Podobny temat zagościł na forum Floyd'ów. Jak oceniacie poszczególne płyty Led
Zeppelin?
Led Zeppelin I - 8/10
Płyta od początku do końca trzyma ten sam wysoki poziom i klimat. Z tego albumu
najbardziej lubię Babe I'm Gonna Leave You. Poza tym był to debiut Zeppelinów na rynku
muzycznym.
Led Zeppelin II - 10/10
Nic dodać nic ująć. Perełki z postaci Whole Lotta Love,Heartbreaker, Moby Dick to już
legenda. Cała reszta trzyma poziom.
Led Zeppelin III - 8/10
Cóż ... płyta b.dobra ale jedynka i dwójki bardziej mi podchodzą. Warto dodać tu takie
piosenki jak Immigrant Song, Since I've Been Loving You i Bron-Y-Aur Stomp.
Led Zeppelin IV - 10/10
Absolutne mistrzostwo Zeppelinów. Black Dog, Rock n'Roll, Going To California, Misty
Mountain no i Stairway to Heaven. Według wielu piosenka wszech czasów. Genialny riff,
genialny tekst. Piosenka-Ideał. Według mnie jeden z najlepszych albumów w historii.
Houses of the Holy - 7/10
Nie wiem jak oceniać poszczególne piosenki ale jako całość prezentuję się dość
dobrze.
Physical Graffiti - 7,5/10
Dla niektórych ten wspaniały album to tylko piosenka Kashmir. I fakt że jest to jedna z
moich ulubionych piosenek Zeppów to jednak trzeba też spojrzeć na takie kompozycje
jak In My Time of Dying czy Trampled Under Foot. Według mnie album trzyma ten sam
poziom.
Presence - 6/10
Po prostu nie mogłem dać wyższej oceny. Achilles last Stand i tyle. Może się mylę ale ja
tak to odbieram.
In Through the Out Door - 7/10
All My Love to moja ulubiona piosenka z albumu. Słychać inne brzmienie niż na
pierwszych albumach no ale chyba chcieli eksperymentować. Dodam jeszcze
Carouselambra i Hot Dog'a ;] .
Coda - 5/10
NIgdy nie traktowałem Cody tak jak innych albumów. To tylko odrzutki, w chwili premiery
Bonham już nie żył, a Led Zeppelin nie istniało. Stad też moja ocena ale tak jak mówiłem
To Odrzucone projekty zespołu.
Przepraszam jeśli gdzieś napisałem źle albo coś. Czekam na odpowiedzi ;] Pozdrawiam
Led Zeppelin I - 9/10
Płyta od początku do końca trzyma ten sam wysoki poziom i klimat. Z tego albumu
najbardziej lubię Babe I'm Gonna Leave You, która to jest według mnie jedyną udaną balladą Zeppów (notabene jest to cover, genialny cover). Poza tym był to debiut Zeppelinów na rynku muzycznym a zarazem według mnie ich najlepszy album.
Gdyby nie fakt iż 90 procent materiału na płycie to albo covery, albo zbyt wyraźne inspiracje obcym materiałem muzycznym, tudzież nawet jeden plagiat byłoby 10/10. Tak tylko 9/10 bo muzyka na tym albumie jest rzeczywiście genialna.
Według mnie warto również zwrócić uwagę na Dazed and Confused (hmm genialna kompozycja Pagea inspirowana istniejącą wcześniej balladą) oraz Communication Breakdown(świetnie potraktowany standard hard bluesowy z genialnym riffem).
Led Zeppelin II - 8/10
Nic dodać nic ująć. Perełki z postaci Whole Lotta Love, Moby Dick, The Lemon Song to już
legenda. Cała reszta trzyma poziom aczkolwiek już się nie wyróżnia.
Według mnie jedyna oklepana kompozycja to Heartbreaker (jednakże posiada genialny riff).
Ogólnie dużo słabiej niż debiut, bynajmniej nie z powodu, że panowie zaczęli grać w 100 procentach swój własny repertuar, ale mniej tu świeżości.
Led Zeppelin III - 7/10
Płyta dobra. Immigrant Song, Since I've Been Loving You i Gallows Pole to kompozycje wyróżniające się. Ten album to jednak głownie Since I've Been Loving You, które przyćmiewa wszystko co muzycy nagrali wcześniej i wszystko co nagrali później.
Led Zeppelin IV - 8/10
Absolutne mistrzostwo jeśli chodzi o różnorodność stylów zamieszczonych na jednym krążku, jeśli chodzi o dyskografię tych panów. Według mnie album wyróżnia wyraźny podział na genialne kompozycje Rock n Roll, Stairway to Heaven, Going To California i bardzo przeciętne (cała reszta) plus jeden wręcz oklepany heavy blues (Black Dog). Kolejny lekki minus za to, że progresja akordów ze Stairway to Heaven została skopiowana z wcześniej powstałego utworu Spirit - Taurus (co nie jest niczym nowym u Led Zeppelin, którzy takie "przeróbki". Ogólnie album bardzo dobry.
Houses of the Holy - 7/10
Album, który po raz pierwszy ukazuje nam kreatywność grupy. Wreszcie nie są to dziwne inspiracje, melodie jakimś dziwnym trafem skomponowane nie przez Pagea itp. Wreszcie jest to całkowicie oryginalny materiał Zeppelinów. Zawiera 7 równych kompozycji, jakościowo dobrych (z tego wyróżnia się na plus D'Yer Mak'Er) i jedną genialną (genialne No Quarter).
Physical Graffiti - 7/10
Dla niektórych ten wspaniały album to tylko piosenka Kashmir. I fakt że jest to jedna z
moich ulubionych piosenek Zeppów to jednak trzeba też spojrzeć na takie kompozycje
jak In My Time of Dying czy Trampled Under Foot. Według mnie album trzyma ten sam
poziom.
Presence - 5/10
Po prostu nie mogłem dać wyższej oceny. W dużej mierze jest to tylko Achilles last Stand (najbardziej epicki utwór Zeppów) i tyle. Tak jest przy pierwszym przesłuchaniu. Po latach z tego albumu w głowie pozostają nam tylko dwa utwory. Do pierwszego dołącza ostatni, czyli Tea For One. Środek wybitnie miałki tak to odbieram. Album przyzwoity z dwoma genialnymi kompozycjami.
In Through the Out Door - 6/10
Album z dziwnymi piosenkami. Tym razem jednak razi brak spójności materiału. Według mnie nawet słaba Coda jest bardziej spójna (choć są to odrzuty). Na Codzie mamy głownie słabe kompozycje. Tu natomiast niepasujące do siebie kompozycje, jakby były to utwory kilku zespołów grających inne gatunki muzyczne. Album się po prostu nie klei. Zawiera jednak kilka genialnych piosenek. Według mnie I'm Gonna Crawl jest majstersztykiem nawet w porównaniu do kilku innych genialnych kompozycji z tego albumu. Pozostałe ocierające się o ten poziom kompozycje to moje ulubione Fool In The Rain oraz In The Evening i świetna nieco eklektyczna Carouselambra. Niestety cała reszta jest zwyczajnie bardzo słaba. Album oceniam jako bardzo dobry. Ogólnie lepszy od poprzednika.
Coda - ?/10
CODA to jak wiadomo ODRZUCONE PROJEKTY ZESPOŁU dlatego pozostawię ten album bez oceny. Z pewnością nie jest to tragedia, ale jest to materiał drugiej kategorii.
Oczywiście są to moje osobiste oceny albumów Led Zeppelin i nikt nie musi się ze mną zgadzać. Dodam tylko, że jako zespół bardzo ich cenię mimo jak widać rożnych ocen ich twórczości w poszczególnych latach.
Pozdrawiam.
Oceny całkiem niezłe.. Aczkowiek ja dałbym płycie Led Zeppelin III ocenę 8/10, Led Zeppelin I 9.5/10, Led Zeppelin IV oczywiście 10/10.. Physical Graffiti 8 bądź 9/10 - Zapomniałeś o takich wspaniałych kawałkach jak The Rover, Down by the Seaside czy Ten Years Gone... A to już jest poważne przewinienie :P
A Presence i In Through the Out Door oceniłbym gwiazdkę wyżej niz Ty :) Tak to się zgadzam ; d
Led Zeppelin I - 8/10
Szczerze mówiąc to nigdy nie przywiązywałem aż tak wielkiej uwagi do tej płyty. Większość kawałków - Good Times Bad Times, Communication Breakdown, Dazed & Confused i Your Time Is Gonna Come puszczam bardzo często, ale nigdy nie wsłuchiwałem się w ten bardziej bluesowe fragmenty.
Led Zeppelin II - 10/10
Jedna z moich ulubionych płyt i ta, od której zaczęła się moja przygoda z Led Zeppelin. Przez dwa tygodnie słuchałem naokrągło Whole Lotta Love i What Is And What Should Never (moja ulubiona piosenka), dopiero później zająłem się resztą materiału. Świetne nagranie.
Led Zeppelin III 9/10
Bez przechwalania się, ale myślę że ta płyta stawia wyraźną granicę między przyjebami w długich włosach i bojówkach, a ludźmi, którzy faktycznie mają jakiś wyrobiony gust muzyczny. Wolę folkowe kawałki (That's The Way) niż Since I've Been Loving You.
Led Zeppelin IV 8/10
Black Dog, Stairway to Heaven, Misty Mountain Hop, Going to California. Resztę (z Rock and Roll na czele) daruję sobie.
Houses of The Holy 10/10
Ich największe osiągnięcie. Nic więcej do powiedzenia (The Crunge - ave James Brown).
Physical Graffiti - 9/10
Mieszanka bardzo mocnego materiału (Kashmir, The Rover, Custard Pie, Houses of The Holy, In The Light, TEN YEARS GONE, Down By The Seaside) z tym, co według mnie mogło by wylądować na innych płytach.
Presence 5/10
Chujowy.
In Through Out The Door 8/10
To byłby ŚWIETNY album, gdyby nie Hot Dog i South Bond Suarez. Bardzo podoba mi się wkład JPJ w ich nowe brzmienie i żałuję, że nie mieli okazji kontynuować tego w przyszłości.
Nie oceniam Cody. Niektóre z ich niewydanych kawałków (The Girl I Love, na przykład) są lepsze niż to co tam umieszczono.
Led Zeppelin I 10/10
Nie ma co tu się rozpisywać zajebista płyta nie ma średnich utworów, ani dobrych są tylko zajebiste.
Led Zeppelin II 10/10
To samo co wcześniej, nie ma o czym gadać znakomita płyta.
Led Zeppelin III 10/10
---II---
Led Zeppelin IV 10/10
No wybaczcie wielcy krytycy, ale jakby to powiedzieć znowu daję zasłużoną dziesiąteczkę, no ale nie stety jedenastki nie ma.
Houses of Holy 10/10
Na szczególną pochwałę zasługują 2 utwory: No Quarter oraz The Ocean.
Physical Graffiti 10/10
Kapela nie traci formy i pomysłów.
Presence 7.5/10
freakingdu.ffy tak i ty też jesteś chujowy.
Tu zdecydowanie brakuję jakichś epickich utworów, ale podoba mi się na tej płycie: Achilles Last Stand, Nobody Fault But Mine, Hots on Nowhere też jest spoko. BRAKUJĘ TU CZEGOŚ!
In Through The Out Door 8/10
Hmmm. Hot Dog w przeciwieństwie do was podobał mi się, ale za to South Bond Suarez i Carouselambra są średniawe. Całość prezentuje się bardzo dobrze mimo to ;]
Nie ulega wątpliwości wielkość Zeppelina więc i oceny ich albumów są bardzo wysokie:
Led Zeppelin I - 8/10 Bardzo dobra płyta, świetne przedstawienie zespołu- najlepsza piosenka:
"Babe I'm Gonna Leave You", "How Many More Times", "Dazed and Confused" .
Led Zeppelin II - 7+/10 I kolejna bardzo dobra płyta, trzyma wysoki poziom świetna rytmika, najbardziej hard rockowa w repertuarze LZ.
Najlepsze utwory:"Bring It on Home", "Whole Lotta Love", "Heartbreaker"
Led Zeppelin III - 6/10 Trochę słabiej ale nadal dobrze, miło dźwięcznie i przyjemnie. Najlepsze piosenki:"Immigrant Song" , "Celebration Day" , "Since I've Been Loving You".
Led Zeppelin IV - 9/10 Prawdziwa rakieta nie dość że zawiera jedną z najlepszych ballad w historii to na dodatek cała trzyma niebywale wysoki poziom, jeden z najlepszych albumów jaki słuchałem.Najlepsze kompozycje: "Stairway to Heaven", "When the Levee Breaks", "Black Dog", "Going to California" , "Rock and Roll".
Houses of the Holy - 5/10 Co najwyżej niezła, brakuje mi w niej wyrównanego poziomu bo jest jeden hicior a dalej długo długo nic. Najlepsze: "Over the Hills and Far Away", "The Rain Song".
Physical Graffiti - 9/10 Druga najlepsza płyta LZ, i znowu jedna z najlepszych jakie słuchałem, a wszystko za sprawą kilku świetnych kawałków i według mnie coverowej perfekcji muzycznej. In My Time Of Dying w wykonaniu LZ miażdży ośmiesza i niszczy wersje Johnsa i Dylana, a do tego jest to jeden z najlepszych kawałków jaki dane mi było słyszeć. Najlepsze kawałki: "In My Time of Dying", "The Rover", "Kashmir" , "The Wanton Song" , "Ten Years Gone" , "Trampled Under Foot".
Presence - 6+/10 Dobra płyta gdzie jednak brakuje rywalizacji trochę, ale hity są? Są! Najlepsze: "Achilles Last Stand", "Nobody's Fault But Mine".
In Trough the Out Door - 4/10 Wyraźny spadek formy, ale nadal dobrze się słucha tylko że, no właśnie...
Coda - 2/10 Całe szczęście że jest "I Can't Quit You Baby". Nie jest to wypadek przy pracy tylko zbiór najsłabszych utworów LZ.
Podsumowując Bogowie Rocka.
Led Zeppelin I - 10/10 - genialny, dynamiczny debiut. Pierwszy w historii hard-rockowy utwór - Communication Breakdown, piękny riff i jęczący Plant (w pozytywnym tego słowa znaczeniu:) - "Baby I'm Gonna Leave you". Do tego jeszcze wciągająca psychodelia w "Dazed and Confused" i popis genialnego Bonhama - "Good Times, Bad Times"
Led Zeppelin II - 10/10- nic dodać, nic ująć. Perfekcyjne "Whole Lotta Love", genialne "Heartbreaker" czy magiczne "Ramble On". Mieszanka tego co najlepsze: rock, hard-rock, blues oraz odrobina folku. No i popisowy numer Bonhama - "Moby Dick"
Led Zeppelin III - 10/10 - świetna, bo wyznaczająca nowy kierunek w twórczości grupy. Obok mroźnego "Immigrant Song" czy rockowego "Celebration Day" znajdziemy nutkę orientalizmu w "Friends", czysty folk - "Bron -Y-Aur Stomp". Do tego piękna ballada "Since I've Been Loving You".
Led Zeppelin IV - top topów. Absolutne arcydzieło. Wszystko co najlepsze znalazło się na tym krążku. Od dynamiczego "Black Doga", przypominającego lata 50. "Rock and Rolla" po genialny bluesowo-hard rockowy kawałek "When The Levee Breaks". Cudowny spokój w "Battle of Evermore" oraz ballada stulecia czyli "Stairway to Heaven" to chyba najbardziej bliskie mojemu sercu utwory. 10/10!!!
Houses of the Holy- 8.5- naprawdę nietuzinkowa płyta. Jak to zwykle bywa u LZ inna od poprzedniej :) Przebojem albumu jest moim zdaniem "D'yer Maker", który jest dowodem z jak genialną grupą mamy do czynienia. Utwór o zabarwieniu reagee, spokojny, trochę jakby wyciągnięty z popowej listy przebojów... w rękach hard-rockowców? Taki numer normalnie nie powinien im przystawać, jednak to tylko pozór. Led Zeppelin udowadnia, że są w stanie zrobić wszystko i to na najwyższym poziomie.
Physical Graffitti- 10/10- po dłuższej przerwie zespół wraca z rozmachem. Znajdujący się na nim "Kashmir" to prawdziwy monument. Orientalny, nowatorski, intensywny i mój ulubiony. Kolejno funkowo-hardrockowy "Trampled Under Foot" czy bluesowy geniusz "In my time of Dying'". Spokojny, folkowy "Bron-Yr-Aur" czy rock n'rollowy numer a la Chuck Berry "Boogie with Stu". Słowem stylów i gatunków eksplozja w najlepszym wydaniu
Presence- 9.5/10- płyta nagrana w 17 dni w najtrudniejszym etapie dla zespołu. Ledzi znowu udowodnili swoją wielkość. Zamiast eksplorować dalej różniste gatunki nagrali spójną, mocno hardrockową płytę. Bez większych ozdobników. Prostą, ale ujmującą. Ponad wszystko wyrasta "Achilles Last Stand", który jest prawdziwie mitycznym wyczynem tej genialnej grupy.
In Through The Out Door- 9/10- niech wszyscy myślą co chcą o tej ocenie. Nawet sam Page, który nazwał krążek zbyt "miękkim". Projektowi głównie przewodniczył John Paul Jones nadając nowe brzmienie. Nie twierdzę, że przy takim powinni zostać, ale de facto znowu mamy do czynienia ze świeżym repertuarem . Hipnotyczne "In the Evening" to najlepszy utwór na płycie na równi z piękną balladą "All of my Love". Do tego ostatni utwór "I'm Gonna Crawl" z genialnym wokalem Planta!
Coda- brak oceny- odrzuty z innych płyt. Nie chcę tego oceniać gdyż wytwórnia Atlantic wymusiła wydanie tej płyty na żyjących członkach grupy. Zresztą jak się do czegoś zmusza Led Zeppelin to chyba efekt jest wiadomy.
Podsumowując: Najlepsza grupa w historii muzyki!!! Spójne, świetne albumy. Bez nuty fałszu. Różnorodne, profesjonalne, oryginalne, wybiegające ponad swoją epokę.
Ciężko być obiektywnym, gdy ocenia się swój ulubiony zespół, ale postaram się:
1. Led Zeppelin I - 9/10
- kapitalny debiut. Zaczynają mocnym akcentem w postaci "Good Times, Bad Times". Potem cudowna ballada "Babe I'm Gonna Live You" i b. dobre "You Shook Me". Następnie prawdziwy odjazd w postaci "Dazed and Confused" (czyli późniejszego koncertowego potwora), troszkę słabsze "Your Time is Gonna Come", ale za chwilę zwiastun bardzo klimatycznego grania Zeppelinów w postaci "Black Mountain Side", no i prawie że metalowy "Communication Breakdown". Na koniec dwa bluesiki - "I Can't Quit You Babe" i "How Many More Times". Przyznam, że tej płyty słuchałem chyba najczęściej. Czuć ten młodzieńczy zapał i radość z grania. Byłoby 10/10 gdyby nie fakt, że to jednak nie ich kawałki, tylko covery. Ale za to jakie covery!!
2. Led Zeppelin II - 10/10
- po prostu arcydzieło. Chyba najlepsza płyta w historii rocka. Wszystko jest tutaj znakomite, każdy kawałek przemyślany i rewelacyjnie zagrany. Nie ma sensu opisywać każdego, bo miejsca by zabrakło. 41 minut prawdziwej muzycznej uczty.
3. Led Zeppelin III - 9/10
- krążek niezwykle klimatyczny. Powszechnie uważany za najsłabszy spośród pierwszych czterech płyt, ale mnie akurat takie akustyczne granie bardzo rajcuje. No i dodatkowo 2 przezacne kawałki - "Immigrant Song" ze słynną syreną Planta i najwspanialsza bluesowa ballada w historii, czyli "Since I've Been Loving You"
4. Led Zeppelin IV - 10/10
- podobnie jak na II, każdy kawałek jest tutaj niesamowity. O "Stairway To Heaven" powiedziano już wszystko, więc nie ma co się rozwodzić. Sama obecność tego utworu dodaje płycie potrójnej wartości. Album również najbardziej różnorodny spośród dotychczasowych.
5. Houses Of The Holy - 8/10
- płyta naprawdę bardzo dobra, dorównująca pierwszym czterem albumom. Bardzo nastrojowe "The Rain Song" i "Over The Hills Away", niesamowity odjazd pt. "No Quarter" i świetne "The Ocean". Aa, no i przy niczym nie tańczy się tak dobrze, jak przy "D'yer Mak'er" :D
6. Physical Graffiti - 7/10
- płyta nierówna. Pierwsze CD kwalifikuje się na wystawienie oceny 9/10. I nie tylko za "Kashmir", ale i "Trampled Under Foot", metalowy "The Rover" i świetne "In My Time Of Dying". I gdyby poprzestać na krążku nr 1, byłoby dzieło na miarę debiutu i dalszych dokonań. Niestety, CD drugie szczerze mówiąc mocno zamula - kawałki jakoś nie wpadają w pamięć, więc tylko 5/10. Podliczając średnią wychodzi ocena 7.
7. Presence - 7/10
- rewelacyjny "Achilles Last Stand", klimatyczne "Nobody's Fault But Mine", "Tea For One". Reszta tak w pamięć nie zapada, niemniej płyta jest po prostu dobra.
8. In Through The Out Door - 6/10
- wielka zagadka. Nie wiadomo, czy utwory były napisane głównie dla żartu (podejrzewam, że tak), ale nawet i to chłopakom wyszło świetnie. "Fool In The Rain" to świetna imitacja samby (Bonzo wyczynia cuda), "Hot Dog" nawiązuje do country, "South Bound Saurez" do klimatów południowych. Niemniej dwa kawałki bardzo dobre są - "In The Evening" i ściskające za serce "All My Love". Ocenę obniżam za zdecydowane przedobrzenie w "Carouselambra", które powinno być o połowę krótsze i Page nie powinien jednak używać syntezatorów.
9. Coda - bez oceny.
- nie da się ocenić płyty, która została wydana tylko dlatego, że chłopaków obowiązywał kontrakt z wytwórnią i wrzucono na nią odrzuty z dawnych sesji. Niemniej zawsze przypomina sobą o tragicznym końcu tego jakże wybitnego zespołu.
Nie no panowie bez jaj... tak niskie oceny??
Led Zeppelin I - 10/10
Mimo ze jest na niej wiele coverów(czego nigdy nie udowodniono) uważam ją za najwiekszy hit, i powiew świezości - 10/10
dodam że, dazed and confsued page wymyslił jeszcze przed Dixonem, w The Yardbirds, więc nie piep**cie że to cover. Jedynym na tej płycie jest chyba Babe I'm Gonna leave You, ale tylko tekst bo zdarzało się dośc często ze Plant nie miał weny, za to Page zawsze miał, i sam komponował muzykę na te utwór... na dodatek mój ulubiony ze wszystkich kompozycji Led Zeppelin.
Led Zeppelin II - 10/10
Trochę mniej spójnośći, ale za samo Whole Lotta Love album mógłby dostać 10/10. I czczę solówkę w Heartbreakerze...
Led Zeppelin III -9/10 Najważniejsze kompozycje - Since i've Been Loving You, Immigrant Song, Celebration Day, Gallows Pole, Bron Y Aur Stomp i Friends.... dlaczego nie dycha? Za mało rocka i ostrego brzmienia, i za That's The Way, którego nie lubię...
Jednakże polecam album do przesłuchiwania jak jedziecie w góry, świetnie wpasowuje się w klimat, i zaje***ste folkowe brzmienia...
Led Zeppelin - IV - 10/10 Największy sukces zespołu, Od tego zaczałem moją przygodę z tym zespołem, a właściwie dzięki Black Dog... to była moja pierwsza ich piosenka... Oczywiste jest chyba że prawie cały album to arcydzieło... Wprost uwielbiam, Misty Mountain Hop, Rock And Roll, Going To California, A zwłaszcza Stairway To Heaven... Four Sticks i The Battle Of Evermore, też jadą równo :D
Houses Of The Holy - 8/10 - The Song Remains The Same, The Rain Song, No Quarter, Over Th Hills And Far Away - epickie utwory...
I tu posłużę się cytatem z najnowszej wydanej biografii Jimmy'ego Page'a Światło i Cień :''Całość musuje jak dobry szampan'' - Brad Toliński.
Physical Graffiti - 9/10 - Może troche niespójny, ale mój ulubiony album jako całość, dałbym dziesięć, ale niespójność i In The Light wszystko psują... Resztę całkowicie kocham, przede wszystkim oczywiście - Kashmir potem- In My Time Of Dying, Ten Years Gone, Trampled Underfoot - Sick Again, The Wanton Song, Down By the Seaside, Custard Pie i wiele wiele innych...
Presence - 9/10 - Nie rozumiem dlaczrgo ludzie chwalą w nim tylko Achilles Last Stand i Tea For One... To jest najbardziej spójny album z całej twórczości Led Zeppelin! I Jimmy chwali go jako swój najlepszy... Jest bardzo surowy, wiele w nich ostrych nieocenzurowanych i trudnych riffów, wspaniałych przejść i świetnych solówek - To mój trzeci ulubiony album... zwłaszcze lubię For Your Life, Nobody's Fault But Mine, Royal Orleans...
In Through The out door - 8/10 i możecie mnie zbesztać za to że zbyt bronię Led Zeppelin, i wystawiam taką ocenę bo jest to mój ulubiony zespół, ale... Ten album jest w tylko i wyłącznie tworczością JPJ i RP; jimmy , i Bonzo sobie cąły czas wtedy odpoczywali... i przy okazji zaczęli planować wydanie nastepnego rockowego ostrego albumu cos na wzór LZ II, i byc może by się tak stało gdyby nie śmierć Bonza... ale I'm Gonna Crawl, All my Love, In The Evening są genialne...
CODA - długo się zastanawiałem jaką ocenę dać temu albumowi.. w kocu to tylko odrzuty, i jimmy który sam się zajmował ich miskowaniem i wstawianiem był już znuzony tym i miał to gdzies jak to będzie wyglądało... daję 7/10 bo Walter's Walk, Wearing And Tearing, Poor Tom, z pewnością załsugują na pochwałę... Chociaż jakby Page umiescił na niej Babe Come On Home, The Girl i Love, White Summer, czy choćby Somethin' Else, to dałbym 9/10.. ale cóż...
średnia : 8,888888888888888888888888888888888888889, czyli 9/10
Mam kilkanaście lat (raczej mniej niż więcej), więc Zeppelinów poznałem stosunkowo niedawno. Pomimo to znam prawie całą dyskografię grupy i jest to mój ulubiony zespół. I nie, nie słucham gówien w style Linkin Park, tylko poznaję i uwielbiam coraz więcej zespołów klasycznych w tym gatunku, takich jak The Beatles, Pink Floyd, Queen, Rolling Stones, Black Sabbath czy U2.
Jak już mówiłem, nie poznałem jeszcze całej dyskografii zespołu.
Led Zeppelin I - 10/10. Moim zdaniem najlepszy debiut w historii muzyki rozrywkowej w ogóle. Niesamowita przebojowość utworów, kompozycje są wysoko powyżej przeciętnej. Do tego niesamowite popisy gitarowe Page'a, perkusyjne Bonhama, basowe Paula Johnesa no i w końcu wokalne Planta.
Led Zeppelin II - 10/10. Zaledwie parę miesięcy po wydaniu debiutanckiego albumu muzycy z Led Zeppelin nagrywają jeszcze lepszy, bardziej dopracowany i dojrzalszy album. Na sam początek panowie wstawili "Whole Lotta Love", czyli petardę gitarową, jeden z najlepszych utworów (i riffów) wszech czasów. Reszty kawałków chyba nie muszę opisywać.
Led Zeppelin III - 10/10. Fani Led Zeppelin nie musieli długo czekać na trzeci album angielskiej grupy. W 1970 roku ukazała się najbardziej niedoceniana płyta w dyskografii Zeppelinów. Bardzo niedoceniana. Nadal nie rozumiem, dlaczego tak wiele ludzi ma do niej jakieś zastrzeżenia. Album jest jak najbardziej wspaniały. Wystarczy posłuchać. Takie utwory, jak chociażby "Immigrant Song", "Friends", "Since I've Been Loving You", "Gallows Pole" czy "Bon-Y-Aur Stomp" to moim zdaniem jedne z najlepszych w dorobku zespołu.
Led Zeppelin IV - 10/10. Co tu dużo mówić. Klasyka rocka. Każdy utwór na tym albumie to czysta perfekcja.
Houses Of The Holy - 8,5/10. Zeppelini nagrali cztery wspaniałe, monumentalne albumy. Trzeba było kiedyś przestać wydawać takie cuda, nie? No więc LZ przestali. Nagrali Houses Of The Holy. Pomimo tego, że to nie jest najlepsza płyta zespołu, jest i tak wysoko powyżej poziomu współczesnych albumów. Najciekawsze są dla mnie "The Song Remains The Same", "D'yer Mak'er" i przede wszystkim niezwykle udana, tajemnicza "No Quarter".
Physical Grafitti - 9/10. Tym razem Led Zeppelin postanowili wydać podwójny album, dorzucając do świeżego materiału odrzuty z sesji do poprzednich pięciu płyt. Chyba dałbym temu albumowi 10/10, gdyby nie to, że znajduje się na niej po prostu za dużo piosenek. I do tego niektóre "odrzuty" nie wydają się ani trochę potrzebne, są takimi zapychaczami. Ale pomimo tego są to takie perełki jak "Trampled Under Foot", "Houses Of The Holy" (moim zdaniem najlepszy odrzut), "In My Time Of Dying" i wspaniały "Kashmir".
Pozostałych trzech (albo dwóch, jak kto woli) płyt nie ocenię, ponieważ nie przesłuchałem ich jeszcze w całości.
Led Zeppelin to chyba najlepszy zespół w historii rocka. Ich płyty trzymały wysoki poziom, a do tego nagrali wspaniałe cztery pierwsze albumy, które stały się nieodłączną częścią klasyki rockowej. Jak to powiedział Jack White, "I don't trust anybody, who doesn't like Led Zeppelin".
Nie będę się wypowiadać szczególnie o każdej z płyt bo gdybym zaczął podejrzewam ,że bym skończył nad ranem ,więc tylko ocenię każdą:
Led Zeppelin I - 9/10
Led Zeppelin II - 10/10
Led Zeppelin III - 9,5/10
Led Zeppelin "IV" - 10/10
Houses of the Holy - 7/10
Physical Graffiti - 10/10
Presence - 8/10
In through the out Door - 6/10
CODA (ciężko oceniać ,bo każdy wie jak to z wydaniem jej było , no ale cóż ... ) - 3/10
Jak dla mnie żaden zespół nie może się równać jeśli chodzi o jakość każdego pojedynczego albumu z Zeppelinami , oczywiście są zespoły , które mają również wybitną dyskografię ale każdemu zdarzały się wpadki ,a Zeppelinom tak naprawdę się nie zdarzyły ,ponieważ CODY nie wliczam , tak jak np. Queen (Hot Space) , Iron Maiden (Virtual XI) ,AC/DC (prawie wszystkie od 1983) , Pink Floyd (sporo słabych wydali ,ale też wydawali bardzo dużo) , Lynyrd Skynyrd , The Who , Rolling Stones itd. Oczywiście Queen czy Iron Maiden większość płyt mają znakomitych , a niektóre arcydzieła , pierwsza 10 w historii muzyki np. "The Number of the Beast" , "Powerslave" , "Queen II" , "A night at the opera" , "The Works", pozostałe zespoły też wydawały znakomite płyty i również arcydzieła np. "Who's Next" , "Dark Side of the Moon" , "pronounced 'lĕh-'nérd 'skin-'nérd" , "High Voltage" , "Highway to Hell" , zmierzając już do meritum , chodzi mi o to że Zeppelini tak naprawdę nie mieli słabej płyty , a większość jest wybitna i to sprawia że żaden zespół nie może się równać z jakością swojej dyskografii z Zeppelinami.
Ja to widzę trochę inaczej. Pierwsza płyta jest właściwie próbą osiągnięcia brzemienia. Dwójka jest inna, głucha, z basami, bez czystych wysokich dźwięków, ale to kamień milowy. Trzecia płyta to w ogóle zmiana brzmienia, stylu. Wszystko jest inne: wokale, gitary, brzmienie, tempo. Tak naprawdę apogeum tego stylu to "Houses of the Holy". Czwarta płyta zdarzyła się po drodze i okazała się ponoć najlepszą w historii zespołu. Za to "Physical Graffiti" to dla mnie trzeci etap w historii Led Zeppelin. Wolniejsze, jeszcze cięższe brzmienie i poważniejszy klimat. Potem robili płyty jakby z doskoku. Byli za nie już mniej cenieni. Jednak i te ostatnie rzeczy bronią się po latach znakomicie. Okazuje się, że na krótko przed śmiercią perkusisty nadal grali swoje, podczas gdy reszta świata wchodziła powoli w etap potwornego kiczu i wielkich rewolucji brzmieniowych. Kiedyś o "In Through the Out Door" przeczytałem taką mniej więcej recenzję prasową, że nadaje się do działu z przecenami lub do kosza. Minęło tyle lat, a płyta jest uznawana za naprawdę świetną. byłbym łaskawszy dla ostatnich dokonań Led Zeppelin.
Nie chciałem początkowo wyrażać swojej opinii. Jeśli kogoś uraziłem, to przepraszam. Nie miałem takich intencji. Zespół numer dwa w historii muzyki.