Rok po obejrzeniu filmu, który wzbudził we mnie bardzo mieszane uczucia, postanowiłam odświeżyć Go w swej pamięci. Nie obejrzałam ponownie lecz posłuchałam... Teraz wiem, że najjaśniejszą gwiazdą tego filmu jest muzyka. Czy macie podobne odczucia?
Mnie muzyka z tego filmu dosłownie rzuciła na kolana. Kompozytor stworzył dzieło wspaniałe, piękne, bardzo emocjonalne, trochę w stylu swojej Oskarowej "Listy Shindlera". Coś pięknego, a utwór "The Chairman's Waltz" (te skrzypce...) to po prostu arcydzieło, czyste piękno. "Confluence" i pozostałe melodie również są wspaniałe.
Zanim obejrzałem ten film, uważałem, że jeśli chodzi o Hoolywoodzką muzykę do filmu o Japoni - "Ostatni Samuraj" Hansa Zimmera jest bezkonkurencyjny. Po przesłuchaniu muzyki z "Wyznań Gejszy" Johna Williamsa uważam, że Hans Zimmer może się ze swoim "Ostatnim Samurajem" schować do mysiej dziury ;)
John Williams dokonał czegoś wspaniałego. To piękno, zaklęte w muzyce!