O rany, uśmiałem się jak norka;) Sex jest zły! Zbyt częste uprawienie go doprowadza do alienacji społecznej! Porno unicestwia ludzką dusze! Masturbacja niszczy relacje między ludzkie!;) Twórcy tego nietuzinkowego obrazu naczytali się chyba za dużo świętego Augustyna…
Spodoba się bogobojnym mężom skrycie marzącym o rżnięciu nastolatek;) Całej reszcie polecam filmy Antonioniego. Są lepsze i poruszają właściwą kwestie.
O tuż mój wiekowy mentorze, pragnę poinformować, że to ja założyłem ten wątek. Tak wiec, teoretycznie to Ty jesteś trollem i sługą lucyfera ;)
Konwencja dowcipu wpisana jest w temat n/n wątku, jeżeli jej nie pojmujesz proponuje bys udał się na marsz TV Trwam ;) Tam, jak mniemam znajdziesz wspólny język z wieloma Tobie podobnymi wiekowymi mentorami ;)
"O tuż mój wiekowy mentorze, pragnę poinformować, że to ja założyłem ten wątek"
No i nie masz być z czego dumny :P
E tam, McQueen wcale nie pokazuje seksu jako czegoś złego. Pokazuje seks w najpłytszej formie, a rzeczywistym dramatem bohatera jest brak zdolności zbudowania trwałego związku, opartego na głębszych uczuciach. McQueen nie mówi tego dużymi literami (i chwała mu za to), jednak wielokrotnie zaznacza na tyle wyrażnie, że chyba nie powinniśmy mieć wątpliwości? Nie rozumiem jedynie zakończenia, które nadaje filmowi dziwny moralizatorski wydżwięk i rzeczywiście otwiera furtkę dla interpretacji podobnych do Twojej. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Może reżyser nie miał wolnych rąk? (bez skojarzeń;P
Masz całkowita rację i bardzo się ciesze, że kolejna osoba wypowiedziała się mądrze na ten temat. Ja nie miałem żadnej interpretacji, zirytował mnie jedynie ów moralizatorski ton w kwestii sexu. Uważam taki chwyt w dzisiejszym kinie za bardzo przebrzmiały. Pozwoliłem sobie więc na mała dowcipna prowokację, żeby sprawdzić, jak wielu ludziom konfrontacja erotyki z moralnością podbija ciśnienie. Faktyczny efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania: spodziewałem się salwy śmiechu, spotkałem się zaś z krucjata wściekłości i najdziwniejszymi epitetami. Zastanawiam się na ile wciąż jesteśmy społeczeństwem konserwatywnym? Wygląda na to, że nadal w dużej mierze.
Od czasu do czasu próbuję podzielić się refleksjami na temat filmów, wymienić spostrzeżenia, znależć odpowiedzi na nurtujące pytania, niestety rzadko się to udaje. Natomiast niezwodnie można liczyć na to, że ktoś Cię nazwie idiotą, lub wyrazi politowanie nad Twoją niewiedzą. Nie wiem skąd bierze się w ludziach tyle nienawiści i pogardzy dla innych. Ciągle się nad tym zastanawiam, bo to nie chodzi tylko o filmłeb, podobnie jest na innych forach dyskusyjnym. Myślę sobie, że może powodem jest brak szacunku do samego siebie? Ciekawe, że obcokrajowców z reguły szanujemy, wręcz płaszczymy się przed nimi, przyjmujemy postawę psa. A ziomala na wóz z gnojem. Czy dlatego, że w ziomalu rozpoznajemy własną mizerię, że boimy się, że on w nas mizeryję rozpozna? Takiej postawy chyba nie może tłumaczyć konserwatyzm. Społeczeństwo brytyjskie jest konserwatywne, a przecież jego członkowie dażą się (i w dodatku nikogo innego!) wzajemnym szacunkiem. Może więc przyczyną gnojenia jest właśnie poczucie niższości? Wiesz coś może na ten temat? Co prawda to nie temat filmowy, niemniej dla mnie bardzo interesujący.
Dobre pytanie. To jest w ogóle kwestia agresji w necie. Ja bym ugryzł temat bardziej ogólnikowo. Moim zdaniem żyjemy w dosyć brutalnej rzeczywistości, w której poprawność społeczna nie pozwala szaremu kowalskiemu uzewnętrznić się (wyładować), tak jak może to zrobić w necie. Fora dyskusyjne okazują się być konfesjonałem społecznych frustracji.
Tu padło hasło: sex, szatan, masturbacja, dziwka, bóg....i wylała się rzeka ;) Jak dla mnie rewelacyjny przykład ;)
P.S. tak się zastanawiam, co byłby gdybym chlapnął coś o polityce, ale lepiej nie...
Ja doświadczyłem już wiele agresywnych dyskusji na filmewbie i nie tylko. Jedno co mogę powiedzieć z czystym sumieniem to to że nigdy nie rozpoczynałem takiego tonu rozmowy jak to miało miejsce wyżej w postach @milqoo w kierunku @tiglatpilesiar. A to dlatego iż nie czuję się w internetach całkowicie anonimowy. I moim zdaniem właśnie w necie wypływa na wierzch dwulicowość ludzi którzy swoim "intelektem" czy "wiedzą" chcą sobie i poniekąd komuś udowodnić swoją wartość przez co na tej podstawie roszczą sobie prawo do nazywania kogoś idiotą. Szczerze mogę powiedzieć że wolę czytać prześmiewcze wyluzowane głupoty niż czytać "intelektualną" papkę podanej w agresywnym i nadętym tonie. Ktoś napisał kiedyś że jestem debilem bo nie stawiam znaków interpunkcyjnych i na tej podstawie "dysputant" starał się mi dać do zrozumienia że jego intelekt przewyższa mój ptasi móżdżek:P Więc poprzez moje osobiste doświadczenia dochodzę do następującego wniosku: nie warto dyskutować na forach internetowych gdyż taki pośredni kontakt z rozmówcą prowadzi w pewnym momencie do apatyczność jednej ze stron. Wierzę jednak że te chamskie jednostki które na forach buczą od negatywnych i obraźliwych wypowiedzi w stosunku do innych "wirtualnych" użytkowników tak naprawdę w realu głośno nie afiszują swojej pogardy dla niższych form intelektu. Zwyczajnie skończyłoby się to społecznym ostracyzmem:P Dlatego przestałem się już przejmować moralizatorami słownikowymi wyjadaczami czy innymi faszystami gramatyki czuwającymi w czeluściach internetu.
Pozdrawiam:)
może po prostu czują się niefajnie w swojej skórze? Albo są zbyt tchórzliwi, żeby umieć czuć się fajnie?
A czytałeś Freuda?
Wszelkie nerwice biorą się z niezaspokojenia potrzeb seksualnych. TAK, seks jak i masturbacja jest zła, gdy jest nadużywana bo skutkami jej mogą być różnego rodzaju fobie, nerwice i depresje. W tym wypadku idealnie pasuje powiedzonko "co za dużo to nie zdrowo".
Pozdrawiam
Proponuje więc puszczać ten film gimnazjalistom, by uchronić ich od zgubnej masturbacji ;) Gdy zrozumieją, że zbyt częsty onanizm doprowadzi ich do załamania nerwowego, na pewno pokochają Freuda ;) Tobie zaś, jako inicjatorowi szczytnej idei wzniosą pomnik ;)
P.S. Coś Ci się pomerdało;) Teorie Freuda zakładały, że człowiek cierpi ponieważ tłumi własne popędy sexualne na rzecz konwenansów społecznych. A wiec nie nadużywa, tylko nie używa.
"Wszelkie nerwice biorą się z niezaspokojenia potrzeb seksualnych"
Owszem, zgadza się. Ale nadużywanie prowadzi do tego samego skutku - czyli nerwicy, depresji bądź fobii.
hmm.. w sumie też prawda. Ale czy twórcom filmu rzeczywiście chodziło o krytykę nadużywania sexu? Moim zdaniem owe instrumentalne traktowanie własnej cielesności miało ukazać zupełnie coś innego.
Czy naprawdę myślisz że twórcy mieli do przekazania zę "Sex jest zły! Zbyt częste uprawienie go doprowadza do alienacji społecznej! Porno unicestwia ludzką dusze! Masturbacja niszczy relacje między ludzkie!;)" ?
czy spędzanie dni i nocy na oglądaniu porno i masturabacji, stukaniu wszystkiego co sie rusza nie wplywa destrukcyjnie na "duszę-psychikę"?
Tak jak ktoś napisal "co za dużo to nie zdrowo"...
Pozdrawiam,
Chodzi mi o to, że sama konwencja jest tandetna. Film taki mógłby być nowatorski w czasach rewolucji obyczajowej lat `60. Dziś swoim moralizatorstwem wzbudza chichot. Sex dawno przestał być tematem tabu. Obecnie ludzie radośnie się sekszą na każdej imprezie i nikt z tego powodu nie musi odwiedzać psychiatry. Sex jest fajny i dobry. Szczerze nie pojmuje waszego oburzenia. Chyba że dawno nie bzykaliście;)
heh może i dlatego :P. Wg mnie film w żadnym nie mówi że seks jest zły. Tu chodzi o głównego bohatera który ma do tego spaczone podejście, i gdzie zazwyczaj seks zbliża i otwiera da drugą osobę w tym przypadku i w takim wykonaniu jest odwrotnie. Dużo mówiła scena gdy bohater(zapomniałem imienia) chciał zrobić to normalnie z uczuciem, nie anonimowo z koleżanką z pracy, wtedy nie mógł wiec zamówił dziwkę. Jego problem leży w tym że szuka wypełnienia w sportowym seksie, który pozostawia w nim jeszcze większą pustkę i napędza błędne koło.
cholernie trafna odpowiedź. Moim zdaniem najbliższa prawdy interpretacja. Podpisuje się pod nią swoimi oboma szatańskimi kopytami. Szacun ;)