Mam pewne obawy. Sądzę, że lepiej by było, jakby karierę zakończył jednak na "Django", bowiem nowy film nie zapowiada niczego dobrego.
"Akcja filmu rozegra się więc w podobnym okresie czasu co we wspomnianym przeboju, czyli w roku 1944 po inwazji na Normandię. Obraz przedstawi historię grupy czarnoskórych żołnierzy, którzy przeciwstawiają się przełożonym."
Znowu problem rasistowski, znowu zemsta i oczywiście wszystko to przysypane problemem społecznym. Znowu, znowu, znowu - jak by to powiedziała pani Białowąs.
Być może Tarantino się "przejedzie" na własnej twórczości i publika nie będzie bić mu braw jak po seansie "Django". Osobiście wolałbym żeby zrobił coś innego...
Też sądzę, że tak będzie. Najgorsze może być, że Quentin się wkurzy i zakończy karierę nieudanym filmem.
To byłaby katastrofa... Ja to trochę nostalgicznie spoglądam w kierunku produkcji Q.T. z lat 90., choć nie ukrywam, że jego ostatnie filmy także bardzo mi się podobały (mniej lub bardziej), aczkolwiek zupełnie nie jestem przekonany co do tego, że Q.T. idzie w dobrym kierunku.
Ja tam nie chce słyszeć takich głupot że chce kończyć z robieniem filmów (przecież to całe jego życie) tak samo jak w przypadku Kevina Smitha.
Co do tego że znowu się powtarza to racja, zwłaszcza że kiedyś przyznał że chciałby sprawdzać się w nowych gatunkach, zaczął od wojennego teraz western i ciekawie było by zobaczyć np. w konweniencji s-f było by ciekawie;)
Jakoś mi nie pasuje też ta niby trylogia zemsty bo to tak na siłę w szczególności że "Kill Bill" jest głównym przedstawicielem tego gatunku i dziwnie by to wyglądało.
Też ten "Killer Crow" wydaje mi się być raczej połączeniem "Bękartów" i "Django" i pewnie zostaną wykorzystane w nim pomysły które zrodziły się w głowie Tarantino podczas pracą nad tymi filmami.