I te jego lamerskie teksty np. "ziemniaczki" :D Jeśli chcecie świetnie gotować to polecam pooglądać Ricka Steina, Jamiego Olivera, Nigela Slatera, Gordona Ramsaya, Luke'a Nguyena, bądź Bobby'ego Chinna w zależności od gatunku kuchni, który preferujecie.
Ja polecam nauczyć się np. angielskiego i wyjść z zaściankowej i raczkującej dopiero w światowej gastronomii Polski :)
Ramseya puszczają w polskiej TV, więc nie muszę się uczyć angielskiego :P. Nie lubię gościa, więc i tak nie będę go więcej oglądać - nic fajnego w patrzeniu na chama wrzeszczącego i wyżywającego się na innych. Nigelle Lawson też u nas puszczają, ale mnie jakoś nie ciekawi. Wolę sympatycznego Makłowicza, czy Brodnickiego i ich gotowanie w połączeniu z podróżowaniem ;)
Mi chodziło o jego normalne lekcje, nie programy w których robi z siebie clowna :) Szkoda, że Ciebie nie ciekawią, bo oglądałem Makłowicza i innych - wszystko wychodzi w tych programach przeciętnie.
Nie widziałam jego normalnych programów tylko ten chory. :/
Cóż uwielbiam podróże, a gotowanie tylko od czasu do czasu :P
A co złego w słowie "ziemniaczki" ? Mi na przykład nie podoba się słowo "lamerski". Powiem jeszcze, że próbowałem zagranicznych kuchni i pozostanę jednak przy "raczkujacej" polskiej lub ogólnie słowiańskiej. Jakoś bardziej mi smakuje. Nie masz racji określając naszą kuchnię jako raczkującą. Mamy nie mniejszą historię kulinarną niż inni i właśnie Okrasa w swoim programie to pokazuje. Myślisz, że polska kuchnia to tylko schabowe i bigos. Powiem słowem, któego nie lubię, to dopiero jest lamerskie.
Nie poruszył mnie ten komentarz. Chodzi o to, że głupie jest nadawanie przesadnych zdrobnień. Nie jest to potrzebne, chyba, że ziemniaki są rzeczywiście małe. Co do słowa "lamerski" to korzystam z niego tylko przy okazji takich typów jak Okrasa, czy Chrząstowski. Bez obaw :)
Napisałem gdzieś, że polska gastronomia to tylko schabowe i bigos? Chwytasz się brzytwy. Wiem co się gotowało kiedyś i ubolewam, że zrobiło się biednie. Już rzadko można spotkać niektóre zupy (np. chłodniki, zupę migdałową), ciecierzycę czy przyprawy/zioła (np. jałowiec do dziczyzny, lubczyk do zup), które niegdyś były normą. Wystarczy przypomnieć sobie jakie były dania wigilijne i ile ich było. Polska jest raczkująca i nie należy się na takie stwierdzenie obrażać, czy złościć. W porównaniu z wieloma innymi kuchniami wyglądamy mizernie i nudnie. Korzystamy teraz głównie z pieprzu, soli, liścia laurowego i ziela angielskiego. Plusem kucharzy telewizyjnych jest to, że czasem powraca się do dawnych przepisów. Otwieramy się na nowe smaki i nowe produkty. Zapomnieliśmy co było naszą dumą. Oglądając wiele programów kulinarnych z różnych krajów zawsze zauważałem nastawienie wokół tradycji. My o niej powoli zapominamy, stołując się w różnych kebabiarniach, pizzeriach i barach sushi. Stwórzmy swoje zdrowe "fast foody", dania uliczne - jeśli Eurokołchoz nam pozwoli :/ Będziemy wtedy mogli rywalizować jak równy z równym.
Tak, kucharze z Kuchni + czasem powracają do tej historii. Ja jednak piszę o polskich stołach. Może się to zmieni z czasem.
Przykro mi, że komentarz ciebie nie poruszył. Ja się nie obrażam i nie złoszczę, po prostu mam inne zdanie.
Każdego rodzaju post w tym stylu brzmi jakbyś odebrał to osobliwie. Niepotrzebnie, bo jak się okazuje, dla mnie polska kuchnia to nie tylko "schabowe i bigos".
Brak lepszego powodu do "nabijania się" niż użycie przez Okrasę słowa "ziemniaczki" też o czym świadczy.
Lepszym powodem jest nabijanie się z osób wierzących :D Oczywiście, że tak. Już nieraz to pokazałeś.