Heath Ledger

Heath Andrew Ledger

8,9
55 507 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Heath Ledger

Jak to? A tak to.
Heath Ledger miał do wyboru dwie role, w "Mrocznym Rycerzu" i w "Australii".
Co wybrał to wszyscy wiemy i stąd przypuszczenie że rola w tym drugim filmie mogła uratować Mu życie. Jak wiemy Ledger chciał bardzo dopasować się do Jockera, chciał Nim po prostu być, chciał dogłębnie zrozumieć graną przez Siebie postać. Heath prowadził dziennik szaleńca i starał się jak najbardziej wczuć, co miało odzwierciedlenie w Jego prywatnym życiu. Jak sam aktor mówił cierpiał na bezsenność, ciało żądało snu, a mózg pracował na najwyższych obrotach. Australijczyk miał troszkę leków na receptę i w końcu w Jego organizmie zaszła reakcja chemiczna. Mam nadzieję że nie cierpiał w chwili śmierci... Jednak gdyby nie grał w "Mrocznym Rycerzu" to wyżej wymienione problemy nie miały by miejsca, lecz Heath Ledger wybrał to, co uważał za słuszne. Wybrał lepszy film, który będzie Jego życiową rolą. Niestety - musiał przypłacić ją własnym życiem. Heath Ledger jest jedynym aktorem, który zatracił własne życie dla granej postaci. Szanuję Cię za to Heath i z pewnością i za dziesięć lat moja pamięć o Tobie nie przeminie. Spoczywaj w pokoju.

Eleonora

Dlaczego nie wolno pić do tego soku z grejpfruta?

Binula

Dlatego, że blokuje się rozkładanie toksycznych substancji z leków. W tej chwili nie pamiętam dokładne mechanizmu tego, ale te same aminokwasy (chyba chodziło o aminokwasy) są odpowiedzialne za rozkładanie toksycznych metabolitów z leków jak i za nazwijmy to przetwarzanie grapefruita. Kiedy pije się sok, no albo go je, blokuje się te aminokwasy (czy coś tam innego) i wątroba nie może unieszkodliwić metabolitów z leków przez co one się odkładają w organizmie, a nie są wydalane dochodzi do zatrucia. I właśnie co ciekawe wiele leków - nie tylko psychotropowych - jest przetwarzanych w wątrobie na tej drodze i picie soku z grapefruita może bardzo zaszkodzić. Też jest wiesz ciekawa kwestia z przedawkowywaniem paracetamolu. Generalnie ludzie rzadko umierają od przedawkowania paracetamolu dlatego, że rzadko nawet duża jego ilość (jak ktos specjalnie weźmie dużo, żeby się zabić) jest śmiertelna w tym sensie, żeby spowodowała porażenie układu nerwowego (choć jest to jednak możliwe). Jednak jeśli ktoś weźmie bardzo dużą ilość paracetamolu to jeśli tego nie zwymiotuje może jak najbardziej umrzeć z powodu uszkodzenia wątroby, jednak umiera w ciągu 3-4 dni. Przy czym ponoć jest to dośc nieprzyjemne, bo bóle są silnie. Wynika to z tego, że normalnie jak się bierze paracetamol to z jego metabolizmu powstają toksyczne substancje, jednak przy niewielkiej ilości (takiej normalnej dawce) wątroba jest w stanie unieszkodliwić te substancje przerabiając je na inne - takie, które organizm jest w stanie wydalić. Natomiast przy zażyciu dużej ilości naraz wątroba nie jest w stanie wszystkiego przerobić i człowiek się zatruwa. Co ciekawe po zażyciu takiej wielkiej dawki na drugi dzień budzi się i myśli sobie, że żyje więc z samobójstwa nic nie wyszło. No a potem zaczyna go boleć brzuch itd., nadal nie wie dlaczego, a po tych paru dniach się wykańcza. Możliwa też jest sytuacja, że nie umrze, ale będzie mieć trwałe uszkodzenia, co też oczywiście nie jest fajną sprawą. Dlatego w sumie nie powinno się tak lekką ręką brać dużych dawek paracetamolu mimo, że w reklamach ciągle powtarzają, jaki to bezpeczny środek przeciwbólowy i dosępne są duże opakowania, żeby łykać ile wlezie ;P No i z tym grapefruitem jest w sumie podobnie, bo też właśnie uniemożliwie wydalenie szkodliwych substancji blokując coś tam w wątrobie. Poza tym może też zmieniać działanie róznych leków, ale szczególnie szkodliwe jest właśnie to uniemożliwianie usunięcia szkodliwych metabolitów. Generalnie wiesz ludzie właśnie mało uwagi przykładają do wydolności wątroby i np. myślą, że mogą sobie tak brać leki pobudzające i uspokajajace i że to w sumie będzie tak jakby nic nie brali, bo działanie tych leków się znosi. Faktycznie do pewnego stopnia jest to prawda, jednak powinno się pamiętać jeszcze o innych efektach leków i jednak nie przesadzać z tym braniem. Najgorsze jest to, że sami lekarze to olewają, a nie powinno być przeciez tak, żeby pacjent musiał sam wszystko sprawdzać i wertowac ulotki itd. i zastanawiać się na ile może łączyć ze sobą różne leki. U nas też jest właśnie tak, że można sobie iść do jednego lekarza, on coś zapisze, pójdzie się do drugiego i drugi zapisze co innego nie pytając nawet jakie się bierze inne leki. W USA w sumie mają jakoś sensownie, że recepty trafiają do apteki i apteka do pewnego stopnia nadzoruje co dany pacjent dostaje, a nie że tak sobie ktoś chodzi z jednej apteki do drugiej i w każdej ma 'czyste konto'. Tyle, że ten system u nich też się do końca nie sprawdza i ma swoje wady. No ale sam pomysł, żeby móc otrzymywać leki z jednego miejsca jest jednak sensowny. Bo oni tam mają tak np., że jak idzie do takiej apteki obsługującej daną osobę jakaś recepta i jak oni stwierdzą, że ten pacjent przyjmuje jakieś leki z którymi ten nowy lek chodzi w interakcje to dzwonią do lekarza, który to przypisał i się upewniają, dzwonią do pacjenta i informują o możliwych komplikacjach. Na pewno nie wszędzie to tak sprawnie działa, zależy pewnie od stanu majątkowego pacjenta, opieki medycznej na jaką go stać itd., ale akurat ten element taktyki działania aptek bardzo mi się podoba.

użytkownik usunięty
Eleonora

moim zdaniem chore jest podejscie wlasnie lekarzy, nie patrza co i jak i przepisuja... czy to po znajomosci czy zeby sie odwalil czy z innych pobudek.. moj znajomy np po wypadku przyjmowal silne leki przeciwbolowe ktore oczywiscie uzalezniaja teraz chodzi do lekarza on jak nigdy nic wypisuje a on sam mowi otwarcie ze jest od nich uzalezniony...

co do tego cpania o ktorym sie tak rozpisuja wyzej, to nie twierdze ze Ledger byl cpunem (nawet jesli to wole "takiego" cpuna niz taka lohan i innych) aczkolwiek nie trzeba brac narkotykow (czyt. heroiny itd) by nim byc... on tak przez przypadek bral te wszystkie leki? mial az tak wielkie problemy z psychika jak wsazuja leki ktore bral (i nie tylko bo przeciwbolowe tez) bo przeciez wystarczy wziac srednio silne leki nasenne(ktore jesli nie polozysz sie w ciagu ilus tam minut nie zadzialaja) kilka tabletek popic to alkoholem lub polaczyc z czyms innym (na necie rozpisuja sie co i jak) by miec "odpal"... a juz napewo te wszystkie srodki razem... jeden by wystarczyl silny przeciwbolowy

a co do grejfruta to ciekawa sprawa... bo w sumie jeszcze sie nigdy nie spotkalam zeby lekarz poinformowal mnie (ostatnio slyszlam) ze nie mozna roznych lekow lykac razem tylko po jakims odstepie czasowym i pojedynczo albo o tym grejfrucie a z tego co pamietam to on nie dziala tylko na psychotropy ale tez od lekow na nadcisnienie , obnizajacych cholesterol czy viagre... i moze kilkanascie razy podwyzszyc ich stezenie we krwi... a i chyba sok ten wzmacnia tez dzialanie kofeiny ale nie jestem pewna

a wiesz moze czy w stanach dostaja oni ulotki? wprawdzie nie wiem jak to tam jest ale zauwazylam ze dostaja oni gotowe fiolki gdzie jest napisane kto wypisal lek i jak go przyjmowac a przeciez nie zmiescila by sie tam lista powiklan itd

No więc właśnie oni tam w USA dostają leki nie tak jak my w zwykłych opakowaniach tylko tak, że dostają z tej danej apteki, która ich obsługuje taką fiolkę, czy buteleczke plastikową, czy jak to nazwać. I mają na tym napisaną nazwę leku, ale nie wiem czy coś więcej, być może dawkowanie, ale chyba nawet tego tam nie mają. Ulotek chyba w ogóle nie dostają. No i to własnie ma dwie strony, bo gdyby lekarze faktycznie kompetentnie wykonywali swój zawód to faktycznie może by było i lepiej, żeby taki pacjent nie rozczytywał się w ulotkach, bo jak wiadomo wiele osób potem się tylko stresuje praktycznie czekając na objawy uboczne. Tak więc fajnie by było tak powieżyć się od początku do końca w ręce lekarza i niech by pomógł. Jak byłam dzieckiem to maiałam takie naiwne podejście właśnie, że wierzyłam, że jak się pójdzie do lekarza to on wszystko załatwi, że nie trzeba nic wiedzieć, wystarczy słuchać zaleceń. No ale niestety życie pokazuje, że bardzo niebezpiecznie jest zdawać się na lekarza i w większości przypadków lekarze szkodzą, a jest bardzo dobrze jak ich działania nic nie zrobią. W sensie jak nie zaszkodzą, bo już od dawna nie spodziewam się, że moga pomóc. Ja wiem, że wydaje się to skrajnym podejściem no ale niestety mam takie doświadczenia i własne i zaobserwowane na podstawie przeżyć innych osób i naprawdę dobrze jest jak lekarz nie zaszkodzi, a jak pomoże to jest to iście wyjątkowa sytuacja. W każdym razie zapytam siostrę czy dostają ulotki do leków, bo ona mieszka w Stanach, ale z tego co kojarzę to nie dostają. W ogóle chyba na całym świecie panuje to podejście traktowania pacjenta jak jakiegoś przygłupa, któremu za wszelką cenę nie należy zdradzać tajemnic lekarskich ;P łącznie z tym, czym się go leczy. No, ale na szczęście jest internet i wiele danych z ulotek można znaleźć na stronach internetowych. Różne spisy leków, interakcje itd.

Co do łączenia różnych leków no to to jest zawze problematyczna sprawa, bo faktycznie nie powinno się brać róznych rzeczy razem. Niekiedy nie ma to znaczenia, a niekiedy ma barzo duże. Np. równoczesne podanie wapnia i potasu powoduje, że łączą się ze sobą i przez to jest tak jakby nie wzięło się ani jednego, ani drugiego. Zawsze mnie zastanawiało jak to jest w tych tabletkach z minerałami, gdzie napchane są równocześnie różne minerały m.in. właśnie potas i wapń. I właściwie nie wiadomo, czy jak się bierze taki kompleks minerałów to czy to naprawdę w ogóle coś to daje. Są też inne bardziej popularne interakcje tego typu, że np. nie powinno się brać antybiotyków, ale chyba główne tetracyklin (raczej nie wszystkich tylko konkretnie pewnych grup i chyba chodziło o tetracyklicy) w małym odstępstwie od spożycia wapnia (zjedzenia nabiału, wypicia mleka, czy czegos w tym stylu), bo to bardzo silnie zmniejsza działanie takiego antybiotyku. Natomiast co do kwestii grapefruita to jest to dość popularna sprawa. Wypuszczono wiele artykułów na ten temat i pisze się o tym już od wielu lat, jednak nie wiem czy na jakichkolwiek ulotkach z lekami jest o tym w ogóle wspomniane. W tej chwili nie pamiętam jak nazywają się te leki należące do tej grupy rozkładanej przez konkretnie te aminokwasy, których właśnie są blokowane przez grapefruita. Akurat te informacje - że lek jest z tej grupy zazwyczaj są na ulotkach, jednak żeby wiedzieć, co to oznacza praktycznie trzeba mieć tą wiedzę - przeciętny pacjent oczywiście tego nie wie, a sami lekarze też często wykazają zaskakująco niski poziom wiedzy. To wszystko jest takie trochę dziwne, bo właściwie lekarz jest dość bezpieczny. Niby mówi się o wytaczaniu spraw sądowych za jakieś błędy w sztuce, ale to zazwyczaj dotyczy zabiegów chirurgicznych. Natomiast lekarz, który zapisuje pacjentom leki, które im szkodzą praktycznie nigdy ne jest pociagany do odpowiedzialności. To bardzo przykre. I przykre też jest to, że lekarze jakoś nie bardzo się tym przejmują. Ja bym nie mogła tak szafować czyimś zdrowiem. W ogóle dziwne osoby z jakichs dziwnych pobudek idą na medycynę, a potem mają pretensję do pacjentów, za to że w ogóle muszą coś robić.
A wracając do Stanów Zjednoczonych. Generalnie właśnie mają tam tą ciekawą procedurę weryfikacji przez apteki podawanych danej osobie leków no i właśnie to jest fajne. Ale z drugiej strony słyszy się tez o takich przypadkach, że ktos jednak pojeździł po różnych aptekach i pobrał ten sam lek - będąc uzależnionym - właśnie z różnych aptek. Także nie wiem jak to jest - chyba po prostu nie wszędzie jest taki sam system. No i też takie kompletne odcięcie pacjenta od informacji na ten temat tego, co mu się podaje także mi się nie podoba. Nie widzę powodu, dla którego pacjenci traktowani są w ten sposób - jakby nie mieli prawa wiedzieć o takich rzeczach, które przecież decydują o ich życiu.

Także z tym grapefruitem to warto pamiętać bo to jest bardzo silna interakcja. Jednak też nie popadałabym w przesadę tak ogólnie w tym sensie, żeby aż tak bardzo się wszystkim przejmować. Bo bardzo wiele produktów spożywczych wchodzi w interakcje z rozmaitymi lekami i po prostu nie można o tym wszystkim tak intensywnie myśleć, bo i tak człowiek nie jest tego w stanie ogranąć i nie ma co się tak tym stresować. Warto po prostu zdawać sobieę sprawę z tych najsilniejszych mechanizmów czyli z interakcji z grapefruitem i alkoholem. No a odnośnie konkretnych leków z interakcjami jeszcze ich z innymi lekami, bo też często są takie połączenia, że dwa leki wzięte naraz moga zabic mimo, że pozornie wydają się niewinne typu np. połączenie leku antygrzybiczego z lekiem antyhistaminowym, czyli przeciwko uczuleniu - oba leki w sumie na to samo schorzenie, a jednak niektóre podane razem mogą spowodować zgon, ale takie informacje są na ulotkach, więc to akurat mozna sprawdzić.
Wiesz w sumie mogłabym poszukać artykułów o tym grapefruicie, ale nie bardzo mi się chce szukać i skanować, zwłaszcza, że teraz będę miec przerwę w dostępie do internetu. No ale jak by Cię to bardzo interesowało i nie na szybko - czyli np. i powiedzmy za miesiąc to mogę poszukać. Nie daję gwarancji, że znajdę, bo taki bardziej rozległy szczegółowy artykuł był w jakimś piśmie z przed paru lat (tam było dokładnie wyjaśnione, co jest przez co rozkładane itd.), więc w tej chwili nie mam tego pod ręką, a choć interesują mnie te różne kwestie to jednak nie mam siły wszystkiego czytać i śledzić. A i nawet bardzo ciekawych rzeczy po pewnym czasie jednak się zbyt dokładnie nie pamięta.

Odnośnie tego soku z grejpruta to tam wyżej w tym co pisałam oczywiście chodziło o enzymy, a nie aminokwasy. A tak poza tym to znalazłam jeden, ale taki krótki artykulik, który zeskanowałam i możecie sobie go przeczytać tutaj: http://img157.imagevenue.com/img.php?image=06781_artykul_123_614lo.JPG Te podkreślenia tam to nie moje dzieło :) także sorry za to zabazgranie :)
Piszą tam głównie o interakcji z lekami na serce. Fakt, że jest wspomniane też o benzodiazepinach (w urywku dotyczącym leków nasennych), czyli dotyczy to też leków przeciwlękowych, przeciwdrgawkowych i właśnie nasennych, bo na to wszystko podaje sie właśnie benzodiazepiny. Jednak mi się wydawało, że jeszcze była kwestia interakcji z lekami przeciwdepresyjnym i przeciwbólowymi. To jest niewykluczone, bo to jest tylko wzmiankowy tekst więc może nie omawiac wszystkich interakcji. Generalnie błędnie pisałam pisząc o tym, że to jest kwestia nie przetwarzania tych toksycznych metabolitów, bo chodzi o co innego - o to, że te leki po prostu nie sa przetwarzane (z powodu zablokowania enzymów) i zwiększa się ich stężenie we krwi. Fakt, że wydaje mi się, że było gdzie indziej własnie o takim działaniu o jakim pisałam, ale jest bardzo prawdopodobne, że się mylę, bo czytałam o tym naprawdę dawno. Zapamiętałam główną kwestię czyli to, że nalezy uważać na sok z grejpfuta, a mechanizm blokady prawdopodobnie pokręciłam. Aczkolwiek to co napisałam odnośnie zatrucia paracetamolem jest w stu procentach poprawne, bo to akurat mam na świeżo. Co do tego grejpfruta to ciekawe jest jego działanie wraz ze środkami na nadciśnienie tętnicze i choroby niedokrwienne, bo to naprawdę jest silne. Moja mama jest lekarzem i miała doczynienia z taką sytuacją, że kobieta zasłabła po zażyciu leków na serce, czy ciśnienie, które normalnie zawsze zażywała (w tych samych dawkach i te same leki) i wszystko było ok, a w tym jednym przypadku popiła je właśnie sokiem z grejpfruta. Straciła przytomność, nawet oddała mocz. Także to jest faktycznie niebezpieczne i nie jest przesadą to, co tu piszą, że można sie w ten sposób zabić. Z kolei leki przeciwhistaminowe to leki przeciwalergiczne, ale też część antydepresantów należy do grupy przeciwhistaminowych, choć teraz raczej zostały wyparte przez prozac i leki prozacopodobne. W każdym razie wydaje mi się, że jednak gdzieś czytałam właśnie także o niebezpieczeństwie łączenia grejpfruta również z antydepresantami. No bo o benzodiazepinach jest tu wspomniane (benzodiazepiny są przeciwlękowe, przeciwdrgawkowe i nasenne), co jest jak najbardziej zrozumiałe, bo one zwiotczają mięśnie i zbyt duża dawka może spowodować bezdech i ustanie pracy serca. Z tymże jest to właśnie na tej zasadzie jak oni tu piszą - czyli zablokowania metabolizowania danego leku prowadzącego do wzrostu jego stężenia we krwi, czyli jakby zwiększenia dawki. Także wygląda to nieco inaczej niz wyżej opisałam, ale sama idea pozostaje ta sama - w sensie tego, że połączenie leków z sokiem z grejpfruta jest bardzo niebezpieczne. Tak na marginesie jest to artykuł z 2001 roku z Pulsu medycyny. Jest też o innych interakcjach - z innymi pokarmami. Niestety sporo jest tych interakcji, ale uważam, że nie można panikować bo i tak wszystkiego człowiek nie jest w stanie ogarnąć, a leki mimo wszystko są naprawdę dobrym wynalazkiem byle tylko zostały prawidlowo dobrane do konkretnego schorzenia. Jednak to o grejpfrucie będzie dobrze jak zapamiętacie i będziecie propagować tą wiedzę w społeczeństwie, bo jednak szkoda, że tak mało się o takich rzeczach mówi i lekarze kompletnie to olewają.

Eleonora

Eleonora, mój respect;-)

Binula

hehe dzięki :) Naprawdę zależy mi na tym, żeby jak najwięcej osób wiedziało takie rzeczy i żeby sobie nie szkodzili tak więc rozpowszechniaj te informacje jak najczęściej, a będę Ci wdzięczna ;)

Eleonora

POdziwiam osoby takie jak Ty,że mają tyle cierpliwości do pisania postów i wkładają w to całe serce, jednak musisz mieć na uwadze,że przy tak długich postach nie wszyscy je będą czytać. Niemniej, ja przeczytałam całe i na pewno się czegoś nauczyłam:-)

Binula

Wiesz nie uważam, żeby to było istotne ile osób to przeczyta. Jeśli mam coś do powiedzenia, mam ochotę wypowiedzieć swoją opinię, czy coś tam opisać to to robię. A ile osób to przeczyta nie ma znaczenia. Może jedna, może nikt. I tak zazwyczaj dany post kierowany jest do konkretnej pojedynczej osoby. I nie wszystkie moje posty są aż tak długie jak te powyższe. Poza tym w krótkim poście nigdy nie zawrze się tyle informacji ile w długim więc świadome ograniczanie długości - tak za wszelka cenę - byle tylko komuś chciało się to przeczytać jest po prostu bez sensu. Równie dobrze można w ogóle zrezygnowac z pisania czegokolwiek.

Eleonora

Nie czuj się zaatakowana, nie miałam absolutnie nic złego na myśli:-(

Binula

Nie, nie poczułam się :) Po prostu na serio uważam, że nie ma sensu przejmować się tym ilu osobom będzie się chciało przeczytać naszą wypowiedź jeśli po prostu mamy coś do powiedzenia i chcemy to przekazać. Zresztą sama też wolę czytać jakieś dłuższe posty, z których wynika coś więcej niż jakaś krótka wzmianka typu 'podobało mi się, albo nie podobało się', choć i takie krótkie posty uważam za wartościowe, bo już mi coś dają w kwestii poznania cudzych opinii na temat jakiegoś filmu, czy osoby. Poza tym wiesz w przypadku jakichś bardziej skomplikowanych zagadnień im krótszy post się napisze tym łatwiej zostać źle zrozumianym, a to jednak jest irytujące, bo potem trzeba odkręcać różne sytuacje. Że miało się co innego na myśli itd. itd. i w końcu powstaje całkiem długa dyskusja i po drodze dochodzi do paru nieporozumień, nieprzyjemności, psucia krwi/humoru... i w końcu okazuje się, że to skracanie myśli nie było opłacalne ani pod względem oszczędności czasu, ani jakimkolwiek innym. Przynajmniej takie jest moje zdanie i doświadczenie.

użytkownik usunięty
Eleonora

Poszukac moge sama:P W sumie bardzo lubie szperac w internecie szukac ciekawostek.. Dobrze czasem sie dowiedziec przydatnych informacji, jak wlasnie odnosnie tego soku czy innych rzeczy, niewiadomo co sie kiedy przyda (albo zycie uratuje).Zdaje mi się wlasnie przecietny pacjent, ktory powiedzmy dostanie lek, a lekarz mu czegos tam nie powie ze nie wolno laczyc to nie zajrzy nigdzie nie dowie sie.

Co do lekarzy to ogolnie (z tymi co sie spotkalam) nigdy nie podobalo mi sie ich podejscie do pracy... Zawsze jakby za kare musieli to robic i nie lecza bo albo wlepia jakis bylejaki lek albo nie zawracaj im glowy bo musi kawe wypic...
Od zwyklych rodzinnych (Spotkalam sie z 2 rodzajami. Pierwszy- rutinoscorbin dwa dni w domu nie wazne czy to zwykle przeziebienie grypa czy zapalenie pluc. Drugi rodzaj to na wszystko dobry antybiotyk (ten sam oczywiscie), a gdy np osluchuje to rozmawia jednoczesnie.) po specjalistow w niby dobrych szpitalach (Czekasz pol roku na wyznaczenie terminu, nastepne pol na wizyte o ile sie poszczesci (czyli standart), nastepnie 3 godziny zapisujesz sie wypelniasz papierki, kolejne 3-5 stoisz w kolejce w gabinecie jestes 10-15 minut i stwierdza ze nic ci nie jest po wynikach badan sprzed 5 lat i do domu przez cala polske.).
Jest jeszcze jeden rodzaj lekarzy(o ktorych dobrze powiedziec sie nie da). Przyklad z zycia wzięty- pan ordynator (oczywiscie bez lapowki ani rusz, chcesz do szpitala(potocznie nazywany mordownia)? najpierw musisz isc na prywatna wizyte do tego pana) przyjmuje rodzine ktora chce sie dowiedziec o stanie zdrowia ojca (oplata) pan ordynator udziela infrmacji i wszystko cacy dopuki sie nie dowiedzieli ze ten sam ojciec o ktorym rozmawiali po poludniu z "doktorem" zmarl rano

Jesli chodzi o bledy lekarskie to sadze ze powinien byc wiekszy rygor w przestrzeganiu tego.. i nie szpital powinien placic za to (czyli oczywiscie my podatnicy) tylko lekarze. Moze by sie bardziej przykladali.

Co do aptek to rzeczywiscie fajny ten system z tymi receptami ale ulotki powinny byc dolaczane (lubie je czytac;)).
Chociaz w Stanach (podobniez) maja tez nie zbyt zdrowy system zdrowotny (chodzi mi o te ubezpieczenia itd). Z tego co slyszalam od znajomych, ktorzy tam mieszkaja to jesli nie masz ubezpieczenia lepiej na miejscu sie dobic... choc ci co maja ubezpieczenie tez nie za pieknie maja (polecam "sicko" michael'a moore'a po ktorym uznalam ze jak przejde na emeryture wyjezdzam na kube)

No ja też właśnie mam fatalne doświadczenia z lekarzami i co ciekawe znam mnóstwo osób, które mają równie złe. W końcu w ogóle się dziwię, że ktokolwiek dochodzi do zdrowia, ale to raczej tylko w takich sytuacjach, gdy choroba jest jakaś prosta do zdiagnozowania i powszechnie wiadomo czym ją leczyć. Albo w sytuacji, gdy dana choroba po prostu sama przechodzi i przeszłaby nawet bez leków. I w ogóle to zachowanie lekarzy jakby mieli pretensje, że muszą pracować. Jakby w ogóle na całym świecie tylko oni biedni byli zmuszani do pracy. Uwielbiam też takie sytuacje, że idzie się do lekarza, a ona wpuszcza cię do gabinetu, a następnie wykonuje szereg prywatnych rozmów przez telefon przy pacjencie lub w pokoju obok. Człowiek siedzi jak głupi po to by po pół godzinie w ciągu trzech minut dowiedzieć się, że powinien więcej wypoczywać ;P Następnie wychodzi z takiego gabinetu, a inni pacjenci z zawiścią patrzą na człowieka, który zajął lekarce tyyyle czasu, a oni czekają. A pani doktor postanawia zrobić sobie przerwę na kawę, bo przecież jest wykończona tą całą pracą ;P
A a propos tych błędów w sztuce to mnie osobiście dobija, że takie rzeczy są po prostu trudne do udowodnienia. W sumie jeśli chodzi o takie wypadki, że zostawią komuś podczas operacji gazik w środku to jest to stosunkowo łatwe do udowodnienia i do uzyskania odszkodowania z tego tytułu, a to w sumie jest taki błąd, który oczywiście może zrujnować pacjentowi zdrowie, ale jest po prostu wypadkiem mogącym przytrafić się lekarzom naprawdę starannie podchodzącym do zawodu. Tak więc przykre jest to, że w sumie w tych wypadkach, kiedy oni nie są tak bardzo winni to prędzej oberwą niż w takich przypadkach, gdy przypiszą zły lek i po prostu wykończą pacjenta zupełnie bezkarnie. Bo nikt nie udowodni np. neurologowi, że nie powinien zapisać komuś antydepresantów i że doprowadził do samobójstwa, czy samookaleczenia tego pacjenta. Powie się po prostu, że pacjentowi się pogorszyło. To jest bardzo przykre.

A co do tego systemu opieki w USA no to właśnie nie dają jednak ulotek (upewniłam się) - tzn. przynajmniej w tych aptekach działających w tym systemie nadzorowania przyjmowanych przez pacjenta leków. No bo widziałam np. w filmie, że była taka sytuacja, że kobieta uzależniona od pewnego leku przeciwbólowego z kodeiną oczywiście (no bo rzecz jasna uzależniają się od tych z kodeiną) pojeździła po różnych lekarzach i różnych aptekach - na jakiejś większej przestrzeni ;P i nagromadziła tych tabletek jakieś większe ilości. W takim przypadku raczej dostawała z ulotkami i nie mam pojęcia jak to wtedy jest - może to jest po prostu różnica między lekarzami i lekami przypisywanymi w ramach ubezpieczenia (wtedy jest ta pewna kontrola), a lekarzami i lekami pozyskanymi prywatnie - wiesz, że poszła do tych lekarzy prywatnie i miała u każdego czystą kartę - pewnie to na tym polega. A tak w ogóle to jest w sumie takie dziwne, żeby pacjent nie dostawał ulotki. Dziwne traktowanie pacjenta. Zawsze powinno się czytać ulotkę leku, który sie bierze - po to przecież w ogóle jest. Ale tez nie wiem czy zauważyłaś, że przed polskimi lekarzami lepiej się nie przyznawać do tego, że się czyta ulotki ;P Oni się chyba boją, bo wtedy łatwiej o ich wpadkę - że wyjdzie na jaw ich niewiedza.
No cóż rozpisałam się jak zwykle ;P Wiesz co nie wiem czy widziałaś taki film: http://www.filmweb.pl/f138088/Polisa+%C5%9Bmierci,(2002) to jest na faktach autentycznych i właśnie traktuje o systemie ubezpieczeń w USA. Oględnie mówiąc niewesoła sytuacja. Warto ten film obejrzeć choćby z tego względu by poznać jeszcze jeden słaby punkt systemu pozornie całkiem niegłupiego.

użytkownik usunięty
Eleonora

a rzeczywiscie:D nawet czesto sie to zdarza... ba mi nawet wczasie badania wszedl do gabinetu znajomy pani doktor i umawiali sie ze 20 minut na ogladanie meczu siatkowki (coz sprawa nie cierpiaca zwloki...)
a przeciez ktos moze sobie nie zyczyc zeby ktos wchodzil gdy jestes na wpol nago...
co do bledow to walsnie zdaje mi sie ze najbardziej karaja uczciwych i dobrych lekarzy (nawet jesli nie chodzi o bledy w sztuce lekarskiej) a tych skur...(ze sie tak wyraze) wszystko uchodzi na sucho... co z tego ze pijani robia cesarke... i kazdy o tym wie ale sa nietykalni... takie zycie... moim zdaniem zdrecydowanie powinni poprawic system.. okreslic jasno zasady karac wszytkich porowno... niech sie boja...no ale coz...
filmu nie ogladalam ale musze gdzies go wyczaic i obejrzec... ja wlasnie polecam wszystkim obejrzenie "sicko" bo naprawde robi wrazenie szczegolnie na tych co uwazaja ameryke za raj...
a jesli chodzi o te ulotki to naprawde chore... dla mnie jest to oczywiste ze powinny byc dodawane bo nawet jesli lekarz ci powie to i owo co morzesz co nie to po 1 napewno nie zna wszytkich lekow wszytskich przeciwskazan itd na pamiec po 2 nikt tego nie spamieta itd... pacjent chyba powinien byc swiadomy nawet jesli tego nie czyta powinien miec ulotke...
lekarze w ogole nie lubia przyznawac ze czegos nie wiedza czy to odnosnie leku (z czym sie spotkalam bardzo duzo razy) czy nawet diagnozy:D (oczywiscie nie mowie tu o przypadkach hipochondryko ktorzy przeczytaja i wmawiaja sobie wszystkie choroby siwata) czesto powtarzam ze dac mi sprzet, internet i recepty to bede lepiej leczyc niz oni

To "Sicko" wygląda bardzo ciekawie i jest świeżym filmem więc jest szansa to gdzieś znaleźć. Fajnie, na pewno będę zwracać uwagę, lubię wiedzieć takie rzeczy. Jego "Zabawy z bronią" kupiłam na allegro za jakieś grosze, bo było dodatkiem do gazet. Może to też jakos tak łatwo się da. Z tamtym filmem "Polisa śmierci" będzie trudniej bo jest stary. Być może w związku z tym nieco przeterminowany, ale on traktuje o tym, że u nich, przynajmniej w tamtyczh czasach, ubezpieczalnie tworzyły takie sieci nadzurujące zapisywane przez lekarzy leki i zabiegi. W tym sensie, że jak ktoś miał ubezpieczenie zdrowotne w danej firmie ubezpieczeniowej to jak szedł do lekarza i lekarz zapisywał mu jakieś leki, czy zabiegi to te zalecenia (może nie wszystkie, a tylko te droższe - pewnie od jakiegoś pułapu cenowego) były weryfikowane przez lekarzy i pielęgniarki (pielęgniarki weryfikowały jakieś prostsze rzeczy) pod kątem tego, czy faktycznie jest to temu pacjentowi potrzebne. Idea tego niby miała być taka, że miało to przeciwdziałać temu, że dana firma produkująca dany lek opłaca lekarzy, żeby zapisywali ich lek mimo, że mogliby inny tańszy lub w ogóle mogliby go nie zapisywać, bo pacjentowi wcale nie jest potzebny. U nas już jest to dosyć popularne, że właśnie firmy farmaceutyczne dają różne prezenty, czy zapewniają wyjazdy, lekarzom w zamian za co ci lekarze przepisuja pacjentom lekarstwa produkowane przez tą konkretną firmę. Czyli jednym słowem idea niby niegłupia, bo ci nadzorujący lekarze mieli zadbać o to by nie było tego typu nadużyć. Niestety jednak, jak to zwykle bywa, skończyło się na tym, że te ubezpieczalnie chciały jak najmniej płacić więc zmuszały tych pracowników - lekarzy weryfikujących zalecenia - do odrzucania większości zaleceń (w ten sposób nie płacili za leki i zabiegi, a zbierali te składki ubezpieczoniowe, więc dochód szybko rósł). Film opowiada prawdziwą historię kobiety będącej lekarką, która miała przerwę w wykonywaniu zawodu i nie bardzo miała się gdzie zatrudnić jako normalny lekarz, więc zatrudniła się jako taki weryfikujący zalecenia innych lekarzy. No ale w końcu nie wytrzymała, dlatego, że ciągle ją naciskali żeby odmawiała pokrycia ubezpieczeniem różnych zabiegów i leków i w końcu była sytuacja, że facet był na stole operacyjnym przygotowany do przeszczepu serca, serce dawcy było gotowe i zadzwonili ze szpitala, żeby potwierdzić, że moga operować - bo oni muszą potwierdzić ubezpieczenie. No i ona oczywiście chciała wydać zgodę, a przełożeni kazali jej to odrzucić, bo taki zabieg jest dość drogi. No i facet rzecz jasna umarł mimo, że opłacał to głupie ubezpieczenie :-/ I ta kobieta - ta lekarka później zaangażowała się w różne działania mające na celu zmianę tego systemu, występowała w sądzie jako świadek, co było bardzo cenne, bo normalnie wszyscy sie bali. Ona już nie miała szans na pracę więc całkowicie się temu oddała. Może historia nieco sentymentalna, ale własnie pokazuje pewne 'tajniki' działania systemu ubezpieczeń zdrowotnych i chętnie bym obejrzała ten film, który polecasz, żeby zobaczyć jak to teraz wygląda. Co sie zmieniło na gorsze, co na lepsze (o ile cokolwiek). Aha, a tamten film to pare razy leciał w tv więc możesz w ten sposób zwracać uwagę, bo tak gdzie indziej to raczej o niego trudno. Zresztą ideę jego już Ci opisałam więc w sumie może nie jest taki niezbędny do poznania. Te "Zabawy z bronią" też są ciekawe, no nie? Jeszcze chciałam zobaczyć taki dokument o sieci sklepów Woolmart (nie wiem czyjego autorstwa) - o tym jak wykańcza wzelkie małe miasteczka i ogólenie wszystko ;P To leciało w tv, ale na jakims kanale, którego nie mam, a to też bardzo interesująca kwestia. W tej chwili nawet nie pamiętam jaki to miało tytuł. Ty się tak wszystkim interesujesz - może kojarzysz? Z tymże jak nie to trudno - gdzieś zachowałam wycinek z gazety na ten temat więc w końcu to dopadnę ;P

użytkownik usunięty
Eleonora

o.. skoro to jest na faktach to moze o tej samej kobiecie o ktorej wspomniano w "sicko"...ktora chyba jako jedyna przewala zmowe milczenia i zeznawala w sadzie... az zobacze pozniej... tam wlasnie tez jest wspomniane o lekarzach ktorzy pracuja w firmach ubezpieczeniowych i wyszukuja w przeszlosci nawej najmniejsze nie majace znaczenia fakty choroby by odmowic pokrycia kosztow leczenia dzieki czemu firmy te zarabiaja miliony.. a jak zejda ponizej sredniej w odmawianiu dostaja premie... naprawde polecam... nie wiem czy ten film jest juz na dvd (jesli nie to chyba powinien niedlugo wyjsc) bo jest dosc swiezy (teraz byl nominowany do oscara) ogolnie mowi jak to jest z tymi ubezpieczeniami w ameryce dla przykladu podaje jak jest w kanadzie, angli francji... co ciekawe pokazuje tez "propagande" USA... bo dla amerykanow jesli sluzba zrodwia jest panstwowa to kojazy im sie z socjalizmem... moore sie pyta czlowieka z kanady bodjaze (dlatego ze jest za panstwowa sluzba zdrowia) czy jest socjalista... on odpowiada ze wrecz przeciwnie... na co moore sie dziwni...
albo jest takze przyklad jak oni to nazwali "bohaterow 11 wrzesnia" czyli strazakow na ktorych leczenie przeznaczono przeciez miliony... ludzie sa niezdolni do pracy non stop kaszla musza brac drogie leki... i duzej czesci z nich odmowiono z jakis tam blachych powodow... dano tutaj przyklad szpitala w bazie guantanamo gdzie za darmo w bardzo dobrze wyposazonym szpitalu lecza terrorystow... wiec oni sie zapakowali do lodki i poplyneli oczywiscie ich nie wpuszczono... wiec skro juz tam byli dostali sie na kube.. (tutaj obraz zla wcielonego propagowanego przez usa) poszli... poszli do szpitala... tam ich wszystkich przebadali (bo w sumie kubanscy lekarze sa jedni z najlepszych) ba.. dali im zapas lekow ktore w stanach kosztuja kilkaset dolarow za opakowanie a tam albo kilka dolarow albo centow.. nie pamietam juz...
naprawde polecam zobaczyc...
co do tego dokumento o woolmarcie nie slyszalam ale poszukam jak bede miec chwile..

hehe to świetne z tą Kubą ;P ale kurde nie przyszłoby mi do głowy, że tak ludziom zza granicy pomogą. Myślałam, że tam kiepsko ciągną pod tym względem - rozwoju medycyny i dostępnych środków. Poza tym słyszałam, że Tom Cruise bardzo się angażuje w pomoc tym strażakom, że właśnie te pare lat temu to wszyscy byli im wdzieczni, a potem się na nich wypięli, ale przynajmniej mają pomoc z tych fundacji, czy czegoś tam, co on zorganizował. No ale nie wiem. Być może to ściema. Nie mam nic do Toma i raczej w to wierzyłam, ale wiadomo jak jest - w sumie nie można nikomu ufać kiedy chodzi o pieniądze ;P Kiedyś był świetny film o ludziach, których załatwili w ramach pustynnej burzy i to też nawet już nie była kwestia żołnierzy, choć ich też oczywiście, ale cywilów, którzy pojechali tam sprzątać. Wydawało się, że nic groźnego, że poprzewalają gruzy i tym podobne, a potem większość z nich zapadła na śmiertelne choroby. Właściwie to przynajmniej ze dwa filmy takie były. Oczywście lekarze i wojsko się na nich wypięli i zaczęli im sugerować, że mają problemy psychiczne, a nie fizyczne schorzenia. Amerykanie są dość potworni z tym jak traktują swoich obywateli. Zobacz np. opis tych badań odnośnie kiły - raz na to wpadłam przypadkiem: http://pl.wikipedia.org/wiki/Ki%C5%82a#Badanie_Tuskegee straszne.
A co do tamtej kobiety od ubezpieczeń to pewnie o nią chodzi, bo poza nią to nikt się za bardo nie chciał wychylać no bo wiadomo, że nie dość, że od razu straciłby pracę to jeszcze ryzykował jakiś zamach na siebie łącznie z zabójstwem. Także ona jest dość historyczną, że tak powiem postacią. W sumie łatwo możesz sprawdzić, bo tam jest jej nazwisko Linda Peeno. A teraz patrzę, że właściwie to 2002 rok to aż tak stary ten film nie jest, a jakoś wydawało mi się, że sprzed 2000. Wiesz co ja to jestem ciekawa jak w Kanadzie sprawy się mają, bo w "Zabawach bronią" było wspomniane, że oni dosyć sensownie mają, że biorą pod uwagę oczywisty fakt, że jak człowiek jest chory to siłą rzeczy jest bezrobotny i prędzej bezrobotny będzie potrzebować opieki lekarskiej niż pracujący. Padło tam pare wypowiedzi, że bardzo mi się spodobało to ich podejście i ciekawa jestem, czy to tak tylko z wierzchu fajnie, czy rzeczywiście mają to nieźle zorganizowane.
Ten film o Woolmarcie bardzo polecam. Chodzi w nim o to, że wszędzie, gdzie się pojawią sklepy tych sieci obumierają wszelkie mniejsze sklepiki i producenci, bo nie są w stanie taniej sprzedawać. Co wykańcza całą społeczność. Tak więc jeśli było gdzieś jakeś miasteczko w którym był jakiś porządek rzeczy - ludzie mieli prace w określonych sklepikach - jedni jako właściciele, jedni sprzedawcy itd. to jak się pojawia Woolmart wszystko pada, ludzie tracą pracę. Miasteczka obumierają. Bo nie dość, że ci właściciele sklepów od razu bankrutują to jeszcze nie ma pracy dla tych ludzi wcześniej u nich zatrudnionych dlatego, że oni wyzyskują pracowników tak, jak u nas w Biedronce itp. U nas w Biedronce wiesz np. mają taką politykę (a przynajmniej jakiś czas temu tak było w Wałbrzychu, ale teraz pewnie to samo), że przyjmowali pracowników na jakiś okres taki wstępny i albo im za to nie płacili, albo płacili grosze. Następnie po tym okresie ich po prostu zwalniali bez powodu (bo nie musieli go podawać) i zatrudniali następnych w ten sam sposób. Mogli sobie na to pozwolić, bo przez kompletne bezrobcie ciągle ktos pchał się do tej pracy i mieli zapewnioną ciągłość pracowników. Także to tez urocza sprawa. I tamten film właśnie jest tak fajnie opisywany w stylu "jak zrównać z ziemią niewielkie miasteczko? nie trzeba koparek! wystarczy wprowadzić Woolmart"

użytkownik usunięty
Eleonora

No wlasnie z tego co wiem i co slyszalam i czytalam medycyne tam maja na bardzo dobrym poziomie, ba jest to jeda z nielicznych rzeczy na co nie maja embarga USA. Zreszta dowodem jest chociazby to ze maja kluby 120 latkow;) Gdzies czytalam ze maja ponad 100 tysiecy lekarzy (11-12 mln mieszkancow), a dla porownania francja ma ponad 200 tysiecy lekrzy (64 mln mieszkancow).
Co do Tom'a to moze im pomogl (choc te fundacje przeznaczaja pieniadze i tak wybranym jednostka) ale z tego co wiem to on nie uznaje lekow? Tzn ta jego sekta, gdzies cos takiego czytalam.
No niesamowite ze sobie tak eksperymentuja na obywatelach. Coz pewnie uwazaja ze kilkaset tu kilkaset tam nie zrobi nikomu roznicy.
W sumie to dziwnie tam jest nawet nie tylko odnosnie medycyny, np czytalam ostatnio ze za iles tam lat beda miec powazny kryzys poniewaz zanika im klasa srednia czy jakos tak. W skrocie beda albo bogaci , milionerzy(ktory jak normalny czlowiek nie eda pracowac) albo biedota ktora pracowac nie chce i nie bedzie takiego typu jak w slamsach.
Co do Kanady to -nie pamietam dokladnie ale raczej kazdy wlasnie ma prawo do darmowej opieki zdrowotnej, nie musisz o nic prosic blagac (tak jak u nas). I co ciekawe amerykanie zawieraja fikcyjne maluzenstwa by moc tam sie leczyc. W stanach bezrobotny to ja nie wiem co moze zrobic.. Własnie film sie ciekawie zaczyna- pokazuja mezczyzne ktory nie mial ubezpieczenia i przy pracy uciol sobie dwa palce(tzn koncowki).. i nie myslal o bolu tylko ile to bedzie kosztowac... coz mial do wybory palec serdeczny (12 tysiecy dolarow) lub palec srodkowy (60 tysiecy dolarow). Znalazlam w necie ten fragment: http://www.youtube.com/watch?v=txnw6Jdu1hI . Ten gosc akurat nie mial ubezpieczenia caly dramat polega na tym ze film jest o ludziach posiadajacych ubezpieczenie.
Musze sie przyznac ze nie ogladalam "zabaw z bronia" tylko "Fahrenheit 9.11" ale obejrze w niedalekiej przyszlsci bo az mnie ciekawia. Ogolnie lubie sposob w jaki kreci te dokumenty.
No fakt dac taki wielki woolmart w ktorym wszystko jest do tego tanie, reszta padnie. U nas tez to dosc powszechne zjawisko chociaz u nas to te supermarkety nie sa takie duze i przewaznie spozywcze. a tam to chyba wszystko jest?

Zadziwiające z tą Kubą. W takim razie w razie choroby już wiadomo gdzie jechać ;P
Co do Toma to nie jest tak, że oni nie uznają leków. To było przekręcenie przez media (jedno z wielu). W ich ideologii chodzi o to, że oni uważają, że większość chorób można wyleczyć szukając przyczyny w życiu danego człowieka - przyczyny psychicznej, ale tak bardziej w stronę nazwijmy to socjologicznej. W takim sensie, że jak ktoś np. przez długi okres czasu żyje w konflikcie z rodziną, albo przeżywa jakiś stres w pracy, albo cokolwiek innego powoduje u niego jakieś traumatyczne przeżycia/stres to to się odbija na jego zdrowiu. I idea scjentologów jest taka, żeby przede wszystkim obczaić, co jest przyczyną choroby i w miarę możliwości rozwiązać konflikt lub np. nauczyć się relaksacji, a wtedy większość chorób przejdzie. Oni po prostu stosują psychologię z tymże biorą wiele metod naraz podczas, gdy normalnie psychologię zaczyna się stosować dopiero wtedy, gdy się stwierdza problemy 'na czysto' psychiczne. Oczywiście leczenie człowieka przez leczenie jego 'duszy' nie jest odkryciem scjentologów, ale to jest właśnie to czym oni sie zajmują. I to nie to, że nie uznają leków. No bo wiadomo, że jak ktos doznał jakiegoś urazu typu miał wypadek to jego choroba nie wynika z konfliktów wewnętrznych, więc się go normalnie leczy (tak jak tych strażaków). No i jeśli ktoś chce się leczyć równolegle lekarstwami (poza terapią psychologiczną) to też ok. Chodziło tylko o to, że lepiej sprawdzić ile można zdziałać naprawiając swoje życie psychiczne typu stosunki międzyludzkie, poziom swojej samooceny, zadowolenie z wykonywanej pracy, dawne nierozwiązane urazy itd. niż tylko koncentrować się na przyjmowaniu kolejnych leków. Natomiast dziennikarze przekręcili to w tą stronę, że oni w ogóle zakazują używania leków. Bez sensu jak zawsze, ale tak działają media ;P

Co do tych eksperymantów na obywatelach to też dzielnie robili takie rzeczy typu pranie mózgu, elektrowstrząsy itd. Też widziałam pare dokumentów o tym i jeśli się nie mylę, a raczej nie, to ta książka "Zen i sztuka oporządzania motocykla" jest napisana przez faceta, który przeszedł przez coś takiego i ma problemy z pamięcią - z odtworzeniem pewnego etapu życia. Być może w jego przypadku był jakiś związaek z wojskiem, bo jak wiadomo w ramach wojskowości to już w ogóle 'szaleli' z tym eksperymentowaniem, ale wydaje mi się, że on akurat był cywilem. W każdym razie trzeba by było gdzieś sprawdzić, bo mogę coś przekręcać odnośnie tej konkretnej osoby.

No koniecznie obejrzyj "Zabawy z bronią". Może jeszcze na allegro jest do dostania. I też warto pare filmów o tych strzelaninach w szkołach. Jest np. "Słoń" i bardzo fajny "Pif paf jesteś trup!". Jeszcze jest "Dzień zero", ale tego jeszcze nie oglądałam. Tak, USA to dziwny kraj. Choć u nas też nie jest zbyt normalnie ;P W ogóle wiesz tak czasem sobie myślę jakie to wszystko dziwne. Anglicy np. też są praktycznie jakby to powiedzieć ;P 'ludzie ze śmietnika' ;P wszyscy tak się obżerają, tyją, piją, ćpają i uprawiają przypadkowy sex. Naprawdę to chyba najbardziej zapuszczony/stoczony/ naród świata, a jednak jakoś ciagną ;P Dziwne to jest. U nas też takie odloty i z tą służbą zdrowia i z pracą itd. a też jakoś ciągniemy ;P Amerykanie siedzą na kredytach, dolar ciągle spada itd. itd. i jakoś ciągną ;PPP zadziwiające to wszystko ;P

A Woolmart to tak - oni tam wszystko sprzedają więc wykańczają wszelkich producentów i sprzedawców na danym terenie. Zwłaszcza, że większość towaru to chyba biorą z Chin, no w każdym razie zza granicy.

użytkownik usunięty
Eleonora

No tzn napewno nie jest az tak pieknie jak to przedstawiaja lecz zdecydowanie wolalabym sie tam leczyc niz w stanach... nawet jakby cos spartaczyli to piekne miejsce do umierania:D:P

Ah... no bo w sumie media przedstawiaja to jak im wygodnie im wieksza sensacja tym lepiej... Ja sie tam nie orjetuje bo za Tomem jakos nigdy nie przedpadalam (jesli chodzi o filmy) wiec sie nim nie interesowalam, a wiem tyle co to z plotek wyczytanych:D:P.

Ogladalam jakis film (nie pametam jaki i z kim) jak wlasnie testowali leki i robili elektrowstrzasy w szpitalu psychiatrycznym, dosc drastyczny. w ogole ogolnie na cos takiego patrzec to dosc okrutne bo albo robia krzywde ludziom nieswiadomym tego albo za wszelka pomoc szukajacych uzdrowienia ( choc w tym przypadku to latwy cel nie tylko do eksperymentow a "uzdrowicieli"). Jesli chodzi o pamiec... ogladalas film "Memento"? o facecie ktory w skutek wypadku posiada tylko pamiec krotkotrwala i sprzed wypadku? tez ciekawa rzecz.. nic nie pamietac po kilkunastu minutach...

napewno obejrze, spytam sie w wyporzyczalni powinni miec. Jesli chodzi o USA to w sumie (tak mi sie zdaje) kraj najwiekszych ignorantow. Niby odnosza sukcesy (nagrody nobla, osiagniecia naukowe itd) ale glownie przez naukowcow ktorzy tam wyjechali a nie sie urodzili. A przecietni ludzie (moze to stereotyp) sa poprostu glupi, nie posiadaja podstawowej wiedzy. Moze widzialas taki filmik gdzie dziennikarz z kanady lub australii zadaje pytania przechodnia.(doslownie bylo pytanie"Gwiezdne wojny sa na faktach, prawda czy fausz. Odp: Prawda) Lub chociazby Borat.
Styl zycia ich tez nie jest zbyt dobry. bo w sumie oni wszystko tam maja mutowane. np te wielkie kurczaki o albo czytam ostatnio ksiazke kucharska i tam mi pisze ze mam dodac "substytut jajka"?.
Anglicy znowu coz chleja litrami piwo, jedza smiecie i sa ordynarni. Jak ogladam jakis dokument/program angielski i pokazuja mlodziez tamtejsza to pozal sie boze... ida w tych dresach w jednej rece papieros lub skret w drogiej puszka piwa co drugie slowo przeklenstwo. Do tego maja strszny duzy odsetek nastolatek zachodzacych w ciaze.
Byc moze to dlatego ze musza odreagowac to ze zyja w tych ich domach:D gdzie kazda sciana w tapecie w kwiaty do tego meble tak samo i jak tu zyc spokojnie. A swoja droga zawsze sie zastanawialam dlaczego ich domy z zewnatrz wydaja sie duze a w srodku nie ma w ogole miejsca.

użytkownik usunięty

a pro po tego filmiku... o to on http://www.youtube.com/watch?v=fJuNgBkloFE

hehe :))) piękne to jest! może oni wszyscy są po elektrowstrżasach i nawet nie są tego świadomi ;PPPPPPPP

użytkownik usunięty
Eleonora

oooo:D byc moze:D:D

Oglądałam "Memento", ale nie wiem dlaczego mnie nie powaliło. Znaczy film ok, ale nie rewelacja. Sam fakt utraty pamięci krótkotrwałej jest bardzo ciekawy tylko chyba trochę tu przesadzili z tym wszystkim - ile on jest w stanie zrobić w krótkim czasie i nie jestem przekonana, że ta utrata tej pamięci własnie tak wygląda. Wydawało mi się, że troszkę inaczej - że nie pamięta się wszystkiego, ale część tak - taka trochę loteria po prostu co wyleci z tego, co się przed chwilą wydarzyło. No ale nie wiem jak jest dokładnie.
Z tym testowaniem to był taki dokument na Discovery o kobietach po ciąży - nie pamiętam tego już, ale była jakaś klinika i oni niby oferowali kobietom po urodzeniu dziecka pomoc, zwłaszcza, gdy wpadają w depresję poporodową, a może i w ogóle nawet takim, które według nich moga mieć tendencję. To miał być taki jakby ośrodek wypoczynkowy. Z pozoru coś fajnego, niemal wakacje i jeszcze właśnie z wszelką pomocą itd. żeby te kobiety jak najszybciej wróciły do pełni zdrowia. A faktycznie zamykano je tam i też robili im rózne cuda typu elektrowstrząsy. Nie pamiętam w sumie po cholere. Ale potem jednej udało się uciec i jakoś w końcu sprawa wyszła na jaw i to zamknęli. Ale straszne to było, bo one nie miały jak się spodziewać, że trafią do takiego piekła. Okropne. Oczywiście w Stanach to było.

hehe dobre to o "Gwiezdnych wojnach" ;PPPPPP

A o jedzeniu w USA to z kolei jest fajny ten film paradokumentalny tego faceta co się żywił przez chyba 30 dni w McDonaldzie i wykończył sobe wątrobę ;P Ale dla mnie w ogóle ciekawe jest, że oni (nie wiem jak teraz) oddzielali białka od żółtek i sprzedawali te białka w kartonikach - jak sok - że niby to bez cholesterolu zdrowe jajka ;P Jak wiadomo, że wszelkie wartościowe składniki jajka są w żółtku :) I wiesz ta idea pakowania tego w kartonik jeszcze ;P A te kury to katastrofa - widziałam jak wygląda ta produkcja. Nie wiem jak ludzie są w stanie żyć przykładając rękę do czegoś tak okrutnego.

hehe nie wiem odnośnie tych domów Anglików ;P może dlatego, że oni zawsze żyją na kupie i zawalają te chałupy gratami ;PPP Ciekawe u nich jest to jak łatwo tam kupić narkotyki, no i to ich pijaństwo - jak mówią "jak pada to trzeba się napić, bo taka paskudna pogoda, a jak wyjdzie słońce to trzeba się napić, żeby to uczcić":)))

użytkownik usunięty
Eleonora

no oczywiscie ze napewno nie jest tk jak w filmie bo w koncu jest to fikcja ale ogolnie takie cos pod wzgledem dochodzenia jak to sie dzieje jak z tym zyc itd bardzo ciekawe
mnie z kolei film sie podobal...moze dlatego ze lubie takie "porypane" filmy albo moze dlatego ze uwielbiam Nolana i jego filmy.... no nie wiem...

aaa wiem... slyszalam tzn widzialam urywki ale jakos nigdy nie obejrzalam calego... ogolnie nie wiem jak mozna tak dzien w dzien sie zywic bo u nich to jest na porzadku dziennym u nas to sie zje raz na jakis czas i nie widze w tym nic zlego ale nie codziennie...
eee i to ludzie te bialka pili\jedli? o fee... a co do zwierzat w ameryce to tez jest porypane widzialam kilkanascie razy na filmach dokumentalnych jak np huduja psy... bo u nas wyglada to tak ze jest hodowca ma pare sztuk suk i psow i tam w domu sobie je mnoza... natomiast w ameryce jak jest jakas populanrna rasa powiedzmy gwiazdka pojawila sie z takim i zrobili jej zdjecie i wszystkie nastolaty chca miec takiego samego i sobie dokupic do niego torebke bla bla bla to te psy hodowane sa w eee no fabrykach mozna powiedziec... mianowicie widok byl taki wielka hala podzielona na kilka czesci i w nich stloczone piszczace male pieseczki.... normalnie jak farbryka kurczakow czy czegos takiego

a tak graty... jak widze te programy typu idalna pani domu lub cos tam z porzadkiem albo remonty domow i pokauja co za syf oni tam maja...wszedzie porozwalane ubrania rzeczy kupy psow wymiociny siki i oni nic sobie z tego nie robia... tylko tak mieszkaja... wejsc sie nie da ale co tam... nie jestem typem pedanta wrecz przeciwnie preferuje "artystyczny nie lad" ale jak to widze....

hehe no i masz wytłumaczenie dlaczego w dużych domach tak mało miejsca w środku ;PPPP
a z tymi psami to nie wiedziałam - też masakra ;P

hehe ale z tymi palcami ten urywek niezły ;PPP takie "normalne życie" ;PPP opowiastka rodzinna, coś jak najbardziej naturalnego ;P

Eleonora

Co do Tych aptek, to jest to absolutnie głupie. Po pierwsze odsetek ludzi umierających z przedawkowania leków w Polsce jest bardzo mały i według mnie w stanach istnieje taki system tylko po to, żeby mieć kontrolę nad ludźmi i Ich życiami.
"a leki mimo wszystko są naprawdę dobrym wynalazkiem byle tylko zostały prawidlowo dobrane do konkretnego schorzenia" - Osobiście uważam, że leki są najmądrzejszym wynalazkiem człowieka, jednak nie takim kosztem i tutaj chciałbym nawiązać do obozów koncentracyjnych w których leki były testowane na ludziach. Myślę, że gdyby obozy nadal istniały to pewnie mielibyśmy już lek na raka bo co innego testować lekarstwo na ludziach dla których leki są przeznaczone, a co innego testować leki na zwierzętach. Jestem w zdaniu, że powinniśmy okazywać wyrazy honoru wszystkim na którym się je testowało.
Jeśli jednak chodzi Heatha, to On wymieszał leki w bardzo głupi sposób, bo wystarczyło by pójść do lekarza czy tam do farmaceuty i zapytać się czy wymieszanie tych i tych leków może mieć skutki uboczne. I tu właśnie chciałbym uświadomić pewnym ludziom, że Heath NIE PRZEDAWKOWAł, tylko WYMIESZAł leki, a to znaczna różnica i często się słyszy od ludzi, że Nasz kochany aktor przedawkował co jest nieprawdą.

stifler_6

stifler, sorry, ale co Ty możesz wiedzieć o działaniu leków, jak piszesz o przedawkowaniu, a w mojej rozmowie z BrudneSkarpetki chodziło o interakcje. Czyli mylisz tak bardzo różne rzeczy. A poza tym nie chodzi tylko o zgony, ale pogorszenie stanu pacjenta, co u nas jest bardzo częstym następstwem wizyty u lekarza. Ponadto nigdy nie sprawdzisz ile osób umiera z winy źle zapisanych leków, dlatego, że to jest praktycznie niemożliwe do sprawdzenia, bo ktoś by musiał w przypadku każdego zgonu przeprowadzać dokładne śledztwo jakie leki przyjmował dany człowiek i to od paru miesięcy, bo nie wystarczy brać pod uwagę ostatnich godzin życia. Widać po prostu nie masz doświadczenia w tych sprawach. Natomiast Heath zaćpał się psychotropami (jeśli faktycznie wziął te pięć naraz w co jestem w stanie uwierzyć, bo widać, że BrudneSkarpetki ma zdrowe podejście do sprawy i podaje sprawdzone informacje). Można to nazwać wypadkiem, ale to taki sam wypadek, jak przedawkowanie przy każdym innym ćpaniu. Kwestie aptek poruszałyśmy tak przy okazji ze względu na to, że jest to po prostu ciekawa, a sama kontrola interakcji przez apteki jest akurat bardzo dobrym pomysłem, bo przynajmniej pacjent nie musi sam wszystkiego sprawdzać, a wypadało by, żeby go tym nie obarczać. W sytuacji więc, gdy lekarz przeoczy to, że pacjent już bierze jakiś lek, który w połączeniu z nowo zapisanym wszedłby w niebezpieczną interakcję, bardzo korzystny jest dodatkowy nadzór apteki. Skoro nie dostrzegasz jak bardzo jest to istotne to właśnie jeszcze raz dobitnie pokazujesz, że nie masz zielonego pojęcia o najprostszych medycznych kwestiach.

A z tym tekstem o obozach koncentracyjnych to już w ogóle bez sensu wyleciałeś, bo akurat tak się składa, że niestety dość bzdurne te badania tam prowadzono i w sumie rzadko co z tych badań okazało się faktycznie przydatne w medycynie. To jest właśnie najbardziej tragiczne w tym wszystkim. Nie dość, że to był straszny sadyzm to jeszcze tak bezsensowny. To chore pisać, że jak by obozy istniały to pewnie byśmy mieli lek na raka. Chyba nigdy tak naprawdę nie zapoznałeś się z żadnymi informacjami o tym, co oni tam testowali i jakiego rodzaju badania przeprowadzali. Natomiast współcześnie testuje się leki na ludziach - Amerykanie zazwyczaj robią to na własnych obywatelach, Francuzi chętnie np. na Polakach. U nas oczywiście mówi się pacjentom, że mają szansę być leczeni jakims cudownym wynalazkiem, który jednak nie został wprowadzony do żadnej dystrybucji w żadnym kraju. A dlaczego? bo nie został jeszcze przetestowany :) Lekarze dostają za to kasę, a pacjenci ryzykują za frajer. Za granicą przynajmniej płacą ochotnikom za testowanie na nich. A u nas jest właśnie w ten sposób. I wiem to z pierwszej ręki.

I jeszcze raz odnośnie Heatha to właśnie przedawkował. Nie brał leków w taki sposob jak się je bierze leczniczo tylko w typowy sposób, kiedy się je ćpa. I szczerze mówiąc nie zdziwiłabym się, gdyby większość z tych leków o ile nie wszystkie zakupił u dealera, a nie dostał od lekarza.
stifler Ty po prostu kompletnie nic nie wiesz na temat benzodiazepin, czy środków z opiatami. Nie masz też zielonego pojęcia o ćpaniu tych substancji, ani też o leczeniu się nimi. To nie jest do pomylenia. Nie ma takich cudów. I jeszcze jedno - nie rozumiem dlaczego tak Ci zależy żeby udawać, że to nie było przedawkowanie? Czy nagle przestajesz lubić, czy cenić Ledgera tylko dlatego, że przedawkował? Nie cenisz go za to jaki był tylko swój stosunek do niego uzależniasz od tego, czy był od czegoś uzależniony, czy nie? Nie bierzesz pod uwagę tego, że życie róznie się układa i uzależnie się kogoś od leków, alkoholu, czy czegokolwek innego nie jest żadną ujmą dla honoru i nie oznacza, że ten człowiek jest jakiś gorszy???

użytkownik usunięty
Eleonora

No dokladnie Eleonora ma racje... bo:
po 1 nie wiesz tak naprawde ile osob umiera w polsce od niewlasciwych/przedawkowania lekow... i to nie chodzi o umieranie... tylko np o wlasnie cpanie, uzalezniania, doping itd... wiele razy spotkalam sie z przypadkiem gdy kupuja lek w taki sposob ze mowi ze u lekarza wizyte za tydzien a mu sie leki skonczyly... pokazuje stare recepty i odziwo aptekarze (choc nie powinni) te leki daja... chodza tak po kilku aptekach i maja zapas... albo np nie wiem czy dobrze pamietam kupuja chyba leki na kaszel ktory cos tam zawiera i sobie cpaja (ale tu moge sie mylic)
PS. a mowiac juz o tych pomylkach lekarzy to ostatnio lekarz mi przepisal dwa leki na kaszel poszlam do apteki i sie mnie farmaceutka pyta ktory bo oba sie wyklucaja bo jeden byl na odksztuszanie a drugi na cos tam...

po 2 nie wiem skad skojarzenie z obozami przeciez to byli raczej chorzy umyslowo ludzie ktorzy robili jakies bzdurne eksperymenty
leki owszem testuja przeciez na ludziach o nawet kilka godzin temu ogladalam powtorke house'a jak to dyrektorce mowil ze inwetor ktry dal im 100 mln chce sobie zrobic szpital kliniczny i testowac ich leki na pacjentach co by bylo dobre dla nich ale dla pacjentow nie zbyt...
i walsnie tak robia.. wmawiaja ludzion ze te leki sa dobre a tak naprawde je testuja
a jesli chodzi o lek na raka... to wcale bym sie nie zdziwila gdyby tak owe istnialy... sek w tym ze nie oplacalo im by sie tego wypuszczac na rynek... tak jak osoatnio czytalam o pewnym panu ktory wymyslil zderzak czy cos(nie pamietam dobrze) ktorzy rozkladal uderzenie tak ze ani ludziom w srodku samochodu nic sie nie dzialo ani samochodom... ba posadzil on nawet za kierownica wlasnego syna i kazal mi sie zderzyc z czyms oczywiscie nic mu sie nie stalo... genialne nie? wiec dlaczego tego nie stosuja? bo sie nie oplaca farbrykom samochodowym bo niby na jakiej zasadzie... probowal to opatentowac pisali o tym w swiatowej klasy/slawy magazynach naukowych ale nic z tego... tylko jedna firma do niego sie zglosila zaproponowala mu kilka milionow.. za to zeby sie zrzekl praw do tego i siedzial cicho...

po 3 jak juz pisalam wlasnie nie trzeba sie zacpac(przedawkowac) by cpac... nie wiem czy ktos o zdrowych zmyslach sadzi ze ledger bral srodki nasenne, antydepresanty, przeciwlekowe, przeciwbolowe i jeszcze jakies tam dlatego ze ich potrzebowal... a no i o tej samej porze... szczegolnie ze te przeciwbolowe (czytaj oksykodon- ktory bodajze zostal wycofany w polsce, lek opiodowy w usa stosowany szczegolnie do cpania-wystarczy zwykla dawka, zanotowano duza ilosc zgonow po jego zazyciu w szegolnosci w polaczeniu z lekami uspakajacymi) to nie sa przeciwbolowe tkie jak ty bierzesz apap czy cos innego... to cos jak morfina, heroina... a on chyba takiego nie potrzebowal.. tzn nigdzie nie przeczytalam zebybyl ciezko chory, byl poparzony w 3 stopniu, ktos go postrzelil lub cos takiego..
no i jak Eleonora napisala nie wiem po co go nasile wybielac bo to ze to bral, zacpal sie (o ile to nie kampania reklamowa) ujmuje mu talentu aktorskiego? urody? czy za co tam go lubisz? ja np nadal go uwielbiam za jego wielki talent, za glos, za filmy w ktorych gral... i dla mnie zawsze bedzie bardzo dobrym aktorem ktory zginol tragicznie (bez roznicy czy sie zacpal czy zginol w wypadku samochodowym)

Dokładnie - syropy z kodeiną, czyli pochodne opium - przypisuje się na kaszel, a ludzie to często ćpają. Co ciekawe to w sumie powinno być na receptę, ale już pare osób mi się chwaliło, że poszli do apteki i zaczęli narzekać, że tak cierpią itd. i sprzedano im bez recepty. Dziwi mnie to bardzo, bo wydawało mi się, że apteki tak nie mogą, ale już naprawdę ileś wiarygodnych osób mi powiedziało, że tak czasem robią, a i czytałam na forach o ćpaniu psychotropów, że to bardzo łatwa i wygodna sprawa, jak akurat nie ma się kontaktu z dealerem i nie ma co innego wziąć.

Te środki przeciwbólowe z kodeiną to są naprawdę fajne w sensie skuteczne, bo kiedyś pare razy brałam. Ale nie rekreacyjnie tylko ze względu na silny ból. Nie będę się tu zwierzać ;P ale na tyle silny, że się wymiotuje i mdleje i człowiek chciałby, żeby ktoś mu strzalił w głowe żeby tylko się to skończyło. I z doświadczenia powiem, że praktycznie po pół godzinie tak wielki ból faktycznie ustępuje więc to jest naprawdę skuteczne. Ale no ani nie ma potrzeby tego z czymś łączyć, ani nie wolno. Później jest faktycznie miło, bo człowiek taki uspokojony i rozluźniony od tego opium, więc nie dziwię się, że ludzie sobie biorą dla przyjemności. No ale szybko się uzależniają, a łączenie tego z benzodiazepinami to czysty idiotyzm.

Eleonora

Skąd Wy wiecie co ja wiem? :D Przyznaje Ci, ze masz duży zasób wiedzy książkowej, jednak jeśli chodzi o praktykę to małe masz pojęcie. Odpisze jutro, bo w chwili obecnej staram się wytrzeźwieć.

stifler_6

stifler stąd wiem, że wiedząc pewne rzeczy wyraźnie się widzi miejsca, w których się mylisz. Natomiast co do mnie to mam pewną wiedzę jak to mówisz książkową, ale i nie tylko książkową. Właśnie o to chodzi, że mam praktyczne doświadczenie w tych kwestiach.(W sumie to raczej mam większą wiedzę praktyczną niż książkową) Dlatego bardzo wyraźnie dostrzegam Twoją niewiedzę. Bez urazy - bo nie twierdzę, że każdy ma się na wszystkim znać. Stwierdzam po prostu fakt.
A tak w ogóle to prawdopodobnie będę mieć od jutra bardzo ograniczony dostęp do sieci więc prawdopodobnie nie odpiszę Ci zbyt szybko - o ile w ogóle będzie taka potrzeba (odpisania). Bo ja się nie narzucam - rozumiem, że kogoś mogą nie interesować moje wypowiedzi i ok - piszę to tylko na wypadek, gdyby ktoś był jednak ciekaw owych potencjalnych odpowiedzi.

Binula

wiecie co? szkoda mi strasznie Heatha. Jest jednym z moich ulubionych aktorow... I polubilam go przed jego smiercia, bo podczas ogladania ZAKOCHANEJ ZLOSNICY... Heath zmarl i nic nie przywroci mu juz zycia (niestety)... A wiec dajcie sobie spokoj z tymi teoriami, bo nigdy nikt sie tego nie dowie... Chlopak zabral ta tejemnice do grobu i tyle... Byl przeciez pelen zycia... Moze to wypadek a moze nie.. Ale przestancie juz sypac hipotezami, czy to przez Jokera, czy nie... Sory, ale jak czlowiek umiera, to nagle rozgorzewa wielka dyskusja... Dajcie spokoj... Niech spoczywa w spokoju...

użytkownik usunięty
Kamiska000

no chyba ze zrobia to producenci "mrocznego rycerza";):D bo zaczyna sie wlasnie ostra promocja...i wcale tak bardzo od jokera nie odbiega... i kto wie kto wie... promocja i tak juz jest jak dla mnie genialna... jakby przyznawali oskara za marketing to powinni dostac... zdecydowanie..

coz przekonamy sie w przeciagu 2-3 miesiecy?

Kamiska000

"...A wiec dajcie sobie spokoj z tymi teoriami, bo nigdy nikt sie tego nie dowie..."
:):):) To mnie naprawdę rozwaliło :)
Nikt tu nie pisze Swoich hipotez, co do śmierci wiemy co mamy wiedzieć, ten temat to tylko Nasze refleksje, czy gdyby Heath nie grał Jockera to czy skończyło by się to inaczej. Ja osobiście przypuszczam, że słyszymy o przedawkowaniu na wskutek prośby rodziny, bo być może co innego przyczyniło się do śmierci Heatha. To jest jednak temat sporny i to nie moja hipoteza, tylko refleksja nad całą sprawą.
"...Moze to wypadek a moze nie..."
Zdecydowanie wypadek.

"Sory, ale jak czlowiek umiera, to nagle rozgorzewa wielka dyskusja"
Sorry, ale byłem fanem Heatha Ledgera od prawie początku Jego kariery i gdy ja chciałem o Nim dyskutować, to nie było z kim! To nie moja wina, że nagle wszyscy Sobie przypomnieli, że ktoś taki istnieje...

użytkownik usunięty
stifler_6

"gdyby Heath nie grał Jockera to czy skończyło by się to inaczej"
niby jak? bez przesady ale to ze zarzywal te leki nie ma najmniejszego zwiazku z filmem... bo jesli tak to wsadzic Nolana ze go zabil... (nawet jesli chodzi o bezsennosc to czytalam wywiad jak ta jego byla partnerka mowila ze go roznosila energia i nie mogl spac dlatego a oni jzu sie chyba jakis czas temu rozstali)

"słyszymy o przedawkowaniu na wskutek prośby rodziny,"
to ja na ich mniejscu wymyslilabym ee nie wiem zawal... tetniaka.... czy nie wiem co tam a nie to ze syn byl cpunem

"bo być może co innego przyczyniło się do śmierci Heatha"
batman wpadl i go zabil?? w takim razie zamknac Nolana i Bale'a...

"Sory, ale jak czlowiek umiera, to nagle rozgorzewa wielka dyskusja"
owszem to sie przyczynilo ale napewno nie jest to jedyny aspekt, w ostatnim czasie duzo mlodych aktorow nagle zmarlo a o nich ajkos nie ma dyskusji...

Ja jestem aktorem od paru lat i żyje, jednak z takimi rolami nie miałem do czynienia i żeby grać taką rolę musiałbym sobie codziennie niezłą fazę wkręcać :D Reszta jutro, idę trzeźwieć ^^

użytkownik usunięty
stifler_6

wiesz moim zdaniem jego praca(tzn rola) nie miala nic wspolnego z tym ze sie zacpal (bo tak to nalezy okreslic) bo to czy by gral w tym filmie czy innym (fakt moze inna wymagalaby mneijszego poswiecenia ale bez przesady... malo to psychopatycznych rol nie kazdy ginie z tego powodu) nie zmieniloby faktu ze bral te leki... to raczej "srodowisko" na niego bardzij wplywalo... bo sory jesli ktos ma poukladane w glowie to jakos funkcjonuje bez "wspomagania"

stifler_6

Stifler, sorki, jesli zle mnie zrozumiales... Ja tez jestem fanka Heath'a i wiem, ze to wypadek.. Po prostu pisalam, zeby ludzie przestali wysuwac rozne wnioski ze smierci tego aktora... A my, jako fani, powinnismy sie skupic na jego tworczosci, filmach, zyciu, a nie na tym, jak zmarl... Byl wspanialym czlowiekiem, co widac po wywiadach itp. I takiego ja osobiscie chcialabym zapamietac... A rozmowy o smierci i o tym, co by bylo, gdyby, nie rozwiazuja problemow...
Jeszcze raz sorki, stifler_6.. I pozdrawiam serdecznie :)

Eleonora

Tu nie chodzi o Mrocznego Rycerza kłopoty z psychiką pojawiły się już na planie TBM gdzie cierpiał na bezsenność, a rozstanie z partnerką tylko to nasililo.

stifler_6

Ale gdyby nie zagrał w Tajemnicy to może nie zdobył by takiej sławy i nie zaproponowali by mu Batmana, jak zawsze wina stoi po stronie gejów! :<

Betewu

Ty się coraz bardziej pogrążasz ze swoimi wypowiedziami. Teraz jeszcze jesteś homofobem?

Binula

binek1983 - dziękuję Tobie z CAŁEGO serca! W końcu! W końcu ktoś to zauważył :) No ale odpowiedziałaś/eś tak jak myślałem.
Od razu odpowiem, nie nie jestem homofobem, po prostu lubię posługiwać się ironią, szkoda, że nie każdy ją wychwyta :< ale wtedy ironizowanie nie sprawiało by mi tyle przyjemności ;]

Betewu

Ironią trzeba potrafić się posługiwać, jeżeli jest użyta z kosmosu, trochę błędnie ją wychwycić. I sakrazm też kiepsko Ci idzie.

Binula

wybacz, wpadnę kiedyś się od ciebie pouczyć :<
A rozmowę kończę ze swojej strony :< By nie było że szukam zainteresowania :<

użytkownik usunięty
Betewu

wybaczcie ze sie wtrace:) ale jak dla mnie co do tych gejow ironia jest wyczowalna...

Betewu

Oj dziecinko....

stifler_6

Primo...

Nie wiemy czy rola Jokera będzie jego życiową.

Secundo...

Heath to aktor, na porządku dziennym jest wcielanie się w role, nie sądzę by to go zabiło, bądź w jakimś stopniu przyczyniło się do jego śmierci...

Tertio...

To był normalny aktor, nie wybitny jak De Niro, wspomniany Nicholson czy Brando... ot, aktor który zagrał w kilku filmach

Na waszą obronę może przestawię słowa Nietzschego

„Jeśli zbyt długo patrzysz w otchłań, to uważaj, bo otchłań zacznie patrzeć w ciebie”


Raven_13

Spróbujcie obejrzeć na You tube wywiady z Heathem. Ostatni jest o roli Jokera z listopada 2007: Heath nie jest sobą, zdenerwowany, z natręctwami, brak jego słynnego uroku i ciepła...Porównajcie z wcześniejszymi wywiadami. Moim zdaniem miał duże problemy z sobą. Czy to nerwica, czy depresja, któż to wie. Niewykluczone że jednak się leczył i sam wymieszał te leki, bo chciał pomóc sobie na wszystko: bezsenność, ból, lęki. Nie można go nie zrozumieć, ja chyba w końcu też zaczęłabym łykać leki aż do skutku