Założyłem ten temat iż jestem ciekaw waszych opinii na temat tych 2-óch świetnych aktorów, jeśli chodzi o ich role w filmach mafijnych/gangsterskich. I założyłem go pod Al'em Pacino gdyż jest on 1 w TOP 100 aktorów.
Zrobiłem takie porównanie w filmach mafijnych/gangsterskich (tych najsławniejszych z nimi)
Pacino - Ojciec Chrzestny 1, 2, 3, Człowiek z blizną, Donnie Brasco, Życie Carlita.
De Niro - Ojciec Chrzestny 2, Nietykalni, Dawno temu w ameryce, Kasyno, Chłopcy z Ferajny, Prawo Bronxu (choć nie grał tam roli gangstera)
Według mnie jest remis choć filmy z Pacino: Ojciec Chrzestny 1,2,3, Człowiek z Blizną, Życie Carlita jest w TOP 100, więc jest ich 5, z kolei z De Niro w TOP 100 są 4 : Ojciec Chrzestny 2, Dawno temu w ameryce, Kasyno, Chłopcy z Ferajny.
Noi co do ich ról to obydwaj wg mnie grali świetnie w tych filmach.
Al Pacino stworzył w trylogii rolę tak sugestywną że żadna rola De Niro w wymienionych przez ciebie filmach jej nie dorównuje. Pomimo tego uwielbiam De Niro bo to wybitny aktor jest. Podsumowójąc moim zdaniem wygrywa Pacino.
To są najlepsze filmy mafijne z De Niro, lecz muszę przyznać Twoje słowa są prawdziwe, Pacino wykreował niewiarygodną postać- Michaela Corleone, która przeszła do historii kina, lecz De Niro również był odtwórcą świetnych ról w znakomitych filmach mafijnych, choć te postacie nie równały się z Michaelem Corleone, to i tak stawiam na remis :)
Ale dziękuję za Twoją wypowiedź, więc mamy 1:0 dla Pacino :)
razem ze mną 3:0
:))
Jedna rzecz mnie drażni - to że Al ma tylko jednego oskara.
Przecież za Ojca Chrzestnego powinien być przynajniej jeden.
Odniosę się też do jego roli z Informatora, tam nawet nie miał nominacji, a zagrał zdecydowanie lepiej niż Crowe. Niestety akademia i jej nagrody (nawiązując też do tegorocznej wygranej Sandry Bullock... ) schodzi na psy.
zgadzam się z tobą , pieskie popołudnie i ojciec chrzestny to role warte oscara . de niro ma dwa zasłużenie ale pacino zasługuje na więcej niż jednego
Tutaj popieram was w 100 %, bez wątpienia 1 oscar w dorobku Pacino to za mało, i przyznawanie nagród dokładnie ,,schodzi na psy"
no to dla równowagi 3:1.
może dlatego że jestem fanem scorsese a u niego Rob grał pierwsze skrzypce.
obydwu daję 10/10 ze wskazaniem dla roba.
a co do oskarów to ch.. z nimi. Jeżeli najlepszym filmem tamtego roku był slumdog to nie ma co się martwić że Al nie ma tych figurek więcej.(zresztą nieporozumień oskarowych jest cała masa)