Kurde, nie wiem czy dam radę, ale spróbuję Ci jakoś pomóc.

Otóż są dwie możliwości:


1) Teddy Daniels to tak naprawdę Andrew Laeddis. Jest chory psychicznie i od czasu do czasu udaję się go wyleczyć. Fałszywe wspomnienia jednak za każdym razem - prędzej czy później - wracają. To właśnie dzieje się na końcu filmu, a spojrzenie Chucka do dyrektora oznacza coś w stylu "nic z tego nie będzie, jednak znów ma nawrót choroby". Dlaczego Andrew dobrowolnie idzie do lekarzy w celu poddania się lobotomii (prawdopodobnie)? Ponieważ nie ma siły dłużej walczyć z chorobą i chce umrzeć. Ponadto uważam, że pod koniec ma on jedynie POZORNY nawrót choroby, a Teddy'ego udaje tylko po to, aby "umrzeć jako dobry człowiek", czyli jako Teddy.

2) Teddy Daniels zostaje wkręcony w porąbaną intrygę władz szpitalowięzienia. Wmawiają mu, że tak naprawdę nazywa się Andrew Laeddis. Jednak on nie daje się omamić i pod koniec filmu jedynie udaje "sukces terapii", żeby dali mu spokój. Na samym końcu Teddy nie ma zamiaru niczego udawać przed Chuckiem, jest wyczerpany ciągłą walką. Dlaczego Teddy dobrowolnie idzie do lekarzy w celu poddania się lobotomii (prawdopodobnie)? Ponieważ ma już dość ciągłej walki ze spiskiem szpitalowięzienia. Wie, że nie ma stąd ucieczki, że NIGDY z nimi nie wygra. Ponadto jest wyczerpany i chce umrzeć.

Dodam jeszcze, że postać Chucka (on NIE BYŁ chory), jego zniknięcia itp. wskazują na to, że to właśnie wyjaśnienie nr 1 stanowi wyjaśnienie kanoniczne, choć już niech każdy tłumaczy sobie to na swój sposób ;)

co do twojej pierwszej tezy się zgadzam i właśnie tak samo jak ty uważam, że Teddy stwarzał tylko pozory, że choroba się nawróciła. powiedziała chuckowi że zastanawia się czy wolałby żyć jako potwór czy umrzeć godnie. I chuck chyba też się zorientował że Teddy udaje, co można wywnioskować po reakcji Chucka.

Jak zwykle przeciętny DiCaprio w przeciętnym pseudo-inteligentnym filmie, czułem się jakbym znowu oglądał incepcje i prawie zasnąłem, jakiś tam pomysł był, ale słabo rozłożony na osi akcji, nie rozumiem zachwytu, mocne 7 mogę wystawić, ale do beautiful mind, psychozy czy chociażby fight clubu (jeśli chodzi o realizacje schizofrenii) mu daleko.

Trzeba być kompletnym baranem żeby nie zrozumieć tego filmu, od razu kiedy Di Caprio przechodzi przez brame i ta koszmarna pacjentka go rozpoznaje wiadomo co sie kroi, w ciągu całego filmu moze 2 razy dałem sie zaskoczyć co nie oznacza, że jest słaby tylko troche za dużo demaskuje w trakcie

Wiele poznać może po jednej z pierwszych scenek, kiedy wyobraża sobie żonkę. Stoją naprzeciw siebie, wokół wiruje popiół. (wiadomo, Dicaprio mówił, że dom się spalił). ale jego żonka ma w tym wyobrażeniu ranę postrzałową, więc nie zginęła od czadu jak sobie ubzdurał, tylko faktycznie wziął ją i zastrzelił. Nie wiem, czemu tak wiele osób upiera się przy teorii otwartym zakończeniu.