Jak na każdą inną aktorkę - znakomita
Jak na Meryl - poniżej oczekiwań.
Co masz na myśli konkretnie, brakuje czegoś w tej roli Twoim zdaniem? Bo póki co spotykałam się raczej z pozytywnymi opiniami nt tej roli, a tu proszę... Osobiście też uważam, że była świetna. Meryl samym spojrzeniem (np. w scenie kiedy Andy przynosi księgę i zobaczyła jak Miranda "kłóci" się z mężem) wyraziła tyle emocji co Kristen Stewart w całej sadze Zmierzchu. -.-
Owszem, brakuje. Meryl po prostu przyzwyczaiła (przynajmniej mnie) do bardzo wysokiego poziomu, a tutaj zagrała dość... przeciętnie. Wredna szefowa z piekła rodem to dość łatwy materiał (zresztą Meryl grywała już zołzy z o wiele większym powodzeniem - m.in Ze śmiercią jej do twarzy). Za to u Meryl wyrażało się to jedynie ponurą miną i niekiedy syczącym przeciąganiem końcówek. Przez większość czasu mówiła, jakby chciało jej się spać.
Spotkałam się kiedyś z opinią, że najlepsi aktorzy w imię koleżeństwa dostosowują się poziomem gry do kolegów z planu.. Myślę, że w tym wypadku tak mogło być, bo przecież "Diabeł ubiera się u Prady" to nienadzwyczajny, lekki film jakich wiele...
Nie wiem gdzie to słyszałaś, ale to wierutna bzdura. A jeśli nawet Meryl "dostosowała się" do poziomu innych to tym gorzej o niej świadczy.
O tym czy to bzdura mogą powiedzieć tylko ci, którzy się trudnią aktorstwem.
Wydaje mi się, że ten film musiał być już miałki na etapie scenariusza i cudów nie dało się z tym zrobić,
za to na pewno dało się na tym dobrze zarobić...
Scenariusz był jaki był, ale aktorka pokroju Meryl już z gorszych scenariuszy wychodziła o wiele lepiej niż tu.
Pewnie, że wchodziła w gorsze scenariusze, ale myślę, że w tym przypadku sporo do powiedzenia miał reżyser i wg jego zamysłu Miranda właśnie taka miała być. Oschła, apodyktyczna.. I to Meryl wyszło świetnie. "That's All... -.-" ;)
Ale ok, ile ludzi tyle opinii jak to mówią. :)
Zawsze można powiedzieć, że tak miało być, kiedy komuś nie podoba się gra aktorska. Nie znamy zamysłu reżysera więc oceniamy to, co widzimy.