Polska kinematografia dorobiła się własnego gatunku westernu, czyli… easternu. Czerpiąc z amerykańskiego wzorca ; atmosferę, walkę dobra ze zła, postacie silnych i twardych mężczyzn. Wszytko to jednak zanurzone jest w dzikim pejzażu polskich rubieży, najczęściej Bieszczady.
"...Bieszczady najdalej wysunięty zakątek Rzeczypospolitej, trzy lata dłużej trwała wojna niż w całej Europie. Przez te trzy lata bandy nacjonalistów z pod znaku Ukraińskiej Powstańcza Armii paliły wsie i miasteczka, wycinając w pień okoliczną ludność. Walka z nimi była długa i krwawa, kiedy wreszcie umilkły strzały, ziemia bieszczadzka przypominała pustynię i trzeba było jeszcze wielu dalszych lat, aby sprawiedliwość i prawo mogły powrócić w te strony..."
Doskonały film utrzymany w konwencji westernowej, przygodowej z bardzo przystojnym aktorem Brunem O'Ya, amant, awanturnik, krewki z poczuciem humoru i wyglądem amerykańskich gwiazd.
Film bazuje na prawdziwych zdarzeniach, które odnotowano w protokołach z bieszczadzkich posterunkach milicyjnych, to czas krwawych i tragicznych wydarzeń po wojnie;
Kowboj o urodzie amerykańskiego gwiazdora z polskim nazwiskiem Słotwina w Derenicy będzie walczył, brał udział w świetnych scenach pościgu, strzelaninie, awanturniczych potyczkach, szukaniu skarbu Tryzuba zamelinowanego w bunkrze, i odbiciu posterunku milicji, który stał się tajna przystania dla bandy Moronia...będzie tez dziewczyna, atrakcyjna Tekla, i nijak się ma to imię, do zjawiskowo pięknej dziewczyny ( doskonała Irena Karel).
Zjawiskowo piękne zdjęcia kręcone w Beskidzie Niskim, Hoszowie, Ustrzykach Dolnych , Połoninie Wetlińskiej to majstersztyk Stanisława Lotha. Oprawę muzyczną żywiołową zapewnił Wojciech Kilar.
Świetny scenariusz, reżyseria - Danuta Ścibor-Rylska i Aleksander Ścibor-Rylski.
Świetne aktorstwo : Marek Perepeczko, Andrzej Szalawski, Mieczysław Stoor.
Wszystko w tym filie zagrało idealnie, zdecydowanie czołówka kina polskiego. Momentami trudno uwierzyć, ile lat ma ten obraz bo nie zestarzał się ani trochę :) Kapitalna rozrywka!