Wydaje się, że od ostatniej solidnej gry triple A o wampirach minęły już wieki. I nic nie wskazywało na to, że coś się w tym temacie zmieni. Ale oto, niczym w znanym dowcipie, wchodzi Bethesda i studio Arkane
– całe na krwawo ze swoim "
Redfall", które dzięki zaliczonej obsuwie zapowiada się na jedną z lepszych premier pierwszej połowy tego roku. Jak wygląda polowanie na wampiry i dlaczego panuje o tej grze jedno błędne przekonanie? Zapraszam Was na małą wycieczkę do miasteczka Redfall.
"
Redfall" to gra FPS z otwartym światem od twórców takich hitów, jak "
Prey" czy niedawno wydanego "
Deathloop". Akcja rozgrywa się w tytułowym wyspiarskim mieście położonym w stanie Massachusetts. Miasto zostało opanowane przez legion wampirów, które zasłoniły słońce i odcięły mieszkańców od świata zewnętrznego. Los tego miejsca spoczywa w naszych rękach
– a dokładniej, w dłoniach jednej z dostępnych postaci, którymi będziemy mieli okazję sterować.
Do wyboru mamy czterech bohaterów, ze względu na swoje unikalne zdolności każdym z nich gra się inaczej. Jacob, który jest byłym wojskowym, skupia się na walce dystansowej, a jego superzdolnością jest przyzwanie karabinu snajperskiego, który może skutecznie przechylić szalę w starciu na naszą korzyść. Remi jest inżynierką, której klasowo najbliżej jest do wsparcia – towarzyszy robot Bribón pełniący rolę ofensywną, a sama bohaterka jest w stanie dzięki swojej zdolności specjalnej stworzyć strefę leczenia dla pobliskich kompanów. Z kolei Layla to postać, która wzbudziła największe zainteresowanie zebranych podczas pokazu, bowiem jej specjalną mocą jest… przyzwanie ekschłopaka zamienionego w wampira. Nie żartuję, to naprawdę działa i jej były bardzo skutecznie pomaga w wybijaniu nieumarłych. Na sam koniec zostawiłem nam Devindera – gadżeciarza, który potrafi się teleportować i atakować wampiry śmiercionośnymi promieniami UV. Jestem przekonany, że każdy znajdzie tu postać dla siebie, ja wybrałem mojego imiennika, Jacoba i to z nim zwiedziłem to opuszczone przez Boga i słońce miasteczko.
Nasza przygoda rozpoczęła się od późniejszego etapu gry. Jacob był na wyższym poziomie, dzięki czemu mogłem rozdzielić jego punkty zdolności i samemu przekonać się, co ma do zaoferowania jako postać. Słowo "samemu" jest istotne w przypadku tej gry, bo odnoszę wrażenie, że "Redfall" w oczach wielu graczy jawi się jako kolejny kooperacyjny tytuł, a tak nie jest. Mimo stałego wymogu podłączenia do sieci całą produkcję można ukończyć samemu, ale wszyscy wiemy, jak to jest z grami – jeśli można grać w tytuł ze znajomymi, to od razu zyskuje on w naszych oczach.
Po wyruszeniu z naszej bazy operacyjnej, którą jest remiza strażacka, główny wątek fabularny kieruje nas do posiadłości Addisona, który może być źródłem całego zła w mieście. Kieruje nas, ale pozwoliłem sobie na zwiedzanie tego miejsca, bo mało które studio przykłada taką uwagę do tworzenia swoich światów jak Arkane. I faktycznie, idąc ulicami skąpanymi w mroku non stop trafiałem na jakieś miejsce, które przykuwało moją uwagę, skutecznie odciągając mnie od czekającej na mnie posiadłości. A to znalazłem sklep, który kusił swoim zaopatrzeniem, a to jakieś kino z potężniejszym wampirem w środku – zawsze trafi się tu na coś, co jest w stanie przykuć naszą uwagę, a to chyba najlepiej świadczy o stworzonym świecie.
Skoro już wspomniałem o wampirach, to pozwolę sobie rozwinąć temat. O ile spotkanie jednego samotnego krwiopijcy na ulicy nie powoduje przyspieszonej akcji serca, o tyle cała ich chmara stanowi nie lada wyzwanie. Zwłaszcza jeśli stoją w zasięgu gniazda, które wzmacnia ich siłę. Na szczęście można je zniszczyć, oczyszczając tym samym strefę, w której się znajduje, i zdobywając nagrody, które zrekompensują Wasz zachód. Jednak każde takie działanie, każdy zabity wampir i zniszczone gniazdo przykuwają uwagę wampirzych bogów. Jeśli rozjuszycie ich za bardzo, to czeka Was starcie z jednym z nich, a uwierzcie mi – to nie są przelewki i wyjście cało z takiego starcia może graniczyć z cudem. Dlatego też przed wyruszeniem w drogę należy więc nie tylko zebrać drużynęm, ale zabrać też ze sobą broń z bagnetem do przebijania wampirzych serc albo lampę UV. Z takim zestawem będzie na pewno łatwiej wytępić krewnych Drakuli, pamiętajcie jednak, że łatwiej nie oznacza łatwo i szykujcie się na wyzwanie.
Chciałbym powiedzieć, że wszystko w nowej grze Arkane mi się podobało i że jest to ich najlepsza gra, w jaką do tej pory grałem, ale niestety – nie ma róży bez kolców. Nawigacja przez brak znaczników na kompasie jest bardzo utrudniona i wymaga od nas częstego sprawdzania na mapie, gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy. W połączeniu z faktem, że nie każdą ulicę da się przejść, bo niektóre potrafią być zasnute trującą mgłą, której usunięcie wymaga broni UV, powoduje to częste kluczenie i frustrację. Jest to również produkcja, w której najlepiej odnajdą się fani zbieractwa. Jeśli bliskie Waszemu sercu jest zbieranie wszystkich śmieci w grach, to w Redfall poradzicie sobie jak ryba w wodzie. Natomiast jeśli spodziewacie się strzelanki z nieskończoną amunicją, to muszę Was rozczarować
– dbajcie o zapasy i odkrywajcie nowe kryjówki, bo możecie w pewnym momencie obudzić się z ręką w nocniku i z kłami przy szyi.
Ale te minusy są niczym w porównaniu do czystej radochy, jaką miałem z ogrywania tego tytułu. Czuć tutaj rękę ID Software, które pomagało Arkane stworzyć jak najlepszy gunplay, a to w połączeniu z wyjątkowym stylem, z którego słyną już twórcy m.in. "
Dishonored", sprawia, że będzie to świetna gra zarówno w singlu, jak i po sieci ze znajomymi. Gra zadebiutuje już 2 maja w usłudze Game Pass zarówno na konsolach Xbox z serii X, jak i S oraz komputerach PC.