Dwight David Eisenhower (urodzony 14 października 1890 roku w Denison, zmarły 28 marca 1969 roku w Waszyngtonie) był generałem armii amerykańskiej, 34. prezydentem USA. Nosił przydomek "Ike".
Dwight D. Eisenhower z II wojny światowej wyłonił się jako bohater. Nie był wcale geniuszem dowodzenia ani wybitnym strategiem, jednak nie przeszkodziło mu to sprawnie przeprowadzić wielu operacji - choćby lądowania w Normandii w 1944 roku. Po wojnie Ike wydał wiele pamiętników ("At Ease", "Mandate for Change" i inne), ale przede wszystkim był pierwszym prezydentem od czasów
Herberta Hoovera, który zdobył najwyższe stanowisko w kraju jako republikanin (w latach 1933-1953 rządzili demokraci, czyli
Franklin D. Roosevelt oraz
Harry S. Truman). Jego prezydentura spotkała się z różnymi opiniami, od przychylnych do negatywnych.
David Dwight urodził się 14 października 1890 roku w Denison w stanie Teksas. Mimo że nadano mu imiona David Dwight, to odwrócił później ich kolejność. Jego rodzice byli pochodzenia szwajcarsko-niemieckiego. Dwight wychowywał się w małej miejscowości w Kansas. Niewiele wiadomo o jego dzieciństwie. Wiadomo natomiast, że rodzice jego nie byli zamożni. Matka była bardzo religijną osobą. Jeśli chodzi o preferencje religijne Ike'a, to był on prezbiterianinem.
W 1911 roku wstąpił do Akademii Wojskowej w West Point (podobnie jak Ulysses S. Grant, 18. prezydent USA). Był bardzo przeciętnym studentem, uczelnię skończył na 61. miejscu na 164 absolwentów. Po skończeniu West Point jako podporucznik dostał przydział do jednostki w San Antonio. Tam poznał Mary Doud, z którą wziął ślub w 1916 roku. Mieli dwóch synów - David Dwight zmarł niestety w wieku lat czterech, ale drugi syn,
John Sheldon Doud, poszedł w ślady ojca i zdobył stopień generała.
W czasie I wojny światowej Eisenhower nie został wysłany na front - w tym czasie był dowódcą ośrodka szkoleniowego czołgistów w Camp Colt. W latach 1922-1924 został przydzielony do generała Foxa Connora w strefie Kanału Panamskiego. Generał Connor wywarł duży wpływ na Dwighta - zachęcał go do pogłębiania swej wiedzy, w szczególności w kwestiach strategii.
W latach 1925-1926 był studentem w Akademii Sztabu Generalnego w Fort Leavenworth. Osiągnął fantastyczny wynik - wśród 275 absolwentów został sklasyfikowany na pierwszym miejscu. Już wtedy zwrócił na siebie uwagę Departamentu Wojny - drzwi do spektakularnej kariery stanęły wówczas otworem. Nikt pewnie wtedy nie przypuszczał, że Ike osiągnie wielki sukces jako wojskowy, a później jako prezydent. Warto wspomnieć, że w latach 1929-1933 Dwight był zastępcą pomocnika sekretarza wojny. W latach 1935-1939 był majorem, a w 1941 roku przeprowadzał manewry na terenie stanu Luizjana. Nauczył się nawet pilotować samolot; przede wszystkim jednak został awansowany na generała brygady.
Po przystąpieniu USA do II wojny światowej Eisenhower dowodził wojskami w Afryce Północnej, kierował inwazją na Włochy i Sycylię, kierował przygotowaniami do inwazji w Normandii. Dzięki tym sukcesom zdobył szacunek narodu i wtedy zaczęto zastanawiać się nad potencjalnym mianowaniem go nawet na kandydata na prezydenta. Był znany, poważany i niekontrowersyjny, po prostu "miły starszy pan". Ale Ike nie był jeszcze wtedy zainteresowany polityką, jego kariera wojskowego trwała nadal. Ostatecznie wystąpił z wojska w czerwcu 1952 roku. Przedtem opracował m.in. raport o broni atomowej. Jego niektóre wnioski odznaczały się trafnością i niewątpliwie dalekowzrocznością. W 1950 roku przebywał w Paryżu i wspomagał NATO w kwestii organizacji wojskowej. Był znaną osobistością, wykonywał różne ważne zadania, przemawiał publicznie.
Zarówno Partia Demokratyczna, jak i Partia Republikańska chciały pozyskać Ike'a i delegować go do wyborów prezydenckich w 1952 roku. W tej batalii zwyciężyli republikanie, na co wpływ miała dość konserwatywna postawa Eisenhowera na problemy wewnętrzne kraju. Do uzyskania nominacji republikańskiej przymierzał się wtedy
Robert A. Taft. Jego ojcem był 27. prezydent USA,
William Howard Taft.
Robert A. Taft był jednak nieciekawą osobistością, dlatego też Dwight D. Eisenhower otrzymał bez problemu nominację już w pierwszym głosowaniu. Warto wspomnieć, że kandydatem na wiceprezydenta został
Richard Nixon, który kilkanaście lat później miał zasiąść na fotelu prezydenckim.
Ike w wyborach pokonał swego rywala z Partii Demokratycznej,
Adlaia Stevensona, uzyskując 55,4% poparcia. Jako prezydent-elekt nie spoczął jednak na laurach, jako że w tym czasie pojechał do Korei, w której toczyła się wojna, by zapoznać się z sytuacją. Wiadomo, że myślał wtedy o użyciu bomby atomowej, gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli. Na szczęście się tak nie stało.
Eisenhower został zaprzysiężony 20 stycznia 1953 roku jako 34. prezydent USA. Był jednym z wielu prezydentów-generałów (George Washington, Ulysses S. Grant,
Andrew Jackson, William Henry Harrison i inni). Był też jednym z najstarszych prezydentów w chwili wyboru - urząd ten objął w wieku prawie 63 lat.
Jako prezydent musiał rozdzielić tzw. łupy polityczne, efektem czego był fakt, że na niektórych stanowiskach zasiedli nie do końca kompetentni ludzie. Sekretarzem Stanu został
John Foster Dulles, znany z antykomunistycznych uprzedzeń. To właśnie
Dulles w dużej mierze kształtował politykę zagraniczną, w czym oczywiście zawierała się niechęć do ZSRR. Eisenhower za swojej prezydentury nie podjął praktycznie żadnego sensownego dialogu ze Związkiem Radzieckim, natomiast całkowicie opowiedział się za zbrojeniami. Wyścig zbrojeń pochłonął olbrzymie pieniądze, przez co cierpiała polityka wewnętrzna. Ale Eisenhower swój cel osiągnął, przynajmniej w pewnym sensie - gdy obejmował urząd prezydenta w 1953 roku, Stany Zjednoczone posiadały 1000 głowic nuklearnych. Gdy odchodził na zasłużoną "emeryturę" w 1961 roku, arsenał ten wynosił aż 18 000 głowic nuklearnych.
W lipcu 1953 roku został zawarty rozejm w Korei. Eisenhower dotrzymał obietnicy i zakończył tę wojnę, zgodnie ze sloganami wyborczymi z 1952 roku. Podobna sytuacja miała później miejsce w 1968 roku, gdy
Richard Nixon w czasie kampanii wyborczej przekonywał wszystkich, że zakończy wojnę wietnamską. Nie przyszło mu to jednak tak łatwo i w konsekwencji, mimo że również dotrzymał obietnicy, został zdyskredytowany w oczach społeczeństwa. Na pewno
Nixon pragnął takiej popularności, jaką cieszył się Dwight Eisenhower. Ike był postacią lubianą przez wszystkich. Nawet jego przeciwnicy polityczni mieli spore problemy (a być może zwyczajnie nie potrafili) przylepić mu jakiejś specjalnie obraźliwej etykiety. Stąd też 34. prezydent miał spore pole do manewru, mając za sobą społeczeństwo amerykańskie wpatrzone w niego jak w obrazek. Kto wówczas odważyłby się na krytykę popularnego generała?
Gdy Ike był prezydentem, przyspieszono proces remilitaryzacji RFN. Eisenhower uważał, że kluczem do pokoju na świecie jest ciągłe wzmacnianie paktów wojennych. Stąd też pomysł, by uczynić RFN równym sojusznikiem wyposażonym w nowoczesną broń. Na konferencji prasowej w 1953 roku dziennikarze pytali prezydenta, czy jest gotów przekazać Niemcom broń atomową. Eisenhower odpowiadał wymijająco, ale w końcu pod presją przyznał: "Nie widzę powodów, dla których nie mielibyśmy tak postąpić, gdyby to leżało w interesie Stanów Zjednoczonych". Niemcy były bowiem świetną lokacją na umieszczenie rakiet z głowicami nuklearnymi. Świetną, bo blisko ZSRR.
Przy okazji mówienia o ZSRR, nie sposób nie wspomnieć o wystrzeleniu pierwszego Sputnika w 1957 roku. Tak więc w odpowiedzi na to w 1958 roku utworzono NASA i postanowiono stworzyć program umożliwiający podbój kosmosu, a także przeznaczono środki na rozwój szkolnictwa, stypendia dla studentów; utworzono także Departament Zdrowia, Oświaty i Świadczeń Socjalnych. To można bez wątpienia zaliczyć jako sukces Eisenhowera w sprawach wewnętrznych kraju.
W 1956 roku Ike został wybrany ponownie na prezydenta, pokonując
Stevensona różnicą 10 milionów głosów. Eisenhower złożył przysięgę dwukrotnie, 20 i 21 stycznia. Został zaprzysiężony na kadencję trwającą do 20 stycznia 1961 roku. W tym czasie przyjęto dwa stany: Alaskę i Hawaje, co ostatecznie ukształtowało terytorium Stanów Zjednoczonych. Uchwalono ustawę o prawach obywatelskich. Eisenhower nie uczynił jednak nic, by chronić środowisko naturalne. Ustawę poruszającą ten problem zawetował.
Do istotnych wydarzeń należy zaliczyć tzw. doktrynę Eisenhowera (doktrynę E), która regulowała stosunek do państw Bliskiego Wschodu. Traktowała ona o pomocy dla tych państw, również militarnej. W praktyce chodziło o zabezpieczenie się przed ewentualną agresją komunistyczną. W 1958 roku do Libanu wysłano około 15 tysięcy żołnierzy, rzekomo po to, by chronić 2500 obywateli amerykańskich.
Przez osiem lat prezydentury Eisenhower często chorował - doznał ataków serca, wylewów. W tym czasie ograniczone obowiązki prezydenta pełnił
Richard Nixon - ówczesny wiceprezydent. Ike jednak poradził sobie z dolegliwościami i nadal pełnił funkcję prezydenta. Regularnie organizował konferencje prasowe, miał dobre stosunki z dziennikarzami. W końcowym okresie prezydentury Dwight stał się bardziej opanowany, dużo bardziej ważył słowa i starał się nawiązać lepsze stosunki z innymi krajami (na co wpłynęło odejście "apostoła zimnej wojny", jakim niewątpliwie był sekretarz stanu
John Foster Dulles). Polepszyły się również stosunki z Polską.
Za czasów prezydenta Eisenhowera CIA przygotowała obalenie rządu w Iranie i w Gwatemali, a także akcję mającą na celu wyeliminowanie
Fidela Castro. Sama akcja została przeprowadzona już za
Kennedy'ego i zakończyła się fiaskiem. Doszło też do incydentu międzynarodowego związanego z zestrzeleniem nad ZSRR samolotu szpiegowskiego pilotowanego przez
Francisa Gary'ego Powersa.
Eisenhower do końca swej prezydentury popierał zbrojenia, choć w swym pożegnalnym przemówieniu ostrzegał przed zgubnym wpływem militaryzacji. Jak się zatem okazuje, nadmiernie rozwinięta technika wojskowa może być wbrew pozorom czynnikiem negatywnym. Eisenhower z kolei myślał głównie o pozytywnym czynniku, jakim niewątpliwie jest względny spokój i bezpieczeństwo kraju wysoko rozwiniętego militarnie. Obraz tego problemu pokazuje, jak trudno ocenić prezydenturę Eisenhowera. Jego decyzje miały różnorakie konsekwencje, stąd też nie brak krytyki pod adresem jego działań w czasie ośmioletniej kadencji prezydenta. Zarzuca się mu brak zdecydowania, nadmierną chęć zbrojeń, niepoświęcenie wystarczającej uwagi problemom wewnętrznym, brak konstruktywnego dialogu z ZSRR.
Po opuszczeniu Białego Domu Ike powrócił na swą farmę w Kansas. Odpoczywał, publikował pamiętniki. Służył również radą swym następcom -
Kennedy'emu,
Johnsonowi i krótko
Nixonowi. Zmarł 28 marca 1969 roku w wieku 78 lat. Był barwną postacią, dobrym, choć nie wybitnym generałem i również dobrym prezydentem, dzięki czemu na trwałe zapisał się w historii Stanów Zjednoczonych.