Nie umiem tego pojąć - jak Russel nie mógł dostał Oscara za genialną role w Pięknym Umyśle.....
Po pierwsze "poprawność polityczna" - Oscar trafił do Denzela Washingtona. Po drugie, trochę narozrabiał i może za karę mu nie dali. Tak czy inaczej, brak Oscara dla Russella za tę rolę to skandal bo "Piękny umysł" zdobył statuetki dla pierwszoplanową rolę żeńską, najlepszy film i najlepszego reżysera, a zabrakło nagrody dla aktora, który ten film poniósł....
A co niby Russell Crowe narozrabiał, bo chyba nie w temacie jestem? A za Piękny umysł Oscar mu się ewidentnie należał.
No jestem zdegustowany. Oglądałem ten film kilka razy, to właśnie Dzięki Russelowi ten film był tak dobry, a jednak Oscara brak, no cóż.
Dobrze że chociaż dostał za gladiatora.
W ogóle oscary w 2002 roku to jakiś żart... Najlepszy aktor pierwszoplanowy tamtego roku to był albo Russel Crowe, albo Sean Penn i tylko oni w ogóle mogli walczyć między sobą. Tam naprawdę musiało chodzić o jakąś poprawność polityczną, bo to co ta dwójka wykonała w filmach "Piękny umysł" i "Sam" było genialne.
P.S wiem, że płaczę nad rozlanym mlekiem, ale już długo leży mi to na serduszku ;P
Pewnie, że chodziło o poprawność polityczną, a jego szansę przekreślało jeszcze to, że rok wcześniej dostał Oscara za Gladiatora. Do tej pory chyba tylko Hanksowi udało się otrzymac Oscara dwa razy z rzędu.
A ja z kolei nie rozumiem kompletnie oscara za gladiatora. Ale za piękny umysł jak najbardziej mu sie należy.
Obie kreacje w tych filmach były genialne. Masz wątpliwości co do Oscara za Gladiatora-obejrzyj sobie scenę całowania stóp(gdy nie zdążył wrócić do domu przed żołnierzami).
Co do Oscarów-bardzo często się zdarza że genialne kreacje są zupełnie pomijane przez Akademię.
Przykład Depp za pierwszą część Piratów i Sweeney Todda powinien dostać Oscary, Gary Oldman z takim dorobkiem również.
Nie wydaję mi się, żeby Depp był lepszy od nagrodzonych w tamtych latach Seana Penna, a zwłaszcza Daniela Day-Lewisa.
Sean Penn zagrał dobrze, ale nie powiedziałbym że to oskarowa rola.Miał lepsze.
Co do Day-Lewisa zagrał genialnie, ale myślę że jego rola nie był gorsza lub lepsza od Deppa- Zresztą ciężko te role porównywać(Plainview i Sweeney) bo są zupełnie różne.
Też się tego dziwię. Jak dla mnie lepiej zagrał w Pięknym Umyśle niż w Gladiatorze. Jednak w roli Profesora Nasha wyglądał bardzo podobnie do tej z Informatora, ale mimo wszystko lepiej.
Chciałbym, aby Russel znów wystąpił w jakimś dramacie, bo uważam, że jest do takich ról stworzony.
Powinien był dostac jak jasna cholera. Washington też zagrał bardzo dobrze w "Dniu próby", ale to Crowe bardziej zasłużył, Tak czy inaczej, myślę, że czeka go jeszcze chociaż jedna statuetka w przyszłości.
Rola Washingtona w "Dniu próby" była dobra, nawet bardzo dobra ale w porównaniu z kreacją Russela niestety wypada gorzej.
Akademia nie przyznając Russellowi Oskara za genialną kreację w "Pięknym umyśle", podważyła moją wiarę w bezstronność swoich decyzji. Przecież jest to nagroda za osiągnięcia aktorskie a nie za to czy ktoś jest mniej czy bardziej krewki i bezkompromisowy w wyrażaniu swoichj pogłądów.
Russel to bardzo słaby aktor i do tego nawet nie zagrał w żadnym filmie, który lubię. Nie mam za co go lubić a wręcz przeciwnie.
A ja nie rozumiem histerii związanej z tym filmem. Owszem, jest to dobry film, ale już mnie denerwuje stawianie go wciąż na podium. Piękny umysł na zawsze pozostanie dobrym filmem, ale już przestańmy szaleć, pojawiały się i ciekawsze i lepsze filmy od niego, a Russel Crowe pokazał się z dobrej strony także w innych produkcjach. Nie jestem przeciwny Pięknemu umysłowi, ale denerwuje mnie takie ślepe, tłumne uwielbienie tego filmu. Na tym polega indywidualność i tym różni się człowiek od krowy, że ma własne zdanie a nie z przytaknięciem powtarza co tysiąc innych.
Co tu rozumieć? Pobił się z producentem Malcolmem Gerrie na BAFTA i jak to ładnie określono "Crowe committed Oscar suicide at the BAFTAs". Od tej pory Rusty już wie, że z producentami lepiej trzymać sztamę ;-)
Wielu tak zostało pominiętych. Np. w 1994 roku za drugoplanową rolę męska Oscara otrzymał Tommy Lee Jones, a powinni albo Ralph Fiennes za Listę Schindlera lub Leonardo DiCaprio za "Gilberta....". W 2001 w tej samej kategorii Oscara otrzymał Benicio Del Toro za Traffic, a powinien dostać Joaquin Phoenix za Gladiatora.
W tym roku zarówno Renee jak i Laura nie powinny dostać Oscarów. Przynajmniej w jednej kategorii powinna wygrać Scarlett.
Ale Oscary niestety schodzą na psy tak od około 1999 roku. Więcej w nich poprawności politycznej niż samej sztuki filmowej.
Oscara otrzymał Tommy Lee Jones, a powinni albo Ralph Fiennes za Listę Schindlera lub Leonardo DiCaprio za "Gilberta....". W 2001 w tej samej kategorii Oscara otrzymał Benicio Del Toro za Traffic, a powinien dostać Joaquin Phoenix za Gladiatora --- gdzie w tych wyborach była poprawność polityczna???
Nie mówię o latach sprzed 2002 roku... Tommy Lee Jones jak i Benicio Del Toro wygrali między innymi dlatego, że Akademia uznała, że raczej wątpliwe, że Ci aktorzy będą mieli okazję kiedykolwiek wygrać ponownie Oscara, w porównaniu do takich aktorów jak Ralph Fiennes, Leonardo Dicaprio czy Joaquin Phoenix. Ta trójka udowadnia każdą swoją rolą, że są świetni i większość ich występów zasługuje na nagrody z najwyższej półki... Nie negują talentu aktorskiego takich panów jak Tommy Lee Jones czy Benicio Del Toro, ale jeśli dobrze przyjrzeć się historii Oscarów, to do takich wniosków można dojść jak powyżej...