Guy Ritchie ma swoje "Bękarty wojny"?Recenzujemy "Ministerstwo niebezpiecznych drani"

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Recenzujemy+%22Ministerstwo+niebezpiecznych+drani%22-156614
Guy Ritchie ma swoje "Bękarty wojny"?Recenzujemy "Ministerstwo niebezpiecznych drani"
źródło: Materiały prasowe
Guy Ritchie wraca z filmem "Ministerstwo niebezpiecznych drani", którego gwiazdą jest Henry Cavill. Czy produkcji, którą można zobaczyć na platformie Prime Video, bliżej do "Kryptonimu U.N.C.L.E" czy może... "Bękartów wojny" Quentina Tarantino? Film Ritchiego recenzuje dla nas Michał Piepiórka.


Jak zabić nazistów na sto sposobów (recenzja filmu "Ministerstwo niebezpiecznych drani")



Strzałem z pistoletu, granatem, siekierą, z łuku, bombą, wyrywając serce i na dziewięćset dziewięćdziesiąt cztery inne sposoby. Członkowie tytułowego Ministerstwa Niebezpiecznych Drani nie pałają wielką miłością do swoich adwersarzy. I czerpią wyjątkową przyjemność z ich zabijania. Na różne sposoby. Jeśli nie lubi się nazistów w podobnym stopniu, przyjemność oglądania może być całkiem satysfakcjonująca. Szkoda jedynie, że film nie oferuje wiele więcej uciech i radości.

Jednym z admirałów nadzorujących misję tytułowej kompanii jest Ian Fleming, a szefem operacji – mężczyzna, do którego wszyscy zwracają się per "M". Od razu można przejrzeć zabawę, w jaką się tu gra. Tym bardziej, że na samym wstępie dostajemy zapewnienie, że historia jest oparta na autentycznych dokumentach, dopiero co odtajnionych. Brakuje jedynie mężczyzny, który będzie naszym Bondem. Gdy tylko na ekranie pojawia się przymierzany do odtwórcy roli kultowego szpiega Henry Cavill, układanka się dopełnia. Wciela się on w Gusa Marcha-Phillippsa, jednego z tych twardych gości, którzy zainspirowali Flaminga w kreowaniu postaci 007. Reżyser Guy Ritchie bawi się setnie nawiązaniami, metafikcją i mitami. A historyczna prawda jest mu potrzebna tylko do tego, by ją zabić w pierwszej scenie efektownej strzelaniny.


Co ciekawe, to nie kino bondowskie stanowi dla brytyjskiego reżysera wzór do naśladowania. To nie jest powtórka z "Kryptonimu U.N.C.L.E". Co prawda są szpiedzy, są tajne misje i przerysowany złoczyńca, ale nie ma tej elegancji, czaru i siły ponadprzeciętnej jednostki. Jest zespół – dzikich, nieokrzesanych, uwielbiających przemoc i wąsy mężczyzn, których pochodzenie bliższe jest "Bękartów wojny" Quentina Tarantino. Zresztą gwizdany motyw muzyczny od razu przywołuje kompozycje Ennio Morricone. Czy film składa się z podobnych zapożyczeń i cytatów, co samo w sobie trudno krytykować. Gorzej jednak, że również z klisz, powtórzeń i – co całkiem zaskakujące zważywszy na dotychczasową działalność tego reżysera, ale także temat i liczbę sposobów, w jaki zabija się nazistów – nużących dłużyzn.

Bo między scenami, w których zabija się niemieckich żołnierzy różnorako, głównie się tu gada – i nie zawsze ciekawie. Fabuła przypomina odrobinę heist movie. Rzecz bowiem w tym, że społeczne odrzutki rozmiłowane w przemocy, szczególnie wobec nazistów, okazują się idealni do wzięcia udziału w misji nieautoryzowanej przez nikogo. Jeśli złapią ich Brytyjczycy, trafią za kratki, jeśli Niemcy – zginą w męczarniach. Ich zadanie wydaje się niewykonalne. Mają popłynąć jachtem na maluteńką, neutralną politycznie wyspę w Zatoce Gwinejskiej, gdzie w porcie stoi statek zaopatrujący U-booty w najpotrzebniejsze materiały. Tylko zniszczenie zapasów może wyrównać siły na Atlantyku i otworzyć Amerykanom drogę ku Europie. Głównym problemem nie jest więc, jak zabić nazistów na sto sposobów, ale w jaki sposób wykraść statek. Między wyrywaniem serc, zarzynaniem nożem i dźganiem strzałą niedobrych Niemców, bohaterowie deliberują nad planami i stojącymi przed nimi wyzwaniami.

Całą recenzję autorstwa Michała Piepiórki przeczytacie TUTAJ.

"Ministerstwo niebezpiecznych drani" – zwiastun




O czym opowiada "Ministerstwo niebezpiecznych drani"?



Oparty na niedawno odtajnionych aktach brytyjskiego Departamentu Wojny i zainspirowany prawdziwymi wydarzeniami, "Ministerstwo niebezpiecznych drani" to komedia akcji, która opowiada historię pierwszej w historii organizacji sił specjalnych utworzonej podczas II wojny światowej przez premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla i niewielką grupę urzędników wojskowych, w tym pisarza Iana Fleminga. Ściśle tajna jednostka bojowa, składająca się z nietypowej ekipy łobuzów i indywidualistów, wyrusza na śmiałą misję przeciwko nazistom, stosując całkowicie niekonwencjonalne i „niedżentelmeńskie” techniki walki. Ostatecznie ich zuchwałe podejście zmieniło bieg wojny i położyło podwaliny pod brytyjski SAS i nowoczesną wojnę Black Ops.

W obsadzie znaleźli się m.in. Henry Cavill, Alan Ritchson, Eiza González, Hero Fiennes-Tiffin, Cary Elwes, Alex Pettyfer, Henry Golding, Freddie Fox i Babs Olusanmokun.