Oglądałam nagrania z koncetów jej grupy Hole,to było zanim została panią
Cobain...i muszę stwierdzić ze ma świetny głos,pomysł na siebie.Jest jedną
z niewielu kobiet który zaistniały w świecie rocka-muzyce zdominowanej
przez facetów.Jej charakter mnie odrzuca,ale przyznam że w młodości była
naprawdę ładna,z takim fajnym pazurem.Dlatefo Kurt się w niej zakochał.
Co do głosu zgadzam się w 100 %. Jak na razie nie słyszałam kobiety, która by ją przebiła (oczywiście w jej gatunku). Co do aktorstwa - tak kolorowo już nie jest. Postanowiłam, więc nie wystawiać jej oceny, gdyż myślę, że niebezpiecznie zawyżyłabym ją przez pryzmat jej muzyki.
Od wielu lat byłem (i nadal zresztą jestem) miłośnikiem nirvany jak i całego zjawiska grung. Zawsze postrzegałem ją jako tylko sławną żonę sławnego męża. Wiedziałem że ma jakiś zespół... Przez wiele lat się nie interesowałem (co za ignorancja z mej strony). Hole mogę ustawić na piedestale obok kilku innych zespołów które najbardziej sobie cenię.
A.... "Postanowiłam, więc nie wystawiać jej oceny, gdyż myślę, że niebezpiecznie zawyżyłabym ją przez pryzmat jej muzyki" - Tym bardziej dostaje 10, bo kompozytorką, gitarzystką i piosenkarką jest świetną. Inaczej aniżeli przez ten pryzmat nie potrafię. Na swój sposób geniusz, indywidualność. Ode mnie pokłony w kierunku tej Pani.
No właśnie, piosenkarką jest dobrą, powiedziałabym że wybitną. W swoim gatunku przebija chyba każdą kobietę.
Courtney jest świetna! Niesamowicie silna kobieta, fantastyczna wokalistka, utalentowana tekściarka i kompozytorka, no i całkiem dobra aktorka. Szkoda, że tak mało osób w naszym kraju ją zna i docenia....
CL- dla mnie niesamowita piosenkarka i gitarzystka oraz dobra aktorka. Hole to mój ulubiony zespół, od pierwszego usłyszenia. Sama Courtney jest postacią hmmm kontrowersyjną, w wielu wzbudza skrajne emocje- spoko.;) uwielbiam jak udziela wywiadów( szczególnie kiedy nie jest pod wpływem czegokolwiek). Potrafi na jedno pytanie odpowiadać godzinę, ale i tak na nie nie odp, tylko cały jej wywód to super historie, anegdotki ze świata rocka;D
tak zgadzam się. Podziwiam ją, że radzi sobie z utratą tylu osób i że potrafi radzić sobie z tymi kłamstwami na jej temat. Ja bym sobie nie dała rady. Tak jak już pisaliście jest także świetną wokalistką, kompozytorką, aktorką etc.
http://www.youtube.com/watch?v=MjnKkdWmnzg&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=XNeWvxWv2o0&feature=related
ta pani miazdzy Courtney....zreszta nie ona jedna
kolo Joan Jett czy Joss Stone to ta pani nawet nie stala-nie mowiac juz o Janis Joplin czy Bet z linkow ktore wstawilam.
Może i nie stała ,ale miejsca wśród legend rocka ,charyzmy , specyficznego głosu oraz własnego stylu nikt jej nie zabierze . Jest synonimem kobiecego rocka ,oczywiście zaraz po Janis ,z którą rzeczywiście nikt się nie może równać.
To posłuchaj sobie tego (wyizolowana ścieżka gitary i wokalu Courtney): https://www.youtube.com/watch?v=v-xUwDARVb4#t=64
Dla mnie to kompletne beztalencie. Rzadko pisała piosenki - większość napisał jej Billy Corgan, sama przyznała, że nie potrafi grać na gitarze, nie ma głosu... No to podsumowując: ani zdolności kompozytorskich, ani technicznych, ani wokalnych. Dodajmy fakt, że jest straszną pozerką i zaprzeczeniem idei punku czy grunge. Kumple z jej starego zespołu opuścili ją, bo chciała pójść w bardziej popowe brzmienie, aby zarobić więcej hajsu i wie to każdy, kto liznął jej biografię. Gatunek nie ma dla niej znaczenia - zależy jej tylko na forsie. Courtney to jeden wielki FAKE. To anty-punk. Pozerstwo. Ciekawe, ilu by dziś o niej pamiętało, gdyby nie Cobain i płynięcie na fali jego popularności.
Cobain też nie potrafił grać na gitarze, i co z tego? Nie potrafił również śpiewać. No ale wygląd + ciekawa osobowość + skłonność do wymyślania historyjek o swojej przeszłości (to nie ''pozerstwo'') wystarczą, by być uznanym za geniusza.
Court nie ma głosu? Tego już nie skomentuję. Aktualnie jednak śpiewa gorzej niż kiedyś, w końcu alkohol i narkotyki robią swoje.
''chciała pójść w bardziej popowe brzmienie, aby zarobić więcej hajsu''
No bo Nirvana czy Pearl Jam robili wszystko z pasji, zero komercji, zero nastawienia na hajs. Oczywiście. Niezaprzeczalnie.
Oj fani. Klapki na oczach macie. Courtney to symaptyczna babka, z poczuciem humoru. Do tego silna, bo poradziła sobie z uzależnieniem od dragów, zamiast strzelić sobie w łeb jak jej mąż. Jedyną kiepską płytą był jej solowy debiut, chociaż nawet tam znalazło się kilka dobrych utworów.
"Oj fani" - nawet nie jestem fanką Nirvany, więc sobie daruj. Kurt był pozerem (nawet Eddie Vedder był pozerem, chociaż go lubię), ale i tak był nadal bardziej autentyczny niż Courtney. I tak, brzmienie, do jakiego dąży Courtney, jest bardziej popowe niż brzmienie Nirvany - w większości surowe, brudne, garażowe (to, że te utwory były melodyjne jeszcze nie odbiera im surowości).
I tak, Cobain potrafił całkiem nieźle grać na gitarze - tyle że na koncertach często się wygłupiał, no i nie brał sobie dwóch dodatkowych gitarzystów zagłuszających jego rzępolenie (jak Courtney). Cobain był przede wszystkim muzykalny i sam napisał większość utworów, kultowe motywy, zagrywki itp., czego o Courtney powiedzieć nie można.
I tak, Courtney to sympatyczna babka. Robiąca piekło z życia swojej córki, zabijająca jej domowe zwierzątka, ćpająca przy niej, oskarżająca członków Nirvany o żerowanie na legendzie zespołu (chociaż oni mają do tego niezbywalnie większe prawo niż ona), oskarżająca za pomocą twittera (sic!) Grohla o molestowanie Frances itp. itd. Czad.
"Oj fani" - daruj sobie, nie jestem fanką Nirvany (lubię czasem posłuchać, ale nie bardziej niż innych zespołów), a Kurta uważam w pewnym sensie za pozera (zresztą, Eddie Vedder też był trochę pozerski, chociaż go lubię). Brzmienie Nirvany i tak było bardziej garażowe i punkowe od tego, do czego zaczęła muzycznie zmierzać Courtney (also, muzyka Nirvany była melodyczna, ale to nie odbierało jej surowości, nie była tak wygładzona jak kawałki Courtney). Cobain, o dziwo, grał na gitarze dość dobrze - to, że często wygłupiał się na koncertach to osobna kwestia. Potrafił sam komponować, był bardzo muzykalny i miał dobry słuch, no i nie potrzebował dwóch gitarzystów do zagłuszania swego rzępolenia (w przeciwieństwie do Courtney, która ma słyszalne problemy nawet z trafianiem w odpowiednie akordy...).
Oj, tak, Courtney to taka sympatyczna babka. Robiąca piekło z życia swojej córki, zabijająca jej domowe zwierzaki, ćpająca w ciąży, oskarżająca Dave'a Grohla za pomocą twittera (sic!) o molestowanie jej córki, oskarżająca członków Nirvany o zarabianie na Nirvanie (chociaż oni mają do tego niezaprzeczalnie większe prawo niż ona) itp. itd.
A znasz np. tę historię? W linku jest fragment z książki: http://supergoodwill.tumblr.com/post/115142125263/kurtdavekrist-i-went-to-the-he art-shaped-box
Cobain miał potworne kompleksy na punkcie swojego wyglądu, według Novoselica nie był w stanie patrzeć na siebie w lustrze, nie znosił swoich zdjęć (jedyny wyjątek stanowiło takie na tle billboardu z jakimś tekstem nt. Jezusa, ale nie chce mi się teraz tego szukać). Courtney zapewne o tym wiedziała, a mimo to nierzadko dowalała mu z powodu jego wyglądu, mówiła mu, jak ma się zachowywać, jaki ma być - w końcu zaczęła mu nawet mówić, jak powinien grać. Ciągle dowalała facetowi z przewlekłą depresją, skłonnościami do autodestrukcyjnych zachowań, uzależnionemu od narkotyków, zakompleksionemu. W dodatku ten facet był wówczas jej partnerem. Dobry człowiek nie robi takich rzeczy. Takiego człowieka na pewno nie można nazwać "sympatycznym".
(nie wiem, dlaczego, ale nagle moje odpowiedzi z konta "Surine" nie są widoczne, więc odpowiadam z "awaryjnego" -_-)
"Oj fani" - daruj sobie, nie jestem fanką Nirvany (lubię czasem posłuchać, ale nie bardziej niż innych zespołów), a Kurta uważam w pewnym sensie za pozera (zresztą, Eddie Vedder też był trochę pozerski, chociaż go lubię). Brzmienie Nirvany i tak było bardziej garażowe i punkowe od tego, do jakiego zaczęła muzycznie zmierzać Courtney (also, muzyka Nirvany była melodyczna, ale to nie odbierało jej surowości, nie była tak wygładzona jak kawałki Courtney). Cobain, o dziwo, grał na gitarze dość dobrze - to, że często wygłupiał się na koncertach to osobna kwestia. Potrafił sam komponować, był bardzo muzykalny i miał dobry słuch, no i nie potrzebował dwóch gitarzystów do zagłuszania swego rzępolenia (w przeciwieństwie do Courtney, która ma słyszalne problemy nawet z trafianiem w odpowiednie akordy...).
Oj, tak, Courtney to taka sympatyczna babka. Robiąca piekło z życia swojej córki, zabijająca jej domowe zwierzaki, ćpająca w ciąży, oskarżająca Dave'a Grohla za pomocą twittera (sic!) o molestowanie jej córki, oskarżająca członków Nirvany o zarabianie na Nirvanie (chociaż oni mają do tego niezaprzeczalnie większe prawo niż ona) itp. itd.
A znasz np. tę historię? Cytat z biografii Nirvany autorstwa Everetta True:
"I went to the Heart-Shaped Box video shoot” - say Cali - “That was another interesting day as far as arguing goes. We were in LA at the Four Seasons. I think they’d been fighting a lot and Kurt had a vibe like, ‘I wish Courtney leave me alone.’ She was picking at him in a Gold Mountain sort of way. She kept telling him, ‘This is an important video for you, so don’t f*ck up. You have to look good.’ Him going, ‘Shut the f*ck up. I’ll look how I look. I’ll look like myself. Quit telling me how important this is.’
“That fight escalated over hours,” - he continues. “It was always a slow build. In a classic Kurt way of saying ‘f*ck you’, he put a cigarette out in middle of his forehead. There was a huge burn there and it looked really nasty. He goes, ‘There, are you happy? Am I going to look f*cking good enough for you now?’ It took the wind out of her sails a little. If you watch the video, there’s a lot of make-up on his forehead because it was a really bad scab, big and in the center. In the close-ups, there’s a strip of hair that never seems to move from the middle of his forehead. They had to paste some hair over it.”
W sieci można bez problemu znaleźć zdjęcia z widocznym śladem po papierosie na czole Kurta.
Cobain miał potworne kompleksy na punkcie swojego wyglądu, według Novoselica nie był w stanie patrzeć na siebie w lustrze, nie znosił swoich zdjęć (jedyny wyjątek stanowiło takie na tle billboardu z jakimś tekstem nt. Jezusa, ale nie chce mi się teraz tego szukać). Courtney zapewne o tym wiedziała, a mimo to nierzadko dowalała mu z powodu jego wyglądu, mówiła mu, jak ma się zachowywać, jaki ma być - w końcu zaczęła mu nawet mówić, jak powinien grać. Ciągle dowalała facetowi z przewlekłą depresją, skłonnościami do autodestrukcyjnych zachowań, uzależnionemu od narkotyków, zakompleksionemu. W dodatku ten facet był wówczas jej partnerem. Dobry człowiek nie robi takich rzeczy. Takiego człowieka na pewno nie można nazwać "sympatycznym".
FIlmweb zdurniał. Próbowałam kilka razy wstawiać wypowiedź (nawet rozszerzałam ją w tym czasie - jak widać powyżej). Żadna się nie ukazywała, a teraz są wszystkie. Boże. XD
Moim zdaniem wiele osób strasznie piętnuje i mocno nadkoloryzowuje zachowanie Courtney. Owszem temperament ma wybuchowy i mocno przesadzała z krytyką swojego męża i zbiera teraz plony takiego zachowania. Ale wystarczy się rozejrzeć dookoła i zauważymy pełno takich ludzi, ba a nawet gorszych. Ilu takich jest co mówią jaki to Kurt był biedny, a sami znęcają się w szkole nad zakompleksionym kolegą. Taka hipokryzja to mnie rozwala naprawdę. Większość ludzi jest takich jak Courtney, jak wyczują czyjąś słabość to robią wszystko żeby tą osobę zranić, bo im to przyjemność sprawia. Więc po co demonizować Love jak samemu się jest okropnym wobec innych. I to nie mówię koniecznie o was tylko ogólnie o zachowaniu ludzi. Najlepiej to się tak kogoś krytykuje.