Gdyby Harmony Korine był kobietą, "Zola" powstałaby zaraz po "Spring Breakersach". A może i nie? W końcu to życie pisze najbardziej szalone scenariusze i "Zola" nie powstałaby wcale, gdyby nie soczysta przygoda pewnej striptizerki z Detroit opowiedziana całemu światu z animuszem w 2015 roku w 144 tweetach, a potem tylko nieco podkręcona w scenariuszu. Gdyby nie media społecznościowe, pewnie nie poznalibyśmy tej odjechanej historii o trudnej przyjaźni między tancerkami go-go, wystawionej na próbę w trakcie ich wyprawy na Florydę. Dziewczyny udają się w podróż na południe, by w ciągu jednej nocy w klubie w Tampie zarobić grubszą kasę.