Kurcze, jak oglądam z nim Bates Motel to czasem mam wrażenie, że gra świetnie i jest idealny do
roli Normana, a kiedy indziej wydaje mi się, że to totalne drewno. Ktoś jeszcze ma podobne
odczucia?
To samo z mojej strony, są takie momenty, gdy autentycznie jestem pełna podziwu, ale innymi razy mnie po prostu swoim aktorstwem drażni. Młody jest, potencjał ma, więc są spore szanse, że jeszcze się wyrobi :D
Niedawno wzięłam się za "Bates Motel", jestem w pierwszym sezonie... i powiem szczerze, że na ten moment Highmore to jeden z bardziej irytujących aktorów, jakich przyszło mi oglądać... To nie jest zabawny serial, a ja przez cały czas mam wrażenie, że Freddie ma taką minę, jakby bardzo chciał się roześmiać. Póki co nie trafiłam na scenę, w której pokazałby swój wybitny talent aktorski...
Freddie w każdej scenie jest jak drewniak, mam dość. Gdy obejrzałam psychozę, pomyślałam, że rzeczywiście będzie idealny, jego głos, sposób chodzenia oraz wygląd na to wskazywały. Czasem jak oglądam ten serial to myślę ze Freddie przychodzi tam tylko dla pieniędzy, w jego poprzednich filmach było widać tą pasję do aktorstwa, zaangażowanie.
Dla mnie jest obrzydliwy. Cała ta twarz, oczka, nos, usta, profil.... Może co najwyżej grać osobę cierpiącą na upośledzenie bo tak właśnie wygląda. Nie mogę znieść jego widoku. Niczym wyjątkowym się nie wykazał. Poza paroma niedorobionymi minkami w stylu "spojrzenie mordercy", "niewinny synuś", "wkurzony gnojek". Każdy by tak potrafił. Zwykły szary człowiek na co dzień ma większy wachlarz od tego "aktora".
Serial jest świetny ale on go w mojej opinii zaniża pod każdym względem.
Każdego aktora można przedstawić po mistrzowsku jak i mega fatalnie, wszystko zależy od scenariusza i osoby reżysera. Jeśli jest dobry film/serial i dobrze skonstruowany scenariusz dla aktora nawet trzecioplanowego to może postarać się "wykazać" mimiką, grą ciała czymś co doda swojej postaci i zostanie zapamiętany etc. Ciężko żeby w byle komedyjce klasy B ktoś miał rolę życia.
Potem są zdania że ktoś jest wybitny bądź drewniany. Jaka rola/film taki aktor.
Wyszedł nowy serial The Good Doctor gdzie gra jako osoba z autyzmem, ponadto ma zespół sawatana. Ciekawa propozycja ale ciekawe jak to będzie z tą grą aktorską w jego wykonaniu, trochę się tego obawiam.
Zgadzam się w 100%. Uważam, że wogóle nie potrafi grać. Jak się złości wygląda idiotycznie. Jest totalnie irytujący. Jakiś taki nieforemny, koślawy i paskudny. Serial mi się podoba, ale chłopak zdecydowanie zaniża ocenę i działa zniechęcająco. Zaczęłam drugi sezon, zobaczymy co będzie dalej.
Już cię chyba usunęli, koszmarna persona z ciebie. Omijam szerokim łukiem ludzi twojego pokroju. Dno i wodorosty!
Zgadzam się, potrafi dobrze grać, jego aparycja też nadaje się do NB, ale są sceny, których nie potrafi unieść albo mu się nie chce. To drażni.
Ja bym Freddie'go nie określała mianem drewna. Rola Normana jest cholernie specyficzna, chłopak balansuje pomiędzy dwoma skrajnie różnymi stanami świadomości. Jego rozszczepienie osobowości nie jest oczywiste i transparentne, choć podejrzewam, że większość widzów właśnie tego oczekuje. Freddie bywa łajzowaty, zawalaty, potulny i sztywny bo Norman taki jest. Highmore odgrywa postać o takim flegmatycznym usposobieniu, która jedynie w afekcie staje się bardziej dynamiczna. Trudno wymagać od aktora, który nie grał wcześniej w żadnych mrocznych filmach/serialach, że z marszu wczuje się w klimat i tak złożoną emocjonalnie postać. Myślę, że całkiem nieźle sobie poradził, choć oczywiście, Vera Farmiga go przyćmiewa - przy czym należy pamiętać, że to weteranka dreszczowców - abstrahując, w Obecnościach była niezastąpiona.
Jest wspaniałym aktorem a te komentarze tylko to potwierdzają. Najwybitniejsi potrafią wywierać tak skrajne emocje
Podzielam Twoje zdanie. A komentarze wręcz mnie irytują. Mam wrażenie, że nie rozumieją różnorodności postaci jaką gra w Bates Motel. Dla mnie robi to fantastycznie.
Norman był taki sztywny, dziwny. Taki miał być. Zagrał rewelacyjnie. Nadaje się do odgrywania osób z takimi zaburzeniami.
No właśnie. To jakieś ciołki, którzy emocjonalnie zatrzymali się na M jak miłość. I nie żartuje tu sobie, te komentarze są na takim poziomie rozumienia scenariusza i postaci odgrywanej przez Freddiego.
Dla mnie Freddie zagrał genialnie postać Normana. Początkowo przeszkadzało mi w tym serialu uwspółcześnienie czasu akcji ale gra Very oraz Freddiego przykrywa wszelkie scenariuszowe absurdy (np. brak federalnych czy agentów DEA w mieścinie). Dla takich aktorów jestem skłonny przymknąć oko, że niemal każdy odcinek to osobny film sensacyjny. Tak się składa, że miałem do czynienia z wieloma osobami chorymi psychicznie czy zaburzonymi. Chociaż oczywiście Norman to rzadki przypadek człowieka cierpiącego na głębokie zaburzenia dyssocjalne osobowości ("to nie on cierpi, to wszyscy w około" cytat nie pamiętam skąd). Niemniej, świetnie odgrywa wyraz skrajnych emocji towarzyszących tak zaburzonej osobie (to nie psychopata pozbawiony emocji). Oglądając go pomyslałem, że taki poziom aktorstwa jest poza zasięgiem chyba wszystkich żyjących obecnie polskich aktorów. Piszę chyba, bo jest jeszcze Frycz i Gajos. Ale już taki Kot nie ma startu. To co Freddie robi ze swoją twarzą w krytycznych momentach to jest cyrkowa akrobacja nad jeziorem płonącego napalmu i to bez siatki zabezpieczającej. To jest chirurgia na otwartym mózgu widza. Czapki z głów.
Jestem po czwartym sezonie Bates motel i dzisiaj będę oglądać piąty. Moim zdaniem to zamierzony zabieg, by ta postać była taka drewniana. Ma to ukazać, że Norman rozkwita tylko w chorej symbiozie ze swoją matką. Bez niej jest bezbarwny, bezpłciowy, nieporadny i mało asertywny. W początkowych odcinkach ma być taki nijaki, małomówny, podatny na wpływy. Gdy zaczynają się ujawniać jego cechy psychopatyczne to ta uboga mimika , oszczędność w gestach i słowach świetnie współgra z postacią