No i oczywiście ma to co lubie...Czyli detektywa i sekretarkę, którzy są zakochani i mają masę kłopotów...
Czegoś mi brakowało w tym filmie. Nie spodobały mi się kreacje Marka Stevensa (Brad), Lucille Ball (Kathleen) oraz Williama Bendixa (Fred Foss). Raczej średni.
Zgodzę się tobą, usunięty użytkowniku. Perypetie prywatnego detektywa i jego sekretarki, nieoczywista sprawa z przeszłości głównego bohatera - ogląda się dobrze, w końcu to noir. Ale właśnie zabrakło mocniejszego akcentu, czegoś soczystego, bardziej charakterystycznego. Galtowi jednak brakuje do Spade'a czy Marlowe'a.