PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=394398}
7,7 159 tys. ocen
7,7 10 1 159166
5,7 43 krytyków
Wielki Mike. The Blind Side
powrót do forum filmu Wielki Mike. The Blind Side

Ile prawdy ?

ocenił(a) film na 7

Obejrzałem . Biorąc pod uwagę wcześniejsze pozytywne komentarze , muszę przyznać , że dostałem to czego się spodziewałem. Nie jest to może jakiś rewelacyjny film , ale poprawnie nakręcona i dobrze zagrana fajna i "ciepła" historia. Nie dziwię się, że zarobił on tyle dolarów w stanach skoro w scenariuszu zawarte są takie akcenty jak: football, poglądy polityczne, chrześcijaństwo i amerykańskie szkolnictwo. Przynajmniej połowie amerykanów ten film MUSIAŁ się podobać.

Ciekawi mnie tylko ile prawdy jest w całej historii.

SPOILER ALERT !






Mianowicie : cała historia opowiedziana jest w ten sposób, aby rodzina która adoptowała "Wielkiego Majka" postawiona była w jak najlepszym świetle. Ale z drugiej strony człowiek zastanawia się czy aby zarzuty, które były im postawione, nie były w części prawdziwe. Bo bądźmy szczerzy , przy całej wierze w "dobroć" bogatych amerykańskich chrześcijan - jakoś do końca nie chce mi się wierzyć , że ot tak do swojej rodziny przyjęli wielkiego Afroamerykanina z złej dzielnicy.

A gdyby historia wyglądała inaczej. Text poniżej jest tylko moimi przemyśleniem i nie chcę nikogo urazić. Bardziej zapytać co o tym sądzicie. OK. Więc lecimy:

Bogate małżeństwo , oboje wykształcenie zdobyli na tym samym uniwersytecie. Od lat wspierają "ich" uniwersytet finansowo i mimo tego , że mają już swoje lata do dzisiaj sercem są za tą uczelnią ( czasami aż do przesady - scena z meczem w tv, Sandrą Bullock i uniwerkiem w Tennesse ). Finansowo mają wszystko, dlatego wszystkie ich pragnienia wiążą się z ich dziedzictwem. Pierwsza na świat przychodzi córka, która w przyszłości zostaje cheerleaderką ( tak jak jej matka ). Następnie pojawia się upragniony syn. Jednakże jest on mały, chudy i raczej mało wysportowany ( powiedziałbym nawet "pierdołowaty" - patrz zdjęcia z wąsikiem pod koniec filmu ), więc nadzieje rodziców na syna w drużynie footballowej lub koszykarskiej stają się nierealne. Lecz gdy pspotykają Big Mikea , pojawia się nadzieja. Małżeństwo znajduje szansę, żeby podbić swoje własne "EGO". Opiekują się nim , dają mu wszystko , walczą o to by dostał się na uniwerek. Ba ! Nawet zatrudniają nauczycielkę , która ma ukierunkować "pragnienia" i poglądy ich nowego syna. Gdy Mike wybiera ich uniwersytet , sprawą zaczynają interesować się władze. Rodzina bojąc się oskarżeń , każe Mikeowi zmienić decyzję... resztę historii już znacie.

Dziwi mnie również perfekcyjność całej rodziny. Ich dzieciaki wyglądają tak jakby na serio przeszły pranie mózgu... Syn wie wszystko o footballu ( może Ojciec chciał ,żeby został chociaż sędzią lub trenerem ), córka jest piękna i perfekcyjnie miła i kochana ( zero imprez , chłopaków , mimo wieku dojrzewania rodzina jest ważniejsza niż znajomi ). Wszystko tak słodkie , że aż się ...
Mało tego , w filmie każdy zarzut jaki można było przedstawić "Rodzinie" jest "odbity" i wytłumaczony. Np:
Zarzut 1 - Rodzina robiła to po to , bo chciała mieć wreszcie syna , którym mogliby się pochwalić - odpowiedź : Scena w restauracji. Sandra Bullock i jej "przyjaciółki"
Zarzut 2 - Syn mógł się czuć źle , bo nagle całe uwaga rodziców była poświęcona "nowemu dziecku" - odpowiedź: Syn kocha nowego "brata". Chwali się nim w szkole i wdzięczny jest rodzicom za jego przygarnięcie. Mało tego, przyczynia się do jego sukcesu zostając jego osobistym trenerem.
Chyba rozumieć o co mi chodzi ...

Uff ... i chyba tyle miałem do powiedzenia. Czekam na wasze opinie.
Pozdrawiam

Denis

Jak go przyjeli to nie mieli pojecia czy dobrze gra w football, wole wierzyc ze sa na swiecie ludzie ktorzy potrafia zrobic cos bezinteresownie.

ocenił(a) film na 8
shen16

Mnie zadowala taka odpowiedź. Ten film jest po prostu amerykański a to wiąże się z pewnymi cechami. A jeśli chodzi o fakty to wole wierzyć że właśnie tak było, i że człowieczeństwo jeszcze istnieje.

Denis

Możesz mieć dużo racji, prawdziwy Oher zaczynał od koszykówki w tej szkole, a więc w sporcie swego nowego ojczyma, może chciał mieć "dziedzica" w tym sporcie, dopiero potem okazało się, że lepszą karierę zrobi w footballu amerykańskim. Jednak cały ten domysł runie, jeżeli nie przyjmiemy, że rodzina nie miała takiego wpływu w szkole, aby Oher tak podwyższył swoją średnią, gdyby nie dostał się na uniwerek zostaliby z dużym Mike'm jak z przysłowiową ręką w nocniku.

Inny domysł - jak dla mnie chora/podejrzana promocja chłopaka związku z jego biografią - facet dopiero co dostał się do NFL, a oni już o nim robią książkę i film, za co w pierwszej kolejności odpowiada jego nowa rodzina i agenci kręcący się koło chłopaka (jak posłuchacie wywiadów z nim łatwo dostrzeżecie, że raczej jest podatny na manipulacje). On jest teraz dzięki temu krokowi promocyjnemu mega-gwiazdą w drużynie, w której nie wychodzi nawet w podstawowym składzie, ale i tak jest obecnie maszynką do robienia kasy. Na pewno teraz będzie więcej grał dzięki pozaboiskowej sławie, bo na jego pozycji nie trzeba jakiegoś wybitnego talentu, a bardziej kondycji i doświadczenia, bo takich dużych chłopaków w NFL nie brakuje, podstawa to wygryźć ze składu bardziej doświadczonego konkurenta.

ocenił(a) film na 7
Analog

Co ty pie%^$% .

Oher zagrał we wszystkich meczach w tym sezonie w podstawowym składzie.

Denis

Dobry temat. Oczywiście, pewnie nie wszystko wyglądało tak sielankowo, jak przedstawił to film, pojawienie się Ohera w życiu tej rodziny na pewno wiele w mniej zmieniło i przynajmniej na początku nie było łatwe do zaakceptowania, choćby dla dzieci właśnie, ale...

...czy w tym wypadku, znając w jakimś stopniu tę historię, można mówić aż o takim wyrachowaniu? Bogata rodzina przyjmuje pod swój dach bezdomnego chłopaka, którego nawet nie zna, opiekuje się nim jak swoim synem, a to wszystko tylko po to, żeby zdobywał punkty dla ich ukochanej drużyny? Nie wiem czy mogę w to uwierzyć, a może po prostu nie chce. Wolę wierzyć, podobnie jak GangstaBros, w tę bezinteresowność, bo wiem, że są jeszcze ludzie, którzy naprawdę robią wielkie rzeczy nie wymagając nic w zamian.

A co do samego faktu, że chłopak został pokierowany tak, że w końcu wylądował w Ole Miss - czy to nie jest w pewnym stopniu oczywiste? Przecież rodzice często starają się zaszczepić u dzieci własne pasje, własne poglądy i zamiłowania, czasami wręcz starają się z ich pomocą zrekompensować sobie własne niepowodzenia czy niespełnione marzenia. Jedni robią to w sposób mniej, inny bardziej "odczuwalny" dla dzieci, ale to już temat dla zupełnie innej dyskusji. Jeśli uwierzymy, że rodzina Tuohy faktycznie bezinteresownie przyjęła Ohera do swojego grona, to czy jest czymś dziwnym, że starali się go pokierować w taki a nie inny sposób? Czy z własnymi, rodzonymi dziećmi nie zrobiliby tego samego?

A co do kwestii finansowych, przecież oni nie potrzebowali tego chłopaka, żeby zrobić na nim kasę, bo mieli jej pod dostatkiem. A co do tego, co napisał Analog, to już robota ludzi od marketingu. Machina się kręci, pieniędzy przybywa, nie tylko Oherowi i jego przybranej rodzinie. Zarobił facet na książce, zarobił górę pieniędzy dystrybutor na filmie, dziwne byłoby, gdyby kasy nie czerpali z tego również bohaterowie tej historii. Taka jest po prostu kolej rzeczy na tym świecie.

Wracając już do tego, co napisałem na początku - na pewno film został mocno wyidealizowany, w nim wszystko wydaje się proste i oczywiste. Ale i tak uważam, że Tuohy'owie (nie będę sprawdzał, jak właściwie powinno się to odmienić, bo to taka mała mission impossible) zrobili wielką rzecz dla tego chłopaka. I myślę, że do końca życia będzie im za to wdzięczny.

ocenił(a) film na 7
Mikez

Pewnie w większości aspektów Masz rację. Moim tematem chciałem jednak pokazać , że nad każdą historią na faktach powinno się zastanowić dwa razy. Również mam nadzieję , że wersja która została przedstawiona w filmie jest jak najbardziej zbliżona do tej prawdziwej... lecz cały czas pozostaje u mnie jakieś "ale" :-)

Denis

Pewności nigdy mieć nie będziemy, czy wyglądało to właśnie tak, czy inaczej. Ale tak jak już pisałem wcześniej, nawet jeśli prawdziwe wydarzenia są choć zbliżone do tych przedstawionych w filmie, to jest to fantastyczna historia, podtrzymująca wiarę w ludzi i w to, że nie wszystko na tym świecie jest z góry przesądzone.

A co do filmów opartych na faktach, zazwyczaj, o ile tylko film mnie wystarczająco zainteresuje, staram się znaleźć jakieś informacje o prawdziwej historii (jak ludzie kiedyś żyli bez Internetu?! :p) i porównać ją z tą przedstawioną na ekranie. Zazwyczaj zdarzają się różnice, czasami znaczne, potrafiące zupełnie zmienić odbiór niektórych osób czy zdarzeń. Tak było chociażby w przypadku "An American Crime", gdzie nie wiedzieć czemu reżyser i scenarzysta ewidentnie "wybielili" jedną z postaci...

ocenił(a) film na 8
Denis

Super film i żałuję że nie mogę z czystym sumieniem wstawić 9/10 a "tylko" 8/10 (8.5 jakby można połówki przyznawać).
Wszystko przez to, że niektóre wstawki "zalatują" infantylnością - straszenie Mike'a że w Teenesee trzymają trupy w prosektorium pod stadionem czy matka tłumacząca mu jak ma grać w football itp. sprawiają, że z tego gościa robią kretyna i dzieciaka o umyśle 5 latka ("w szafie jest duch i jak będziesz niegrzeczny...", "musisz w kolegach widzieć mamusię i braciszka i pomagać im jak ci źli chłopcy będą chcieli zabrać piłkę" ) - żeby nie było, że nie cenię luźniejszych aspektów filmów - wszędobylski i rezolutny ponad wiek SJ mnie nie raził.
W sumie chyba wiem jaki był tego cel - zamiast 100% dramatu dostaliśmy kino rodzinne, które może spodobać się większej liczbie odbiorców. OK - nie jest źle, jest bardzo dobrze, ale mogło być nieco lepiej.

Sandra Bullock cudowna - wiek jej się nie ima, i co ważne oprócz tego że świetnie wygląda to tak samo gra. A córka Philla Collinsa to bardzo ładna dziewczyna (przypominała mi w niektórych ujęciach Keirę Knightly), do która może na poważnie zaistnieć na ekranie, nie tylko dla tego że jest córką znanego tatusia :)

ps. footballu amerykańskiego nie czaję ani trochę, ale uwielbiam tą otoczkę w filmach - jakiś fenomen tego sportu.