Już w drugim filmie fabularnym widać wypracowany styl Loznicy -bardzo długie ujęcia, oszczędność formy, skupienie na "grze twarzą" aktorów, brak muzyki.
Niezwykłe jest, że w "We mgle" Loznica w ogóle unika ukazywania scen brutalnych i zabijania - wszystkie te sceny ukazane są poza kadrem, widz słyszy jedynie huk wystrzałów, lub rozkaz "powiesić". Mimo to wyobraźnia sama rysuje sceny, co sprawia, że widz odbiera film za brutalniejszy niż jest on w rzeczywistości. Każdy bez zastanowienia określiłby ten film jako brutalny, mimo że w zasadzie taki nie jest.
Styl Loznicy jest znacznie bardziej "surowy" niż Balabanowa - który czasem mieszał ową surowość i realizm z elementami groteski na zasadzie kontrastu (patrz obłędna muzyka w "Palaczu").
Słowem , rosyjskie kino poniosło ostatnio ogromną stratę, ale będzie żyło.