SOILER...... Di Carpio faktycznie przybywa na wyspę ze swoim partnerem i próbują rozwiązać zagadkę tej uciekinierki(jego partner spiskował z tym ośrodkiem) . Kiedy próbują to wszystko rozkminić ośrodek boi się o swoją reputację, bo to z ich winy ta kobieta uciekła, nie zostawiają go ani na chwilę samemu, w końcu faszerują Di Caprio tymi psychotropami, a on w końcu zgadza się na lobotomie, bo ma już tak nasrane w głowie od tych prochów, że nie wie co robi.
Błędna interpretacja. Ile razy to jeszcze będzie wałkowane. Teddy był pacjentem !. Dzisus, ile razy będę to powtarzał.
Dżizas, ale to moja interpretacja, ty sądzisz, że był pacjentem, ja sądzę że był agentem federalnym.
Poza tym jak interpretacja może był błędna? Nie ma błędnych i poprawnych, o to chodzi w takich filmach.
Jeśli nie był pacjentem, jak wytłumaczysz wiadomość od tej pacjentki, która pod nieobecność doktora napisała mu na kartce żeby uciekał ? Jak wytłumaczysz na samym wejściu zdenerwowanie strażników ?
No przecież to oczywiste, napisała mu żeby uciekał, bo wiedziała, że go nafaszerują jakimiś prochami (tak jak pewnie zrobili z nią), a mieli motyw żeby to zrobić, bo Di Caprio dążył do zdemaskowania ośrodka i nielegalnych reguł na których on pracuje (te operacje mózgu).
I nie wiem o jakie zdenerwowanie strażników chodzi, nie pamietam każdej sceny, ale jeżeli było coś takiego, że przy ich wejściu do ośrodka jacyś strażnicy się denerwują no to, to sama sytuacja - widzą , że ktoś może zrobić dym w ich ośrodku stąd ich stres.
ja jednak mysle ze on byl tym pacjentem. Chociaz jakznam zakonczenie to poczatek jest bez sensu. ale jesli nie byl pacjentem to dlaczego ciagle snily mu sie te dzieci?
przecież sny jeszcze nic nie znaczą, śnił o dzieciach, o żonie, bo ubolewał z tego powodu, że ich nie ma, nie żyją
Ponieważ po ich śmierci przeżył traumę i nie dopuszczał do siebie myśli że one w ogóle istniały, z kolei żonę zapamiętał jako wspaniałą osobę, bo o niej śnił, chciał żeby żyła i tak dalej. Przez prochy jakie mu wcisnęli w ośrodku te wydarzenia/ wspomnienia do niego wróciły stąd pojawia się wątek jego dzieci w połowie filmu.
Nie przekonałaś mnie, nadal sądzę, że był pacjentem. Na końcu doktor był zdecydowanie załamany, że znowu się nie udało i że muszą zaczynać od początku uświadamiać mu, kim tak naprawdę jest.
Miał na myśli to, że faszerowanie prochami agenta federalnego nie przyniosło zamierzonych skutków, nie był takim no-life jak reszta pacjentów, dlatego stało przed nim dwóch lekarzy i czekali aż wstanie ze schodów i pójdzie z nimi do latarni.
Ale jak mówiono, papierosy były nafaszerowane tym syfem. A na początku filmu gdy płynął promem nie mógł znaleźć swoich więc jego "kompan" dał mu swoje, które były już nafaszerowane tymi środkami.
sylwia2010r - naprawdę wierzysz w to, że był załamany, że rzekomy pacjent nie odnotowuje postępów w leczeniu? Bo w moim przekonaniu to wyglądało raczej tak, jak gdyby był w szoku, że po tak dużych dawkach "prochów", on jeszcze walczy. Film genialny, od razu skojarzył mi się po części z "Lotem nad kukułczym gniazdem", "Milczeniem owiec" i "Kuracją" Smarzowskiego. 10 ode mnie.
Skoro ją tak samo faszerowali, chociaż jak sam uznał, ona była tam jedyną normalniejszą osobą, to dlaczego nie napisała mu tej wiadomości przy jego pomocniku, który później okazał się doktorem? Chodzi o tą scenę jak tylko schodzą z promu i strażnicy nerwowie się patrzą. Jeszcze ta tabliczka cmentarna i spojrzenie głównego bohatera, ponieważ przypomniało mu się o żonie i dzieciach, ale wtedy jeszcze tego nie wiedzieliśmy. Nie mogli patrzeć na niego z podejrzeniem, że on odkryje cokolwiek, ponieważ on tam nie przyjechał cokolwiek udowadniać, tylko szukać zaginionej pacjentki. Dopiero później zaczął dowodzić tego co tam się dzieję. Btw. przecież oni sami go tam wezwali. Więc jak mogli się później bać ?
Sądzę tak dlatego, że moim zdaniem w tym filmie nie ma otwartego zakończenia. Piszę to po raz 2. Dr Cawley zastosował terapie na pacjencie, który stworzył swoją drugą osobowość. Terapia przyniosła skutki, lecz Andrew nie mógł znieść myśli że zabił żonę i poddał się lobotomii. Świadczą o tym słowa: " Lepiej żyć jako potwór? czy umrzeć jako dobry człowiek?" . Andrew miał koszmary, ponieważ odstawiono mu Chlorpromazyne, aby mógł trzeźwiej spojrzeć na finał w latarni. Napis "uciekaj" to kolejna halucynacja Andrego. Później ta pacjentka wychodzi z sali i jest przerażona!! Coś tam tłumaczy. Wszyscy się patrzą na Andrego. Poza tym pobił on wcześniej Noyca o czym mówi Cawley. Cawley i "Chuck" to nie są negatywne charaktery. Pod koniec filmu ukazani są jako osoby, które troszczą się o swojego pacjenta. Jak wytłumaczysz "Prawo czterech"? Rachel Solondo-Delores Chanal. Edward Daniels, Andrew Laeddis. Sładają się z tych samych liter!!. Tak robią schizofrenicy. Nie wiem jak można sądzić ,że Andrew został wrobiony. Jaki sens miałby ten film?
Oficjalna interpretacja że był jednak pacjentem wynika z książki jednak wg mnie film pozostawia nutkę niepewności i mimo oficjalnej wersji (przyjmując tylko to co widzimy w filmie, a nie przyjętą opcję książkową) można interpretować zakończenie inaczej.
Moim zdaniem końcówka filmu gdzie dr Cawley wszystko ładnie wyjaśnia powinna przekonać nieprzekonanych :)