Czy zgodzicie sie ze mna ze Divison Bell wydana w 1994r jest jedna z najlepszych plyt Pink Floyda ??(świetne gitary, hurki i saksofon!!, Jak ktos by nie wiedzial plyta nagrana bez udzialu Watersa. Ja osobiscie uwielbiam jeszcze plyte Animals. Zreszta na wszystkich plytach sa swietne "piosenki" (celowo w cudzyslowie bo dla mnie to cos wiecej niz piosenki-ten klimat, te odglosy i dzwieki ahh) kto poznal te klimaty wie o czym mowie.
Moim zdaniem to naprawdę świetny album, może nawet najlepszy w latach 90tych ( a na pewno jest w mojej ścisłej czołówce)
David Gilmour pokazał, że Waters nie jest mu do niczego potrzebny i stworzył wspaniałe, klimatyczne utwory z równie ciekawymi tekstami.
A High Hopes.... to jest już absolutne mistrzostwo świata, chyba nigdy nie przestanę kochać tego utworu. Prawdziwa, WIELKA perełka w dorobku Pink Floyd
ooo cieszę się, że ktoś docenia Division Bell, bo to płyta bardzo nielubiana przez krytyków, a moim zdaniem i tekstowo i muzycznie świetna i świetnie wyprodukowana - znakiem rozpoznawczym PF zawsze była ta niesamowita nieosiągalna dla nikogo innego przestrzeń (bo nikt inny nie potrafił tak pracować w studiu) ale D.Bell jest chyba jeszcze bardziej przestrzenna od poprzednich.
Po prostu 11 świetnych utworów idealnych do słuchania właśnie teraz, w tej porze roku:)
Fanom PF i plyty DB polecam solowa plyte Davida Gilmoura "About Face" wydana w 1983r. Albo chociaz kawalek z tego albumu "Love On The Air". Prosze o wrazenia:D
"Division Bell"- świetny album, najlepszy w składzie bez Watersa. Ale ja jednak wolę rzeczy, które z nim nagrywali. A także te, które nagrywali z Sydem Barrettem. A jakie są opinie filmwebowiczów na temat albumu "More"? Jak dla mnie jest dużo przesady w słowach, że to najgorszy album PF. Jak dla mnie najgorszym jest studyjna część Ummagummy (bo koncert jest znakomity), ale z drugiej strony i tam jest kilka ciekawych kąsków. A najlepsze ich płyty? Ciężko byłoby wybrać tylko jedną: "The Dark Side Of The Moon", "Wish You Were Here", "Animals", "The Wall", "The Piper At The Gates Of Dawn", "A Sauserful Of Secrets", "Meddle", "Atom Heart Mother".... tak wiele doskonałej muzyki i wybierać tylko jeden najlepszy album? Ja temu nie podołam:)
ooo About Face to świetna płyta - ale AF to nietylko Love On The Air - ja poleciłbym Murder, Out Of The Blue, Cruise, Let's get metaphysical, Near the end .... no i Love on the air :)
Oczywiscie masz racje ale ta piosenke akurat przesluchalem pierwsza i najbardziej zapisala mi sie w pamieci:D
Ha, jak ja lubię About Face.... Wiadomo, że w całości może i nie jest genialna, ale jest kilka fenomenalnych perełek. Uwielbiam Murder, Love On The Air, Out Of The Blue, Cruise i oczywiście Let's Get.... i Near The End (przy których całkowicie wymiękam...) ;)
czasami zastanawiam sie ktorego z muzykow PF cenie najbardziej chociaz wiem ze to nie ma sensu:) bo lagodne klimaty pozniejszych nagran Pinkow z Gilmourem przy sterze niejako odpowiadaja mojej naturze. Ale jakos nie zaluje ze Waters w pewnym momencie zdominowal zespol bo to co narodzilo sie w jego glowie (mam na mysli glownie "The Wall") po prostu wykracza poza mozliwosci innych ludzi o ktorych slyszalem. A film po prostu zwalil mnie z nog:D ogladajac go czulem sie jakbym pierwszy raz sluchal tych utworow.
Znam wszystkie ich płyty i słucham ich od dziecka (nie to żebym się chwalił ale ojciec zaraził mnie trochę tą muzyką) i uważam ,że najlepszy ich album to "A Momentary Lapse of Reason". Koniec kropka zdania nie zmienię nigdy (chyba ,że nagrają coś nowego - co mnie z nóg zwali).
Ciezko to jednoznacznie okreslic ale gdybym musial wybrac jedna z plyt PF to bylaby to plyta "Animals". te utwory sa po prostu magiczne:D czesto slycham ich w nocy bo wtedy brzmia najlepiej:D
High hopes to jeden z najlepszych utworów jakie w życiu słyszałem. Ale ja najbardziej lubię w kolejności: The wall, Wish you were here, Dark side of the moon. A division bell nie przypadło mi jako całość do gustu.
Mam pytanie: Czy jest moze jakies DVD albo czy mozna gdzies dostac plyte z koncertem Pink Floyd z lat 80' 81' w dobrej jakosci obrazu i dzwieku???
Płyta jest bardzo bardzo dobra(ale raczej nie lepsza od "The Wall"). Na Devision Bell jest najpiękniejszy kawałek jaki kiedykolwiek słyszałam czyli: "High hopes". Jeszcze lepszy jest w wersji koncertowej........
Podpisuję się pod tą wypowiedzią!!! High Hopes jest tak niesamowicie klimatyczna, że kiedy się tego słucha to zaczynam "drżeć" - zwłaszcza te dzwony na początku... jakby zapowiedź tego co się ma za chwilę rozstrzygnąć. Zresztą Division Bell to była chyba pierwsza płyta Floydów jaka mi wpadła w ręce. Jeszcze jeden kawałek (swoją drogą wydaje mi się że trochę niedoceniany) z tej płyty to:"Cluster One"! Moim zdaniem w wielu wypadkach możnaby go uznać za wizytówkę Floydów, albo chociaż Gilmour'a - przepięknie-melancholijnie nastrojowy ;)
Jedną z najsłabszych płyty PF jest momentary lapse of reason, płyta która doskonale wpisała się w estetykę poprockowego grania połowy lat 80, w porównaniu chociażby do division bell jest płytą słabiutką. Pojawiają się także głosy, że np more czy final cut to płyty słabe, się absolutnie nie zgadzam wspaniały oniryczno-hippisowski klimat końca lat 60, super mi się zasypia przy tej płycie ;) co nie znaczy wcale że jest nudna, jeśli zaś chodzi o final cut to piękno tej płyty tkwi w smutku, melancholii i w ściskającym za gardło głosie Rogera. Dla mnie niemal wszystkie płyty Floydów są genialne, ciężko wybrać swoją ulubioną.
dokladnie Maciek. niedawno przesluchalem uwaznie final cut. odczulem dokladnie to o czym napisales. podoba mi sie ta plyta. a co do more to i tak lepiej wieczorkiem posluchac the animals. :P
Zgadam sie z toba w 100% co to More czy Final cut ta sa swietne plyty tak jak zreszta wszystkie plyty Pink Floyd ;) Ale glos Watersa dodaje im jeszcze wiekszego nom tego czegos nie potrafie tego nazwac bo to siedzi we mnie :D Nom ja tez mam problemy z wybraniej tej The Best :)
Pozdrawiam
Hehhh muzyka Pink Floyd to nie muzyka to znacznie wiecej jednak ja jestem zwolenniczka Pink Floyd przed rozpadem z cala bombowa czworeczka :) A co do Divison Bell plyta jest moim zdaniem dobra ale czegos jej brakuje tylko nie wiem czego... moze wlasie 3 groszy Watersa ?? Kto wie... ale Divison Bell jak kazda inna plyta Pink Floydów jest swietna i godna uwagi :] Pink Floyd THE BEST ;)
Pozdrowiania :)
Zapomnialm jeszcze dodac ze Divison Bell badz co badz nie jest tak wspaniala jak "The Dark Side Of The Moon" "Wish You Were Here" "The Wall" czy "Animals" ale na tej plycie jest jeden kawalek ktory przyprawia mnie o dreszcze mianowicie "High Hopes" ktory miesci sie w 20 najleprzych piosenek ktore w slyszalam a jest ich bardzo duzo :)
Jeszcze raz pozdrowionka dla wszystkich :*
Gilmour już w 1988 roku pokazał, że Waters jest mu niekoniecznie potrzebny do nagrania wyśmienitej płyty. Przecież "A Mementary Lapse of Reason" to wspaniała płyta, a Watersa tam ani widu, ani słychu. Osobiście ubustwiam Floydów jak i niektóre inne zespoły progresywno rockowe chociażby Genesis. Takiej muzyki się już nie pisze, niegdyś zespoły pokroju Pink Floyd, Genesis czy King Crimson zapełniały stadiony, kariery tych zespołów były szybkie i dynamiczne, a teraz to łza się w oku kręci jak się pomyśli o zespołach, które grają podobną im muzykę. Ich koncerty to koncerty klubowe, małe kameralne i urokliwe ale ja osobiście chwiał bym być na koncercie poskiego Quidam na stadionie wypełnionym po brzegi, ale taka muzyka nie ma dzisiaj przyszłości.
JAKĄ PRZESZŁOŚCIĄ 6 MARCA MA PREMIERĘ NOWA PŁYTA GILMOURA "ON AN ISLAND". SŁYSZAŁEM JĄ - JEST WSPANIAŁA !!! NICZYM NIE RÓŻNI SIĘ OD PŁYT FLOYDÓW !!!
Hmm co do The Division Bell moje zdanie jest podzielone. Jest to dobra plyta ale moim zdaniem najbardziej komercyjna w dorobku Floydów. Jestem zwolenniczką Pink Floyd jak to się piszę "ery" Watersa ale nie prezeczę The Division Bell jest miła dla ucha jednak napewno nie jest jedną z najleprzych w ich dorobku.
Ich pierwsze albumy są dośc proste i nie wiem co w nich widzicie?
Najlepsze jest oczywiście Dark side of ......oraz Animals
Jak The Division Bell jest najlepszym albumem Floydów to The Wall, Wish You Were Here i The Dark side najgorszymi... Człowieku, bez Watersa płyty tego zespołu nie mają tego coś, czego nazywa się magią...
a ktos gdzier napisal, ze ejst najlepsza plyta? czytaj ze zrozumieniem, kazdy wie ze to jest inna plyta niz wszystkie poprzednie, i o to chodzi, cos innego, w stylu Gilmoura
Popieram w 100 procentach!!! Divison Bell to najlepsza płyta jaką nagrało pink floyd!!! A na drugim miejscu "The Wall". Pozdro dla wszystkich fanów pink floyd!!!
Jedna z najlepszych...Niestety wraz z odejściem Watersa, zmienia się przekaz PF. TMLAR i DB to płyty, które można nazwać poprawnie zorganizowanymi. Fakt, głos Dave`a i charakterystyczne brzmienie Stratocastera połączone z przemyślanymi tekstami (chociaż nie do końca w przypadku TMLOR) są najmocniejszą ich stroną, zwłaszcza DB. Niestety, przekaz już nie ten sam. Brakuje tego psychodelicznego tchnienia, które wypływało z być może egoistycznej, ale jednak niezwykle twórczej, myśli Rogera. Nie ujmuję niczego niebywałym zdolnościom pozostałej trójki, jednakże od 1987 PF obrało troszkę inny kierunek. Psychodeliczna atmosfera będąca zawsze gdzieś w tle tematyki obcowania jednostki w brutalnym świecie (Anim, The Wall) czy też poszukiwania rekompensaty za chwile utracone (WYWH) czy w końcu kreowania wizji ponurego, nawiedzonego świata (DSOTM) zeszła niejako na drugi plan. Nie ma już miejsca na eksperymenty, tak z dźwiękami, jak i tekstami, co miało miejsce na AHM czy Meddle, albumami, któe rozwinęły tę ciemną, ponurą myśl PF, którą rozpoczęły albumy TPATGOD czy TSFOS. Być może to dobrze, iż Gilmour nie odważył sie zbytnio eksperymentować, bo mogłoby się to skończyć nieudanym powieleniem przeszłości, a co za tym idzie, rozwinięciem koncepcji Rogera. Refleksja w przypadku albumów TMLOR czy DB może być również taka, iż są mają one wiele wspólnego z brzmieniem i ogólnym odbiorem solowych płyt, zwłaszcza Dave`a i Ricka(Broken China). Osobiście jednak jestemn zdania, iż TMLOR i DB to albumy, w najlepszym przypadku, dobre. Niejednokrotnie jest tak, iz od nich zaczyna się poznawanie "właściwych" Floydow, czyli twórczości lat 70., bowiem są one zdecydowanie "lżejsze" i łatwiejsze w odbiorze. Tak też było w moim przypadku...O ile jeszcze kilka lat temu trwałem przy tym, iż DB to ścisła czołówka w twórczości PF, tak po 100-krotnym przesłuchaniu starszych płyt, obstaję przy tym, iż TMLOR i DB to krążki dobre.
PZDR
Moja ulubiona plyta : Animals. Ma w sobie urok. Swietne Dogs i Sheep.
Numer dwa to Dark Side of the Moon, potem Atom Heart Mother, The Wall i More. Tak tak, ta plyta jest swietna. Lepsza niz pierwszy ich krazek i ciut lepsza niz Saucerful of Secrets.
Z plyty The Divison Bell najbardziej podoba mi sie utwór "Keep Talking"- serce mi wali jak mlot za kazdym razem gdy go puszczam :)
Najlepsza jest "Wish you were here". Czemu tak mało o niej tu piszecie? Poprostu the best...
Hmm... Od czasów ostatniego wpisu zmieniło mi sie podejście do floydów. Teraz widze w tym więcej progresywnego napuszenia, niż wielkiej muzyki. Np. taki "Atom heart Mother" (utwór)- nadęte, długie i rozmemłane. Dark Side of the moon momentami popada w takie rozdęcie, nie wspominając o the wall. Jeśli chodzi o okres w muzycznym rozwoju Floydów, to najlepiej wypadają w czasach Barretta (genialna psychodela). Moim ulubionym albumem natomiast pozostanie Animals (chyba najlepsza rzecz, jaką słyszałem w progresywnym roku). Album niepokojący, odkrywający nasze lęki i przy tym najostrzejszy ze wszystkich nagranych albumów. Na drugim miejscu będzie Piper at the gates of dawn (+ singiel Tonite let's all make love in london). Dalej wśród perełek Floydowych można by wymienić Saucerful of secrets, Meddle, koncertową częśc ummagummy, wish you were here, Dark side (mimo wcześniejszej wypowiedzi pozostaje tam mnóstwo muzyki, która robi ogromne wrażenie) + trochę pojedynczych utworów z różnych płyt. Takie jest me zdanie, tak rzekłem :)
Użycie słowa "najlepszy" (w odniesieniu do konkretnego utworu) w przypadku Pink Floyd jest trochę nie na miejscu. Uważam , że to jakiej muzy słuchasz w danej chwili bardzo zależy od nastroju w jakim się znajdujesz .Czasami tą najlepszą jest "Wish you were here" , innym razem "Echoes" ; za tą różnorodność muzyczną bardzo cenię "Pink Floydów".
Pozdrawiam
A ja uważam że najlepszy ich płyty to Piper at the Gates of Dawn (1967) Meddle (1971) Wish You Were Here (1975) oraz The Wall (1979)
Jeśli chodzi o płytę Animals to utwór Pigs (Three different ones) uwazam za czysty geniusz, inne natomiast średnio mi się podobały.
Jeszcze nie poznałem 3 ostatnich płyt więc się nie wypowiadam.(cóż mam dopiero 16 lat)
hmmmm...jednak musze zmienić swoje zdanie. Wish you were here jest genialna ale nie tylko ona. Dochodzi jeszcze DSOTM, DB, no i oczywiście The Wall. Animals średnio przypadł mi do gustu.... a pierwszych jak by to rzec "barettowych" jeszcze nie przesłuchałem więc o nich nic narazie nie mówie
Moje ulubione albumy to te psychodeliczne z Barrettem. Bardzo lubię również "Animals". Ale najwspanialszą sprawą jaką widziałem i słyszałem Floyd'ów jest nagranie "Live At Pompeii" z 1971. Nikt chyba o tym nie wspomniał, może nikt z Was nie widział. Jeśli tak to POLECAM, jeśli tylko się na to natkniecie. Oczywiście mówię tu o jakimś DVD bo to dzwięk i obraz musi być. Pink Floyd uwielbiam, a to jest jak dla mnie najbardziej odjechane nagranie. Chyba, że lubicie tylko późnych Floydów, ale tak czy siak warto zobaczyć. Najlepszy kawałek? Fantastyczny "One Of These Days" (czyli nieco inaczej niż u większości), szczególnie wersja z w/w nagrania.