MAM PYTANIE DO MILOSNIKOW LEE I NORRISA.PRZECZYTALEM NA NECIE NA PEWNEJ STRONIE BRUCEA ZE BY TRENERM CHUCKA NORRISA, ZAS NA INNEJ STRONIE ZE TO CHUCK NORRIS BYL TRENEREM BRUCA LEE. JAKA JEST PRAWDA? KTO BYł CZYIM TRENEREM I JAK MYśLICIE KTORY Z NICH ZWCIEZYLBY GDYBY OBAJ BYLI W SZCZYTOWYCH SWOICH FORMACH?
Chuck Norris nie miał szans pokonać Bruce'a, nawet, gdyby tamten miał związane za plecami ręce. Zresztą sam przyznawał się do tego, i to bez wstydu, oczywiście. To Bruce nauczał (mistrza Ameryki!), natomiast inna sprawa, że sam chętnie poznawał techniki innych stylów i z pewnością Chuck coś tam mu pokazał. Nie znaczyło to, że Lee hołubił tym technikom;-). Oficjalnie oświadczał, że karate jest sztywne i niepraktyczne.
Jeszcze uczył Jamesa Coburna, Kareema Abdula Jabara, Deana Martina...
"Bruce'a nie dało się pokonać" - słowa Boba Walla (mistrza i legendy karate, filmowego O'Harry)
Poza tym Bruce był niesamowity i niepokonany w tajskim boksie (b.brutalny sport, pierwsza walka w Wejściu smoka)
Chuck vs Bruce...Bez ryzyka stwierdzam, że po jakichś 2 minutach walki Chuckowi potrzebny jest chirurg, neurochirurg, dentysta, anestezjolog, ortopeda, radiolog...Możliwy też być zgon Norrisa, który stwierdzi lekarz pogotowia! :-))
Pamiętajmy, że Chuck był świetny i nas wszystkich by skasował raz, dwa! Ale taki był Bruce!!!
Do tego Bruce skończył filozofię na Uniw.Waszyngtońskim, był inteligentny, przystojny, charyzmatyczny i niepowtarzalny...Tyle.
Lee był Trenerem Chucka.Ale Chuck okazał sie byc lepszy,moc w nim wieksza była,wiec zabił Bruca z pólobrotu/
Z tego co wiem nikt nie byl niczyim trenerem. Norris trenował karate i taekwondo. A Lee kung-fu. Dwa światy. Spotkali się tylko na planie filmu "Droga smoka". Z tego co słyszałem Lee był bardziej gwiazdorem aktorem. A to Norris był prawdziwym fighterem. Znając życie nie moge wykluczyć tej teori, mogło tak być że Lee był wspaniały w kung-fu i jako aktor i stworzono wokół niego legende na potrzeby marketingu, ale zawsze jest ktoś lepszy. Podobno Norris zniszczył by Lee. Sam bym w to kiedyś nie uwierzył.
Podobno...podobno...najlepiej słuchać żywych ludzi, świadków życia Lee i Norrisa, oraz ich samych - w ramach możliwości. Sam obejrzałem kilkanaście dokumentów i filmów, przeczytałem książki i artykuły. ANI JEDNA osoba nie poddała pod wątpliwości mistrzowskiego poziomu walki Lee, a trudno zakładać, by każdy był głupolem wchodzącym w d... Przeciwnie, wliczając opinię Norrisa, dzisiejszych instruktorów Jeet Kune Do, np. Taki Kimurę i jego uczniów (wybieram się na trening do jednego z nich), twardo i przekonująco wspominają Lee jako FENOMEN:
-koncentracji
-zaangażowania
-dynamiki
-refleksu(podstawa!)
-koodrynacji i twardości mięśniowej
-perfekcji technicznej
-wszechstronności bojowej (style, techniki, swobodne i instynktownie błyskawiczne dostosowanie się do przeciwnika)
-fanatyczny trening i niezmożone próby udoskonalania systemu bojowego
Z opisów i świadectw wyłania się wojownik niepokonany, ale też, jeśli nie liczyć bęcków w wieku 13 lat, taki Bruce Lee był w istocie. Niepokonany.
Owszem, zwłaszcza w Hong-Kongu, gdzie roiło się od kozaków i starych wrogów z czasów gangsterskich bójek. Ostatnia poważna walka miała miejsce na planie "Wejścia Smoka", gdzie agresywny watażka rzucił wyzwanie Lee.
Czytam w kółko książki o nim (mam kilka), nawet jedną, którą sam napisał (a to już jest coś), oglądam dokumenty i filmy. W internecie też pełno informacji, spróbuj pogrzebać. Kopalnia wiedzy.
Słowa Lee:
"Posiadanie czegokolwiek zaczyna się od umysłu"
"Nigdy nie wyciągnisz z życia więcej, niż od niego oczekujesz"
"Nikt cię nie zrani - chyba, że mu na to pozwolisz"
I nieco dowcipniej:
Pytający: proszę pana, jak można być tak szybkim?
Bruce: to znaczy jak?
Pytający: to znaczy, jak mogę nauczyć się kopać się tak szybko?
Bruce: kop szybciej.
Człowiek Legenda, był Musashi Miyamoto był Lee ludzie ktorzy mozna powiedziec przekroczyli granice ludzkie i pokonali samych siebie byli najlepsi.