Dwa razy więcej frajdy! Recenzujemy "Split Fiction"

Filmweb
https://www.filmweb.pl/news/Recenzujemy+%22Split+Fiction%22%2C+now%C4%85+gr%C4%99+tw%C3%B3rc%C3%B3w+%22It+Takes+Two%22-159795
Dwa razy więcej frajdy! Recenzujemy "Split Fiction"
Na kolejną kooperacyjną przygodę prosto z szalonego umysłu Josefa Faresa przyszło nam czekać aż cztery lata. Po dynamicznym "A Way Out" i poruszającym tematykę relacji "It Takes Two" nadszedł czas na coś zupełnie nowego – unikalne połączenie science fiction z fantasy, jakiego dotąd nie widziano ani w branży gier, ani w filmie. Czy taki miks miał szansę się udać? Sprawdziła to dla Was Joanna Pamięta-Borkowska. Poniżej znajdziecie fragment jej recenzji, a pełny tekst dostępny jest na karcie POD LINKIEM TUTAJ.


***


Recenzja gry "Split Fiction", studia Hazelight


Dwa światy równa się dwa razy więcej frajdy!
autorka: Joanna Pamięta-Borkowska

Hazelight wygodnie rozsiadło się w swojej niszy i niewielu byłoby w stanie konkurować z nim na polu gier kooperacyjnych. Począwszy od utrzymanego w duchu filmów gangsterskich "A Way Out” poprzez bajkowe, słodko-gorzkie "It Takes Two”, na ostatnim tytule skończywszy, studio konsekwentnie rozwija mechanizmy nastawione na współpracę. W duchu gier skonstruowanych dla dwójki graczy (niemożliwe jest ukończenie ich w pojedynkę) opracowało trzy tytuły, które w śmiały sposób eksplorują zagadnienie kooperacyjnej rozgrywki.



Już teraz zdradzę najważniejsze: "Split Fiction" jest spośród wszystkich gier Hazelight tytułem najlepszym i stanowi ukoronowanie wieloletnich starań zespołu Josefa Faresa, by stworzyć kooperację idealną. Pomysł na przenikanie się dwóch fikcyjnych światów zdaje się wprost stworzony dla tego typu rozgrywki. Ale po kolei.



Mio i Zoe to początkujące pisarki z głowami pełnymi pomysłów, ale z pechem do wydawców. Pierwsza specjalizuje się w dystopijnych światach na pograniczu science-fiction oraz cyberpunka, druga woli sielankowe klimaty fantasy. Obie trafiają na ogłoszenie korporacji Rader Publishing, która opracowuje przełomową technologię umożliwiającą pisarzom realizację ich wydawniczych ambicji. Zawiązanie akcji "Split Fiction” następuje dość szybko, podobnie jak wskazanie głównego złego całej historii. Jak się zapewne domyślacie, firma wcale nie ma dobrych intencji.

W efekcie wypadku kobiety trafiają do wirtualnej rzeczywistości, w której przenikają się ich pomysły na książki i opowiadania, zarówno te już spisane, jak i zalegające w pudełkach z napisem "może kiedyś”. Są to pomysły śmiałe i zwariowane, ale też klasyczne. W ich eksplorowaniu nie byłoby nic dramatycznego, wszak bohaterki wiedzą, czego się spodziewać po swoich własnych tworach. Problem polega na tym, że nie potrafią się z owej symulacji wydostać.



Hazelight udało się doskonale zachować balans między elementami humorystycznymi i dramą. Fabuła gry jest raczej nieszkodliwa, bezpieczna do pokazania większości członków rodziny. Wewnętrzne rozterki bohaterek i ich niełatwa sytuacja zostały ukazane bez nadmiernego patosu, ale też niestosowności (która często dawała się odczuć w trakcie "It Takes Two”, zwłaszcza w drugiej części gry stanowiącej nieudaną parodię terapii małżeńskiej).

Światy idealnie pasują do charakteru i sposobu bycia bohaterek. Chociaż muszę przyznać, że z początku wydają się dość generyczne, bo science-fiction jest ponure niczym mieszkanie Ricka Deckarda, podczas gdy fantasy stanowi dość naiwne wyobrażenie na temat krainy przepełnionej magią. Dopiero po jakimś czasie, kiedy bohaterki nieco dały się poznać, przestał dziwić klimat lokacji wykreowanych na podstawie ich opowiadań.

Całą recenzję gry "Split Fiction" można przeczytać TUTAJ