Ojca się nie zabija choćby był nie wiem jakim tyranem. Ojca się nie zabija tylko się od niego odchodzi.
Syn postąpił głupio i nierozważnie no i został ojcobójcą. Nie pamiętam jak to się skończyło ale chyba syn zabitego ojca został uniewinniony co świadczy o dziwnym systemie karnym (sądowniczym). Uznali że syn był silnie zdesperowany.
Może. Czasem.
Może ojciec sam padł ofiarą podobnego zła i przyjął je za dobro?
Może syn nie umiał odejść?
Może syn nie potrafiąc odejść uznał, że to jedyne wyjście?
Może syn też osądził go zbyt łatwo?
Może syn nie chciał go sądzić lecz uwolnić się od niego?
Może syn bał się, że ojciec będzie go prześladował i nigdy nie da mu spokoju?
Może syn bał się, że jego koszmar nigdy się nie?
Może…
Ja osobiście w tej sprawie postąpię zgodnie z radą Franza Maurera.
ZOSTAW TO… SĄDOWI OSTATECZNEMU.