Ostatni raz ten film oglądałem w latach 90. Przyznam, że teraz trochę mniej mi się podobał niż dawniej. Kiedyś w sumie nie zwracałem uwagi na te niedociągnięcia, a dziś tak. Teraz głównie skupiłem się na fabule, która nawet nie jest taka zła, natomiast kiedyś z zaciekawieniem patrzyło się tylko na te walki no i na żółwie. Teraz walki nie były zbyt ciekawe, raczej to takie przewalanki i oglądało się to raczej śmiesznie. Na uwagę zasługuje chyba tylko finałowa walka ze Shredderem. W ogóle moim zdaniem dużo lepiej wypada animowana wersja "Wojowniczych żółwi ninja", która była nadawana w TVP2 w latach 90. Nawet niedawno odświeżyłem sobie większość odcinków i podobało mi się znacznie lepiej. Już sam wygląd żółwi, więcej akcji, lepszy humor, Shredder też wyglądał mroczniej, było więcej postaci np. Crank (czy jak mu tam - ten mózg cały) no i kultowa muzyczka w intro. Nawet gry z żółwiami na Pegasusa były fajniejsze. Co nie znaczy, że film skreślam całkowicie, bo oczywiście też mi się podoba. No, ale serię animowaną jednak mimo wszystko oceniam na 8/10, a film na 6/10.
Niebawem mam zamiar jeszcze sięgnąć po część 2-gą. W ogóle idiotyzmem jest to, że część 1-sza była emitowana dzisiaj na TV Puls o godzinie 17:00, natomiast część druga - kilka godzin wcześniej, o 8 rano na TV4. No i co? Miałem najpierw obejrzeć dwójkę, a później jedynkę? GŁUPOTA! Kto układa te ramówki?
Część trzecia natomiast to porażka. I chyba najczęściej emitowana była w TV. Na nią nawet szkoda czasu.
Shredder w kreskówce był o wiele mniej groźną postacią niż w filmie. Początkowo starano się pokazywać przynajmniej, że jest mistrzem ninja, który od niechcenia pokonuje cztery Żółwie i tylko Splinter może stawić mu czoła, ale potem zaczęli robić z niego typowego kreskówkowego złoczyńcę, często go ośmieszali i nie pozwalali się wykazać. Co do braku Kranga i reszty - film był w większym stopniu adaptacją komiksu Mirage, gdzie takiej postaci nie było, podobnie jeśli chodzi o Bebopa czy Rocksteady'ego.
A co do gier z "Żółwiami..." - ciężko porównywać je z filmem aktorskim, choć fakt, były dobre (moje ulubione to trójka i czwórka, a także gra turniejowa a'la "Street Fighter" czy "Mortal Kombat"). W każdym razie im też było bliżej do serialu niż komiksów, do których bardziej nawiązywał właśnie film z 1990 roku.
Tak myślę, że część druga może Ci bardziej przypaść do gustu, bo jest pod wieloma względami bliższa kreskówce. Pojawiają się nawet inne mutanty, choć nie są to Bebop i Rocksteady.