Film opowiada o grupie żołnierzy walczących w obronie księżniczki, przez pewien czas zapowiada się swietnie, tylko wciskana wszędzie Ziyi Zhang jest równie drętwa i antypatyczna jak zwykle. Dobrze dobrana muzyka, niezłe sceny batalistyczne, jednak dośc szybko gubi się sens a walka staje się ideą samą w sobie - niewątpliwy wpływ kooperacji z japonią w produkcji. Na polu bitwy po raz kolejny spotykaja sie te same armie ,uszczuplane o kolejne osoby, poza przygotowaniami do kolejnej bitwy, która tylko odepchnie na chwile przeciwnika,i samą walką nie ma zadnych innych treści. W końcu jesteśmy totalnie wymęczeni i znudzeni i kiedy mamy naprawdę już dośc giną własciwie wszyscy. Żeby jeszcze przeciwnicy chcieli jakoś strasznie skrzywdzić ta księzniczkę - ale nie oni pragną odwieśc ją do domu. Wrażenie podobne z oglądaniem "gladiatora" film przytłacza beznadzieją, bezsensem walki, nieuchronnościa smierci, tyle ze gladiator był lepszy. A szkoda bo po początku można sie było spodziewać czegoś dobrego.
Zaraz, jeśli nie podobają Ci się filmy w takim stylu to po co je oglądasz? Jeśli to jakieś skłonności masohistyczne to obejrzyj jeszcze "Warrior Of Heaven And Earth", bo tam też na pierwszy plan wysuwa się walka. BTW film jest w kategorii "wojenne", więc co niby miałoby być motywem przewodnim?
Polecam film wszystkim, którym znudziło się oglądanie skakania po cienkich gałązkach i machania mieczem grubości kartki (czyli oglądanie filmów WuXia).
no mi też sie nasuneło sporo podobieństw do Warrior of Heaven nad Earth ( który oglądnołem może z tydzień przed tym) i oba filmy moim zdaniem są na podobnym bardzo wysokim poziomie ( 8/10) . Dla mnie minusami w tym filmie była jego długosć , jednak 2.5 godziny to za długo, i to że ja jednak bardziej lubie wuxia czy filmy typu Azumi czy Shinobi za szybszą akcję.