Wracam do Trylogii dosyć często, nie potrafię już policzyć ile razy oglądałam każdą z części (jakiś długi weekend, święta, sylwester spędzony w domu), jednak za każdym razem jak pojawiają się napisy końcowe Powrotu Króla, to czuję to samo przygnębienie, pustkę i żal, że ta cudowna przygoda już się skończyła. Pamiętam to uczucie po samej premierze filmu lata temu, może to głupie, ale przeżywałam ten film jeszcze przez długi czas i tak za każdym razem. To już koniec? Nie będzie dalszych przygód? Drużyna przestała istnieć serio?
Powrót Króla chyba lubię najmniej, może właśnie z tego błahego powodu. Nie zmienia to jednak faktu, że mogę oglądać wszystkie 3 części w "koło macieju". Krótko - najlepszy film w swoim gatunku jaki w ogóle powstał. Jakbym miała bez zastanowienia powiedzieć jaki jest mój ulubiony obraz na podstawie powieści to powiem, że to właśnie LOTR.
Przecież historia trwa dalej ;) jak mówią sami bohaterowie podczas filmu ona nigdy się nie kończy, tylko postacie się zmieniają. Tak "Władca..." jest kontynuacją "Hobbita", wcześniej był "Silmarillion". Nie ma niestety książki opisującej wydarzenia po trylogii, ale zawsze można sięgnąc do "Niedokończonych Opowieści" i innych dzieł Mistrza, które rozszerzają pewne wątki.
Mogłabym długo pisać, ale powiem krótko-z ust mi te słowa wyjęłaś:) Mogę dodać jeszcze tylko to, że ja jeszcze czasami wracam do książki.
Oj tak; zarówno filmowy jak i książkowy koniec "Władcy.." (jak i również "Silmarillionu", kończącego się w tym samym momencie) zawsze budzi te uczucia przygnębienia. I nic nie zmienia tu fakt setnego oglądania filmu.
Szare Przystanie za każdym seansem potrafią zakręcić mi łezkę w oku tylko dlatego, że to koniec.
Z jednej strony smutku; że Drużyna więcej się nie zobaczy (a przynajmniej nie wszyscy), a ci którzy odpływają już nie powrócą;
Z drugiej strony i wzruszenia, bo w końcu dla większości na statku jest to powrót do domu czy do bliskich, i nie sposób tak do końca się smucić, gdy każdy tam odpływa uśmiechnięty.