Ale jednak też i do połowy za bardzo podniosła poprzeczke, a po połowie z hukiem ją zwaliła.
Film typowo współczesny,a do połowy naprawde wglądało to fajnie w gatunku. A dokładniej do morderstwa pani doktor i poscigu. To tej pory miało to rece i nogi,miało klimat. Po 50 min. mamy już jednak kanonade oklepanych schematów, przesadzoną akcje, tak samo przesadzone i przekombinowane efekty, dłuzyzny, ckliwe,banalne i kiczowate dialogi, a sam film już zupełnie nie kryje sie z tym,że jest zwykłym srednim komiksowym banałem dzisiejszych czasów. Do tego 20 min napisów koncowych...
Oczywiscie, to ma swoja widownie i to wiekszościową. Ja sam lubie rozrywke i nie mam kija w tyłku,ale jednak doświadczony tonami filmow we wszystkim gatunkach jestem juz troche znużony takimi chwytami. To moja opinia.
Hardy, to już Hardy, chyba jedyny aktor z takimi predyspozycjami, który zaczął zżerac swoj wlasny ogon zanim wszedł jeszcze na piedestał. To rola typowo Hardowska, wtórna strasznie. W Capone też nie podołał. Mocno manieryczny. To dobry aktor,ale musi zmienic sciezke i poszukac wyjscia jakie kiedys znalazl DiCaprio, nie tak dawno McCounaghey, czy ostatnio Pattinson... Szkoda czasu i mozliwosci na "Venoma 2"..
Finalnie co do filmu, no mozna to luknąc jako typowy odmóżdzacz,ale druga czesci to już naprawde duzy banał i kicz.