, no ale jezt zawsze kastorama albo sie przejedziesz do stanow po pare drobiazgow, tylko nie zapomnij niczego =] oLKUSz4 mały składzik tak na początek stworzyc ekipe budowlana moze Ty po nas zadzwoni =] zastanow sie nad tym i daj znac =]
oLKUSz4 no wiesz moze kiedys uda mi sie zastapic wam wszystkich prawdziwego Ty Penningtona, zacznijmy od tego ze mowicie na mnie Ty Brick i juz bedzie do przodu... Wielkie pozdrowienia dla was, mam nadzieje ze odpisalem na wszytskie wasze odpowiedzi a jak nie to napiszcie je jeszcze raz... feeeeentastik =/


Ty_Brick

acha i jeszcze jedno moze nie mam jakiegos doktoratu z chorób ludzkich ale ADHD występuje u 4-5 letnich dzieci w 60% u chłopców, a jeżeli jej oznaki sa dostrzegalne w puzniejszym zyciu tak jak u niego w wieku 17 lat to nie ADHD tylko AADD, ale to podlega dyskusji bo on w wieku 17 lat zaczoł chorowac a nie dalej chorowal... jeah =]

Ty_Brick

AADD to jest nadruchliwość tak mi się zdaje, a i Ty Brick co chcesz studiować?

Ty_Brick

Składzik powiadasz? Ja ide na to pierwsza! :P Trzeba zebrac ekipe, bo lidera mamy ;) Swietnie byloby prowadzic podobna "misje" jaka prowadzi program EMHE.
P.s Skad w ogole jestescie ludziska? :) Moze okazac sie, ze calkiem od siebie niedaleko zyjemy ;) Moze jeszcze wiek? ;) (jesli mozna ofkors :P)
Ja pierwsza. Bełchatów - 19
POZDROWIAM przyszlo ekipe xD

oLKUSz4

Nie no, ja się staram myśleć pozytywnie, ale będę tesknić:D Tylko mi nie ucieknijcie:) Mam juz 3 strony nowego opowiadania (zaczynam 4). Napiszę kilka, zbiorę do kupy i wyślę mu, a co:) Ty - będę wam robić zakupy w kastoramie, ikei, obi, a jak czegoś zabraknie to skoczę na godzinkę do searsa:) Tracy kiedyś poleciała na Bahama:) pozdrawiam!

Fretkaa

Ikea i kastoram to moj drugi dom =] Ja pochodze ze Szczeina -17 latek, WIEC WSZYSTKO PRZEDEMNA.. nie mam teraz za duzo czasu piszcie rysujcie tworzcie a ja ide posiedziec nad szafka pod zlew dla babci bede mial praktyke heheh =]]]]