Kitt Harington zagrał pierwszą i jedyną rolę w życiu - Jona Snow w "Grze o tron". A że do obsady
serialu, jeśli jest dobry, da się przyzwyczaić. Bo trudno byłoby znieść fakt, gdyby go zastąpić jakimś
naprawdę DOBRYM gościem. Widziałem jak ostatnio Jon Snow wylądował w "Pompejach". Zmienił
tożsamość dla zmyły, ale nadal miał wyraz twarzy z cyklu "NIC NIE WIEM, BOM JON SNOW JEST".
Harington to właściwie nie aktor. To niewolnik jednej roli.
Nie tylko roli :) - takze grymasu, fryzury ;) Nie moge na niego patrzec, gdzie sie nie pojawi mysli sie o jednej roli "you know nothing jon snow" - gdziekolwiek by nie wystapil zawsze bedzie jonem snow który wbił się w inną rzeczywistość ale nie potrafil sie do niej dopasować. Potwierdzam: Pompeje widzialam i widzialam tam Jona Snow, straznika Nocnej Straży ;)))
A teraz jeszcze wbił się w jakąś reklamę.. i chyba nie muszę dodawać, kogo w niej widziałam.
wydawało mi się, że tylko ja widzę jedną i tą samą minę gdzie by się nie pojawił- nawet w gazetach. dlatego, poza atrakcyjnością fizyczną, nie wiem, co w nim ludzie widzą
nie nie, zapewniam, ze jest nas więcej - kolezanka w pracy tez to widzi i "leje" z fenomenu jednego grymasu, jednej fryzury - jednej roli :)
Ale wiecie, że "jeden grymas, jedna fryzura - jedna rola" wynika z kontraktu? Kit zobowiązał się nie zmieniać wizerunku tak długo, jak długo gra w "Grze o tron". Może brać udział w innych produkcjach, ale nie ma prawa kojarzyć się z kimś innym niż Jon Snow. Szkoda tylko, że w GoT zrobili z niego taką mimozę.
Raczej nie wynika to z kontraktu GOT. Zmianę można zobaczyć w testamencie młodości. Podobnie jest z innymi aktorami, chociażby Sansa i jej tatuaże.
GOT niedługo się skończy i jestem ciekawa jak długo KIt będzie jeszcze opierać swoją dalszą karierę na wyglądzie i mimice GOT.
Zapowiadał się dobrze, ale zaczął być drewnem i w ostatniej serii jest to aż za bardzo widoczne. Jego związek z aktorką z GOT jest tworzony tylko na potrzeby serialu (jest to znacznie widoczne w jakimś nagraniu).
Mnie też irytuje jego ograniczone aktorstwo, ale nie do tego stopnia, zeby sugerować, że jego związek jest ba potrzeby serialu. Tym bardziej, że ta aktorka była zakontraktowana na raptem dwa sezony. Poza tym chyba by jej się nie oswiadczał, gdyby jej nie kochał
Nie bardzo rozumiem czemu sie tak hejtuje oszczędną grę. Nie jest wg mnie wielką sztuką grać używając wyrazistej mimiki jak Jim Carrey. Sztuką jest grać jak Clint Eastwood. Jedna poza, a każdy wie, że Clint zaraz wyciągnie rękę w przyjaznym geście albo gnata, żeby w oka mgnieniu zrobić z niego użytek... Harrington gra tak samo. I wg mnie robi to zajebiście. :)
Popieram :) Harington jest Jonem Snow i kropka, nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli. Gra tak jak powinien grać. Taka jest ta postać, to przecież nie wina aktora. W scenariuszu jest napisane, że ma być smętny, więc taki właśnie jest.