Laura Dern i
David Lynch przyjadą za tydzień do Łodzi. Powstaną tam ostatnie zdjęcia do najnowszej, owianej tajemnicą produkcji
Lyncha.
"Inland Empire" nazywało się najpierw
"Zielony pokój w Łodzi" i miało być kilkuminutową etiudą. Amerykański reżyser kilkanaście miesięcy temu postanowił ją nakręcić właśnie w Polsce. Zafascynowała go bowiem łódzka architektura, jej klimat i sceneria industrialnych zaułków.
Filmowy szkic szybko rozrósł się do krótkometrażowego projektu, a obecnie finalizowany jest już jako pełnometrażowa produkcja. W zdjęciach, które realizowane były także w USA, biorą udział znani aktorzy. Z polskiej strony dwie większe role zagrali
Karolina Gruszka i
Krzysztof Majchrzak, w epizodzie wystąpił m.in.
Leon Niemczyk.
Laura Dern, która wcześniej pracowała z
Lynchem m.in. przy głośnych filmach
"Blue Velvet" i
"Dzikość serca", pojawiła się na zdjęciach kręconych latem ubiegłego roku w Los Angeles. Pojechali tam polscy aktorzy. Teraz Dern przyjedzie do Polski. Będzie to pierwsza jej wizyta w naszym kraju. Po kilku dniach pracy na planie filmowym, w poniedziałek 23 stycznia będzie specjalnym gościem gali Telekamer - nagród przyznawanych telewizyjnym osobowościom przez tygodnik
"Teletydzień".
Dern zagra w filmie
Lyncha główną rolę - "kobiety z problemami". - O fabule możemy mówić jedynie enigmatycznie. To życzenie reżysera - tłumaczy Janusz Hetman z Camerimage Gang, firmy współprodukującej film wraz z Canal Plus i
Davidem Lynchem.
Marek Żydowicz, twórca łódzkiego festiwalu Camerimage, który od kilku lat zabiega, by
Lynch stworzył w Łodzi centrum filmowo-kulturalne, mówi że
"Inland Empire" to typowa Lynchowska historia, zderzenie dwóch światów: realnego i nierealnego.
Do obsady filmu dołączył ostatnio
Jeremy Irons. Premiera planowana jest na majowy festiwal w Cannes.