Miałam to (nie)szczęście poznać tego pana. Było to w styczniu 2005. Dawał koncert w moim miejscowym Domie Kultury. Ponieważ jeszcze wtedy tańczyłam tam w studiu tanecznym, więc poproszono nas żebyśmy albo przed koncertem, albo w przerwie zatańczyły któryś z układów. Kiedy Pan Borys przyjechał, okazało się, że ma własną wizję i "wykorzysta" nas przy wykonywaniu swoich piosenek. I tak musiałyśmy przyjść rano przed koncertem i nauczyć się tego co będziemy tańczyć (raczej improwizować, ale nie tylko) podczas dwóch z jego piosenek. Owszem, było to bardzo ciekawe doświadczenie i potem ludzie będący na koncercie komentowali, że całkiem fajnie to wyglądało i przynajmniej coś ciekawego na scenie się działo.
Ale też doznałyśmy na własnej skórze jak bardzo....hmmm.... lubi przebywać w towarzystwie dziewczyn. Ciągle znajdywał jakąś okazję żeby, którąś z nas przytulić, pocałować albo zagadać. Obowiązkowo po koncercie za kulisami każdej z nas musiał osobiście podziękować za wspólny występ (czyli uścisk + pocałunek). Zgroza. Stary facet klejący się do ciebie ;/
Dlatego nie za żarty wystraszyłyśmy się jak zapowiedział, że za rok też przyjedzie, ale wtedy zaprosi nas wszytskie na kawę, bo będziemy mieć już po 18 lat. Na szczęście więcej nie przyjechał ;D
Współczułam dwóm koleżankom, które najbardziej mu się spodobały.... ale później miałyśmy co wspominać i z czego się śmiać :D