"Narzeczony mimo woli" to ogólnie niezła komedia, niemniej bez 3-4 epizodycznych "występów" roztańczonego Ramona film wiele by stracił.
To dzięki niemu śmiałem się w kinie nawet przy napisach końcowych, przy scenie gdy urzędnik wziął Go w krzyżowy ogień pytań. Ilekroć przypominam sobie tę scenę (i pozostałe z Jego...